2017/04/12

Miniaturka #2 "Kompleks Boga"



Regulus

Siedziałem przy stole na Grimmauld Place 12, gdzie moi rodzice zaprosili na uroczysty obiad brata mojej matki – Cygnusa wraz z żoną, a także Andromedą, Narcyzą i Bellatrix, Dwie ostatnie  przyszły ze swoimi narzeczonymi –Lucjuszem Malfoyem i Rudolfem Lestrange. Oboje zostali Śmierciożercami, tak jak ja i Bellatrix. Od samego początku wysłuchiwałem wychwalania Czarnego Pana, jego idei i sposobów na pozbycie się mugolaków. Nie odzywałem się słowem słuchając rodziny dla której nic się nie liczyło prócz czystości krwi.
– Jestem dumna z mojego syna Regulusa. W tak młodym wieku wie co jest ważne i jaki powinien być prawdziwy Black – mówiła Walburga. – Mam nadzieję, że znajdzie sobie dobrą, czystokrwistą partnerkę i przedłuży nasz wspaniały ród – powiedziała dumnie i spojrzała na mnie. Wykrzywiłem usta na znak uśmiechu i spojrzałem na Bellatrix, która przypatrywała mi się.
Jestem mistrzem w opanowaniu zaklęcia zapomnienia, ale pewnych rzeczy nie mogłem zmodyfikować. Jak tego, że przez parę miesięcy byłem partnerem Dorcas za czasów panowania Clyde’a Greengrassa. Od tego czasu Bella zaczęła mi się przypatrywać, a gdy Clyde zginął, a ja powiedziałem im, że Meadowes od razu porzuciła wszystko co z nami związane, to nie uwierzyła mi do końca. Wiedziałem, że obserwuje mnie i czeka na potwierdzenie, że nadal się z nią widuje.
Nie myliła się.
Mam szczęście, że nikt nie potrafi ukrywać swoich prawdziwych emocji tak jak ja. Jestem zimnym draniem, który potrafi być bezwzględny i nieczuły na cierpienie innych.
– Szkoda, że Twój starszy syn Walburgo okazał się całkowitym niewypałem – rzekł Cygnus popijając czerwone wino.
– Nie wspominaj o nim w tym domu, Cygnusie! – warknęła i kontynuowała – Ja nie mam innego syna prócz Regulusa.
– Cygnusie, nie rozmawiajmy na takie tematy – powiedziała Druella patrząc przepraszająco na moich rodziców. Zakończyła i zmieniła temat rozmowy na Czarnego Pana.
Po skończonym obiedzie ojciec z wujem poszli zapalić cygaro, a matka z ciotką zajęły się rozmową o ślubie Bellatrix i Narcyzy.
– Stworek, posprzątaj to! – krzyknęła Walburga na odchodne, a nasz skrzat domowy pojawił się w mgnieniu oka.
– Tak jest moja pani. Stworek jest dumny, że może służyć szlachetnemu rodowi Blacków! – Skrzat ukłonił się nisko, a ja uśmiechnąłem się do niego po kryjomu. Widząc to w jego oczach zalśniły łzy, znów się skłonił i wziął się za zleconą pracę.
Ja wraz z kuzynkami i ich partnerami udałem się do salonu, gdzie usadowiliśmy się na kanapach, by odpocząć po obiedzie.
– Zdrajcy własnej krwi – warknęła Bellatrix przyglądając się wypalonym miejscą na ogromnym gobelinie z drzewem genealogicznym, który pokrywał całą ścianę.
– Nie mówmy o nich, nie są tego warci – powiedział Rudolf, który rozłożył się na kanapie. – Niedługo zacznie się nasz ostatni rok w Hogwarcie, wiecie co to oznacza? Po skończeniu szkoły wstąpimy na stałe w szeregi Czarnego Pana. – Uśmiechnął się dumnie i spojrzał na Lucjusza, który pokiwał głową na znak zgody.
– Narcyzo, Ty też powinnaś wstąpić w nasze szeregi. – Bella spojrzała na siostrę i uniosła brwi do góry.
– Nie nadaję się do tego Bella, rozmawiałyśmy o tym. Cieszę się, że Ty i mój przyszły mąż to zrobiliście. Jestem z was bardzo dumna. – Posłała jej uśmiech, a czarnowłosa pokiwała na znak zrozumienia.
– Moja narzeczona będzie miała takie życie jakie sobie zamarzy, Bello. – Lucjusz odwrócił się w stronę czarnowłosej.
– Na pewno – odpowiedziała kpiąco. – My z Rudolfem poświęcimy się słudze Czarnemu Panu. Będziemy jego najwierniejszymi zwolennikami – rzekła a oczy zabłyszczały jej ze szczęścia.
– Obyś nie cieszyła się za wcześnie – odparłem przyglądając się jej.
– A co to ma znaczyć? – warknęła w moją stronę.
– To, że takich jak Ty jest wiele i Czarny Pan może wybrać sobie kogokolwiek – zakpiłem nie spuszczając z niej wzroku.
– Jeszcze się zdziwisz, Black – syknęła. – Andromedo, kiedy w końcu znajdziesz sobie godnego narzeczonego? Jesteś starsza od Cyzi, a nadal nie znalazłaś godnego kandydata? – zwróciła się do swojej siostry.
– W odpowiednim czasie – odpowiedziała bawiąc się swoimi włosami. Wiedziałem doskonale, że przebywanie w naszym towarzystwie było dla niej po prostu karą. Jej poglądy zdecydowanie różniły się od poglądów całej rodziny.
– Chyba nie chcesz skończyć jak Twój kuzyn, Syriuszek? – zakpił Rudolf wpatrując się w brązowowłosą.
– To nie Twoja sprawa – warknęła do niego.
– Uspokój się siostro, bo chyba za dużo sobie pozwalasz – wycedziła Bella przybliżając się do dziewczyny. – Spróbuj tylko splamić honor Blacków, a obiecuję Ci, że pożałujesz tego. – Spojrzała jej prosto w oczy, ale Andromeda nie przestraszyła się jej gróźb.
– To moje życie i będę żyła zgodnie ze swoimi przekonaniami, nie waszymi, Bello. – Narcyza przyglądała się całej sytuacji nie wiedząc po której stronie stanąć. Blondwłosa była najmłodsza z rodzeństwa i zawsze stawała po stronie najstarszej siostry. Tak się stało i tym razem.
– Bella ma rację, Andromedo. Pomyśl, może Travers? Albo Avery? Są z Nienaruszalnej Dwudziestki Ósemki i popierają nasze poglądy – zaproponowała Narcyza.
– Kiedy o tym postanowię, na pewno dowiecie się jako pierwsze – zapewniła nie patrząc na nikogo.
A ja wiedziałem. Przyłapałem ją raz z Tedem Tonksem, który był mugolskiego pochodzenia. Przeraziła się i błagała mnie bym zachował to dla siebie. Zgodziłem się nie wiedząc czemu i nie miałem zamiaru nikomu o tym mówić. Równie dobrze mogę kłamać, że nigdy o tym nie wiedziałem. Rodzina nawet nie domyśli się, że mógłbym coś zrobić przeciwko nim. Nie mam już wyboru.
Zostając tutaj skazałem się na los gorszy niż większość może sobie wyobrazić. Wpajane od lat wartości przez moich rodziców miały być pielęgnowane, a skoro Syriusz odwrócił się od wszystkich i uciekł z domu, cały ten bajzel został mi zrzucony na głowę. Musiałem wstąpić do szeregów Czarnego Pana, bo tego oczekiwali ode mnie rodzice. Mój starszy brat uciekając przypieczętował moje stanowisko w tym wszystkim. Nie mogę się wycofać, jeżeli to zrobię czeka mnie pewna śmierć. Już od dawna nie czułem się gotowy udźwignąć to wszystko, ale byłem mistrzem w kamuflowaniu się.
Jedyną osobą, która potrafiła mnie przejrzeć był sam Clyde Greengrass, który teraz gnije na dnie rzeki. W święta, przed jego początkiem nauki w Hogwarcie, odwiedził nas wraz z ojcem i jego partnerką, która okazała się matką Dorcas. Oczywiście nie obyło się bez wychwalań mojej matki na mój temat, a Eva nie pozostała dłużna i tak samo wychwalała swojego pasierba.
Gdy zostałem z Clydem sam na sam zauważyłem, że uśmiecha się do mnie kpiąco. Zwężyłem oczy i czekałem na jego ruch.
– Nie jesteś taki idealny jakim Twoja mamusia Cię opisuje. – Zaśmiał się i spojrzał na mnie wyczekująco. Biła od niego aura prawdziwego zła.
– O czym Ty mówisz? – zapytałem lodowatym głosem.
– Dobrze wiesz  o czym. Mogę się oczywiście mylić, ale swoją lojalność udowodnisz mi w Hogwarcie. Czarny Pan kontaktował się ze mną. Mamy zadanie do wykonania – powiedział dumnie.
– Jakie zadanie? – Zmarszczyłem brwi.
– Dowiesz się w swoim czasie – odparł, a w tym momencie do jadalni wrócili nasi rodzice.
Sprawa była prosta. Musiałem pozbyć się Greengrassa jak najszybciej, póki nikomu nie powiedział o moich prawdziwych rozterkach. Plan klarował się w mojej głowie od dawna, lecz gdy poznałem Dorcas całe moje życie odwróciło się do góry nogami. Brązowowłosa była inna niż wszystkie poznane przeze mnie osoby. Mimo wyłączenia swojego człowieczeństwa potrafiłem w niej dostrzec dobro, które aż było od niej. Potrafiła być twarda, bezwzględna i cyniczna, ale w głębi serca była lojalna, uczuciowa i dobra. Po prostu dobra. Miesiące, które z nią spędziłem były moimi najlepszymi od lat. Zaufałem jej a ona zaufała mi. Było między nami coś, czego nie potrafiłem wyjaśnić. Wiedziałem, że kocha mojego brata i jest z nim związana, ale mimo tego jakaś część mnie pragnęła, żeby brązowowłosa była ze mną nie z nim. Jednak nigdy nie uczyniłem niczego co mogłoby zmienić uczucia Dorcas. Tylko dlatego tego nie zrobiłem, bo zdawałem sobie sprawę jak bardzo moje życie jest niebezpieczne i gdyby choć jedna osoba się o tym dowiedziała to oboje byśmy już nie żyli. Nie mogę narażać jej życia na niebezpieczeństwo, akurat w tym aspekcie mój brat jest dla niej lepszy. Jednak najgorsze jest uczucie niepewności i świadomość, że nie jestem jej obojętny. Dziewczyna nie chce się przyznać przed samą sobą, że czuje coś do mnie, a ja jak na złość nie ułatwiam jej tego. Mieszam jej w głowie, zachowuję się dwuznacznie, nie do końca jak przyjaciel.
– Reg, nie rób tak. Mieszasz mi w głowie – przyznała któregoś razu, gdy siedzieliśmy w naszym tajnym miejscu, a ja wsadziłem jej kosmyk włosów za ucho.
– To takie złe? – zapytałem wpatrując się w jej oczy.
– Przyjaźnimy się. Pamiętaj o tym – szepnęła, lecz widziałem jak jej policzki lekko zaróżowiły się. Uśmiechnąłem się do niej i podniosłem ręce na znak kapitulacji. Zaśmiała się i dała mi kuksańca w bok.
Miło było wracać do tamtych chwil, gdzie było prościej. Teraz od końca roku szkolnego brązowowłosa nie odzywa się do mnie, a ja wiedziałem, że pod koniec roku szkolnego zauważyła u mnie Mroczny Znak. Wtedy jeszcze nie wiedziała co konkretnie to oznacza, ale później Prorok Codzienny rozpisywał się o tym przez długi czas. Musiałem się z nią zobaczyć i wytłumaczyć jej wszystko, a przynajmniej to co mogę jej wytłumaczyć. Miałem nadzieję, że przyjdzie na spotkanie, które zaproponowałem jej zaraz po Uczcie Powitalnej. Pewnie Syriusz już na dobre będzie chciał mnie zabić.
Był koniec roku szkolnego, gdy szedłem samotnie korytarzem kierując się do łazienki. Wychodząc zza rogu zauważyłem mojego brata z Potterem, którzy szli wprost na mnie.
– Co tu robisz? – zapytał mnie Syriusz bacznie mi się przyglądając. – Nie powinieneś być na jakimś egzaminie?
– Myślę, że to nie Twoja sprawa, Syriuszu – odpowiedziałem zgodnie z prawdą nie spuszczając z niego wzroku na co prychnął wykrzywiając usta.
– Ale moją sprawą jest Dorcas. – Przybliżył się do mnie.
– Co Ty nie powiesz – odparłem uśmiechając się kpiąco.
– Ostrzegam Cię. Niech dowiem się o czymkolwiek, a już nic Cię nie uratuje – zagroził i razem z Potterem wyminęli mnie i poszli w swoją stronę.
Arogancki kretyn. Zawsze wydawało mu się, że wszystko mu się należy. Biedny Syriusz Black ma okropną rodzinę i nikt nie ma tak źle jak on. Idiota, który widzi tylko czubek własnego nosa. W młodości byliśmy ze sobą naprawdę zżyci, lecz gdy trafił do Gryffindoru to wszystko się zmieniło. Nie przeczę, że nie zachowywałem się jak dobry brat, ale Syriusz nigdy nie chciał dostrzec we mnie jakieś cząstki.. dobra. Dobra, które dostrzegła Dorcas.
Westchnąłem głośno, a moje rozmyślania przerwał Lucjusz Malfoy.
– Black, zdajesz sobie sprawę, że będziemy musieli jak na razie nie afiszować się z należnością do Śmierciożerców? – spytał.
– Nie jestem idiotą, Malfoy. Wiem o tym – odpowiedziałem dość niegrzecznie. Blondwłosy jest tak irytującym osobnikiem, że zastanawiam się jak w przyszłym życiu Narcyza z nim wytrzyma.
Rudolf Lestrange nie jest lepszy, ale osobiście uważam, że jest mądrzejszy, ale jako obsesyjny fanatyk Czarnego Pana – tak samo jak Bellatrix – nie ma szans na normalne życie. Chociaż przynajmniej on i Bella pasują do siebie idealnie. Zaaranżowane małżeństwo, te same przekonania i zachowania z całkowitym brakiem miłości między tą dwójką.
– Orionie, Walburgo bardzo dziękujemy za zaproszenie na dzisiejszy obiad. Mam nadzieję, że niebawem znów się spotkamy, siostro – rzekł Cygnus żegnając się z rodzicami.
– Cygnus ma rację. Następnym razem spotkamy się u nas – dodała Druella i uściskała moją matkę.
– Oczywiście. Trzymajcie się i pozdrów swojego brata Druello. – Walburga uśmiechnęła się i odprowadziła gości.
– Do zobaczenia w szkole. – Bella pożegnała się kulturalnie, a ja zastanawiałem się jak idealną córkę gra dla rodziców. Pewnie tak samo idealną jak ja dla swoich.
– Do zobaczenia – odpowiedziałem miło i uśmiechnąłem się do wszystkich.
To będzie trudny rok. Co z tego, że dobrze zdałem SUMy skoro do niczego mi się to nie przyda? Był to tylko kolejny powód do tego, by uszczęśliwić matkę, która świata poza mną nie widziała. Życie, które wybrała moja rodzina było wyboiste i pełne cierpienia, nieszczęścia i śmierci, która czyhała na mnie codziennie za rogiem.
Już nic mnie nie uratuje.

Dodatek troszkę wcześniej niż przypuszczałam! Przyznam się, że pokochałam postać Regulusa i jego kreację w moim opowiadaniu. Musiałam aż o nim napisać i tym akcentem całkowicie zamykam Część Pierwszą. Kolejny rozdział już z Części Drugiej postaram się opublikować już niedługo! Bądźcie cierpliwi i dziękuję Wam kochani za to, że jesteście.
PS. Zapraszam do zakładki Part 2: Bohaterowie, która właśnie została opublikowana! Pozdrawiam <3

12 komentarzy:

  1. Przyznam się szczerze - ja też uwielbiam postać Regulusa. Ma w sobie coś niesamowitego. A dodatek po prostu świetny. Czekam z niecierpliwością na dalsze losy :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Regulusowi zależy na Dorcas, ale jednocześnie jest śmierciożercą. Oj Reg uważaj bo ci Łapa tyłek skopie! Czekam na rozdział pierwszy drugiej części. Pozdrawiam serdecznie ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łapa może nie być zbyt zadowolony... :D
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. I jak tu nie uwielbiać Regulusa? Chciałabym już wiedzieć, jak to wszystko się dalej potoczy... Dodatek świetny ^^ chyba nie mogłoby być inaczej, skoro to on gra tutaj pierwsze skrzypce.
    Pozdrawiam,
    Lilith ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz być cierpliwa! Mam pomysłów sporo więc będzie co czytać, przynajmniej mam taką nadzieję :D
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  4. Ah! Ten Regulus. Jedna z moich ulubionych postaci w twoim opowiadaniu. Chcę więcej takich dodatków.
    Cieszę się że znalazłam czas aby przeczytać. Nie lubię zaległości

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również lubię Regulusa, chociaż z definicji nie przepadam za tymi, co nie lubią Syriusza. W szlachetnym i starożytnym rodzie Blacków każdy (chyba tylko oprócz Belli) gra kogoś, kim nie jest. Ciekawa perspektywa, pokazać świat śmierciożerców z bliska. Czekam na kolejne wpisy z części drugiej ❤

    Zapraszam też do nas: http://qwertzxcvb.blog.pl/2017/04/10/8-james-wreszcie-w-komplecie/
    Oprócz tego rozdziału, jest również kolejny w zakładce Dorcas i nr9 u Syriusza.

    Pozdrawiam i na drugą część życzę dużo weny!
    Drama&Furia

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nowy post? :(

    OdpowiedzUsuń
  7. O, i jeszcze miniaturka o Regulusie! Świetnie przedstawiłaś rodzinę Blacków, jestem bardzo zadowolona z tego, co przeczytałam. No i dużo więcej opisów jakoś tak :)
    Szkoda mi Regulusa. Wolę Syriusza ale mimo wszystko. Reg nie potrafi powiedzieć na głos tego, co myśli i widać, że dusi się w tej rodzinie.
    Cieszę się, że nie wydał Andromedy.
    Liczę na to, że w drugiej części Regulus nie namiesza w związku Dorcas i Syriusza zbyt dużo, bo widać, że żywi do dziewczyny jakieś uczucia. No i że kiedyś nastąpi dzień, w którym pojedna się z bratem :)

    Super! Będę czytać dalej :)

    pelnia-wilczego-ksiezyca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Witaj nieznajomy... ;)
Jeśli już tu jesteś, zostaw proszę ślad po sobie.
Będzie mi niezmiernie miło wiedzieć, co sądzisz o mojej twórczości.
Pozdrawiam i zachęcam do czytania,
Adaline