2018/08/23

Rozdział 32 „Nie odpuszczaj"

            Dorcas

Nie wierzyłam w to, co się działo naokoło mnie. Jeszcze chwilę temu widziałam tych ludzi na ślubie Jamesa i Lily, a dziś ponownie się widzimy, ale na pogrzebie.
Pogrzebie Rose Wax.
To było jak… ponowne przeżywanie czegoś strasznego.
Śmierć.
Trzymałam Syriusza za rękę i opierałam się o jego ramię. Mężczyzna gładził mnie knykciem po dłoni, a ja spoglądałam na niego co chwilę. Obawiałam się o niego. Od kilku dni chodził cichy, zamknięty w sobie i intensywnie o czymś myślał. Zdecydowanie coś przede mną ukrywał, jednak nie chciałam naciskać, bowiem wiedziałam, że Rose była jego przyjaciółką, mimo wszystko. Moją również.
Staliśmy nad grobem, słuchając przemówienia pastora. Łkałam cicho, tak by nikt tego nie widział. Jedynie Syriusz, mocniej łapał mnie za rękę, gdy wyczuwał, że wpadam w większą panikę.
Kto jeszcze będzie musiał umrzeć?
Wojna dopiero się zaczęła.

Tej nocy, wraz z Lily, Marleną oraz Emmeliną siedziałyśmy w domu Potterów i z pijackim już humorem, słuchałyśmy historii o miesiącu miodowym i innych ekscesach. Cieszyło mnie, że patrzyłam na swoją najlepsza przyjaciółkę i widziałam jak mocno jest szczęśliwa. To naprawdę jest prawdziwa miłość.
Przy okazji Marlena przyznała się do ciąży. Dziewczyny były w szoku, jednak skakały z radości. Zauważyłam, że Lily podejrzanie zamilka, gdy blondynka o tym mówiła, ale za chwilę temat się zmienił i wszystkie spojrzenia wylądowały na mnie.
–– Dorcas, wszystko w porządku? –– zapytała mnie Lily, zarzucając mi od tyłu ręce na szyję. Uśmiechnęłam się do rudowłosej i uścisnęłam ją za dłoń.
–– Teraz tak. Tęskniłam za tobą –– przyznałam szczerze, a na twarzy zielonookiej pojawił szeroki uśmiech.
–– Wiesz, że nie o to mi chodziło, ale punkt za odwrócenie tematu. Nie dziwię się, że Crouch jest pod wrażeniem. Jednak mimo wszystko, nie potrafię mu do końca zaufać..  –– wyznała i spojrzała na resztę dziewczyn. –– Wypijmy.. za Mary. Zawsze będziemy o niej pamiętać –– powiedziała, a my wzniosłyśmy kieliszki do góry, a w gardle poczułyśmy mocną ciecz.
–– Żałuję, że nie mogę napić się z wami –– jęknęła Marlena i czule pogładziła się po brzuchu. –– Jednak ta mała istotka.. jest tego warta.
–– Nie poznaję cię, Lena. –– Zaśmiałam się, ale jednocześnie pochwaliłam przyjaciółkę. –– To wspaniałe, cieszyć się waszym szczęściem.
–– To ty masz tak źle w życiu? –– odbiła pałeczkę, a ja zacięłam się. Czekałam, aż ten temat wypłynie, jednak miałam nadzieję, że… Właśnie, na co ja miałam nadzieję?
–– Sama nie wiem. Czuje się… niepełna –– przyznałam szczerze i spojrzałam na swoje palce. Świetnie, zaczynałam się stresować.
–– Co uważasz za określenie „niepełna”? –– Lena uniosła brwi do góry. Westchnęłam ciężko.
–– Mam wymarzoną pracę, jestem na początku kariery, którą naprawdę mogę osiągnąć. Mam wspaniałych przyjaciół. Mam rodzinę, która o mnie dba i kocha oraz mam faceta, którego bardzo kocham i wiem, że on kocha mnie, jednak… –– Zatrzymałam się i zamknęłam oczy. –– Jednak ciągle czegoś mi brak. Ostatni tydzień był okropny. Zaczęłam pracę i od tego czasu przestałam widywać Syriusza. Nie wracał na noc, nie wiedziałam z kim jest, co robi… do czasu, aż mi powiedział, że jest w Zakonie Feniksa. Wiem, że już o tym wiecie –– mówiłam, a Lily uciekła wzrokiem. –– Wiem też, że musimy tam dołączyć, razem.
–– Masz rację, Dorcas. –– Marlena pokiwała głową i posłała mi uśmiech. –– Wiesz przecież, że gdyby Angus choć raz nie wrócił na noc, niemiałby do czego wracać…–– wytłumaczyła McKinnon, a my zaśmiałyśmy się szczerze. –– Obiecałam, że po porodzie będę działa w Zakonie. Teraz, dzięki kontaktom, mogę wielu rzeczy się dowiedzieć, jednak na tym kończy się moja rola, niestety…
–– Tak, ja też wiedziałam… –– szepnęła Lily patrząc na mnie, a ja widziałam, że ma wyrzuty sumienia. –– Obiecałam Syriuszowi, że ci o tym nie powiem. Chciał zrobić to sam. Dor, ja.. też chodzę na zwiady, misje…–– wyznała.
–– Ja nie wiedziałam o tym wszystkim –– wtrąciła się Emma i wypiła kieliszek jednym haustem. –– Jednak doskonale wiem, że i ja was nie zostawię. Jesteśmy w tym razem –– powiedziała.
–– Tak, razem –– potwierdziłam i również wypiłam kolejny kieliszek Ognistej. –– Lil, nie wierzę, że tyle czasu nic mi nie powiedziałaś –– dodałam z przekąsem, a przyjaciółka posłała mi przepraszające spojrzenie.
–– Zakon Feniksa to jedno, a ty do drugie Meadowes. O co chodzi z Syriuszem? Znowu daleko mu do ideału…?
–– Lena! –– krzyknęła z wyrzutem Lily, jednak po chwili się opanowała. –– Nie możesz tak mówić, wiesz ile Syriusz robi dla Zakonu.
–– Wiem też, że nie jest święty, Lil. Ty również to wiesz –– zaznaczyła, a ja chwilowo poczułam się, jakby mnie w tym pokoju nie było.
–– Przestańcie się kłócić. To nic takiego. –– Machnęłam ręką, jednak usłyszałam prychnięcie Emmy. Nie spodziewałam się, że nawet ona będzie przeciwko mnie!
–– Powiem ci coś, Dorcas –– zaczęła Marlena i przybliżyła się do mnie. –– Syriusz nie jest święty i podziwiam cię, że z nim wytrzymujesz. Jednak w wielu kwestiach jesteś po prostu nadwrażliwa i przesadzasz. Osaczasz go i jednocześnie go tym odstraszasz, mimo że bardzo cię kocha. Prawda, Lily? –– Lena spojrzała na rudowłosą i ja przeniosłam na nią wzrok, zszokowana słowami przyjaciółki.
–– Dor… Jesteś wspaniała i wszyscy o tym wiemy, jednak czasem… za bardzo naciskasz na niego. Wiesz, że on też dużo przeszedł. Potrzebuje zrozumienia…
–– Czy wy z nim rozmawiałyście, w Zakonie, o którym dopiero teraz mi mówicie, a teraz to jest interwencja na mój temat? To wszystko moja wina? –– zapytałam z niedowierzaniem i warknęłam rozjuszona.
–– Nie wściekaj się, bo nie masz powodu –– powiedziała ostro Lena, a ja spojrzałam na nią z wyrzutem. –– Masz problem z emocjami, dlatego nie dziw się, że dowiedziałaś się o tym ostatnia –– dodała blondynka. Uniosłam brwi do góry i uśmiechnęłam się ironicznie.
–– Rzeczywiście, nie jestem godna być członkiem Zakonu –– stwierdziłam i wstałam od stołu z zamiarem wzięcia rzeczy i udania się do domu.
–– Zamiast uciekać, powinnaś zmierzyć się z problemami, Dor. Jesteśmy twoimi przyjaciółkami. –– Marlena podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy. –– Nie jesteśmy już w szkole. To prawdziwe życie.
–– W którym możecie mnie okłamywać, wszyscy? Dziękuję, Lena. –– Odwróciłam się na pięcie, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Otworzyłam drzwi z zamiarem wyjścia, jednak przed sobą zobaczyłam Jamesa Pottera. Cofnęłam się zdezorientowana.
–– Rose Wax nie żyje. Znaleźliśmy ją martwą –– zakomunikował, a ja poczułam, jakbym miała za chwilę zemdleć.
           
Wracaliśmy z pogrzebu w kompletnej ciszy. Widziałam, że po ceremonii Lily chce ze mną porozmawiać, jednak unikałam jej wzroku. Nadal byłam zła o to, że mnie okłamywały, jednak te zdarzenia pozwoliły mi zobaczyć, że życie nie jest po to, by się na kogoś obrażać. Życie jest krótkie. Black zwrócił uwagę, jak nie raz, unikałam moich przyjaciółek, ale nie skomentował tego. Miałam wrażenie, że zawsze mamy do siebie tak wiele pytań, a za mało odpowiedzi. Od nas obojga. Wydaje mi się, że to jest nasz problem. Jeden z wielu…
Wróciliśmy do domu, gdzie Alaric i Allie czekali już na nas z kolacją. Usiedliśmy do stołu, a ja byłam wdzięczna, że jesteśmy razem. Po postu razem. Zbliżał się październik, a im bliżej zimy, tym wspomnienia o tacie powracają ze zdwojoną siłą. Powinien tutaj być, z nami.
–– W listopadzie przyjeżdża do nas wuj Robert –– zakomunikował Alaric, konsumując posiłek. –– Zatrzyma się u nas tydzień. Ciotka Mia i wuj Alan zjawią się dopiero na święta. Sądzę, że nadal mają do mnie wiele żalu –– powiedział najstarszy Meadowes, a Will spojrzał na niego spod byka.
–– Powiedz mu coś, albo ja to zrobię –– burknął William, a ja spojrzałam na braci ostrzegawczo.
–– Przestańcie, oboje. Czy możemy po prostu zjeść w spokoju, ciesząc się, że jesteśmy razem? –– poprosiłam, nie mając siły na więcej kłótni.
–– W samo sedno –– podsumowała Allie i posłała mi łagodny uśmiech. Syriusz nadal milczał, choć przysłuchiwał się każdemu słowu. Naprawdę go nie poznawałam.
            Po skończonej kolacji udaliśmy się do swoich pokoi. Weszłam do łazienki i odkręciłam kurek, by móc wziąć długą kąpiel. Po krótkiej chwili weszłam do wanny, a bąbelki otoczyły moje ciało. Odetchnęłam z ulgą, całkowicie nie gotowa na rozmowę  z Syriuszem.
Zastanawiałam się…
Łączy na coś od dawien dawna, więc dlaczego nadal stresuje się przy nim jak nastolatka?
Ta myśl była tak głupia, że aż jęknęłam zażenowana.
W tym samym momencie usłyszałam, jak drzwi łazienki otwierają się, a w nich stoi nie kto inny jak sam Black.
–– Mogę? –– zapytał, a jego szare oczy wywiercały we mnie dziurę. Kiwnęłam głową, nie spuszczając wzroku z czarnowłosego, a po chwili obserwowałam, jak zdejmuje z siebie całe odzienie. Ten nagi mężczyzna zawsze robił na mnie piorunujące wrażenie. Syriusz wszedł po drugiej strony wanny, podnosząc moje nogi i przyglądał mi się zacięcie. Nie uciekałam spojrzeniem, milcząc i pochłaniając go wzrokiem.
–– Przepraszam –– powiedziałam automatycznie, zaczynając naszą rozmowę.
–– To ja powinienem cię przeprosić –– zauważył.
–– Kocham cię –– wyszeptałam, czując jak oczy mnie pieką. Ostatnio często zdarzało mi się płakać.
–– Ja ciebie bardziej. –– Uśmiechnął się, a ja nie myśląc długo, przybliżyłam się do czarnowłosego i złożyłam na jego wargach mokry pocałunek. Mężczyzna złapał mnie w tali i jeszcze bardziej przybliżył do siebie, tak, że czułam wszystkie mankamenty jego ciała. Zadrżałam z przyjemności i pozwoliłam, by jego dłonie dotykały każdego skrawka mojej skóry.
Mimo to rozmowa nadal wisiała w powietrzu.
A kocham cię to nie wszystko.

           
Syriusz

Byłem w siedzibie Zakonu Feniksa razem z Huncwotami. Towarzyszył nam Frank Longbottom, z którym dyskusja toczyła się od paru godzin.
–– Syriusz, weź moje słowa na poważnie –– poprosił Frank patrząc na mnie surowo. –– To nie przypadek, że Rose trzymała kartkę z twoim imieniem i nazwiskiem. Wszyscy doskonale wiemy, że jesteś wysoko na liście osób do pozbycia się. Sam-Wiesz-Kto tylko to czeka.
–– Zdaje sobie z tego sprawę, Frank… Myślałem o  Zaklęciu Fideliusa. Nie chodzi o mnie samego… To kwestia czasu, kiedy Voldemort zajmie się… –– zatrzymałem się, nie mogąc dopowiedzieć słowa.
–– Rodziną Meadowes –– dokończył za mnie Frank. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na Jamesa, który przypatrywał mi się uważnie.
–– Musisz powiedzieć o tym Dorcas –– powiedział stanowczo Potter.
–– Nie chcę, by niepotrzebnie się martwiła –– odpowiedziałem, nie biorąc tej sugestii na poważnie.
            –– Jesteś idiotą –– skomentował. Uniosłem brwi do góry i przyglądałem się zaciekawiony przyjacielowi. –– Ona ma prawo o tym wiedzieć. Przestań ją ciągle okłamywać.
–– Robię to dla jej dobra –– warknąłem zirytowany i zacisnąłem dłoń w pięść. –– Dorcas to nie Lily. Jest mocno wrażliwa.
–– Jest twardsza niż myślisz, Syriuszu –– poparł Jamesa Angus, stając po jego stronie.
–– Ustalmy, że to moja sprawa, czy powinienem jej o tym powiedzieć, czy nie –– rzekłem twardo, nie biorąc pod uwagę sprzeciwu.
–– W takim razie powiedz to Lily i Marlenie, na pewno cię wspomogą. –– James uśmiechnął się ironicznie, wstał od stołu i wyszedł. Patrzyłem w jeden punkt, nie do końca rozumiejąc, co się właśnie stało. Nie spodziewałem się, że moi przyjaciele obrócą się przeciwko mnie. Przecież mieli mnie wspierać!
–– Remusie… –– zacząłem, patrząc na przyjaciela. Szukałem pomocy.
–– To wasze życie, Łapo. Rozumiem twój tok myślenia, jednak pomyśl też o tym, jak będzie się czuła Dorcas, gdy dowie się, że ją okłamałeś. Z tego co pamiętam, wystarczająco wyraziła swoją dezaprobatę, gdy dowiedziała się o Zakonie Feniksa jako ostatnia. Daj jej szansę. Daj szansę wam –– powiedział Lunatyk, po czym również wstał od stołu i wyszedł. Frank poklepał mnie po plecach, idąc za śladem chłopaków. Zostałem sam na sam z Angusem, pełen obaw i myśli.
–– Wszyscy chcemy dla ciebie dobrze, wiesz o tym? –– zapytał, a ja pokiwałem głową. –– Pamiętaj, że nie jesteś nieomylny, a szczerość w związku to podstawa. Może i nie chcesz teraz planować przyszłości, ale powiedz szczerze… wyobrażasz sobie życie z inną kobietą niż Dorcas?
–– Nie wyobrażam –– szepnąłem cicho, łapiąc się za skronie. W głowie miałem prawdziwy mętlik.
–– Będę twoim strażnikiem, Black. –– Ni stąd ni zowąd pojawił się w futrynie drzwi James Potter, przyglądając mi się uważnie. –– Poprosimy Dumbledore’a, a gdy Zaklęcie Fideliusa będzie gotowe, ja będę skrywał tą tajemnicę i razem powiemy o tym Dorcas. Wchodzisz w to? –– Rogacz stanął naprzeciwko mnie i wyciągnął rękę. Wpatrywałem się w przyjaciela, będąc pod wrażeniem, jak bardzo zmężniał. To już nie ten sam napuszony i arogancki dowcipniś, a prawdziwy mężczyzna, który nade wszystko dba o swoich przyjaciół. Wstałem i patrząc prosto w oczy przyjaciela, uścisnąłem jego dłoń.
–– Zgoda –– odpowiedziałem, a na twarzy Pottera wykwitł szeroki uśmiech. Naprawdę cieszyłem się, że James jest moim najlepszym przyjacielem.
–– Coś mnie ominęło? –– Nagle do pomieszczenia wpadł Peter, zdyszany, a na lewym policzku miał lekkie rozcięcie.
–– Glizdogonie, co się stało? –– zapytał Campbell.
–– Ach, to nic takiego –– odpowiedział szybko i uśmiechnął się lekko. –– Miałem małą potyczkę z Mandragorą.. –– wytłumaczył. Spojrzałem na niego niezrozumiale, jednak zbagatelizowałem sprawę.
Chwilę później sam postanowiłem udać się do domu. Zgodziłem się na warunki Jamesa, choć sam nie byłem przekonany. Jednak mimo to, wierzyłem, że przyjaciel ma rację i chodzi mu o moje dobre. Moje i Dorcas.
Wszedłem do domu, gdy mrok nastał na zewnątrz. Dostrzegłem Alarica nalewającego sobie szklankę Ognistej, a gdy tylko zauważył mnie, nalał kolejną szklankę. Uśmiechnąłem się z wdzięcznością i wziąłem ją, byśmy za chwilę razem usiedli w salonie i rozkoszowali się trunkiem.
–– Wiesz, Syriuszu… Nigdy się nie spodziewałem, że będę mógł nazwać kogoś tak bliskim przyjacielem, jakim stałeś się dla mnie ty –– powiedział szczerze, upijając łyk, a ja spojrzałem na niego zaintrygowany. –– Dużo się ostatnio dzieje. Cieszę się, że tu jesteś.
–– Dziękuję, Alaric… To dla mnie bardzo ważne słowa. –– Posłałem uśmiech. –– Chcę żebyś wiedział, że dla mnie również twoja przyjaźń jest bardzo ważna. Wszyscy jesteście dla mnie… jak rodzina.
–– Mam nadzieję. –– Usłyszałem głos za mną, po czym odwróciłem się i ujrzałem moją brązowowłosą piękność. –– Idę się wykąpać… –– dodała puszczając mi oko i zniknęła na schodach. Spoglądałem na miejsce, w którym przed chwilą zniknęła dziewczyna, bo nie powiem… pobudziła mnie.
–– Idź do niej. –– Zaśmiał się Alaric, a ja uśmiechnąłem się przepraszająco i popędziłem za brązowowłosą.
W naszym pokoju paliła się pojedyńcza lampka, a za drzwiami do łazienki, było słychać jak dziewczyna bierze kąpiel. Postanowiłem zaczekać na nią i rozebrałem się. Położyłem się na łóżku, zastanawiając, kiedy powiem Dorcas i całej jej rodzinie o niebezpieczeństwie, jakie na nich wszystkich ściągnąłem. Miałem wyrzuty sumienia, mimo to nie mogłem stąd odejść. Jedyny sposób, bym ich chronił, jest moja obecność tutaj. Wiedziałem to. Po piętnastu minutach Meadowes wyszła z łazienki. Na sobie miała jedynie skąpą bieliznę, a głowę wycierała ręcznikiem. Wpatrywałem się w nią, a jej wzrok również na mnie spoczął.
–– Jesteś gotowy, by ze mną porozmawiać? –– zapytała podchodząc do łóżka i delikatnie weszła na mnie, a ja poczułem zapach kokosa. Zawsze pachniała kokosem.
–– Daj mi jeszcze chwilkę czasu.. –– poprosiłem i położyłem dłoń na policzku dziewczyny. Ucałowała mnie w rękę, a posłałem jej uśmiech. Patrzyłem na jej brązowe oczy, w których tak często potrafiłem utonąć. Czułem się wyjątkowo, będąc przy takiej kobiecie jak Dorcas Meadowes.
–– Wystawiasz moją cierpliwość na próbę –– skomentowała i położyła się obok mnie. Odwróciłem głowę w jej stronę i dostrzegłem, że brązowowłosa mocno się czymś martwi. Uniosłem brwi do góry, zmuszając ją tym samym do rozmowy. –– Przepraszam… Po prostu… Martwię się… O…
–– Regulusa. –– Zakończyłem za nią, a w brzuchu poczułem ukłucie. Miałem wrażenie, że mój młodszy brat ciągle jest z nami. Cokolwiek nie robimy, gdziekolwiek nie jesteśmy.
Zawsze jest Regulus.
Albo to zaakceptuję, albo…
Albo co?
–– Staram się, kochanie. Uwierz mi –– szepnąłem i położyłem rękę na talii dziewczyny. –– Pamiętaj jednak, że Regulus umie sobie świetnie radzić.
–– Masz rację, jednak…
–– Jednak?
––Zależy mi na nim. Przecież wiesz.
Wiedziałem.
Wiedziałem i właśnie to doprowadzało mnie do szewskiej pasji.

Od Autorki: Kolejny rozdział za nami, cieszę się, ponieważ dawno nie było go tak szybko! 😊 Mam nadzieję, że na kolejny również nie będziecie długo czekać. Jak myślicie, co się ciekawego może wydarzyć? Jakieś propozycje?

6 komentarzy:

  1. O MÓJ BOŻE... Oni to są po prostu zakręceni na maksa. Uparci jak cholera. Syriusz chce chronić Dor, ona nie chce być okłamywana (i nie dziwię jej się) do czego to ich w końcu doprowadzi to aż się boję myśleć. No i jeszcze ciągle Regulus... Może w końcu uda im się dogadać?
    Cóż, nie powiem wszyscy wydorośleli. Nawet Dorcas i Syriusz, choć w pewnym sensie zachowują się jak dzieci...
    Czekam na ciąg dalszy z ogromną niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  2. *.*
    Nie musiałam tak długo czekać! xD
    Cudo jak zawsze >.<
    Jestem tak ciekawa, co się dalej wydarzy, że ahhh... *0*
    Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenkiii < 333
    ♥Pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że przyjaciółki są świadome tego, o czym pisałam od wielu komentarzy :D Dorcas podchodzi do życia zbyt emocjonalnie.
    Syriusz nie lepszy. Nie powinien zatajać przed nią pewnych spraw, a jednak jego bezpieczeństwo, to też poniekąd jej bezpieczeństwo.
    Jestem ciekawa jak to będzie dalej :)

    Pozdrawiam serdecznie!
    SBlackLady

    http://kociol-pelen-amortencji.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach!
      I ze spraw typu "żeby się dobrze czytało", to zaraz na początku notki, pod zdaniem "Wojna dopiero się zaczyna", to ten akapit może zmieniłabyś na "Tej nocy, kiedy zginęła Rose Wax, wraz z Lily, Marleną..."?
      Dopiero pod koniec sceny zorientowałam się, że to retrospekcja :)
      Buziale!

      Usuń
    2. Kiedy można spodziewać się nowości?
      Czekam :)

      Usuń
  4. Już mam coraz mniej zaległości :D W miarę jak zbliża się sesja, czasu jest coraz mniej, ale i tak nie jest aż tak źle, jak myślałam, że będzie.
    Marlena w tym rozdziale skradła moje serce, bo powiedziała samą prawdę na temat charakteru Dorcas. Mam nadzieję, że dziewczyna zda sobie z tego sprawę i postara się to zmienić. Syriusz z resztą tak samo. Oboje powinni odbyć długą i szczerą rozmowę. Mniej całowania, więcej rozmawiania, moje drogie kochasie :D No, ale i tak jest u nich ogromny progres. Ale oczywiście znowu chodzi o Regulusa... Jak go bardzo lubię w tym opowiadaniu, to na miejscu Syriusza też miałabym dość samego jego istnienia :/

    Pozdrawiam!

    pelnia-wilczego-ksiezyca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Witaj nieznajomy... ;)
Jeśli już tu jesteś, zostaw proszę ślad po sobie.
Będzie mi niezmiernie miło wiedzieć, co sądzisz o mojej twórczości.
Pozdrawiam i zachęcam do czytania,
Adaline