2017/03/29

Rozdział 20 "Początek końca"


Syriusz

Błogie, upragnione wakacje. Siedzieliśmy razem z Jamesem w jego ogrodzie i łapaliśmy promienie słoneczne. W dłoniach trzymaliśmy kremowe piwo, a wspaniała pani Potter zrobiła nam kociołkowe pieguski, które całkiem szczerze muszę przyznać, były moimi ulubionymi słodyczami. Jutro o tej porze będziemy już Ballycastle, rodzinnej miejscowości Franka Longbottoma, gdzie odbędzie się jego ślub i wesele. Dziś do domu państwa Potterów mieli też dołączyć Remus, Angus i Peter, a jak na zawołanie chłopaki jeden po drugim stawili się na tarasie, uśmiechnięci.
– Miałem nadzieję, że zastaniemy tu jakiś komitet powitalny! – krzyknął Angus i po kolei zamknął nas w niedźwiedzim uścisku.
– Nie widzieliśmy się dwa tygodnie, wcale mi to nie przeszkadza – zarechotałem głośno, a przyjaciele zawtórowali mi. – Peter, coś Ty taki osowiały?
– Jeszcze niedawno spałem – wytłumaczył się i lekko uśmiechnął.
– Spałeś? Glizdek, nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać. – Puknął go w głowę James i poczochrał włosy.
– Panowie, muszę was od razu powiadomić, wybrałem na świadka tego tutaj Remusa Johna Lupina! – Przedstawił Angus i teatralnie zaczął klaskać.
– Ty szczęściarzu! – zawołałem rozbawiony. – To dość trudne zadanie, będziesz musiał Luniaczku sporo pić.
– Taak, myślę, że jestem na to gotowy – parsknął i wziął sobie kremowe piwo, które leżało na stoliku.
– To co przyjaciele, Eksplodujący Dureń? – spytał Rogacz i zatarł ręce.
– Jeśli chcesz, żebym znów Cię pokonał to zapraszam serdecznie! – odpowiedziałem i usiadłem przy stole, a reszta poszła za moim przykładem. 
Całe popołudnie spędziliśmy pijąc, grając i obżerając się wszystkim co popadnie. Mama Jamesa miała z nas niezły ubaw, kiedy chciała sprawdzić co się z nami dzieje, a my śpiewaliśmy tak głośno, że nawet nie wiedziliśmy kiedy nastał wieczór.
 Can you dance the hipogriff? Ma ma ma, ma ma ma, ma ma ma, Flyin' off from a cliff, Ma ma ma, ma ma ma, ma ma ma, Swooping down, to the ground, Ma ma ma, ma ma ma, ma ma ma, Wheel around and around and around and around, Ma ma ma, ma ma ma, ma ma maaa! Fatalne Jędze rządzą! – zaśpiewałem i usłyszałem gromkie brawa od kolegów.
– Syriuszu, mój przyjacielu, czy ja Ci kiedykolwiek mówiłem, że masz naprawdę dobry wokal? – zapytał James, który jeszcze przed chwilą udawał, że gra na gitarze.
– Może zostanę znanym wokalistą rockowym? Kto wie.. – mruknąłem i wyszczerzyłem się szeroko.
– Prędzej zostaniesz wokalistą niż zdasz zadowalająco Owutemy, by zostać Aurorem. – Zarechotał Campbell i przybił z Jamesem piątkę.
– Rzeczywiście, ubaw po pachy! – prychnąłem, ale po chwili dołączyłem do przyjaciół i wybuchnąłem gromkim śmiechem.
Uwielbiałem takie dni jak te, w męskim gronie, gdzie mogliśmy robić dosłownie wszystko i zachowywać się tak jak nam nie wypada przy kobietach. Mieć takich przyjaciół to prawdziwy skarb. Była już późna godzina, gdy pani Euphemia ubłagała nas byśmy poszli spać i przypomniała nam, że jutro mamy ślub naszego kolegi i musimy jakoś wyglądać. Z racji tego, że mój pokój był mniejszy to zajęliśmy go razem z Rogaczem, a chłopaków usytuowaliśmy w pokoju Jamesa. Położyliśmy się, ale długi czas nie mogłem zasnąć.
Myślałem.
W świecie czarodziejów coraz gorzej się dzieje. Umiera tak wiele czarodziejów i czarownic, ale i mugoli. Wojna nabiera coraz większych obrotów i musimy wszyscy być odpowiednio na nią przygotowani. Lord Voldemort jest prawdopodobnie najsilniejszym czarnoksiężnikiem z jakim świat musiał się mierzyć. Pragnie śmierci każdego, kto jest mugolskiego pochodzenia i zabije tych co zdecydują się z nim walczyć. Ja się nie poddam, będę walczył aż od ostatniej kropli krwi. 
– Syriusz, śpisz? – szepnął Potter, który leżał na materacu obok mojego łóżka.
– Śpię – odparłem i spojrzałem na niego.
– Kretyn – parsknął i znów położył się na poduszce. – Nie mogę spać, ciągle myślę o tym, że wojna lada chwila może dotknąć i nas.
– Czytasz mi w myślach? – zaśmiałem się. – Ja to samo. Zastanawiam się, kiedy wybuchnie prawdziwa szarża.
– Wtedy dołączymy do Zakonu Feniksa – oznajmił.
– Do czego? 
– Zakonu Feniksa. Nie słyszałeś o nim? Dumbledore powołał tajne stowarzyszenie do walki z Voldemortem. Warunkiem jest ukończenie pełnoletności i szkoły – wytłumaczył.
– W takim razie już wiemy co zrobimy po ukończeniu Hogwartu. Zawód Aurora poczeka, tym bardziej, że w tych czasach praca w Ministerstwie nie należy do bezpiecznych opcji – zauważyłem wpatrując się w sufit.
– Masz świętą rację, przyjacielu, a teraz idź spać. 
– To Ty mnie obudziłeś.
– Przecież nie spałeś.
– Dobra nieważne. Dobranoc Rogaś – powiedziałem przesłodzonym głosem.
– Dobranoc Łapko – odpowiedział James w identycznym tonie.
Wojna pochłania wiele ludzkich istnień, śmierć bliskich na którą nikt nie jest przygotowany odznacza piętno, które już na zawsze pozostaje w sercu.

Dorcas

W dzień ślubu Alicji i Franka w moim domu panował chaos. Marlena od rana biegała przejęta i zastanawiała się czy aby na pewno wybrała ładną sukienkę.
– Ona tak zawsze? – zapytał rozbawiony Alaric.
– Zawsze – odpowiedziałam i podałam mu kubek z kawą.
Alaric wraz ze swoją partnerką, Allie, zamieszkali razem ze mną i Willem w Bristolu. Jego nowa dziewczyna była cudowną osobą i wcale się nie dziwię, że dzięki niej Ric tak bardzo zmądrzał i stał się prawdziwym bratem na którym można polegać. Pracowała dla Proroka Codziennego jako reporterka. 
– Co na śniadanie? – krzyknął Will schodząc ze schodów razem z Emmeliną.
– A co nam zrobisz? – zapytałam kąśliwie.
– Doskonale wiesz, że mam dwie lewe ręce co do gotowania. Zresztą tak samo jak Ty, sis. – Zaśmiał się, a ja dałam mu kuksańca w bok.
– Jeszcze się nauczę – mruknęłam, ale prawda była taka, że kompletnie się na tym nie znałam.
– Jedyne co potrafisz to wsypać do miski płatki Pixie Puffs i zalać mlekiem. –Zarechotał tak głośno, że obudził nasze psy, które smacznie spały.
Gotowanie było dla mnie tak zawiłą i trudną czynnością, że w pewnym momencie po prostu zrezygnowałam z tego, by się nauczyć. Nie ważne co robiłam, zawsze wychodziło mi spalone i obrzydliwe. Mój tata Colin zawsze próbował mnie chwalić i mówił, żebym się nie poddawała, ale Will studził mój zapał i stwierdził, że gospodynią domową będę beznadziejną.
– Ja coś ugotuję. – Moja rudowłosa przyjaciółka weszła do kuchni, uśmiechnęła się promiennie i wskazała na mnie palcem.
– Lil, ratujesz nam życie! – zawołałam uradowana i objęłam ją.
Evans uśmiechnęła się, podwinęła rękawy i od razu wzięła się do pracy. Ja razem z Willem, Emmą i Rickiem usiedliśmy przy stole, a Allie postanowiła pomóc Lily. Po śniadaniu odpoczęliśmy w naszej altanie, a później razem z dziewczynami zaczęłyśmy przygotowywać się do ślubu, bo Huncwoci mieli się tutaj pojawić za trzy godziny.
– Marleno, jesteś niesamowita! Nie sądziłam, że moje włosy mogą tak ładnie wyglądać! - Podziękowała zachwycona Emmelina, która przeglądała się pracy blondynki w lustrze, a McKinnon wyszczerzyła się zadowolona.
Wyszykowane oczekiwałyśmy na chłopaków, a kiedy przybyli nie mogli uwierzyć własnym oczom. Wyglądałyśmy obłędnie.
– Moje drogie Panie, muszę przyznać, że wyglądacie jak prawdziwie księżniczki – pochwalił nas Angus i podszedł do swojej narzeczonej, by ją ucałować. 
– Jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami – dopowiedział James i wyciągnął ramię do Lily, która zaczerwieniła się lekko i ujęła ramię chłopaka.
– Chyba już wszystko zostało powiedziane, więc pozostaje mi tylko zaprosić was na świstoklik i dzięki Bogu za Alarica, inaczej nie wiem ile czasu zająłby nam dojazd do Ballycastle. – Syriusz skłonił się w stronę Rica, który roześmiał się szczerze.
W mgnieniu oka znaleźliśmy się tuż obok domu państwa Longbottomów, gdzie odbywał się ślub i wesele. Od razu skierowaliśmy się na tyły pokaźnego dworku i ujrzeliśmy ogromny namiot, łuk weselny z poustawianymi krzesłami, a także małą scenę, stoły ustawione wzdłuż namiotu i wiele, wiele kwiatów. Wyglądało to bajecznie.
– Goście! Co tak stoicie, podejdźcie bliżej! Przecież nie gryzę!
Augusta Longbottom, mama Franka, przywitała nas serdecznie i od razu zaprowadziła do reszty zebranych, którzy czekali na pojawienie się młodej pary. Ceremonia była kameralna, lecz mimo tego spotkaliśmy sporą grupę znajomych z Hogwartu. Usiedliśmy na swoich miejscach i z niecierpliwością czekaliśmy na państwa młodych. W końcu, kiedy wyszli wraz z marszem weselnym to zaniemówiłam z wrażenia. Wyglądali tak wytwornie, arystokratycznie, a mimo tego z daleka widać było ich szerokie uśmiechy i błyszczące oczy.
– Zebraliśmy się tu, by połączyć węzłem małżeńskim Alicję Brown i Franka Longbottoma [...] Ogłaszam Was mężem i żoną, a teraz Pan Młody może pocałować Pannę Młodą! – Frank pocałował Alicję, a po ogrodzie rozniosły się gromkie brawa.
Łza zakręciła mi się w oku ze wzruszenia. Odnalazłam rękę Syriusza i ścisnęłam z całej siły. Black podniósł ją do góry i ucałował moje knykcie. Stał obok Jamesa i klaskał razem z resztą, a gdy Frank się odwrócił od razu spojrzał na chłopaków.
Wyobraziłam sobie jakby wyglądał ślub mój i Syriusza.
On - nonszalancki, arogancki, lubieżny, lojalny, lekkomyślny;
Ja - dzika, niecierpliwa, gadatliwa, uparta, wrażliwa;
Mieszanka wybuchowa.
Na weselu bawiliśmy się tak świetnie, że aż nie mieliśmy ochoty wracać do domu. Tańczyłam chyba ze wszystkimi znajomymi, a także z członkami rodziny Alicji i Franka. Spoglądałam szczęśliwa jak Lily i James wirują na parkiecie i cieszą się swoją obecnością. Miałam przeczucie, że ten wieczór wiele zmieni w ich życiu. Syriusz złapał mnie za rękę i położył sobie na ramieniu, gdy zabrzmiała wolniejsza piosenka. 
– Dobrze się bawisz, złotko? – spytał obracając mnie w rytm muzyki.
– Nie mogłoby być lepiej – szepnęłam.
Wróciliśmy późnym świstoklikiem, który zapewniła nam mama Franka. Pogratulowaliśmy młodej parze jeszcze raz i udaliśmy się do domu. Zaprosiłam Huncwotów do mnie, by nie wracali sami po nocy do domach tylko zrobili to z rana. Syriusz od razu chętnie przyjął zaproszenie i uśmiechnął się do mnie lubieżnie. Pokręciłam głową, ale w głębi siebie od razu poczułam ogromne porządnie. Zawsze tak na mnie działał.
Rano obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno do pokoju. Obok mnie Syriusz smacznie spał wtulony do moich pleców. Ostrożnie wyrwałam się z jego objęć i postanowiłam iść do kuchni po wodę.
– Hej, co to za grobowe miny? – zapytałam schodząc na dół, gdzie siedział Ric razem z Allie.
– Pokaż jej – mruknął Alaric patrząc na Allie, która podała mi najnowszy numer Proroka Codziennego, gdzie na głównej stronie wytłuszczony był ogromny napis.

Sami-Wiecie-Kto znów atakuje!
Czarodziejski świat jest poważnie zagrożony. Ministerstwo Magii prosi o podwójną ostrożność i nie wychodzenie z domów prócz sytuacji szczególnych.
Jako znak swój i Śmierciożerców Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać  przyjął tzw. Mroczny Znak, który wygląda jak "czaszka, złożona z elementów, które przypominają szmaragdowe gwiazdy... spomiędzy szczęk wysuwa się język węża", dlatego też aurorzy zostali upoważnieni do stosowania zaklęć niewybaczalnych na Śmierciożercach bez ostrzeżenia, a podejrzanych czasami do przekazywania dementorom bez procesu Wizengamotu.
Prócz tego Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać zrekrutował  wioski olbrzymów, które od lat ukrywają się w górach i stada wilkołaków, które są rządne krwi.
Dla świata czarodziejów i mugoli nastały ciężkie czasy – każdego dnia giną niewinni mugole, a także czarodzieje, którzy nie chcą stanąć po stronie Sami-Wiecie-Kogo.
Czarodzieje i czarownice, bądźcie czujni. Wyrażamy kondolencje rodzinie Bones, której większość członków zginęło przez Śmierciożerców i ich Pana.

– Mroczny Znak..? – szepnęłam sama do siebie.
„Czasza, złożona z elementów, które przypominają szmaragdowe gwiazdy... spomiędzy szczęk wysuwa się język węża.”
Widziałam już gdzieś ten znak. Widziałam na przedramieniu.
U Regulusa Blacka.



KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

I tak oto kochani dotrwaliśmy do końca! Aż sama nie mogę uwierzyć, że to już taki etap, ale spokojnie, przede mną jeszcze dwie części, które będę realizowała! Cieszę się, że zyskałam czytelniów, którzy są ze mną na dobre i na złe. Bardzo chciałam wam podziękować za wszystko, każdy komenatrz i opinie. Mam nadzieję, że nadal będziecie ze mną i.. do usłyszania kochani, obiecuję, że niebawem! <3

8 komentarzy:

  1. Smutno mi, że to już koniec, ale mam nadzieję, że prędko wrócisz do nas z kolejnymi, bo bardzo przyzwyczaiłam się do tego bloga i całej historii, którą wręcz ubóstwiam! Regulus Śmierciożercą - ciekawa jestem jak dalej rozwiniesz jego wątek i co takiego wydarzy się w jego życiu, a może on i Dorcas...? Nieee oby nie! Lubię go, ale jednak starszy Black to starszy Black! Nie pozostaje mi nic innego tylko czekać z niecierpliwością na kolejne części!
    Ps. Widzę, że niedługo pojawi się jakiś dodatek! Cieszę się bardzo!
    Pozdrawiam i do rychłego zobaczenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział genialny jak zawsze. Niby zakończenie dobre, ale widać, że szykuje się gruba akcja. Szczególnie ten ostatni fragment taki tajemniczy... Ciekawa jestem co zrobi Dorcas w takiej sytuacji. Cóż, nic dziwnego, że wszyscy się boją tego co nadejdzie, w końcu zapowiadają się niebezpieczne i niepewne czasy...
    Pozostaje mi czekać na kolejną część (i to z ogromną niecierpliwością!)
    Pozdrawiam ciepło ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  3. Po tak smutnych rozdziałach zaraz zaręczyny, a teraz ślub! Pięknie! I jeszcze iskrzy pomiędzy Lily i Jamesem ❤ rzeczywiście, końcówka emocjonująca. Widać, że wojna na prawdę zbiera żniwa i nabiera rozpędu. Ciekawe, co teraz o Regulusie myśli Dor... Fajny rozdział, czekam na kolejne części!
    Zapraszam też do nas na nową notkę: http://qwertzxcvb.blog.pl/2017/03/31/6-james-odkad-tylko-pamietam-i-od-pierwszego-wejrzenia/
    Serdecznie pozdrawiam ��
    Drama&Furia

    OdpowiedzUsuń
  4. No w końcu znalazłam odrobinę czasu aby móc nadrobić zaległości. I nie żałuje. Zakochałam się. Zaręczyny i ślub. Aaa ja chcę więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno mnie nie było w komentarzach i bardzo za to przepraszam ale te limity tak szybko się kończą... ;) Genialny rozdział, taki beztroski i wzruszający oprócz tej końcówki. Nie mogę się doczekać następnej części!! Wiem ze będzie się w niej źle działo no ale mam też nadzieję na wiele pięknych ślubów :)
    Pozdrawiam :*
    BlackDM

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam, i czytam, a uśmiech nie schodzi mi z twarzy..., aż do czasu. Nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego zakończenia części pierwszej. Przerwanie tej całej euforii po ślubie jednym artykułem. To jest coś, co Lilith uwielbia! Ponadto ma silne podejrzenia, że część druga będzie o wiele bardziej mroczna... Proszę, powiedz, że się nie mylę!
    Jak tylko pojawił się opis mrocznego znaku, od razu pomyślałam o Regulusie, ale czego się można było po mnie spodziewać?
    Już się nie mogę doczekać!!!
    Pozdrawiam,
    Lilith ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje opowiadanie jest cudowne. Twój styl pisania jest bardzo dobry, a dialogi fenomenalne. Artykuł na sam koniec? Poprostu idealnie.
    Nie mogę doczekać się kolejnej części. Mam nadzieję, że szybko coś dodasz.

    Życzę dużo weny! ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam w pracy pod biurkiem :D Jestem ciekawa, czy do kolejnego rozdziału uda mi się być na bieżąco. Rozdział świetny, początkowo taka sielanka i e ogóle, a końcówka to takie BUM. Super, bardzo takie lubię :)
    No niech no Lily i James się wreszcie pocałują!
    Ach! <3

    pelnia-wilczego-ksiezyca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Witaj nieznajomy... ;)
Jeśli już tu jesteś, zostaw proszę ślad po sobie.
Będzie mi niezmiernie miło wiedzieć, co sądzisz o mojej twórczości.
Pozdrawiam i zachęcam do czytania,
Adaline