Syriusz
Pokój
Życzeń wyglądał podobnie jak Pokój Wspólny Gryffindoru. Na środku stał kominek,
a przed kominkiem dwie kanapy i fotel, wszystkie obite czerwoną tkaniną.
–
Po co nas tutaj ściągnęłaś Lil? – zapytał James i usiadł fotelu.
Podążyliśmy za jego przykładem i też wszyscy zajęliśmy miejsca.
–
Posłuchajcie.. Wiem, że ostatnio wszystko się pokomplikowało, ale głęboko
wierze, że jeszcze to nic straconego.. Dorcas..
– Lily
proszę Cię. Zastanów się do mówisz. Cały czas jej bronisz i przejmujesz się nią
mimo, że ona wprost Ci powiedziała żebyś przestała. Ona nie chce już mieć z
nami nic wspólnego, a przez to jak się zachowuję to wybacz, ale ja też mam już
dość.
–
Marlena nie wyciągaj pochopnych
wniosków, to nadal nasza przyjaciółka. Ona potrzebuje pomocy - zaczęła Mary, a
blondwłosa rozłożyła ręce i mruknęła tylko, że jej już to wszystko jest
obojętne. Lily spiorunowała ją wzrokiem, ale nic się już nie odezwała.
To
jak w ostatnim czasie zaskakuje mnie Lily Evans jest nie do opisania. Codziennie
walczy o Dorcas i próbuje dowiedzieć się od niej powodu przez co stała się..
zwykłą suką. Nie daje za wygraną, jakby wiedziała.. wiedziała coś czego my nie
wiemy. Nagle do pomieszczenia wszedł jeszcze ktoś. Postura mężczyzny wydawała
mi się dość znajoma.
–
Chciałabym, żebyście kogoś poznali. To
Alaric Meadowes, starszy brat Dorcas i Willa.
Niemożliwe.
To on. Ten koleś z baru do którego trafiłem po tym jak w wakacje uciekłem z
domu. Siedział przy
barze w rzadko uczęszczanej dzielnicy w Londynie i zapijał smutki. Wyglądał tak
nędznie jak ja.
–
Podać coś? – zapytała barmanka, a ja usiadłem obok
nieznajomego.
–
Ognistą – odpowiedziałem. Podała mi
szklankę pełną trunku, którą od razu wypiłem i poprosiłem jeszcze raz o to samo.
–
Do dupy dzień? – zagadnął mnie i patrzył na swój trunek.
–
Yeap. Zdowie – mruknąłem i razem
wypiliśmy zawartość naszych szklanek.
–
Jestem Alaric.
–
Syriusz.
Spędziliśmy
w tej spelunie parę godzin. Sporo rozmawialiśmy, a piliśmy jeszcze więcej.
Inteligentny facet, któremu w życiu cholernie się nie powodzi. Żona od niego
odeszła, z rodzeństwem nie utrzymuje żadnego kontaktu. Jest całkowicie sam.
Podszedł
do mnie.
–
Czułem, że jeszcze kiedyś się spotkamy. –
Uśmiechnął się i wyciągnął do mnie dłoń.
–
Znacie się? – zdziwił się Will i spojrzał na nas obu.
–
To długa i nieciekawa historia bracie – mruknął. – Teraz nie ma na to czasu. Muszę im wszystko
wytłumaczyć. Lepiej usiądźcie. Jak powiedział tak zrobiliśmy. Siedziałem obok
niego, w ręku miał butelkę z Ognistą.
–
Od wieków ród Meadowes to czarodzieje
czystej krwi. Nie byle jacy czarodzieje, ale piekielnie zdolni i inteligentni.
Praktycznie osiągaliśmy wszystko co chcieliśmy, ale był jeden problem. Nie
interesowała nas Czarna Magia i okrucieństwo, które charakteryzują inne rody,
ponad to byliśmy w naprawdę dobrych stosunkach z mugolami. Do tego stopnia, że
w pewnym momencie zaczęliśmy oddalać się od idei czystości krwi. Parę wieków
temu Blackowie, Malfoyowie, Greengrassowie, Lestrange zdecydowali, że trzeba
coś z nami zrobić. Szkoda było zabijać ród czystej krwi a w dodatku tak zdolny.
Zrobili co innego. Rzucili na nas pewnego rodzaju klątwę. Klątwę, którą każdy z
członków jest naznaczony i przekazywany z pokolenia na pokolenie. Obdarowali
nas pewnym.. przełącznikiem. Przełącznikiem, który pozwala nam wyłączyć swoje
człowieczeństwo. Dobre uczucia są wypierane przez złe. Nienawiść robi z
nas potwory. – Upił dużego łyka bursztynowego trunku. – Stajesz się opryskliwy, odpychasz od siebie
wszystko i wszystkich, jesteś tak mocno zaślepiony złem. Podobny do
reszty. Pogrążasz się w mroku.
–
Chcesz nam powiedzieć, że Dorcas prawdopodobnie wyłączyła człowieczeństwo? –
szepnęła cicho Mary walcząc ze łzami.
–
Och, na pewno to zrobiła i myślę, że Lil i Will już się tego domyślili. – Wpatrywał
się w butelkę a ja ujrzałem jak pojedyncza łza spływa po jego policzku. –
Jestem tu po to, żeby dowiedzieć się dlaczego.
–
Możliwe, że podczas tego stanu ma się przebłyski.. prawdziwej świadomości? –szepnął
cicho Remus.
Zdziwiłem
się. Skąd takie pytanie?
–
Tak. Przebłyski prawdziwych uczuć są najczęściej powodowane ciężkim stanem
fizycznym, albo nawet zbyt wielkimi emocjami. To po prostu męczarnia. Nawet
jeśli chcesz poczuć coś dobrego to nie możesz. Twój mózg automatycznie Ci tego
odmawia. Łatwo jest wyłączyć człowieczeństwo, gorzej włączyć je z
powrotem.
–
Wydaje mi się, że dziś byłem świadkiem takiego stanu. – Remus popatrzył na nas
przepraszającym wzrokiem. Kompletnie
się już w tym wszystkim pogubiłem.
Nigdy
nie słyszałem o klątwie rodu Meadowes. To co zrobiły im rody czystej krwi, w
tym i mój, jest cholernie nieludzkie. W dodatku Lupin zaczyna mówić
jakimś szyfrem.
–
Byłeś świadkiem? – zapytałem spoglądając na przyjaciela.
–
Znalazłem ją w Łazience Prefektów. Miała gorączkę, omamy i majaczyła. Pomogłem
jej i jestem pewny, że miała przebłyski. Rozmawiałem z nią jak dawniej. – Lupin
spuścił wzrok i złapał się za głowę. – Jej rana została zadana przez wilkołaka.
Wybałuszyłem
oczy. Sam nie wiem czy bardziej zdziwiło mnie to, że Lunatyk powiedział o tym
przy wszystkich czy też raczej to, że rana Dorcas była tak poważna.
Zamknąłem oczy i zacząłem oddychać ciężko. Obrazy z tamtej nocy zaczęły mi
przelatywać przed oczyma, tak dużo krwi, ogromna rana i mój brat.. właśnie, mój
brat.
Jakie
to wszystko popieprzone.
–
Tego też się domyśliłam – zauważyła Lily – ale zostawmy narazie ten temat.
Najważniejsze jest teraz to, żeby odzyskać Dorcas.
Remus
przytaknął, a ja widziałem po nim, że zawzięcie o czymś myśli. Może nadszedł
czas przy w końcu powiedział prawdę Mary i reszcie?
–
Muszę wyprowadzić ją z równowagi. Przebić się przez pancerz do głęboko
skrywanych emocji - wytłumaczył nam Ric. Kiwnęliśmy głowami na znak zrozumienia.
Zawsze
myślałem, że to moja rodzina jest najgorsza. Miałem rację, jest, ale gdy
słuchałem opowieści Alarica i tego jak wiele ich rodzina przechodziła od
pokoleń było mi niedobrze.
Egoistyczny
i samolubny Syriusz Black przecież ma najgorzej.
–
Dlaczego Dorcas ani Ty Will nigdy nie wspomnieliście nam o tym, że macie
starszego brata? – James spojrzał na młodego.
Widziałem
jak strasznie był zmieszany. Ostatnimi czasy nikt tak mocno nie cierpiał
brązowowłosej jak on. Był na nią wściekły za to co mi zrobiła, za to jak nas
traktuje, a przede wszystkim za to jak mocno dzień w dzień rani
Lily. Will chciał coś powiedzieć, ale Ric zatrzymał go ruchem ręki.
–
Też kiedyś wyłączyłem człowieczeństwo. Spieprzyłem sobie całe życie. Odszedłem
od rodziny i przez wiele lat byłem sam w swojej pętli nienawiści. Szukałem
winnego, a winny byłem ja sam. Nie dziwie się, ze nigdy o mnie nie mówiła.
Praktycznie teraz jestem dla niej nikim.
Wiedziałem
jak ciężko mu o tym mówić. Przez tyle lat uwięziony w najgorszych zakamarkach
swojej duszy.. Teraz odbywa pewnego rodzaju swoją.. pokutę.
–
A jednak udało Ci się wrócić – powiedziała Lily.
–
Tak. Poznałem kogoś, kto mi pomógł. Kobietę. Dzień w dzień pracowała nade mną,
aż udało jej się dotrzeć do głęboko skrywanych emocji. Było to dla mnie coś
nowego. Zapomniałem jak wspaniale jest czuć się po prostu dobrze.
–
Więc jest nadzieja? – spytał Angus patrząc na Alarica.
–
Zawsze jest nadzieja. Cieszę się, że moja siostra ma tak wspaniałych
przyjaciół. – Uśmiechnął się szczerze i spojrzał na nas.
Wspaniałych
przyjaciół.
A
kim ja dla niej jestem?
Ex-chłopakiem,
który przespał się prawdę mówiąc z jej największym wrogiem - Rose Wax.
Ex-chłopakiem,
który zamiast zauważyć, że coś jest z nią nie tak, starał się znienawidzić ją z
całego serca.
Ex-chłopakiem,
który mimo tego wszystkiego uważa ją za miłość swojego życia.
Ex-chłopakiem,
który ją kocha ponad życie.
W
tym momencie drzwi się otworzyły i ujrzałem ją.
Jak zwykle piękną.
Moją.
Kiedyś.
Dorcas
Weszłam
i ujrzałam przed sobą wszystkich moich byłych przyjaciół. Marlena stała obok
Angusa, a głowę miała opartą na jego ramieniu, Mary z Remusem trzymali się za
ręce, a Emmelina i Peter siedzieli na kanapie. Lily wraz z Willem stali bliżej
niż wszyscy i patrzyli na mnie z kamienną twarzą. W oddali zauważyłam jeszcze
kogoś.
On stał
obok Jamesa, a ręce miał luźno w kieszeniach. Stał i wpatrywał się we mnie, a w
jego oczach nie dostrzegłam wcześniej okazywanej agresji.
Dostrzegłam.. pustkę.
–
Och, błagam. Co to ma być, spotkanie zranionych poetów? – Wywróciłam oczami i
uśmiechnęłam się kpiąco. – Wychodzę. – Odwróciłam się z zamiarem wyjścia, ale
zauważyłam, że klamka gdzieś zniknęła. No tak, przecież Pokój Życzeń miał wiele
tajemnic. Tym bardziej, jeśli zostałam tu zaproszona przez nich.
–
Zachowujesz się jak suka numer jeden. Gratuluję, sis. – Zaśmiałam się i
odwróciłam głowę w stronę dochodzącego głosu. Wcześniej kompletnie go nie
zauważyłam.
–
Witaj braciszku. Dawno żeśmy się nie widzieli, ale nie będę udawać, że jest mi
szkoda. - rozłożyłam ręce i uniosłam brwi do góry. Wyłonił się z cieniu i
dopiero mogłam mu się przyjrzeć od stóp do głów.
Alaric
Meadowes we własnej osobie. Żył w Portugalii, błąkając się po barach i
dorabiając jako nauczyciel w mugolskiej szkole. Przez dwa lata jego związku
bardzo dużo widywaliśmy się z nim razem z Willem, ale potem Ric stał się oziębły.
Kiedy byłam w pierwszej klasie oddalił się od nas i w pewnym momencie przestał
całkowicie z nami rozmawiać.
Wyłączył
człowieczeństwo.
Nie
widziałam go od pięciu lat. Aż do dziś.
–
Jak zwykle urocza. Powiedz mi, jak bardzo się już stoczyłaś? – zapytał i
zbliżył się do mnie.
–
Na tyle wystarczająco, żebyś nie musiał prowadzić ze mną tej rozmowy na którą
nie mam absolutnie żadnej ochoty – odpowiedziałam spokojnie i kontynuowałam –
Wypuść mnie stąd.
–
Wiesz, akurat w tym momencie nie obchodzi mnie na co masz ochotę. – Uśmiechnął
się ironicznie. – Pozbawiona człowieczeństwa jesteś jak wrzód na dupie – dodał
i podał mi szklankę z Ognistą, którą przed chwilą popijał.
– Miło mi. – Wzięłam od
niego szklankę i upiłam łyk.
–
Miło to dopiero może Ci być. Jak tam samopoczucie? – zapytał od
niechcenia. – Jakie to uczucie, kiedy odtrąca się wszystkich, których się
kocha? – Zacisnęłam zęby. Zaczyna mnie już cholernie denerwować tym swoim
zachowaniem.
–
Wydaje mi się, że sam doskonale o tym wiesz – odpowiedziałam przesłodzonym
głosem. – Chyba nikt nie powinien się dziwić, że żona od Ciebie odeszła.
–
Myślisz, że wyprowadzisz mnie z równowagi? Próbuj. To będzie ciekawe. A może
porozmawiamy przy okazji o Twoich uczuciach?
Co
do jasnej cholery on sobie myśli? Przychodzi po tylu latach i myśli, że będzie
mną manipulował tak długo, aż uczucia, które skrywam wypłyną na wierzch, a ja
znów będę miłą i kochającą Dorcas Meadowes.
To
była moja decyzja, żeby nie czuć.
I nie
chcę jej zmieniać.
–
Och, nie sądzę, żeby było to konieczne. Odpuść, to przecież potrafisz
najlepiej. – Puściłam do niego oko.
–
Zaczynam Ci działać na nerwach. Dobrze, to oznacza, że masz jakieś przejawy
uczuć. – Niech on się w końcu zamknie. Nie mam ochoty słuchać jego wywodów, ani
tego całego pieprzenia o moich uczuciach.
–
Ric, masz dosłownie trzy sekundy, żeby mnie stąd wypuścić – warknęłam i
przybliżyłam się do niego.
–
Sis - prychnął – Nic nie możesz zrobić. Nie w tym Pokoju – dodał
poważniej. Zamknęłam oczy, żeby opanować złość, która powoli przejmowała
moje ciało.
Jak
on śmie pokazywać się tutaj po tylu latach
nieobecności?! Jak śmie wmówić mi, że to ja jestem tą
złą? Jak śmie zwracać się do mnie tak bezpośrednio i lekko
jakby nigdy nic się nie stało? Jak do kurwy nędzy?!
–
Po co tutaj jesteś? – zapytałam opryskliwie.
–
Przeprowadziłem się do Londynu. Poza tym szukam ciała naszego ojca, żeby
urządzić mu godny pogrzeb.
Ciała
naszego ojca.
–
Nagle obchodzi Cię rodzina?
–
Zawsze mnie obchodziła.
Zamknęłam
oczy, żeby nie dać porwać się emocją. Było mi coraz ciężej trzymać nerwy na
wodzy.
–
Doprawdy? Patrz, jakoś nie mogę sobie tego przypomnieć.
–
Dużo się zmieniło. Ja się zmieniłem.
–
Gratuluję, ale mnie to naprawdę nie interesuje.
–
A co Cię interesuje?
–
To nie Twoja sprawa.
–
Czyli jest coś takiego. – Muszę jak najszybciej uciąć z nim konwersację. Jego
osoba doprowadza mnie wprost do szału.
–
Co Cię łączy z Regulusem Blackiem?
Że
co? Skąd on wie o Regulusie? Zauważyłam jak mina
Syriusza stężała. Spojrzałam przelotnie po twarzach. Ach tak. Lily.
–
Załóżmy, że.. wspólny cel – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się kpiąco.
–
Stąpasz po cienkim lodzie. Nie pomyślałaś, że Black wykorzystuje Cię do
własnych potrzeb?
–
Wiem wiele więcej niż Ci się wydaje. A teraz żegnam. – Wyciągnęłam różdżkę.
–
Dlaczego mu ufasz Dorcas? – zapytał i zbliżył się tak, że czułam jego oddech na
swojej twarzy.
–
Odczep się.
–
Dlaczego?
–
Przestań.
–
Dlaczego?
–
NIE WIEM! – ryknęłam. – Może dlatego, że uratował mi życie i to nie raz! –
Odsunęłam się od niego i oddychałam ciężko.
–
To wiele wyjaśnia.
–
Dorcas posłuchaj. Nie możesz wiecznie nas odpychać.. – Lily Evans była
nieugięta. Wiedziałam, że wie, że od pewnego czasu wyłączyłam swoje
człowieczeństwo, mimo że na początku próbowałam to ukryć.
Sama
nie wiem czemu. Może Ric ma rację i to są te moje przejawy uczuć?
Nie.
To nie mogą być uczucia.
–
Proszę Cię Evans przestań – warknęłam. – Nie chcę tego słuchać, zapomniałaś o
czym ostatnio rozmawiałyśmy? Zostaw mnie w spokoju.
–
A Ty zapomniałaś co Ci wtedy powiedziałam? Jesteś moją przyjaciółką i poradzimy
sobie z tym.
–
Jesteś naiwna, Evans.
–
Nie jestem naiwna. – Podeszła do mnie, a w jej oczach widziałam łzy. Łzy,
których wcale widzieć nie chciałam. – Myślisz, że nie wiem jak mocno
popieprzona jesteś? To ja zawsze znajduje Cię leżącą na podłodze i patrzę jak
Twoja dusza rozwala się na kawałeczki. To ja podnoszę Cię, a potem krok po
kroku sklejam te kawałki. Od początku semestru dziwnie się zachowywałaś.
Udawałaś, że wszystko jest w porządku, ale ja doskonale wiedziałam, że mnie
okłamujesz. I wiedziałam też, że to wina tego skurwysyna Clyde'a. Dor, śmierć
Twojego taty to nie jest Twoja wina. Wszyscy jesteśmy w niebezpieczeństwie -
zatrzymała się na chwilę by złapać oddech. - Potem to zerwanie z Blackiem.
Wszyscy się dziwili i ciągle tylko powtarzali jak mogłaś zrobić mu coś takiego.
Ale oni nie wiedzieli tego co ja wiem. Odepchnęłaś od siebie Syriusza, którego
do jasnej cholery kochasz tak mocno, tak silnie, tak prawdziwie jak nigdy
nikogo przedtem. A dlaczego go odrzuciłaś? Na początku pomyślałam, że dlatego
że uwielbiasz prowadzić się do samodestrukcji. Ale później myśląc nad tym
głębiej stwierdziłam, że to nie jest możliwe. Gdyby tak było nigdy, ale to
nigdy nie wyłączyłabyś swoich uczuć. Cierpiałabyś, ale miałabyś mnie. Miałabyś
Mary i Marlenę. A Ty nagle tak po prostu wyłączyłaś swoje człowieczeństwo
odpychając resztę z nas. Odpychając od siebie wszystkich na których Ci zależy.
Nie jestem naiwna Dorcas. Walczę o osobę, na której mi zależy. Którą kocham
mimo całego bagażu, który jej towarzyszy. Która jest moją prawdziwą siostrą i
której obiecałam, że nigdy ale to przenigdy jej nie opuszczę. – Gorzkie łzy
leciały po moich policzkach. Trzęsłam się i próbowałam zatrzymać w sobie
szloch, który tylko czekał na to, żebym mu się poddała.
–
Nic nie rozumiesz.
–
Czego nie rozumiem? – krzyknęła. – Dorcas powiedz mi CZEGO. Dlaczego to
zrobiłaś?
–
Żebyście byli bezpieczni – szepnęłam cicho i padłam na podłogę nie mogąc już
dużej walczyć z ogromem emocji jakie doznało moje ciało.
Czułam
wszystko.
Ból,
cierpienie, smutek a jednocześnie radość i ulgę. Masa emocji wypełniała moje
ciało. Ledwo oddychałam. Znów czułam się tak cholernie wszystkim przytłoczona.
Nagle ktoś złapał mnie w ramiona i przytulił z całej siły.
–
Och co on Ci zrobił.. – Płakała razem ze mną.
Moja
najlepsza przyjaciółka. Moja siostra. Moja Lily.
Tak
bardzo ją kocham.
–
Przepraszam, tak bardzo przepraszam – zaczęłam – Nie zasługuję na taką
przyjaciółkę jak Ty. Nie zasługuję na nikogo z was. – Znów zaniosłam się
płaczem i schowałam twarz w dłoniach.
–
Sisi jestem tu. I nigdzie się nie wybieram. Kocham Cię.
Och
Lily.
–
Ric..
–
Ćsiii.. Wszystko będzie dobrze.
–
Tak bardzo się bałam. Musiałam to zrobić. Nie mogłam narażać waszego życia, a
to właśnie oznaczała przyjaźń ze mną. Clyde szantażował mnie od samego początku
kiedy tylko pojawił się w szkole. Nie chciałam mu ulec. Nie tym razem. Chciałam
pokazać mu i przede wszystkim sobie, że jestem na tyle silna, że potrafię sama
stawić mu czoło. Po raz pierwszy w życiu postawiłam się mu. – Znów wpadłam w
szloch i kontynuowałam dopiero jak się trochę uspokoiłam. – Zagroził mi.
Zagroził, że jeżeli nie przestanę to zginą moi bliscy. Myślałam, że to tylko
gadanie. Myślałam, że chce mnie nastraszyć, ale kiedy mój tata został
zamordowany to wszystko się zmieniło. – Zacisnęłam zęby, żeby znów nie
wybuchnąć płaczem. – Musiałam was odseparować od siebie. Nie mogłam pozwolić,
żeby któreś z was zginęło przeze mnie. Wyłączyłam człowieczeństwo. Tylko dzięki
temu pozostawaliście bezpieczni, a ja dalej byłam w stanie pielęgnować do niego
nienawiść. Gdybym tego nie zrobiła to nie byłabym w stanie odtrącić was od
siebie. Zbyt bardzo mi na was zależy do cholery. W pewnym momencie w mojej
głowie zaczął klarować się plan. Wiedziałam, że muszę się pozbyć Greengrassa raz
na zawsze. Dopóki on jest w zamku, nikt nie jest bezpieczny. Clyde zauważył, że
pozbyłam się uczuć. Zaczęłam należeć do jego popleczników. Tam poznałam
Regulusa. Od słowa do słowa okazało się, że Reg też chce się go pozbyć. Nie
pytałam o szczegóły. Połączyliśmy siły. Zdobywaliśmy jak najwięcej informacji i
wykorzystywaliśmy je do naszego planu. Robiliśmy naprawdę złe rzeczy, a
wszystko i wyłącznie po to, żeby dotrzeć do Greengrasa.
–
Posłuchaj, nie pozwolę, żeby coś Ci się stało – przerwał mi Ric. – Wiem, że
przez ostatnie lata byłem gównianym bratem, ale nigdy nie przestałem Cię
kochać. I Willa. Kiedy w końcu odzyskałem uczucia.. Czułem się winny
wszystkiemu przez co musieliście przejść. Powinienem być z wami, dopiero
później to zrozumiałem. Chciałem się z wami spotkać, porozmawiać.. ale poczucie
winy było zbyt wielkie. Postanowiłem, że lepiej będzie wam beze mnie.
Nie
mogłam przestać płakać. Tak podle zachowywałam się do nich wszystkich, a mimo
to są tutaj. Ze mną, żeby mi pomóc. Wiedziałam, że nie zasługuję na takich
przyjaciół. Czułam się źle myśląc jak wielki problem dla nich stanowię. Od
początku wiedziałam, że nie powinnam się w to wszystko tak angażować, ale
nadzieja miłości, szczęścia.. Były zbyt kuszące, żebym ich nie spróbowała.
Poczułam jak ramiona Lily i Alarica ciągną mnie do góry. Stanęłam chwiejnie na
nogach i spojrzałam przed siebie.
Syriusz
Black stał przede mną, a oczy miał zaszklone łzami. Przyciągnął mnie do siebie i
z całej siły oplutł ramionami.
Tak
bardzo mi tego brakowało.
Jego
dotyku, ciepła, ramion w których czuje się tak bezpiecznie.
Wariuję
z miłości do niego.
–
Syriusz ja.. – Nie mogłam wypowiedzieć słowa i znów upadłam na kolana, zbierało
mi się na płacz.
–
Cśiii.. Jestem tu. I nigdzie się nie wybieram – szepnął, przytulił mnie do
siebie i ucałował we włosy.
–
Czuje wstręt do siebie. Boże, jakby było tego mało przeze mnie Will był ranny.
Jak możecie na mnie patrzeć po tym wszystkim? – zapytałam leżąc w ramionach
ukochanego.
–
Kocham Cię, Dorcas. Kocham Cię i nigdy nie przestanę.
Kocham Cię.
* * * *
Aj to był ciężki rozdział, mam nadzieję, że wszystko
jasno wytłumaczyłam – choć sama tego nie wiem! Pozdrawiam <3
Nawet nie wiem co napisać... Właśnie straciłam zdolność logicznego myślenia. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Trochę szkoda, że nie było Regulusa w tym rozdziale, ale wprowadzenie Alarica to zrekompensowało ;) A ta końcówka to już w ogóle....
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i życzę dużo pomysłów!
Pozdrawiam,
Lilith ♥
Dziękuję Ci pięknie <3 Mam ich jeszcze pare, mogę obiecać, że będzie się działo.. :D
UsuńPozdrawiam <3
Ten rozdział.. WOW.. Nie mam aż słów! Alaric - świetna postać, mam nadzieję, że jeszcze go zobaczymy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Jestem w ogromnym szoku. Nie sądziłam, że sprawa jest aż tak poważna... przeklęte rody czystej krwi! Jak tak w ogóle można?! Ale po kolei. Lily walczy jak lwica. Taka przyjaciółka to prawdziwy skarb. Nie dziwię się Jamesowi, że był zły na Dorcas. Nie dość, że zraniła jego najlepszego przyjaciela, to jeszcze raniła dziewczynę, w której jest zakochany. Syriusz... Syriusz nie może się obwiniać. Dor zraniła go, więc to chyba jasne, że starał się o niej zapomnieć, żeby nie cierpieć dłużej. Co do rewelacji o Alaricu... Cieszę się, że nawiązał kontakt z rodzeństwem. Mam nadzieję, że Dorcas i Will mu wybaczą to co zrobił. W końcu nie do końca był wtedy sobą. Szczególnie Dor powinna go teraz zrozumieć. Dorcas nareszcie wróciła! Wiem, że to jeszcze nie koniec, że nadal pozostaje sprawa Clyde'a, ale przynajmniej teraz nie będzie musiała radzić sobie że wszystkim sama! No i cieszę się, że Dor i Łapa się pogodzili! Nareszcie! Była też drobna wzmianka o Remusie. Mam nadzieję, że wreszcie powie Mary prawdę. Rozdziałem jestem zachwycona. Pozdrawiam i czekam na next ~Dorcas
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - cudowny szablon!
OdpowiedzUsuńJeju, ten rozdział był tak przepełniony emocjami, że będę to chyba przeżywać od końca dnia, o ile nie dłużej! Bardzo się cieszę, że Dorcas w końcu włączyła uczucia. To jeszcze nie koniec dramy, ale przynajmniej zniknął jeden z kilku problemów. No i w końcu ona i Syriusz się pogodzili!
Jestem ciekawa, jak potoczy się sprawa z Regulusem, ponieważ bardzo wyraźnie widać, że Dorcas coś do niego czuje, nawet, jeśli tego uczucia nazwać nie potrafi.
Mam nadzieję, że Alaric zostanie tu na dłużej, może być ciekawie.
Pozdrawiam kochana i życzę dużo weny! :*
Rozdział bomba! Dawno tu nie zaglądałam, ale już nadrobilam zaległości :) bardzo się cieszę, że Dorcas wyznała prawdę przyjaciołom. Mam nadzieję że ta choroba po zranieniu przez wilkołaka nie będzie straszna. Super, że Syriusz potrafił jej wybaczyć i chyba będą znowu razem! Nie mogę wyjść z podziwu odnośnie uporu i siły Lily! Walczyła o przyjaciółkę jak lwica i gdyby nie ona, to może nie udałoby się pomóc Dor! Dobrze, że Dori ma takich wspaniałych przyjaciół i pogodzila się z bratem. Ciekawe, czy będzie ona kontynuować relację z Regulusem... Mam nadzieję, że szybko pozbędą się tego Clyda!
OdpowiedzUsuńJuż po sesji, więc myślę, że znów będę na bieżąco! Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowe wpisy http://qwertzxcvb.blog.pl
Drama&Furia
Boże i ja tak długo czekałam. Z góry przepraszam z braku czasu nie miałam kiedy wejść i przeczytać.
OdpowiedzUsuńTen rozdział był niesamowity. Tyle emocji i akcji że serce jeszcze mi się kotłuje w klatce.
Byłam zła na Dor no ale mocno się ucieszyłam aż w końcu wyznała prawdę przyjaciołom
W poprzednim rozdziale tęskniłam za tymi gifami, więc cieszę się, że znowu je wstawiasz :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Dorcas włączyła z powrotem swoje człowieczeństwo. No i Alaric... Ach, już go lubię!
Fajnie wplatasz wątki TVD w opowiadanie :) Jako wierna fanka jestem z tego powodu szczęśliwa :D
A Lily to przyjaciółka na złoty medal <3
Ach, super rozdział! Bardzo emocjonalny.
Pozdrawiam!
pelnia-wilczego-ksiezyca.blogspot.com