Syriusz
Całą
noc nie mogłem spać. Tak cholernie martwiłem się o brązowowłosą, że myślałem,
że moje serce zaraz wyrwie się z piersi. Chciałem z nią tam być, ale
wiedziałem, że Lily dobrze się nią zajmie. Przecież nie jestem już dla
niej nikim ważnym.
To
co się wczoraj stało..
Próbowałem
jakoś to wszystko poukładać sobie w głowię, ale nie potrafiłem. To co się
ostatnio dzieje odbiega od jakiejkolwiek normy.
–
Co z nią? – zapytał Angus, kiedy przyszedł po śniadaniu.
–
Lil się nią zajęła, a wcześniej Regulus – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Regulus.
Co łączy tą dwójkę? Widziałem
jego wyraz twarzy. On się bał.
Kiedy
byliśmy mali mieliśmy ze sobą dobry kontakt, ale gdy Tiara Przydziału umieściła
mnie w Gryffindorze, wtedy wszystko się zmieniło. Zaczęliśmy się od siebie
oddalać, rodzina nastawiała młodego Blacka przeciw mnie, aż w końcu nasze
kontakty stały się na tyle oziębłe, że teraz wzajemnie udajemy, że żadne z nas
nie istnieje.
Angus
nie skomentował wzmianki o moim bracie. Pokiwał jedynie głową i wszedł do
łazienki zapewne wziąć prysznic. Leżałem jeszcze chwilę w łóżku, po czym
ubrałem spodnie i bluzkę i wyszedłem z dormitorium w poszukiwaniu Evans. Nie
musiałem długo szukać, ponieważ rudowłosa siedziała razem z Willem, Emmeliną i
Jamesem na kanapie w Pokoju Wspólnym. Podszedłem do nich i usiadłem na fotelu.
–
Co z nią? – zapytałem i spojrzałem na Rudą.
–
Udało mi się zatamować krwotok, ale nad ranem już jej nie było. Uciekła –
rzekła, a w jej głosie słychać było melancholie.
Ostatnimi
tygodniami Lily Evans rzadko się uśmiechała, a jeśli już to robiła to tylko w
obecności.. Jamesa Pottera. Od jakiegoś czasu zauważyłem, że stosunek
rudowłosej do mojego przyjaciela zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni.
Cieszyłem się, a przede wszystkim zacząłem patrzeć na Evans milszym wzrokiem.
Nigdy nie mieliśmy ze sobą zażyłych relacji, ale ostatnio coś nas do siebie
zbliżyło. A raczej ktoś.
–
Lil. Rozmawiałaś z nim? – spytał
młody Meadowes i spojrzał na dziewczynę.
Jakim nim?
–
Tak. Dlatego też mam do was prośbę – skierowała swój wzrok na mnie, Jamesa i
Emmę. – Bądźcie dziś w Pokoju Życzeń po kolacji i jeśli możecie powiadomcie też
Remusa, Angusa i Petera. Spojrzeliśmy się z Rogaczem po sobie.
–
Można wiedzieć dlaczego mamy tam iść Lil? – zapytał James.
–
Dowiecie się wszystkiego wieczorem, a teraz przepraszam was, ale muszę jeszcze
wstąpić do biblioteki przed Obroną przed Czarną Magią. Do zobaczenia! –
Rudowłosa uśmiechnęła się i pomachała nam na odchodne.
–
Will, wiesz o co chodzi? –- rzuciłem do młodego.
–
Dowiesz się w swoim czasie, Syriuszu – odpowiedział. – My też musimy uciekać na
zajęcia – podał rękę Emmie. – Trzymajcie się. – Miałem wrażenie, że Will
Meadowes nie jest do końca przekonany jak zachowywać się w stosunku do mnie.
Jestem
byłym facetem jej siostry, którego tak na marginesie ona rzuciła, który nie
przejmuje się uczuciami innych dziewczyn. Nie raz widziałem krytyczny wzrok
młodego, kiedy to bajerowałem kolejną naiwną dziewczynę. Myślał, że w mgnieniu
oka zapomniałem o Dorcas. Z drugiej strony zawsze bardzo się lubiliśmy.
Poznaliśmy się krótko po tym jak zaczął swoją naukę w Hogwarcie i od razu
przypadliśmy sobie do gustu. Dodatkowo jest mi wdzięczny za uratowanie mu życia.
Rozmawialiśmy
jeszcze przez jakiś czas z Jamesem i zastanawialiśmy się o co może chodzić, ale
kiedy już na nic sensownego nie potrafiliśmy wpaść, wtedy też ruszyliśmy się z
miejsca na śniadanie, a potem na Obronę przed Czarną Magią. Usiedliśmy z
Rogaczem na swoich stałych miejscach, przed nami zawsze siedziała Lily z
Dorcas, ale tym razem Meadowes nie pojawiła się na zajęciach.
Zastanawiałem
się gdzie podziewa się brązowowłosa. W całym swoim życiu nie pomyślałbym, że
ktoś tak mocno zawróci mi w głowie jak ona i dla kogo tak się zmienię. Mimo, że
od dwóch miesięcy nie jesteśmy razem to moje uczucia względem tej dziewczyny w
ogóle się nie zmieniły. Próbowałem ją znienawidzić.. Bezskutecznie.
Przed
Eliksirami wraz z Jamesem, Angusem i Peterem spotkaliśmy pod klasą Lily, Mary i
Marlenę. Blondwłosa Lena opowiadała o czymś żwawo swoim przyjaciółkom.
Widziałem, że Mary była przygaszona. Nie dość, że martwiła się o Dorcas to
jeszcze miesiąc w miesiąc myślała, że Lunatyk okłamuje ją i wcale nie jeździ do
swojej chorej matki.
–
Och proszę was, trochę entuzjazmu! – zawołała do swoich kompanek.
–
Masz rację Lena, to wspaniały pomysł, Angus na pewno będzie zadowolony.. –
pochwaliła grzecznie Mary.
–
A z czego to ja będę taki zadowolony? – zapytał Campbell i spojrzał na
ukochaną.
–
Niespodzianka – mruknęła McKinnon i pocałowała chłopaka w usta. Razem od tylu
lat, szczęśliwi i zakochani.
A ja? Samotny,
nieszczęśliwy i zakochany po
same uszy.
Ten
dzień dłużył mi się niemiłosiernie. Zdawałem sobie sprawę, że prawdopodobnie
Dorcas już się nie pojawi na zajęciach, które mamy wspólnie, ale gdzieś głęboko
miałem nadzieję ujrzeć ją chociaż przez chwilę. Chwilowa zabawa z różnymi
dziewczynami już mi nie pomagała. Nie miałem ochoty nawet patrzeć na inne
kobiety, bo przed oczami zawsze pojawiała się ona. Im mocniej chciałem zapomnieć, tym częściej i silniej do mnie
wracała. Szedłem razem z przyjaciółmi korytarzem, kiedy usłyszałem swoje
nazwisko.
–
Black! – krzyknęła Rose Wax i podeszła do mnie.
–
Rose. Czego chcesz? – zapytałem od niechcenia. Blondynka była ostatnią osobą z
którą miałem ochotę teraz rozmawiać.
–
Chciałam porozmawiać.
–
No to mów – westchnąłem.
–
Wiem, że za mną nie przepadasz, ale prawdę mówiąc zrozumiałam, że mi na Tobie
też nie zależy - zaczęła – Dlatego uważam, że powinniście wrócić do siebie z
Meadowes.
Słucham?
Chyba
się przesłyszałem. Czy właśnie Wax powiedziała, że ja i Dorcas znów powinniśmy
być razem?
–
Widzę, że nadal Ci na niej zależy, a to chyba pierwsza dziewczyna w historii,
której udało się skraść serce samego Syriusza Blacka. Nie czuję się z tym
dobrze, że przespaliśmy się ze sobą i mam nadzieję, że nasze relację będą po
prostu.. milsze, koleżeńskie.
–
Zaskoczyłaś mnie Rose. Dziękuje za to co powiedziałaś, w porządku możemy się
kolegować, jeśli to Ci odpowiada – odpowiedziałem szczerze na co blondynka uśmiechnęła
się, powiedziała, że musi już lecieć i udała się w swoją stronę.
Ten dzień robi się coraz ciekawszy.
Dorcas
Czym
prędzej ewakuowałam się z pokoju dopóki żadna z dziewczyn jeszcze się nie
obudziła. Prześlizgnęłam się niezauważenie przez Pokój Wspólny i skierowałam
się do Łazienki Prefektów, która znajduje się na piątym piętrze. Miałam
nadzieję, że hasło się nie zmieniło, a w tym momencie chciałam zostać sama. Ból
rozsadzał moje ciało.
– Sosnowa świeżość – rzuciłam do
portretu, który od razu się przede mną otworzył. Podeszłam do umywalki i
spojrzałam w lustro. Nagle zrobiło mi się strasznie nie dobrze. Nie zdąrzyłam
podbiec do toalety, kiedy dosłownie zaczęłam wymiotować krwią.
Nie
zostałam ugryziona przez wilkołaka, jednak kontakt z nim zapewnił mi pewnego
rodzaju.. chorobę. Nie
wiedziałam co mogłoby mi pomóc, a nie mogę iść do Skrzydła Szpitalnego.
Miałabym tylko same problemy.
Usiadłam
przy ścianie ledwo patrząc na oczy. Wszystko naokoło wirowało. Widziałam coś
czego nie powinnam widzieć i czułam.. Czułam pierwszy raz od dawna.
Ból. Złość. Strach.
Przez
omamy, nie panowałam nad sobą ani swoimi emocjami. Kątem oka dostrzegłam, że
portret znów się otwiera. Modliłam się w duchu, żeby to było przywidzenie.
Nie było.
–
Dorcas.. Szukałem Cię – szepnął Lupin i podszedł do mnie.
Wyglądał
okropnie. Twarz pokryta świeżymy bliznami, a w jego oczach widziałam
przerażenie połączone z.. wyrzutami sumienia. Jego postura wyglądała na
człowieka, który.. poprzedniej nocy nie był sobą. Spojrzałam na niego zamglonym
wzrokiem.
–
Remus.. Proszę pomóż mi - poprosiłam cicho i spojrzałam na chłopaka błagalnym
wzrokiem. Lupin wyjął z kieszeni Dyptam,
poprosił bym podwinęła bluzkę i zaczął powoli leczyć moją ranę.
–
Likantropia, co? – mruknęłam i spojrzałam na niego.
–
Miałem pięć lat. Fenrir Greyback włamał się do mojego domu i mnie ugryzł, by
zemścić się na moim ojcu. Gdyby nie łaskawość Dumbledora, nie byłoby mnie w
Hogwarcie – wyjaśnił i dalej smarował moją ranę na brzuchu.
–
Nie powinieneś być w takim razie w Skrzydle Szpitalnym? – zapytałam.
Rozmawialiśmy ze sobą tak.. normalnie.
Jak dawniej.
–
Tak, ale chciałem najpierw zająć się Tobą. Wybacz, że naraziłem Twoje życie na
niebezpieczeństwo - przeprosił poruszony i spojrzał mi w oczy.
–
To nie Twoja wina. Znalazłam się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim
czasie. – Uśmiechnęłam się blado.
–
Ktoś wie o Twojej przypadłości?
–
Tylko Huncwoci. Nikt więcej. – Zamilkł na chwilę. – Dor.. a co się stało z
Tobą? –zapytał cicho.
–
To.. skomplikowane – odpowiedziałam wolno.
–
Nadal jesteśmy Twoimi przyjaciółmi – spojrzał mi w oczy – Skończyłem. – Wstał i
podał mi rękę. Poczułam się sto razy lepiej. Jeszcze lekko kuła mnie rana, ale
zniknęły nudności, omamy i rażący ból. Podeszłam do umywalki i obmyłam twarz.
– Chłoszczyść! – krzyknęłam, a krew,
która brudziła łazienkę od razu zniknęła.
–
Wracam do Skrzydła Szpitalnego, bo pewnie pani Pomfrey zastanawia się, dlaczego
jeszcze mnie tam nie ma – zagadnął Remus i uśmiechnął się.
–
Dziękuję. Za wszystko. – Też posłałam mu uśmiech i czym prędzej opuściłam
łazienkę. Musiałam się czym prędzej przebrać i iść na spotkanie do lochów.
Byłam spóźniona, a to nie wróży nic dobrego. Greengrass na pewno to skomentuje,
a ja nie mam zamiaru mu się tłumaczyć. Weszłam do pokoju zmachana, a oczy
zebranych skierowały się na mnie. Jak zwykle żałowali, że nadal żyję.
–
Meadowes. Spóźniona – zauważył Greengrass, który siedział u szczytu stołu i
popijał whisky.
–
Coś mnie zatrzymało – odpowiedziałam i usiadłam na swoim miejscu. Clyde
przyglądał mi się przez chwilę, ale nic nie powiedział. Spotkanie dłużyło się
niemiłosiernie. Siedzieliśmy tu od czterech godzin i prawdę mówiąc nie
dowiedziałam się niczego nowego. Uderzałam paznokciami o stół zniecierpliwiona.
–
Nie będzie mnie przez parę następnych dni. Ze wszystkim kierujcie się do
Avery’ego. Muszę odpocząć i przemyśleć następne kroki.
Nareszcie.
To doskonała okazja na to, żeby go znaleźć i zniszczyć.
–
Bella, co z Malfoyami? – Greengrass spojrzał na czarnowłosą.
–
Moja siostra Narcyza jest zaręczona z Lucjuszem Malfoyem, jedynym synem
Abraxasa Malfoya – powiedziała dumnie.
–
Świetnie. Kolejne zdobycze do naszej kolekcji – mruknął zadowolony. Po
skończonej uczcie większość rozeszła się w swoje strony. Wstałam z zamiarem
porozmawiania z Regulusem, ale młody Black uprzedził mnie. Podszedł do mnie,
uśmiechnął się i szepnął tak, aby nikt z obecnych nas nie podsłuchał.
–
Szukałem Cię dziś, ale nigdzie nie mogłem znaleźć. Wszystko w porządku?
Tak pięknie się uśmiecha.
–
Tak, w porządku. Gdyby nie Twoja pomoc już pewnie bym nie żyła – mruknęłam i
skrzywiłam się lekko.
–
Do usług. – Znów się uśmiechnął. Miałam ochotę go pocałować, ale szybko
odgoniłam od siebie tą myśl.
Syriusz..
–
To nasza okazja, żeby dorwać Greengrassa – szepnęłam cicho.
–
Wiem. Musimy obmyślić plan, Meadowes. Zdajesz sobie sprawę z tego jak niebezpieczne
to będzie? – Czułam jakby jego wzrok przenikał przeze mnie.
–
Tak, zdaje sobie sprawę. Damy radę – zapewniłam.
Pożegnałam
się z Blackiem i wróciłam do dormitorium z zamiarem pójścia spać. Byłam
wykończona. Zauważyłam, że nikogo nie ma w pomieszczeniu, co było dziwne. W
Pokoju Wspólnym też nie spotkałam żadnej z moich byłych przyjaciółek.
Spojrzałam na łóżko, na którym leżała jakaś kartka.
Pokój
Życzeń, dwudziesta.
Proszę.
L.E
Wpatrywałam się w liścik dłuższą chwilę.
Nie miałam ochoty tam iść, ale z drugiej strony.. byłam ciekawa po co Evans
chce żebym tam przyszła. Spojrzałam na godzinę. Była za pięć dwudziesta. Nie
myśląc długo, zgniotłam kartkę od rudowłosej i poszłam do Pokoju
Przychodź-Wychodź.
Zacznę może od Rose Wax... to spotkanie z Syriuszem od samego początku, aż do końca wydaje się podejrzane. Nie ufam jej i tyle.
OdpowiedzUsuńCiekawe, co takiego planują w tym Pokoju Życzeń? No nic, muszę się uzbroić w cierpliwość i czekać...
Moja intuicja podpowiada mi, że tak łatwo im nie pójdzie z Clydem.
I najlepsze oczywiście na koniec... Wiedziałam! Wiedziałam, że coś się zadzieje między Dorcas, a Regulusem! (dostanę nagrodę?)
Rozdział świetny!
Pozdrawiam,
Lilith ♥
PS Ty się przejmujesz dniem opóźnienia? Popatrz na mnie, rozdział raz na kilka tygodni, a w mojej głowie zawsze sobie powtarzam: Następny najpóźniej za dwa tygodnie!
Mogę szczerze powiedzieć, że Rose pokaże jeszcze tą swoją "dobrą" stronę :) A Clyde.. nic tylko czytać! :D Coś między Regulusem a Dorcas - tak masz rację, coś jest na rzeczy, nie wiem czy to dobrze czy źle jednak naprawdę może to trochę pohgmatwać sprawy!
UsuńPozdrawiam i dziękuje za komentarz <3
O ile moja ciekawość wcześniej była rozbudzona, to teraz stoi na baczność i czeka na więcej ♥
UsuńNo to będzie się działo! Ale może po kolei. Syriusz naprawdę kocha Dorcas. Może to ironiczne, ale po ich rozstaniu widać to jeszcze bardziej. On po prostu nie umie bez niej żyć. Boi się o nią, ale jednocześnie nie wie co się dzieje. Co do Lily... ciekawe co też oni kombinują. Czy Evans wreszcie zmusi Willa i Dorcas żeby zagrali w otwarte karty? Regulus i Dorcas planują pozbycie się Clyde'a... być może nie będą musieli walczyć sami... No i oczywiście mam nadzieję, że po tym wszystkim, jak już się wyjaśni Łapa i Dor znowu będą razem, bo oni są po prostu dla siebie stworzeni! Być może jest coś dobrego w tej całej sytuacji. Lily zaczęła bardzo zbliżać się do Jamesa. Oby tak dalej! Zdziwiło mnie zachowanie Rose. Jakby była zupełnie inną osobą. Być może wreszcie coś zrozumiała. Cieszę się też, że Remus wyjaśnił Dorcas wszystko... No, prawie wszystko. Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział i to z ogromną niecierpliwością! Pozdrawiam ~Dorcas
OdpowiedzUsuńSą trudni i sami nie wiedzą jak do siebie dotrzeć! Dziękuję bardzo za komentarz, pozdrawiam :*
UsuńRegulus naprawdę mnie intryguje, ciekawa jestem co wyniknie z tego "miłosnego" trójkąta!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Wszystko okaże się w swoim czasie :D
UsuńPozdrawiam :*
I w końcu udało mi się wykrzesać trochę wolnego czasu aby nadrobić zaległy rozdział. I po prostu zwalił mnie z nóg. Rosa wychodzi z przyjazną propozycją.
OdpowiedzUsuńDorcas miała ochotę pocałować Regulusa.
I do tego tajemnicze spotkanie w pokoju życzeń.
Dzieje się dzieje i.. dziać się będzie nadal! D
UsuńDziękuję za komentarz, pozdrawiam :*
No to jeszcze jeden rozdział w drodze do pracy :)
OdpowiedzUsuńZnów mi się podobał. Widać, że Syriusz kocha Dorcas i miło, że nawet Rose to zauważyła. Mam nadzieję, że ich relacja wkrótce wróci na poprawny tor.
Jestem bardzo ciekawa, co Lily wymyśliła i już nie mogę się doczekać wieczora, kiedy to przeczytam następną notkę.
No i fajnie, że pojawiła nowa relacja: mam na myśli Remus-Dorcas.
Pozdrawiam serdecznie!
pelnia-wilczego-ksiezyca.blogspot.com