2019/02/24

Rozdział 45 „Przemyślenia”

Siedziałam przy stole w rodzinnym domu Syriusza Blacka i czułam, że tu pasuję. Rodzinna atmosfera, jaka panowała, wśród tych czarodziejów, powodowała, że byłam pod wrażeniem ich relacji oraz przywiązania. Próbowałam porozmawiać z każdym i chciałam się dowiedzieć co nieco o ich życiu. Prawda jest taka, że osobą, przy której czułam się dość skrępowana był sam Syriusz Black. Jego wzrok powodował we mnie wewnętrzny ogień, którego nie potrafiłam stłamsić. Pochłaniał mnie, a ja miałam ochotę całkowicie oddać się tej ciemności, choć sama nie wiedziałam dlaczego. Czarnowłosy mężczyzna był bardzo przystojny i seksowny. Takie połączenie nie zdarza się często. Dziwiłam się, ponieważ nie widziałam w nim skrępowania moją osobą. Zachowywał się normalnie, śmiał się i opowiadał historię wraz z Lupinem, którą przeżywali wspólnie, kilka miesięcy temu. Na pierwszy rzut oka było widać, jak głębokie mają ze sobą relacje. Do tego dochodziła Emmelina, która miała tak piękny uśmiech, że od razu wzbudzała moją sympatię. Rozmawiałam z nią oraz Tonks, ale kątem oka często zerkałam w stronę czarnowłosego mężczyzny.
–– Od jak dawna pracujesz w MACUSA? –– Emmelina uśmiechała się do mnie, a ja nie pozostawałam jej dłużna. Naprawdę, wzbudzała we mnie bardzo pozytywne emocje.
–– Będzie już ponad dziesięć lat –– odpowiedziałam. –– Stanowisko Dyrektora objęłam dopiero cztery lata temu. Wcześniej byłam szefem Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Z tego co widziałam, mój tata również nim był? –– Spojrzałam na Emmę, która kiwnęła głową potwierdzająco.
–– Tak, wszyscy bardzo go cenili.
–– Przypominasz mi go. –– Odwróciłem głowę, wpatrując się w szare oczy Blacka. Kącik ust podniósł mi się ku górze.
–– Mianowicie? –– doprecyzowałam, unosząc dumniej brodę.
–– Od zawsze pragnęłaś zostać Naczelnym Magiem Wizengamotu –– tłumaczył. –– Chciałaś nim zostać przede wszystkim ze względu na Colina. –– Zaintrygował mnie.
–– Dlaczego?
–– Podziwiałaś go. Był dla ciebie wzorem, a gdy go zabrakło, błądziłaś. Mimo to odnalazłaś jakiś sposób, by spełnić swoje marzenia –– dodał i zobaczyłam uśmiech na jego twarzy. Również się uśmiechnęłam, zawstydzona. Dopiero zaczynałam zdawać sobie sprawę z tego, ile ten mężczyzna o mnie wie. Ciekawa byłam, jak wieloma rzeczami go zaskoczyłam, bądź jeszcze zaskoczę.
–– Meadowes… znaczy się Carter, chodź no tutaj. –– Usłyszałam głos Moody’ego, stojącego nieopodal i wpatrującego się w rzecz, trzymaną w dłoni.

Moje spotkanie z Alastorem Moody’m było bardzo interesujące. Gdy weszłam do jego gabinetu, uniosłam zaskoczona brwi, widząc czarodzieja. Jego zewnętrzny wygląd dawał dużo do myślenia, a gdy się odezwał, zdałam sobie sprawę, że jego głos jest tak szorstki, jak jego postawa.
–– Słuchaj, jeżeli wciskasz nam jakieś bajeczki, a tak naprawdę jesteś Śmierciożercą… –– mówił, a ja warknęłam zirytowana. –– Nie rób mi tutaj takich min, wiem co mówię! –– dodał rozdrażniony.
–– Nie po to Dumbledore mi zaufał, żebyś teraz mnie osądzał, w ogóle mnie nie znając –– odparłam sucho, wpatrując się wrogo w Aurora.
–– Hmm.. –– chrząknął. –– Miałeś rację, Alastorze. Meadowes zawsze byli charakterni –– powiedział, a ja nie dostrzegłam nawet kiedy, Dumbledore wszedł do pomieszczenia. Uśmiechnął się przyjacielsko do naszej dwójki, po czym odbyliśmy krótką rozmowę, by zaraz udać się na spotkanie członków Zakonu Feniksa.

Podeszłam do Moody’ego zaintrygowana. W dłoni trzymał dwa zdjęcia. Na pierwszym zdjęciu znajdowało się wiele osób, ale byli do siebie bardzo podobni. Chwilę później dostrzegłam na tym zdjęciu Colina Meadowes, a zaraz potem siebie. Wyglądałam młodo i uśmiechałam się, machając do zdjęcia.
–– Kim są ci wszyscy ludzie? –– zapytałam Alastora, biorąc fotografię do rąk.
–– Twoja rodzina –– odpowiedział po chwili. Rozszerzyłam oczy i przejechałam dłonią po zdjęciu.
–– Obok twojego ojca stoi Robert, a zaraz potem Alan i Mia oraz ich partnerzy. Tutaj jesteś ty. –– Wskazał palcem. –– Po lewej stronie twój starszy brat, Alaric, a po lewej młodszy, William. –– Coś ukuło mnie w środku i nie wiedziałam, czy to dobrze. Bądź co bądź, wiele już dzisiaj przeżyłam wrażeń. –– A to zdjęcie… –– Wyjął je na wierzch. –– Oryginalny Skład Zakonu Feniksa –– wytłumaczył. Wzięłam kolejne zdjęcie, przyglądając mu się zaciekawiona. Oddaliłam się od Moody’ego i usiadłam przy stole, doglądając zdjęć. Nie zauważyłam nawet, kiedy dosiadł się do mnie Remus Lupin.
–– Remusie, czy możesz powiedzieć mi coś o tych czarodziejach? –– Spojrzałam na niego. Mężczyzna posłał mi uśmiech, a potem zaczął sunąć placem po postaciach.
–– Frank i Alicja Longbottom –– zaczął. –– Przeżyli, ale zaklęcie Cruciatus doprowadziło do utraty przez nich zmysłów. –– Westchnął. –– Rubeus Hagrid, którego miałaś okazję widzieć, to półolbrzym, był również naszym gajowym w Hogwarcie…
–– W jakim domu byliśmy? –– wtrąciłam.
–– W Gryffindorze. gdzie kwitnie męstwa cnota, gdzie króluje odwaga i do wyczynów ochota… –– zanucił, a ja parsknęłam, zakrywając usta dłonią.
–– A Slytherin…?
–– A przebiegły jak wąż Slytherin, wspiera żądnych władzy i ambitnych… Tiara Przydziału różne miała przyśpiewki, ale moim zdaniem przynależności do określonego domu nie oznacza, że jest się dobrym, albo złym. Człowiek sam o sobie decyduje –– stwierdził i wzruszył ramionami.
–– Inteligentny z ciebie czarodziej, Remusie –– powiedziałam szczerze. –– Przepraszam, że ci przerwałam. Kontynuuj proszę.
–– Po lewo Moody, Dumbledore, Minerwa McGonagall, nauczycielka transmutacji w Hogwarcie… Tam stoi  Gideon i Fabian Prewett, zamordowani przez pięciu Śmierciożerców, a tutaj… Marlena McKinnon i Angus Campbell, nasi bardzo bliscy przyjaciele… –– Zatrzymał się na moment i dostrzegłam nostalgię z jaką wpatruje się w zdjęcie, gdzie wszyscy uśmiechali się, szczęśliwi. –– Ja, Emmelina, Syriusz, ty i Lily Potter oraz James Potter. –– Obserwowałam mężczyznę, a potem przeniosłam wzrok na ową dwójkę. Płomienne włosy kobiety wprawiały mnie w zachwyt, a zielony kolor jej oczy, choć z daleka, wydawał mi się czymś kojącym. Czymś mi bardzo bliskim. James, wyprostowany oraz uśmiechnięty od ucha do ucha, sprawiał wrażenie podekscytowanego. Uśmiech zagościł na moich ustach. Spoglądałam na nieznane mi twarze, jednak w głębi serca czułam, że znaczyli dla mnie wiele. Nigdy nie miałam takiego uczucia, dlatego postanowiłam mu zaufać i brnąć dalej, poznając ludzi, którzy znają mnie.
–– Harry Potter to ich syn? –– Upewniłam się, a mężczyzna pokiwał głową. –– Nie mówiłam tego jeszcze, ale mam córkę, Remusie –– poinformowałam go, ale nie miałam zamiaru mówić czegoś więcej. Wolałam najpierw się upewnić, czy mogę im na pewno zaufać. –– Wydaje mi się, że mają z Harry’m dobre relacje.
–– Hope to twoja córka? –– zastanowił się, drapiąc po brodzie. –– Rzeczywiście, Syriusz rozmyślał o tym kim jest nowa tajemnicza dziewczyna. –– Zaśmiał się, przez co również parsknęłam śmiechem.
–– Dziękuję, Remusie. Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze okazję porozmawiać.
–– Na pewno, Eleno.
Odwróciłam głowę i patrząc na czarnowłosego mężczyznę, coś we mnie pękło. Jego wzrok i mimika twarzy od razu przypominała mi Hope. Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia i odwróciłam wzrok, oddychając trochę szybciej. Matematycznie wszystko się kalkuluje.
Kim jest Syriusz Black?
Uciekinierem z Azkabanu, odpowiedzą wszyscy.
Ojcem mojej córki, odpowiem ja.
Syriusz podszedł do nas, a ja wstałam w tym samym momencie.
–– Dziękuję, że mogłam spędzić z wami czas. –– Uśmiechnęłam się miło, zabierając płaszcz po drodze.
–– Już wychodzisz? –– zapytała Tonks. –– W sumie też będę się zbierać. Mam jutro pracowity dzień. Odpocznę.  –– Puściła mi oko, a ja pokazałam jej język.
–– W rzeczy samej, Tonks. –– Zaśmiałam się.
–– Nie będziecie same się błąkać –– przerwał Kingsley. –– Pójdę z wami.
–– Ostatnio jak tak zrobiłeś, wróciłam nietrzeźwa –– doprecyzowałam i wskazałam na niego placem. Nimfadora wybuchnęła śmiechem, a czarnowłosy pokręcił głową i uśmiechnął się pod nosem.
–– Jeszcze raz bardzo wam dziękuję –– zwróciłam się do reszty. –– Dobranoc –– powiedziałam, uśmiechając się, a mój wzrok mimowolnie powędrował ku Syriuszowi.
Spoglądał na mnie i Kingsleya, zaciekawiony. Gdzieś w głębi duszy poczułam… podekscytowanie, tak jakby Syriusz Black był o mnie zazdrosny.
Wróciłam do domu, wykonałam wieczorną toaletę i położyłam się do łóżka. Dziwnym trafem czułam się dziś wyjątkowo samotna. Księżyc wpadający przez okno zmusił mnie do przemyśleń oraz gdybaniu, kim tak właściwie jest Syriusz Black.

*

Dorcas wyszła, a ja nadal nie wierzyłem w to, co się dzisiaj wydarzyło. Nie spodziewałem się, że zobaczę tak dojrzałą emocjonalnie kobietę. Zaskoczyło mnie to, ale i nie kryłem dumy z tego stanu rzeczy. Emocjonalność zawsze była jej największym problemem. Wizualnie lata dodały jej jeszcze więcej seksapilu, nadal potrafiła kusić. Były momenty, gdzie miałem wrażenie, że kobieta również czuje występującą elektryczność między nami.
Jej przekomarzania z Kingsleyem… poddenerwowały mnie. Moja reakcja była całkowicie naturalna.
Kiedyś.
Będąc w łazience, obmyłem jeszcze raz twarz, gdy nagle usłyszałem głośny trzask. Wyszedłem z łazienki, zirytowany, doskonale wiedząc, kto jest powodem tego hałasu.
–– Stworek! –– warknąłem, przywołując skrzata do siebie.
–– Panie… –– zaskrzeczał, mrucząc pod nosem obelgi. –– Meadowes… Meadowes…
–– Coś ty powiedział? –– Złapałem skrzata.
–– Nic, Panie… nic…
–– Uważaj na to, co ci teraz powiem. Masz zakaz zbliżania się do niej i rozmawiania z nią, rozumiesz mnie? –– Patrzyłem na niego uważnie.
–– Panie…
–– Wracaj do obowiązków –– mruknąłem łagodniej, nie dając dokończyć mu zdania. Machnąłem ręką, po czym udałem się do swojej sypialni.
Zmieniałem pozycje po kilka razy, nie mogąc znaleźć ukojenia. Myślami ciągle błądziłem przy brązowowłosej kobiecie, przypominając sobie nasze życie, gdy byliśmy młodzi. Między nami było tak wiele uczuć… tych dobrych jak i tych złych. Kim teraz ona dla mnie jest?
Rano wstałem niewyspany i żałowałem, że tak wcześnie zwlekałem się z łóżka. Swoją drogą, Emmelina i Remus, którzy ostatnio spędzali ze mną wyjątkowo dużo czasu, siedzieli, czytając gazetę i popijając poranną kawę.
–– Ranny ptaszek –– mruknęła z ironią Vance, a ja dałem jej kuksańca w bok, zalewając sobie kubek z kawą.
–– Wolałbym coś mocniejszego, ale stwierdziłem, że nie będę cię dziś denerwował. –– Puściłem oko czarnowłosej, która wywróciła oczami.
–– Syriuszu, dziś nie wrócę na noc –– zakomunikował Lupin, zamykając gazetę. –– Mam zamiar ponownie porozmawiać z wilkołakami. Nie będę się poddawał. –– Mężczyzna uśmiechnął się, a ja przypatrywałem mu się uważnie.
–– Trzymamy za ciebie kciuki. –– Emmelina postawiła przed Remusem talerz z naleśnikami i zaraz potem podeszła do mnie. –– Jak wrażenia? –– Spojrzała na mnie uważnie i doskonale wiedziałem o co jej chodzi.
–– Ja jestem pod wrażeniem –– wtrącił Remus, a ja uniosłem brew do góry. –– Przeszła ogromny postęp emocjonalny –– stwierdził, biorąc do ust kęs posiłku.
–– Też to zauważyłem –– odpowiedziałem szczerze. –– Jest podobna, lecz całkowicie inna. Nie uważam, że to źle, po prostu… jest inaczej –– przyznałem, mówiąc przyjaciołom prawdę na temat moich uczuć. –– Myślę, że trochę czasu minie, zanim się przyzwyczaję, że ona tu jest.
–– Miło było z nią porozmawiać. –– Emma uśmiechnęła smutno. –– Przypomina mi Williama. Jestem pewna, że również zaszedłby bardzo daleko… Brakuje mi jego. Wszystkich.
–– Nam również, Emmo. –– Remus położył dłoń na ramieniu Vance. –– Jednak oni zawsze są przy nas. W naszych sercach. –– Uśmiechnął się, a czarnowłosa odpowiedziała mu tym samym. Spoglądałem na moich najbliższych przyjaciół, doceniając takie chwile jak ta i zastanawiając się, czym się dziś zająć, by nie zwariować.
–– Emmelino, zostajesz dziś…
–– Syriuszu, przykro mi, ale ja też wychodzę. Sprawy Zakonu wzywają.
–– Nie szkodzi. Powodzenia. –– Wstałem od stołu i posprzątałem po sobie. Nie minęło dziesięć minut, gdy Remus i Emma opuścili dom. Po raz kolejny zostałem sam, w czterech ścianach. Grimmauld Place, tortura fizyczna jak i psychiczna.
Straciłem nadzieję na produktywny dzień, gdy nagle stało się coś całkowicie nieoczekiwanego. Usłyszałem dźwięk otwieranego zamka, a chwilę potem stałem w futrynie i obserwowałem przybysza. Otworzyłem szczerzej oczy ze zdziwienia, widząc kto złożył mi niezapowiedzianą wizytę.
–– Hej. Przeszkadzam? –– Kobieta podeszła do mnie i uśmiechnęła się, zakładając kosmyk włosów za ucho. –– Wiem, że nie spodziewałeś się mnie.
–– Cóż, jestem mile zaskoczony w takim razie –– odparłem grzecznie i dostrzegłem lekki rumieniec na twarzy kobiety. –– Napijesz się czegoś?
–– Tak właściwie jestem po to, żeby cię porwać. –– Zaśmiałem się krótko, myśląc, że żartuje. –– Brzmi to zabawnie, ale mówię prawdę. –– Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. –– Syriuszu, chciałabym oczyścić się ze wszystkich zarzutów –– powiedziała, a ja zamarłem. –– Ale musisz mi w tym pomóc.
–– Do.. Eleno. Nie do końca rozumiem… –– zacząłem szczerze, nie potrafiąc przyswoić.
–– Nie mogę tego zagwarantować w ciągu kilku miesięcy, ale im szybciej zaczniemy poszukiwania, tym mamy większe szanse.
–– Porywasz się z motyką na słońce –– podsumowałem, opierając się o kant. –– Nie znasz mnie przecież –– stwierdziłem, unosząc brwi do góry.
–– Znam, ale tego nie pamiętam –– doprecyzowała, a ja parsknąłem pod nosem. Brązowowłosa uwielbia mieć rację.
–– Dumbledore nie będzie zadowolony, jeśli zostanę porwany. –– Kącik ust uniósł mi się ku górze i wpatrywałem się intensywnie w oczy Meadowes, którą znałem.
–– Idziesz czy nie? –– Spojrzała się na mnie zachęcająco, po czym podeszła do drzwi. Nie myśląc długo, wziąłem płaszcz i wyszedłem wraz z brązowowłosą na świeże powietrze. Kobieta stanęła przed samochodem, a ja zaciekawiony zmarszczyłem brwi. –– Mam nadzieję, że pamiętasz jak się prowadzi. Wsiadaj –– rozkazała i zajęła miejsce pasażera. Pokręciłem głową, śmiejąc się sam do siebie i zastanawiałem się, dlaczego tak bardzo jej ulegam. Pewnie dlatego, że jeszcze jakiś czas temu myślałem, że nie żyje.
–– Gdzie Szanowna sobie życzy? –– zapytałem poważnie, wywołując krótki chichot u kobiety.
–– Zaskocz mnie.
Odpaliłem samochód, ciesząc się niczym dziecko, że będę prowadził. Kiedyś uwielbiałem wszelką motoryzację. Od wielu lat nie miałem styczności z moim zainteresowaniem, a gdy już byłem wolny… nadal tak naprawdę nim nie byłem. Włączyłem odpowiedni bieg, by potem włączyć się do ruchu i przemyśleć trasę.
–– Lata? –– mruknąłem.
–– Sprawdź –– poleciła.
Obrzuciłem spojrzeniem wszystkie guziki, by zaraz potem sprawdzić, by samochód stał się niewidzialny dla oczu. Chwilę potem unosiliśmy się w przestworach i kątem oka zobaczyłem, jak brązowowłosa podziwia Londyn z góry.
–– Jaki kurs? –– Spojrzała na mnie pytająco.
–– Chcesz poznać Bristol? –– Słowa same ze mnie wypłynęły. Jakaś część mnie chciała jej pokazać miasto, które wiele dla niej znaczyło. Pochodziła stamtąd.
–– Bardzo –– odpowiedziała szczerze i wygodniej usadowiła się na siedzeniu. –– W drogę powrotną ja prowadzę. 
Parsknąłem, kręcąc głową. Już prawie zapomniałem, jak dobrze spędzało mi się czas z brązowowłosą. Przy niej czułem, że czas nie ma dla nas miejsca. Liczyliśmy się my.
Wieczorem odstawiła mnie na miejsce i tak jak mówiła, prowadziła. Nie było innej opcji, a ja miałem frajdę oglądać, gdy cieszy się niczym dziecko, prowadząc samochód. Miałem pewne obawy, ale okazało się, że wcale nie było tak źle.
–– Dziękuję za dziś, Eleno –– powiedziałem i schyliłem się ku brązowowłosej. –– Bądź grzeczna –– poleciłem i pocałowałem ją w policzek. Zarumieniła się lekko, odpowiadając mi krótkie  dobranoc i chwilę potem zniknęła zza zakrętem.
Ten dzień był tak intensywny i pełen wrażeń, że sam się nie spodziewałem tak późnego powrotu do domu. Spędziliśmy z Eleną cały dzień na zwiedzaniu najlepszych atrakcji w mieście i postaraliśmy się o to, by nikt nas nie rozpoznał. Okazało się, że pewne eliksiry również nie sprawiają brązowowłosej problemów. Wszedłem do kuchni, szczęśliwy i spokojny. Przy niej zapomniałem o świecie i przypomniałem sobie o tym dopiero, gdy dostrzegłem Hestię, siedzącą na krześle i popijającą Ognistą Whiskey. Umówiliśmy się na dzisiaj, a ja kompletnie o tym zapomniałem.
–– Kochanie, wybacz… –– zacząłem podchodząc do kobiety. Chciałem jej dotknąć, ale nie pozwoliła mi.
–– Okłamujesz mnie –– stwierdziła poważnie. –– Nie mówisz mi o czymś ważnym, Syriuszu.
–– Masz rację, jest coś o czym chciałbym z tobą porozmawiać.
–– Elena Carter, o nią chodzi? –– Hestia potrafiła być bardzo spostrzegawcza.
–– Kiedyś znałem ją jako Dorcas Meadowes…
–– Ta fotografia… –– Zaczęła przypominać sobie blondynka. –– Ona nie żyje…?
–– Wszyscy tak myśleliśmy. Jej pamięć została zmodyfikowana –– wyjaśniłem. –– Ja i Dorcas byliśmy razem za młodu –– dodałem i złapałem dłonie blondwłosej. –– Proszę, nie przejmuj się. Jest to dla mnie dziwne, ale nie masz powodów do obaw, kochanie. –– Pogładziłem jej policzek. Kobieta wpatrywała się we mnie przez chwilę, jednak uśmiechnęła się, a ja pozwoliłem, by wtuliła się we mnie.
–– Ufam ci –– szepnęła.
Pociągnąłem ją mocniej do siebie i nie bacząc na protesty blondwłosej, podniosłem ją do góry i zacząłem kierować się w stronę swojej sypialni. Jones zaśmiała się perliście i pocałowała mnie namiętnie w usta. Posłałem jej drapieżny uśmiech i zamknąłem drzwi od sypialni.
Byłem z Hestią, myślałem o niej, więc dlaczego miałem wrażenie, że robię błąd?

Od Autorki,
Hej, to ponownie ja z nowym rozdziałem! Piszcie śmiało co sądzicie i czy mieliście uśmiech na ustach, gdy czytaliście sceny z Dorcas i Syriuszem, bo ja tak! Pozdrawiam❤

6 komentarzy:

  1. Ale mi się to podobało!
    Cieszę się, że Dorcas (wybacz, wiem, że Elena, ale dla mnie to zawsze będzie Dorcas :P) od razu została otoczona w sumie starymi przyjaciółmi. Podoba mi się wprowadzenie Moody'ego i to, że na początku nieufny (cały Moody :P) a potem jednak już spoko.
    Ogólnie to kurczę, jednak sama sobie wszystkiego nie przypomni, ale to wszystko co jej mówią to ona odbiera to z tęsknotą i też czuje, że niektóre osoby były jej bliższe.
    Syriusza to mam ochotę zabić! Nosz kurde, Stworkowi tak powiedzieć! Ja rozumiem, przecież on gardzi nim itd itd, no ale przez to akcja z odzyskaniem wspomnień wydłuży się. :p

    Och! Cieszę się, że połączyła kropki i wyszło, że Syriusz jest ojcem Hope! Byłam przekonana, że później, gdy się wybrali do Belfastu to mu powie o niej.
    Aż nie mogę się doczekać, aż Syriusz się dowie o Hope. Czy Dorcas sama mu powie, czy też sam usłyszy, że ona ma dziecko i też połączy kropeczki, a może uzna, że to dziecko kogoś innego.
    Trochę mi przykro z powodu Hestii, bo jednak była dla niego dobra i jest przy nim wielkim wsparciem, ale ja tam #teamDorcas. :D
    Jestem ciekawa bardzo, jak to z nimi dalej będzie. Na pewno nie oczekuję szybkiego zakończenia ich związku, ale oczekuję, że kiedyś to nastąpi.
    Fajnie, że Dor chce oczyścić imię Syriusza! Jestem ciekawa jak to się uda (i oby się udało szybko!)
    Z takich uwag jeszcze, to podoba mi się podejście Blacka do tego wszystkiego i taka duma z tego, co udało jej się osiągnąć. Tak szczerze powiem, że dopiero tutaj jakoś przypomniałam sobie jak Dorcas wkurzała mnie we wcześniejszych częściach i tutaj sam Syriusz zauważył, że jest już dojrzała i nie jest tak emocjonalna. Bardzo szybko zapomniałam o tym jaka była i faktycznie jej dobre cechy osobowości wzięły górę.
    Jestem ciekawa jej opinii o samej sobie, gdy w końcu odzyska wspomnienia.
    No i podobają mi się te smaczki, gdzie ona tak trochę nieświadomie zerka na Syriusza i on tam zazdrosny trochę o Kingsley'a.
    Kurczę... Naprawdę szkoda mi Hestii, ale jednak całym serduszkiem jestem za Dorcas. :D

    I miałam duży uśmiech na twarzy! Chcę więcej!

    Dużo weny!
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o scenę z Dorcas i Syriuszem to oczywiście, że miałam uśmiech na ustach! Awww < 3333
    Hestia wydaje się być fajna, ale bardziej uwielbiam Dorcas (znaczy Elenę)♥♥♥♥♥
    CUDEŃKO :****
    Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenki! < 33
    ♥Pozdrawiam♥
    P.S. Niech rozkwita Doriusz! *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień dobry, Pani! <3 Jaki piękny dzień!
    Rano, w drodze do pracy rozdział przeczytałam, a teraz w drodze z pracy na uczelnię piszę komentarz :D

    Bardzo miło, że Dorcas na nowo odnalazła się wśród przyjaciół. Wiadomo, że to nie jest to samo, co kiedyś. Jednak minęło bardzo wiele czasu. Oni zdążyli się przez ten czas zmienić, a ona jednak ich nie pamięta...
    Remus jednak skradł w tym rozdziale moje serce. Nie oddam serduszka nikomu innemu już chyba. Gdy pokazywał Dorcas zdjęcia, aż mi normalnie łzy w oczach stanęły :( Aż musiałam zacząć głębiej oddychać, by nie popłakać się w autobusie XD To jak Dorcas na nich patrzyła, te jej przemyślenia... Awwwww, no po prostu świetnie Ci to wyszło!
    Alastor jak zwykle "stała czujność", ale Dorcas mu się nie dała :D No i jak pokazała pazur, to jasno dała do zrozumienia to, że jest Meadowes :D Myślę, że Moody chciał ją trochę sprowokować :D
    Co do Syriusza... Urocze było to, że zrobił się zazdrosny o Kingsleya. Fajnie, że uległ i wyskoczył z Dorcas na świat. Byłoby świetnie, gdyby znalazła ona sposób na uniewinnienie go. I jak nie jestem fanką pary Syriusz+Hestia... To szkoda mi dziewczyny. Ona jest dobra dla niego i widzi co się dzieje. Nie karcę Syriusza. Wiem, że on tego nie planował, że musi sobie pewne rzeczy w głowie teraz poukładać. Ale kurczę... Niech nie mówi, że między nimi wszystko w porządku, bo wszystko nie jest w porządku. Zapomniał o niej przez Dorcas, a to coś znaczy. Mam nadzieję, że on sobie to czym prędzej uświadomi i po prostu z nią zerwie. I nie mówię tego dla tego, że nie chcę, aby byli parą, ale dlatego, że Hestia na bycie "tą drugą" nie zasługuje :(
    Czekam na magiczny moment, w którym Syriusz dowie się o córce! I na więcej Remusa!

    W ten słoneczny dzień przesyłam serdeczne pozdrowienia i życzę jak najwięcej weny! :*

    Ściskam mocno,
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  4. Popełniasz wielki błąd, Syriuszu! Natychmiast wyrzuć ją ze swojej sypialni!
    No dobra, ale może po kolei. Dorcas jest inna, ale jednocześnie taka sama... Tak wiem, to dziwne. Jej cechy charakteru pozostały, lecz teraz jest dojrzalsza, widać, że życie wiele ją nauczyło i wreszcie stało się to, czego pragnął Regulus.Odnalazła samą siebie. Cieszę się, że na nowo załapała kontakt z przyjaciółmi no i że magia między nią a Syriuszem, nie wygasła. Domyśliła, że on może być ojcem jej córki, pozostaje pytanie, co z tym zrobi?
    No i Syriusz. Dostrzega zmiany w Dorcas, ale wciąż porównuje ją do osoby, którą była kiedyś. Myślę, że powinni szczerze porozmawiać o przeszłości, a potem zostawić ją za sobą i pójść dalej, ale oczywiście domyślam się, że nic nie będzie takie proste. Cieszę się, że dobrze się dogadują i na nowo odnajdują swoją więź, tylko Hestia... ech, naprawdę, Łapo, przestań z nią sypiać, bo cię uduszę :D
    Czekam z niecierpliwością na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Na Twój blog trafiłam 5 dni temu i właśnie skończyłam ten rozdział. Dawno nic nie wciągnęło mnie tak bardzo jak Twoja historia. Dosłownie pochłonęłam ją. Świetnie piszesz i masz wspaniałe pomysły na to jak potoczą się losy bohaterów. Mam jednak wielką nadzieję, że nie porzuciłaś tego bloga ponieważ jestem niesamowicie ciekawa kiedy dojdzie do pierwszego zbliżenia między Syriuszem a Eleną (bo przecież musi do niego dojść...) mimo iż bardzo polubiłam Hestię. No ale cóż... Nikt jej tu nie zapraszał ;) No i jak zareaguje Syriusz na wieść o Hope. A Remus i Tonks?! No musze wiedzieć jak wg Ciebie zaczęła się rozwijać więź między nimi. Tak więc nie będę popędzać i bardzo niecierpliwie poczekam aż przyjdzie czas i wena i kolejny rozdział pojawi się :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj nieznajomy... ;)
Jeśli już tu jesteś, zostaw proszę ślad po sobie.
Będzie mi niezmiernie miło wiedzieć, co sądzisz o mojej twórczości.
Pozdrawiam i zachęcam do czytania,
Adaline