Miałam mało czasu, by poukładać sobie wszystko w
głowie, jednak w tym momencie najważniejsza dla mnie była moja córka.
Stęskniłam się za nią tak mocno, że serce prawie wyrywało mi się z piersi.
Miłość matki do córki jest czymś nie do opisania. Gdy się z nią żegnam, chciałabym
nie wypuszczać jej z objęć. Chciałabym, by zawsze była przy mnie.
Weszłam pośpiesznie do budynku i w mgnieniu oka
prześlizgnęłam się do kuchni, w której była tylko i wyłącznie Molly Weasley.
–– Molly –– powitałam rudowłosą kobietę, która
odwróciła się przestraszona.
–– Eleno, nie strasz mnie tak! Nawet nie usłyszałam
jak wchodzisz. –– Uśmiechnęła się ciepło.
–– Wybacz, ja po prostu…
–– Szukasz Hope? Są w salonie –– poinformowała
mnie. Kiwnęłam głową i swoje kroki skierowałam do wskazanego pomieszczenia.
Drzwi były otwarte, dlatego stanęłam w nich
niezauważalnie. W salonie znajdowała się moja córka z Harrym oraz jego
przyjaciółmi – Hermioną oraz Ronem. Dostrzegłam również inne rudowłose czupryny
i domyśliłam się, że to dzieci Molly i Artura. Uśmiechnęłam się pod nosem
widząc ich przekomarzania z Syriuszem i Tonks, która ku mojemu zaskoczeniu siedziała
bardzo blisko Remusa, który zerkał na nią co chwilę. Zdawałam sobie sprawę, że
jeszcze dziś muszę pojawić się w Ministerstwie, ale chociaż przez chwilę chciałam
chłonąć ten widok. Przyglądałam się Harry’emu. Na pierwszy rzut oka wyglądał identycznie
jak James na zdjęciach. Dopiero teraz do mnie dotarło, że jestem za niego tak
samo odpowiedzialna, jak za Hope. Jestem jego matką chrzestną. Skrzywiłam się
lekko. Chciałabym pamiętać. Bardzo.
–– Zawsze trafiam do celu –– powiedziała Hope, gdy
rozmawiali o Obronie przed Czarną Magią i zajęciach w Hogwarcie.
–– A przy okazji jestem skromna i nie uważam się
za lepszą –– skomentowałam z błyskiem w oku, a wszystkie głowy odwróciły się w
moją stronę.
–– Mamo! –– zawołała brązowowłosa, a ja uśmiechnęłam
się do niej ciepło. Chwilę potem tuliłam ją w ramionach, szczęśliwa, że znów
jest ze mną. –– Najwyższa pora. –– Hope oderwała się ode mnie i spojrzała poważnym
wzrokiem. –– Będziesz musiała nam się wytłumaczyć.
–– Ja mam się tłumaczyć tobie, moja droga? ––
Uniosłam rozbawiona brwi i parsknęłam śmiechem. –– Tęskniłam za tobą.
–– A ja za tobą –– odpowiedziała. –– Musisz w
końcu poznać Harry’ego –– dodała i pociągnęła mnie za rękę.
–– Harry bardzo się cieszę, że mogę cię poznać ––
powiedziałam, patrząc na czarnowłosego chłopaka. –– I przykro mi, że nie mogę
powiedzieć nic więcej, jednak staram się, by to się zmieniło –– wyznałam i
dostrzegłam pytający wzrok Syriusza na sobie.
–– To nie twoja wina. –– Chłopak uśmiechnął się
lekko. –– Wolisz, by mówić do ciebie Elena czy Dorcas? –– Zaśmiałam się, bo
rozbieżność mojego prawdziwego imienia, a tego, którego używałam od wielu lat,
była strasznie dziwna.
–– Reaguję na oba, jeśli to ci pomoże. ––
Czarnowłosy parsknął śmiechem, a ja uśmiechnęłam się. –– Mam nadzieję, że
będziemy mogli się lepiej poznać.
–– Jeśli Hope nas nie zagada…
–– Strasznie jest uparta, co?
–– Ej! Jestem tu! –– zawołała oburzona, wzbudzając
śmiech ludzi znajdujących się w pomieszczeniu.
–– Nie da o sobie zapomnieć –– dodałam i pokazałam
córce język. –– Tonks, Remusie, Syriuszu… Mogę was prosić na słówko? –– zwróciłam
się w stronę dorosłych. Kiwnęli głowami i razem udaliśmy się do kuchni, gdzie
znajdowali się już Molly i Artur. Usiedliśmy na krzesłach, a Molly zaparzyła
nam herbaty.
–– Przepraszam, że tak nagle zniknęłam –– zaczęłam.
–– Miałam swoje powody i chciałabym o nich z wami porozmawiać. –– Opowiedziałam
im moją i Oliviera historię oraz wspomnienia, które widziałam w myślodsiewni.
–– Jak się czujesz po tym wszystkim? –– zapytała
mnie Tonks, przypatrując się z troską.
–– Zmieszana –– przyznałam szczerze. –– Widok
mojej rodziny… –– Przegryzłam wargę. –– Chciałabym odzyskać swoje dawne życie ––
powiedziałam. –– Wydaje mi się, że ta Księga może mi pomóc.
–– Masz pomysł jak ją otworzyć? –– Remus spojrzał
na mnie.
–– Nie mam bladego pojęcia –– odpowiedziałam,
krzywiąc się lekko.
–– Nie zapomniałaś o czymś jeszcze? –– wtrącił
Syriusz, zbijając mnie z pantałyku. Spojrzałam mu prosto w oczy i wtedy
zrozumiałam. Poznał Hope.
–– Ja… –– zaczęłam, ale prawdę mówiąc nie
wiedziałam co powiedzieć.
–– Myślałaś, że się nie domyślę? –– zapytał
ostrzej.
–– Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że rozwiejesz
moje wątpliwości –– przyznałam i dostrzegłam zdziwienie na jego twarzy.
–– Chyba nie jesteśmy w temacie…? –– wtrącił Artur
patrząc na swoją żonę.
–– Hope to moja córka, prawda? –– Black wpatrywał się
we mnie intensywnie, a ja po chwili pokiwałam głową.
–– Wszystko na to wskazuje… Poza tym… Jest
bardziej podobna do ciebie niż do mnie. –– Uśmiechnęłam się lekko i utkwiłam
wzrok w swoich dłoniach.
–– Nie
mylisz się –– mruknął Syriusz i kątem oka dostrzegłam, że również się uśmiecha.
–– Powiesz jej o tym?
–– Miałam nadzieję, że zrobimy to razem. ––
Spojrzałam na niego z ufnością. Czarnowłosy chłonął mój wzrok, a ja ponowie poczułam
chemię między nami.
–– Dobrze. –– Posłał mi uśmiech, a ja
odwdzięczyłam się mu tym samym.
–– Muszę jeszcze dziś pojawić się w Ministerstwie ––
poinformowałam. –– Postaram się wrócić jak najszybciej i zabiorę Hope…
–– To zbyt niebezpieczne –– zaprotestowała Tonks.
–– Popieram –– przytaknął Remus.
–– Zostajecie obie i to nie podlega dyskusji. –– Syriusz
wstał i podszedł do mnie bliżej. –– Zrób co masz zrobić i wróć do nas.
*
Święta.
Mogę na palcach wyliczyć ile świąt przeżyłem
radośnie, tak jak sama oprawka wokół nich brzmi. Wesołych Świąt, Wszystkiego najlepszego
z okazji Świąt….
Święta, które były dla mnie niezapomniane i gdzie
czułem się szczęśliwy to te, które spędziłem z Dorcas.
I w tym roku miałem je spędzić ponownie z nią. Z
nią i jej córką. Moją córką.
Nie codziennie dowiadujesz się, że zostajesz
ojcem. Ojcem szesnastoletniej dziewczyny, która zachowuje się i mówi jak ty. Na
Merlina, od razu wiedziałam, że ją znam. W jakiś sposób, a mimo to dziwnym
sposobem stresuje się. Umówiliśmy się z Dorcas, że powiemy jej przed kolacją,
na której mają zjawić się członkowie Zakonu Feniksa. Molly i Emmelina od rana siedzą
w kuchni, starając się, by przygotowania szły pełną parą. Artur z rozkazu Molly
pilnuje dzieciaki, by sprostały ostatnim porządkom, a ja czuję się coraz
bardziej zdenerwowany nadchodzącą rozmową z Hope.
Jak zareaguje? Czy to zaakceptuje? Jak ja się
czuje z tym wszystkim? Ja i Dorcas mamy córkę. Lata temu naprawdę myślałem o
tym. Wyobrażałem sobie rodzinę, naszą rodzinę.
Wiedziałem, że muszę się postarać, a potem
porozmawiać również z Harry’m. Sądzę, że pojawienie się Hope spowodowało, że
chłopak nie czuje się już taki samotny. Bądź co bądź ja i James byliśmy jak
bracia. Dorcas i Lily również. Od początku było przesądzone, że nasze dzieci
również będą posiadały tą więź między sobą.
Poprawiłem krawat i marynarkę, którą włożyłem na tą
szczególną okazję. Na świątecznej kolacji miał się zjawić cały Zakon, a od razu
po miałem porozmawiać z Hope oraz Dorcas. Zaśmiałem się sam do siebie, bo
czułem, jakbym znów miał naście lat.
Zszedłem na dół w momencie, gdy brązowowłosa przekroczyła
próg. Wpatrywałem się w nią i prawdę mówiąc, nie mogłem oderwać od niej wzroku.
Miała na sobie czarną, dopasowaną sukienkę przed kolano. Sukienka odkrywała
lekko piersi i odkrywała ramiona. Uśmiechnąłem się do niej szelmowsko, a kobieta
odwzajemniła uśmiech.
–– Dobrze wyglądasz –– zagadnęła i przybliżyła się
do mnie.
–– Dobry wygląd to jedna z wielu moich zalet ––
odpowiedziałem, na co brązowowłosa parsknęła śmiechem. Niespodziewanie oddaliła
się ode mnie, a zmrużyłem oczy i spojrzałem w bok.
Wszystko jasne, ponieważ do pomieszczenia weszła
Hestia i posłała mi szeroki uśmiech. Również miała na sobie czarną sukienkę,
ale ta sukienka miała na sobie czerwone wzoru. Musiałem przyznać, że blondwłosa
wyglądała olśniewająco, ale poczułem się nieswojo. Prawda jest taka, że chciałem
być z Dorcas sam. Od pewnego czasu brązowowłosa wywiera na mnie duży wpływ, a
ja czuje się, jakby uczucia młodości powoli do mnie powracały. Jakbym od nowa
się zakochiwał, co było dla mnie abstrakcją. Przy Hestii nigdy nie czułem się tak,
jak przy Meadowes.
–– Pierwszy raz widzę cię w garniturze –– stwierdziła
Jones, spoglądając na mnie od góry do dołu. Chwilę później blondynka odwróciła
się w stronę Dorcas i posłała jej uśmiech. Nie jestem głupi i doskonale
widziałem, że jest on wymuszony. Brązowooka uniosła brwi do góry, a kącik jej
ust drgnął ku górze.
–– Elena, Hestia! –– zawołała z korytarza Tonks,
która chwilę później pojawiła się przy nas. Uściskała obie kobiety i na sam
koniec również mnie. –– Jestem strasznie zadowolona, że spędzimy te święta
razem! To taki magiczny czas!
–– Uwielbiam święta –– skomentowała Meadowes. ––
Wtedy czuje się, jakbym…
–– Złapała gwiazdkę z nieba? –– dokończyłem. Kobieta
zaśmiała się lekko i pokiwała głową. Doskonale wiedziałem, co święta dla niej
oznaczają.
–– Hej! Zapraszam do stołu, wszystko już gotowe! ––
zawołała Emmelina i machnęła do nas ręką. Wszyscy skierowaliśmy się do kuchni,
gdzie przy długim stole siedzieli prawie wszyscy członkowie Zakonu Feniksa, jak
i dzieciaki.
Usiedliśmy przy stole, a ja ponownie wstałem i
uderzyłem w kieliszek. Oczy zebranych zwróciły się w moją stronę.
–– Moi drodzy, bardzo się cieszę, że możemy się
spotkać, razem, przy tym stole. Jest mi niezwykle miło was gościć i każdemu z
osobna chciałbym życzyć Wesołych Świąt. Chcę, żebyście wiedzieli, że wasza obecność
tutaj to dla mnie najlepszy prezent i mam ogromną nadzieję, że podzielacie mój
entuzjazm i jest wam niezmiernie dobrze patrzeć na moją osobę. –– Wniosłem
kieliszek ku górze, słysząc salwy śmiechu wokół mojej osoby. –– Wasze zdrowie! ––
Upiłem łyk szampana z kieliszka, a reszta poszła za moim przykładem.
Bawiliśmy się tego wieczoru wyśmienicie. Wszyscy
rozmawialiśmy, roześmiani, lekko podpici i nie przejmowaliśmy się jutrem. Po raz
pierwszy od kilkunastu lat mogłem powiedzieć, że to naprawdę piękne święta. Mój
wzrok często wędrował ku Dorcas i kątem oka widziałem, że ona również na mnie
spogląda. Jednak nie tylko ona była w mojej głowie. Równie często przyglądałem
się Hope, siedzącej obok Harry’ego. Dziewczyna emanowała urokiem osobistym i
była naprawdę bardzo inteligentna. Dostrzegłem, że złapała bardzo dobry kontakt
z Tonks i Remusem, którzy w dniu dzisiejszym prawie wcale nie kryli się z tym,
że coś do siebie czują. Cieszyłem się patrząc na nich i plułem sobie w brodę za
każdym razem, gdy spoglądałem na Hestię. Ku mojemu zdziwieniu blondwłosa nie zwracała
na mnie uwagi, bo zajęta była prawie cały wieczór rozmową z Kingsley’em.
Jeszcze jakiś czas temu byłbym o to zazdrosny, ale teraz… teraz w mojej głowie
była Dorcas, która wpatrywała się we mnie intensywnie, a ja czułem, jakby
przejrzała mnie na wylot. Spojrzałem na nią wymownie z niemo wypowiedziałem „Już
czas” Chciałem powiedzieć prawdę Hope i Harry’emu. Brązowowłosa skinęła głową i
podeszła do owej dwójki. Szepnęła im parę słów, a oni spojrzeli się na siebie
zagadkowo i wstali przechodząc do drugiego pokoju. Wstałem i zacząłem iść w ich
stronę.
–– Powodzenia –– wyszeptał do mnie Lupin i puścił
oko. Posłałem mu uśmiech i wszedłem do pokoju obok, za resztą.
–– Trochę to podejrzane –– powiedział Harry,
siadając na kanapie, a obok niego przysiadła Hope. –– Co się dzieje?
–– Chcielibyśmy was o czymś poinformować –– zaczęła
Dorcas i podeszła bliżej dzieciaków. –– Rozmawialiśmy
z Syriuszem o pewnych rzeczach i…
–– I okazało się, że jest moim ojcem, prawda?
––
dokończyła Hope, a brązowowłosa spojrzała na nią zdziwiona. Dziewczyna uśmiechnęła
się pobłażliwie i spojrzała w moją stronę. –– Nic nowego. Od razu się tego domyśliłam,
gdy tylko cię poznałam, Syriuszu. –– Zaśmiała się, a ja pokręciłem głową, będąc
w szoku.
–– Dlaczego nic nie powiedziałaś? –– zapytałem,
podchodząc bliżej.
–– Chciałam zobaczyć minę mamy, gdy sobie to uświadomi
–– odpowiedziała, a Meadowes prychnęła pod nosem. –– Cieszę się. To znaczy…
Zawsze chciałam poznać mojego ojca i… w sumie nie wiem jak mam się zachować. Po
prostu się cieszę –– dodała, a ja zaśmiałem się gardłowo, słysząc wypowiedzieć młodej
brązowowłosej. Dziewczyna naprawdę mnie zaskakiwała.
–– Generalnie to tak, jakbyśmy byli rodzeństwem,
co? –– zauważył Potter, a dziewczyna puściła mu oko w odpowiedzi.
–– Uff, w takim razie mamy już to za sobą –
skomentowała Dorcas, a ja widziałem, że jej ulżyło. –– Myślałam…
–– Mamo, daj spokój –– przerwała Hope. –– Wszystko
okej, a teraz wybaczcie, ale obiecaliśmy Fredowi i Georgowi, że wypróbujemy ich
magiczne przedmioty. Są niezwykle kreatywni. –– Hope wstała, a Harry za nią.
Potter poklepał mnie po ramieniu i chwilę potem oboje zniknęli za drzwiami. Dorcas
pokręciła głową i westchnęła głośno. Spojrzała na mnie i oboje w tym samym czasie
wybuchnęliśmy śmiechem.
–– Jest strasznie arogancka, to cecha, której się
od ciebie nie wyprze –– powiedziała, a ja uniosłem rozbawiony brwi do góry.
–– Och, raczej bym powiedział, że ma po mnie prawdziwy
urok osobisty. –– Puściłem jej oko, a brązowowłosa wywróciła oczami. Przybliżyła
się do mnie i spojrzała mi prosto w oczy.
–– Dziękuję. Za wszystko. Tak wiele dla mnie
zrobiłeś… –– Dostrzegłem opadający na jej twarz kosmyk włosów, który po chwili
złapałem i założyłem jej za ucho. –– Mogę…? –– zapytała i nie czekając na
pozwolenie, zarzuciła mi ręce na szyję i wtuliła się we mnie. Wdychałem jej zapach
i chwilę potem przybliżyłem ją jeszcze bardziej do siebie i objąłem w talii. Pocałowałem
kobietę lekko w szyję, a ona zaplotła swe dłonie w moje włosy. Odchyliłem się
lekko i spojrzałem jej prosto w oczy, a nasze nosy stykały się ze sobą.
–– Dor… Eleno…
–– Mów mi Dorcas, proszę –– wyszeptała, kładąc swoje
dłonie na mojej klatce piersiowej. –– Ja… czuję, że tak powinieneś do mnie
mówić. Nie umiem tego wytłumaczyć.
–– Gdyby się nad tym zastanowić, nie ma w tym nic
dziwnego –– odpowiedziałem, pieszcząc policzek brązowowłosej.
–– Nie potrafię powiedzieć, dlaczego tak mocno na
mnie oddziałujesz. Gdy tylko cię zobaczyłam, wiedziałam… –– Zaczęła się
zwierzać. –– Nie, nie wiedziałam, tylko czułam, że coś jest między nami… Syriuszu,
ja… Wiem, że nie powinnam. Wiem, że mieszam ci w głowie i wiem, że zależy ci na
Hestii, a mimo to… Nie potrafię zostawić cię w spokoju. Nie chcę.
–– To tego nie rób –– odpowiedziałem i wpiłem się
w usta brązowowłosej. Kobieta momentalnie oddała mi pocałunek, a ja zbliżyłem
się do niej bardziej, mimo że myślałem, że już się nie da. Całowałem ją wolno,
zapamiętując każdy jej dotyk, zapamiętując jej smak. Nasze języki tworzyły
wspólny taniec, dopasowane i tak mocno na siebie oddziałujące, aż myślałem, że płonę.
Brązowowłosa tak mocno na mnie działała, że nic więcej się dla mnie nie liczyło.
Byłem ja i była ona. Razem.
–– Syriuszu, ja… –– Usłyszeliśmy i oderwaliśmy się
od siebie. Hestia stała oniemiała wpatrując się w naszą dwójkę, a ja poczułem
wyrzuty sumienia. Kątem oka dostrzegłem, że Dorcas również czuła się
niekomfortowo.
–– Hestio… –– zacząłem, ale blondynka odwróciła
się na pięcie, znikając w korytarzu. Spojrzałem na brązowowłosą, w której
oczach dostrzegłem złość. Złość i wyrzuty sumienia, które również czułem i ja.
Nie zastanawiając się długo, odwróciłem od niej wzrok i popędziłem za blondynką,
mając nadzieję, że nie zdążyła jeszcze wyjść z domu. Żołądek miałem zaciśnięty
i mimo że, nie żałowałem tego, co zaszło między mną a Dorcas, to doskonale wiedziałem,
że Jones jest ostatnią osobą, którą chciałbym zranić. Ostatnią, a mimo to
zraniłem ją tak mocno, że wiedziałem, że kobieta nie będzie wstanie mi tego
wybaczyć. Zdawałem sobie sprawę, że odwlekając rozmowę z nią i zagłębiając się
w silniejszą relację z Meadowes, traciłem obie kobiety jednocześnie.
Od Autorki: Hej
kochani! Jak rozdział? Zdałam sobie sprawę, że to już mój trzeci o świętach –
wyjątkowo w tej opowieści są dla mnie ważne. Jeśli chcecie sobie przypomnieć
wcześniejsze, zapraszam! Rozdział 9 i Rozdział 34.
Dzień doooooooobry! :* Mkniesz jak burza i aż sama mam ochotę wrzucić do siebie wszelkie zapasy jakie mam napisane :P Ale naprawdę się powstrzymuję :P
OdpowiedzUsuń"Bądź co bądź ja i James byliśmy jak bracia. Dorcas i Lily również. Od początku było przesądzone, że nasze dzieci również będą posiadały tą więź między sobą." - najlepszy fragment z całego rozdziału <3 <3 <3
Kurczę, jak dobrze, że wreszcie sprawy się wyklarowały! Ach!
Choć nie sądziłam, że to potoczy się tak szybko. Spodziewałam się jakichś rozmów na stronie, a tu proszę. Ale może tak właśnie miało być. Krótko i szybko, póki wszyscy mają odwagę na wypowiedzenie prawdy na głos.
Hope to taka mądra dziewczynka <3 Uwielbiam ją, naprawdę. Cieszę się, że podejrzewała wszystko już wcześniej. Jestem ciekawa, czy teraz jej relacja z Syriuszem się zacieśni. Czy zacznie mówić do niego per "tato"?
No i jeszcze ten trójkąt, który się tworzy... Ostatnie słowa Syriusza o tym, że traci je obie... To było bardzo dojrzałe i głębokie stwierdzenie. Spodobało mi się to. Jestem ciekawa, gdzie zaprowadzi to Syriusza. Szkoda mi całej trójki i nie wiem, kogo najbardziej. Naprawdę. Cały czas zastanawiam się, kto ma najgorzej i nie potrafię sprawiedliwie tego ocenić.
Mam jednak głęboką nadzieję na to, że ta sytuacja się wyklaruje. Jako wierna fanka Dorcas i Syriusza wiadomo, co bym wolała, ale tak naprawdę chcę, żeby oni po prostu byli szczęśliwi.
Cieszę się też bardzo, że Remus i Tonks wreszcie się do siebie zbliżyli :)
Ten rozdział był słodko-gorzki, ale bardzo przyjemnie mi się go czytało :) Czekam na więcej i na dalszy rozwój wydarzeń. Niech Dorcas wreszcie odzyska swoje wspomnienia! :D
Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam mocno! :*
Weny! :*
O, no i pierwsza :D Udało się tym razem :D
UsuńHej,
UsuńMam dość dobrze zaplanowane następne wydarzenia, dlatego tak dobrze mi się piszę! Poza tym uważam, że im częściej są rozdziały, tym nie trzeba sobie za dużo przypominać co się działo wcześniej :D
Hope to drugi Syriusz i mam nadzieję, że to widać. Cechy Dorcas również są, ale jednak więszość jest po Blacku! Są świetni!
Trójkąt jaki wyszedł (co śmieszne, bo w poprzednich częściach trójkątem była Dorcas-Syriusz-Regulus) będzie miał jeszcze swoje echo.
Dziękuję i również pozdrawiam ;*
Jakie to piękneeeee *-*
OdpowiedzUsuńMimo, ze zal mi Hestii, to cieszę się, że Dorcas i Syriusz... < 3333
Hope wszystko wie! < 33333
Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenki:*******
Hej,
UsuńMi też jej żal, bo tak naprawdę kobieta nie mogła tego powstrzymać, a nie jest niczemu winna...
Hope to Panna Mądralińska!
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Fantastyczny .... jezu jak ja sie cieszę ze Dorcas i Syriusz sobie NARESZCZIE wszystko wyjaśnili i ze sie tak zbliżyli ... oby była tez jakaś drama niebawem nwm atak smierciozercow smierć kogoś czy rozpacz w zakonie poprostu zeby dało sie wyczuć ze jednak ta wojna za zamkniętymi drzwiami trawa . A tak pozatym Dorcas dowiedziała sie o Harrym ciekawe czy jakoś zacieśnia relacje dzięki tej wiedzy . HOPE jest tak samo arogancka jak Syriusz za młodu ale jak widać Blackowie maja to w krwi AHAHAHAHA �� życzę dużo wenki i z niecierpliwością czekam na next
OdpowiedzUsuńHej,
UsuńPrawdę mówiąc, jeszcze nie wszystko sobie wyjaśnili, ale są na dobrej drodze - już niedługo powinno wyjaśnić się więcej, muszę tylko przysiąść do rozdziałów :D
Drama będzie. Mocna.
Oj tak, Blackowie mają to :)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Uszanowanko!
OdpowiedzUsuńZa pamięci: w trzecim zdaniu masz błąd "niedopisania" powinno być: nie do opisania.
Ok, a teraz o rozdziale. Matko, jak ja uwielbiam świąteczne rozdziały! Wtedy jest taki fajny nastrój, wszystko wydaje się lżejsze. Och <3
Cieszę się, że Syriusz jednak nie miał tych wątpliwości i z przekonaniem stwierdził, że to on jest ojcem Hope.
Och, jeszcze chciałam tu dopisać, że spotkanie Dorcas i Hope jest takie urocze <3 Ogólnie strasznie przeżywałam znów, to że ona nic nie pamięta, a tu przecież poznała Harry'ego swojego chrześniaka, ale super, że wszyscy naprawdę są wobec niej tak wyrozumiali. Niechże szybko odzyska te wspomnienia.
Kurczę... Moment, kiedy oni chcą powiedzieć Hope jest świetny. Dziewczyna jest strasznie do niego podobna z charakteru i bardzo lubię te momenty z nią, Dorcas i Syriuszem. Myślałam, że może potem jednak spędzą ze sobą więcej czasu, a tu uciekła do Freda i Georga. Ale może to i dobrze? Niech ich więź zacieśnia się powoli.
Uch, uch, ależ tam było gorąco! Zrobiło mi się żal Hestii, że akurat zastała ich na takiej sytuacji. Syriusz powinien z nią pogadać no i zerwać, no i brnąć na nowo w relację z Dorcas.
Mam nadzieję, że naprawdę załatwi tą sprawę jak dorosły i Hestia nie będzie robiła jakichś scen. W końcu to true love, przeznaczenie itd. Tego nie da się oszukać. :D
Pewnie trochę namiesza, ale cóż... Pomarzyć można. :P
Mkniesz niczym Błyskawica, czy inny Nimbus i tak trzymaj!
Niech wena Cię nie opuszcza!
Buziaki! :*
Hej,
UsuńSuper, dziękuję za czujność! Nie cierpię sprawdzać rozdziałów ponownie, bo ja nic nie widzę... :/
Mimo, że Dorcas straciła pamięć, to wszystko układa się dobrze, nawet bez niej i to jest w tym wszystkim fajne.
Wszystko w swoim czasie, na razie wszystko wie, ale jednak... to wielkie wydarzenie, poznać w końcu swojego tatę :)
Mi również bardzo żal Hestii, ale miłość nie wybiera.. Szkoda tylko, że w taki sposób to wszystko się potoczyło.
Dziękuję i pozdrawiam ;*
O rany, to się porobiło... Czyli generalnie rzecz biorąc wszyscy wiedzieli, że Syriusz jest ojcem Hope, tylko każdy czekał aż ktoś inny to powie. Genialne. Oni są tacy słodcy wszyscy razem, tworzą cudowną rodzine. Dorcas i Syriusza poniosło trochę, co jest do nich bardzo podobne... generalnie nie jestem za tym, żeby Syriusz był z Hestią, ale mimo wszystko szkoda mi jej, nie powinna być traktowana w taki sposób. Ciekawa jestem jak Syriusz się z tego wszystkiego wyplącze no i co będzie dalej z tą księgą.
OdpowiedzUsuńCzekam na next i życzę weny ;)
Hej,
UsuńOczywiście. Nie da się tego nie zauważyć! Dorcas i Syriusz... zawsze ich ponosiło i jak widać to się nie zmieniło. Po prostu jest między nimi ta chemia :) Hestia jest bardzo pokrzywdzona, ale może nie będzie tak źle.
Dziękuję i pozdrawiam ;*