Hogsmeade było pogrążone w mroku. Słabe światło
latarni oświetlało drogę, która prowadziła do zamku. Zdarzyłam wysłać Patronusa
do Dumbledore’a, który ekspresowo odpowiedział na moją wiadomość. Zastanawiałam
się czy mężczyzna będzie w stanie mi pomóc, jednak nie znałam drugiego tak
potężnego czarodzieja.
Doszłam do ogromnej bramy, która z daleka była chroniona
zaklęciami. Gdy podeszłam bliżej, moim oczom ukazał się nie kto inny jak siwowłosy.
Uśmiechnął się na powitanie i machnął ręką, by otworzyć bramę.
–– Słyszałam, że nie ma bezpieczniejszego miejsca
niż Hogwart –– zagadnęłam dyrektora, który lekko się skłonił. –– Przepraszam,
że cię nachodzę o tak późnej porze.
–– Musisz mieć ważny powód, skoro nie zdążyłaś
wziąć kąpieli –– odpowiedział beztrosko, a ja spojrzałam na swój strój oraz zakrzepniętą
krew. –– Nie przejmuj się. Dam ci czas na chwilę odpoczynku, a potem
porozmawiamy.
Dumbledore przygotował dla mnie dosłownie
wszystko, nawet ubrania, a widząc mój pytający wzrok machnął ręką. Około
godziny zajęło mi doprowadzenie się do porządku – tego fizycznego jak i
psychicznego. Musiałam poukładać sobie wszystko w głowie, a świeża rana w sercu,
dawała o sobie znać. Gdy weszłam do gabinetu, siwowłosy stał i wpatrywał się w
okno.
–– Co cię do mnie sprowadza, moja droga? ––
zapytał i odwrócił się do mnie. Usiadłam na pobliskim fotelu i zaczęłam opowiadać
wszystkie wydarzenia, które miały miejsce.
–– Dał mi to. –– Wyciągnęłam z kieszeni fiolkę. ––
Domniemam, że to wspomnienia.
–– Księga Zaklęć… –– mruknął Dumbledore pod nosem
i podrapał się po głowie. –– Nie sądziłem, że takowa istnieje. Myślałem, że to tylko
opowieści…
–– Dlaczego ta księga była w posiadaniu mojego
ojca?
–– Chciałbym również to wiedzieć. Skoro jest
dobrze chroniona, przypuszczam, że tylko ty będziesz potrafiła ją otworzyć. –– Mężczyzna
usiadł naprzeciwko mnie. –– Wspomnienia Oliviera Wilde’a są jego wspomnieniami.
W tym wypadku one nie powrócą do ciebie. Będziesz po prostu obserwatorem wydarzeń,
które miały miejsce w przeszłości. Jesteś na to gotowa?
–– Tak i nie. Zróbmy to –– odpowiedziałam, a siwowłosy
kiwnął głową i podszedł do wnęki. Wstałam i również skierowałam się do tego
miejsca.
–– To myślodsiewnia –– wytłumaczył. –– Wlej
wspomnienie i go dotknij. Będę na ciebie czekał –– poinformował, a ja pokiwałam
głową na znak zgody. Zrobiłam jak dyrektor Hogwartu kazał i chwilę później poczułam,
jak wszystko wiruje.
*
Znajdowałam
się w Hogwarcie. Uczniowie biegali po korytarzach, nie zwracając na mnie uwagi.
Zmarszczyłam brwi, zaintrygowana, gdy nagle jakaś dziewczynka biegła prosto na
mnie. Cofnęłam się krok do tyłu, jednak nie wpadła na mnie. Dosłownie
przebiegła przeze mnie. Zdałam sobie sprawę, że to wspomnienia i jestem tu
duchem.
––
Wypracowanie do profesor Sprout? Proszę cię, to błahostka. –– Usłyszałam
znajomy głos i odwróciłam się. Olivier Wilde szedł dumny przez korytarz,
trzymając torbę, a obok niego szłam ja. Otworzyłam szczerzej oczy ze zdziwienia
i podeszłam bliżej owej dwójki.
–– W
takim razie mógłbyś napisać i moje –– powiedziałam i wyciągnęłam język do
chłopaka. Przyglądałam się scenie, próbując zrozumieć.
––
Kochanie, dla ciebie wszystko –– odpowiedział poważnie, odwrócił się w moją
stronę i znienacka mnie pocałował. Oddałam pocałunek, śmiejąc się cicho, a w
moich oczach dostrzegłam iskierki szczęścia.
–– Dorcas!
–– Krzyk z końca korytarza sprawił, że ja i Olivier, oderwaliśmy się od siebie.
–– Przepraszam, nie chciałam wam przeszkadzać. –– Rudowłosa dziewczyna pojawiła
się przed nami i uśmiechała przepraszająco.
––
Lily, nie przeszkadzasz. Muszę uciekać, Olivier. –– Pocałowałam chłopaka po raz
ostatni i złapałam rudowłosą pod rękę i razem zaczęłyśmy iść, szepcząc cicho.
Wilde stał jeszcze przez chwilę, przypatrując się nam, po czym odwrócił się na
pięcie i poszedł w swoją stronę.
*
Kłóciłam
się z Olivierem, a słowa jakie padały z naszych ust, wstrząsnęły mną. Oboje nie
hamowaliśmy emocji i wbijaliśmy sobie szpile. Płakałam i miałam trudności z
oddychaniem. Na korytarzu byliśmy sami, dopóki nie pojawił się nie kto inny ja
Syriusz Black.
–– Coś
ty jej zrobił –– warknął Black, podchodząc do mnie.
–– Nie twoja
sprawa, Black –– odwarknął Wilde i zacisnął dłoń w pięść.
––
Wybacz, że jesteś tego świadkiem –– powiedziałam słabym głosem i otarłam łzy z
policzków. –– Damy sobie radę.
–– On na
ciebie nie zasługuje, Meadowes –– odparł czarnowłosy kręcąc głową. Chwilę później
odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę.
*
Scena się
zmieniła. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i otworzyłam szerzej oczy ze
zdziwienia. Znajdowałam się z Bristolu, w moim rodzinnym domu, a przy stole siedziała
cała moja rodzina. Podeszłam bliżej, a łzy mimowolnie zaczęły płynąć mi po
policzkach. Widziałam szczęśliwą rodzinę, całą w komplecie. Kochali się. Naprawdę
się kochali.
–– Tato,
wszystko w porządku? –– zapytałam przyciszonym głosem w momencie, gdy Olivier
stał waz z moim bratem Willem oraz domyślam się, jego dziewczyną.
–– Kochanie,
jesteś z nim szczęśliwa? –– Spojrzał na mnie uważnie, a ja kątem oka dostrzegłam,
że Olivier słucha mnie uważnie.
–– Gdyby
mi na nim nie zależało, nie chciałabym, by spędzał z nami święta –– zauważyłam.
Colin westchnął i pogładził mnie po policzku. Chciał coś powiedzieć, ale
odpuścił i pokręcił głową. Obserwując to, wiedziałam, że moja odpowiedź była
zaprzeczeniem.
–– Kocham
cię, córeczko. –– Pocałował mnie w czoło i uniósł kieliszek, uśmiechając się w
stronę wuja Roberta, który kłócił się z wujem Alanem.
––
Colinie, musisz rozwiązać ten spór! –– zawołała ciocia Mia, przysłuchując się
braciom.
––
Colin, nie słuchaj jej. Alan po prostu nie może się doczekać, aż weźmie udział
w świątecznym karaoke. –– Zarechotał Robert, a Colin roześmiał się wesoło i
udał się w stronę braci.
–– Hej,
Dorcas. –– Wilde podszedł do mnie i objął mnie w talii. –– Dziękuję za
zaproszenie. Mam nadzieję, że to nasze pierwsze i nie ostatnie święta. ––
Uśmiechnął się do mnie i odpłaciłam mu tym samym. Mimo to w moich oczach
ujrzałam niepewność.
*
–– Mam
dość –– powiedziałam i po scenerii dostrzegłam, że z powrotem jesteśmy w
Hogwarcie. –– Olivier, pora to zakończyć.
––
Jesteś żałosna –– odpowiedział, a ja wybałuszyłam oczy. –– To z powodu Blacka?
–– Mogłam
się domyślić, że będziesz wywracał kota ogonem –– warknęłam rozjuszona. ––
Black nie ma nic do tego. Dlaczego o nim rozmawiamy?
––
Wiem, jak na ciebie patrzy.
–– Nie
obchodzi mnie to. Wiesz, co będzie najlepszym wyjściem z tej sytuacji? Jak dasz
mi spokój. Cześć –– rzekłam i odwróciłam się na pięcie. Za sobą słyszałam
wyzwiska Wilde. Przelewał całą swoją złość na mnie. Płakałam i w pewnym momencie
zaczęłam biec przez siebie.
*
Byłam w
Nowym Jorku, w mieszkaniu Oliviera. Było to wspomnienie z niedawna, bo widać
było, że już tutaj mieszkałam. Odwróciłam się w momencie, gdy do mieszkania wparował
Wilde, a za nim nie kto inny jak Nott Sr.
–– Ona
musi ją gdzieś mieć! –– warknął Nott i złapał Oliviera za kołnierzyk koszuli. ––
Musimy odzyskać tą Księgę, rozumiesz to?
––
Przeszukałem jej rzeczy –– odpowiedział Wilde, wyrywając się. –– Dorcas nie ma
tej Księgi. Ona nic nie pamięta.
–– Słuchaj,
jeżeli ma Księgę i ją otworzy to odzyskanie wspomnień nie będzie dla niej
problemem. Ciekawe co powie na to, że znaliście się wcześniej. Jeden, mały krok
dzieli mnie przed tym, by powiedzieć Bellatrix, że Meadowes żyje. Ucieszyłaby
się, mogąc ją osobiście zabić.
–– Co
jest w tej Księdze? –– Olivier zacisnął dłoń w pięść.
––
Starożytna Magia, przekazywana z pokolenia na pokolenie rodom czystej krwi. Z tego
co nam wiadomo, ostatnim jej użytkownikiem był Colin Meadowes.
–– Po
co ona Czarnemu Panu?
––
Tylko pomyśl, Wilde. Jedna z najpotężniejszych magii, zapisana w jednym miejscu.
Priorytetem jest pozbycie się Dumbledore’a. Muszę ci jeszcze to tłumaczyć? Znajdź
ją, a wtedy Meadowes będzie bezpieczna.
*
Oddychałam ciężko. Trzymałam się obu boków okrągłej
misy, w której jeszcze chwilę temu widziałam wspomnienia człowieka, który od
samego początku nie był ze mną szczery. Okłamywał mnie, mamił, a ja… niczego
nie zauważyłam. Ta, która uważa się za utalentowaną czarownicę. Nie zdawałam
sobie z niczego sprawy, przez lata.
–– Eleno? –– Usłyszałam głos Dumbledore i odwróciłam
się w jego stronę.
–– Wiem do czego służy Księga Zaklęć.
*
Leżałem w swojej sypialni i wpatrywałem się w
sufit. Potrzebowałem zostać sam, bo mętlik jaki pojawił się w mojej głowie był
nie do ogarnięcia.
Olivier
Wilde.
Pamiętam tego idiotę. Pamiętam, że był z Dorcas i
pamiętam, że dziewczyna więcej przez niego płakała niż korzystała z uroków
związku. Krukon, który denerwował mnie niemiłosiernie i w głębi duszy byłem
szczęśliwy, gdy dowiedziałem się, że Meadowes z nim zerwała. Jeszcze wtedy sam
nie zawracałem sobie głowy związkami, ale z perspektywy czasu, musiałem już
żywić jakieś uczucia do brązowowłosej kobiety.
Pozostaje również niewyjaśniona kwestia Hope.
Dziewczyna ma szesnaście lat. Szesnaście lat temu ja i Dorcas… Byliśmy razem.
Czy możliwe, że dziewczyna jest moją córką? Sam widzę w niej tak wiele podobieństw…
do mnie…
–– Syriuszu? –– Drzwi się otworzyły, a w nich
stanęła Hestia. Spojrzałem na kobietę i uśmiechnąłem się wymuszenie.
–– Hestio, nie obraź się, ale…
–– Chcesz być sam –– dokończyła za mnie. –– Ostatnio
coraz częściej ci się to przydarza.
–– Wiem. Przepraszam. –– Nie byłem w stanie
wysilić się na więcej.
–– Ja… –– zaczęła blondwłosa i weszła głębiej,
zamykając za sobą drzwi. –– Chciałam porozmawiać o Hope –– dodała, a ja zmarszczyłem
brwi. Usiadłem na łóżku, a Jones podeszła bliżej i również usiadła. –– Syriuszu,
wydaje mi się, że to córka twojego brata, Regulusa –– powiedziała, a ja
zamarłem. Dosłownie zamarłem. Wpatrywałem się w blondwłosą, zastanawiając się czemu
to powiedziała. Hope nie jest córką Regulusa, mogłem się o to założyć. Czułem
to.
–– Myślę, że to moja córka –– odpowiedziałem
zgodnie z sumieniem, zaskakując Hestię. Otworzyła usta, by zaraz je zamknąć. ––
To by się zgadzało. Dorcas, znaczy się Elena, opowiadała, że obudziła się w
szpitalu i lekarz jej powiedział, że jest w trzecim miesiącu ciąży. Umiem
dodawać dwa plus dwa, Hestio –– wytłumaczyłem.
–– Jesteś tego pewny? Sam mówiłeś, że również była
z twoim bratem. –– Próbowała bronić swojej teorii.
–– Prawdę mówiąc, nie wiem czy była. Gdy widziałem
się z Regulusem po raz ostatni, wspomniał o tym, że spędzili razem noc. Nie
sądzę, by widzieli się od tamtego czasu.
–– Bronisz jej. –– Jones uniosła brwi do góry z
kamienną twarzą.
–– Chyba masz rację –– przyznałem, nie mając siły kłamać.
–– Sam nie wiem, co o tym wszystkim sądzić.
–– Nie skreślaj mojej teorii –– wtrąciła i wstała.
–– Lepiej zadaj sobie pytanie. Dlaczego nie powiedziała ci wtedy i dlaczego nie
zrobiła tego teraz? –– Blondynka wstała i wyszła z sypialni. Tym razem miałem
jeszcze więcej do przemyślenia. Miałem ochotę jak najszybciej porozmawiać o tym
z brązowowłosą, choć z drugiej strony byłem ciekawy, czy sama zacznie ten temat.
W końcu głupia nie jest i jestem pewny, że czegoś się domyśla.
Usłyszałem pukanie do drzwi. Rzekłem krótkie proszę, a w futrynie pojawiła się mała
kopia brązowowłosej. Z wyglądu naprawdę były identyczne.
–– Przeszkadzam? –– zapytała i przekręciła głową w
bok. Wyglądała zabawnie.
–– Wejdź, proszę. –– Zaprosiłem ją do środka, a dziewczyna
zaczęła rozglądać się, zaciekawiona.
–– Na pierwszy rzut oka widać, że byłeś narwanym
Gryfonem –– skomentowała, a ja parsknąłem. Brązowowłosa często poprawiała mi
humor swoimi komentarzami. Zadziwiało mnie, jak bardzo poprawiała mi humor. ––
Czy to…? –– Podeszła do ściany, na której znajdowało się jedno zdjęcie. –– Ten w
okularach to James Potter, prawda? I Remus i…
–– Peter Pettigrew –– dokończyłem za dziewczynę i
mimo tego, że starałem się brzmieć normalnie, wspomnienia o moim byłym przyjacielu
nadal wywoływały we mnie złość.
–– Syriuszu, byłeś z moją mamą, prawda? –– Podeszła
do mnie i usiadła na łóżku. –– Jaka ona była?
–– Uparta –– odpowiedziałem uśmiechając się, a na
twarzy Hope również zagościł uśmiech. –– Była zabawna, często się złościła i
była niebywale zazdrosna. Bardzo ceniła uczucia innych, potrafiła dla przyjaciół
i rodziny zrobić wszystko. Bardzo ceniła więzy rodzinne. Cieszyła się z małych
rzeczy i wytrwale dążyła do celu. Była moją… podporą, ostoją… Kimś o kogo warto
walczyć. –– Szczere słowa wypłynęły ze mnie i choć z nikim od dawna nie
rozmawiałem o tym, czułem, że nie mogę okłamywać dziewczyny.
–– Kochałeś ją –– stwierdziła, przypatrując się
mi.
–– Tak, kochałem –– odparłem szczerze. Brązowowłosa
przyglądała mi się z uśmiechem, a ja po raz kolejny zauważyłem, jak jej oczy są
bardzo podobne do moich. Nagle do pokoju wpadł ktoś jeszcze, a na dźwięk
otwieranych drzwi, oboje się odwróciliśmy.
–– Nie chciałem wam przeszkadzać –– zaczął Harry,
wycofując się powoli.
–– Nie bądź głupi… –– powiedzieliśmy w tym samym
momencie i spojrzeliśmy się na siebie, wybuchając śmiechem. Harry podszedł
zaintrygowany i pokręcił głową.
–– Jest coś o czym chciałbym z wami porozmawiać ––
zacząłem, a Harry i Hope spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem. –– Harry, mama
Hope, która zjawi się tutaj niebawem była najlepszą przyjaciółką Lily –– wytłumaczyłem
i ujrzałem zdziwienie Harry’ego. –– Lily i James poprosili nas oboje, byśmy
zostali twoimi rodzicami chrzestnymi…
–– Elena Carter jest moją chrzestną? –– Upewnił
się Potter.
–– Dorcas Meadowes, jeśli mam być precyzyjny.
Bardzo chciałaby cię poznać.
–– Prawie jakbyśmy byli rodzeństwem, co Harry? –– Zaśmiała
się Hope, a Harry zawtórował jej. –– Chciałabym, żeby moja mama odzyskała swoje
dawne życie.
–– Co masz na myśli? –– zapytał Harry, nim zdążyłem
sam się odezwać.
–– Wydaje mi się, że wraz ze wspomnieniami utraciła
jakąś część siebie. Jestem przerażona myśląc, że wszystko co przeżyłam do tej
pory, mogłabym zapomnieć. Bardzo ją podziwiam, że mimo tego potrafiła wziąć się
w garść i żyć dalej…
–– Hope, ty jesteś powodem, dzięki któremu jej się
udało. To twoja zasługa. –– Uświadomiłem dziewczynie, a ona posłała mi lekki
uśmiech.
–– Pasowalibyście do siebie. –– Hope puściła mi
oko, zaskakując mnie, po czym złapała Harry’ego za rękę i dosłownie wybiegli z mojego
pokoju.
Zastanawiałem się nad słowami dziewczyny i
uśmiechnąłem się sam do siebie. Ja i Dorcas zawsze do siebie pasowaliśmy, mimo
wielu przeszkód. Nigdy nie zapomnę tego dnia, gdy kończyliśmy szkołę. Prócz
imprezy w Pokoju Wspólnym Gryfonów, było coś jeszcze.
Przedzieraliśmy
się przez drzewa, tuż obok Zakazanego Lasu. Meadowes trzymała mnie za rękę,
prowadząc przed siebie. Byłem lekko podpity, dlatego nie zdawałem sobie sprawy
z kierunku, w jakim oboje się udajemy.
––
Podejrzane, że zabierasz mnie tak głęboko w las. –– Dorcas spojrzała na mnie
kątem oka z uniesionymi brwiami. –– Zazwyczaj to mężczyźni zaciągają kobiety w
ciemnie i odległe miejsca.
–– Cóż,
nie jesteśmy zwykłą parą –– skomentowała z błyskiem w oku, a ja zaśmiałem się
gardłowo. –– Jesteśmy –– zakomunikowała, a przede mną rozciągnęła się mała
polana, dobrze mi znana. Często odwiedzaliśmy to miejsce z Huncwotami, gdy
Remus przemieniał się w wilkołaka. –– Pamiętam jak opowiadałeś mi o tym
miejscu. Poprosiłam Jamesa, by wytłumaczył mi, gdzie ono się znajduje. –– Usłyszeliśmy
huk nad sobą i kwestią czasu było oczekiwanie, kiedy spadnie deszcz. Zbliżyłem
się do kobiety i objąłem ją w talii. –– Pięknie tutaj –– powiedziała. –– Przed
opuszczeniem Hogwartu chciałam tu się udać, z tobą. –– Wpatrywaliśmy się w
gwiazdy nad nami, jak i niebezpieczne chmury, które zbliżały się nieuchronnie. Nagle
z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu. Dorcas wpatrywała się urzeczona
w niebo, a ja obserwowałem jej piękno, czując niesamowitą radość, że ta kobieta
jest moja.
––
Powinniśmy wracać –– zasugerowałem, przemoknięty do suchej nitki. Brązowowłosa
pokręciła przecząco głową, śmiejąc się.
–– Poczekaj
chwilę –– odpowiedziała i spojrzała na mnie. –– Obiecaj mi, że to będzie trwało
wiecznie. My będziemy wieczni.
––
Obiecuję. –– Wpiłem się zachłannie w jej usta, a dziewczyna zarzuciła mi ręce na
szyję. Całowałem jej mokre od deszczu usta, zapamiętując każdy jej dotyk, każdy
jej minimetr ciała. Krople nieustannie padały z nieba, a dla mnie liczyło się
tylko tu i teraz.
Zawsze
liczyła się tylko ona.
Od Autorki: Hej!
Jestem już z kolejnym rozdziałem, sama się dziwię, że lecę jak burza! Z drugiej
strony nie trzymam was już więcej w niepewności. Co uważacie? :)
To jest BOSKIE *-*
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham < 33
Mocno :*****
Jejku jaką oni mogliby być wspaniałą rodziną < 3
Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenki *_*
Pozdrawiam, kochana <3
Hej,
UsuńMasz rację, mogliby być wspaniałą rodziną! :)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Wow, widzę, że sprawa Dorcas robi się coraz ciekawsza. Księga... do czego będzie służyć? Czuję, że to nie będzie oznaczało nic dobrego dla bohaterów.
OdpowiedzUsuńWidzę, że Syriusz dodał dwa do dwóch, a Hestia nie bardzo chce się z tym pogodzić. Czuję, że gdy Elena wróci, będzie sporo awantur... ale swoją drogą oni są cudowni we troje - Syriusz, Hope i Harry. Dołączyć jeszcze do tego Dorcas/Elenę i rodzinka jak się patrzy. Mam nadzieję, że kiedyś rzeczywiście doczekamy się takiego zakończenia ich historii. Czekam na next i życzę weny
Hej,
UsuńUtrata wspomnień to nie jedyny problem Dorcas... Będzie ich więcej.
Hestia czuje się odtrącona, bo widzi co się dzieje i nie może nad tym zapanować - Syriusz jest pod wieloma względami bardzo pociągającym mężczyzną, a ona go kocha. To bardzo komplikuje sytuację. On również wiele jej zawdzięcza.
Trio Syriusz, Hope i Harry również bardzo mi się podoba.
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Witam, witam! I o zdrowie pytam! :D :*
OdpowiedzUsuńNaprawdę mkniesz jak burza! :O Czasem naprawdę nie nadążam za Tobą :P Z jednej strony jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwa, bo jednak jest co czytać, ale smutno mi zarazem, bo rozdział 60 coraz bliżej! :O
Księga jest naprawdę intrygująca. Niby coś tam się już o niej dowiedzieliśmy, a jednak wciąż wiemy zdecydowanie za mało. Z pewnością kryje w sobie wielką potęgę. Być może nawet jest ona kluczem do zgładzenia Voldemorta? Albo jest w niej jakaś tajemnicza wiedza na temat Hope? Kurczę, sama nie wiem, czego mam się spodziewać teraz! :O
Wspomnienia Olivera... Mam co do nich mieszane uczucia. Z jednej strony okej, chłopak chyba coś tam faktycznie do niej czuł. Ale z drugiej... Ugh, tyle razy ją okłamał. Jestem też bardzo ciekawa tych wszystkich afer między nimi. Czy pod tymi sprzeczkami kryło się coś więcej, niż zwykłe niedogadanie? Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi!! Cieszę się, że w tych wspomnieniach pojawił się też Damon. No i jeszcze Lily... Ach, za mało mojej ukochanej Lily :( :'(
Hope i Syriusz razem są cudowni. Mają ten "flow", który czuć na kilometr. Są boscy. A jeszcze jak doszedł Harry. No tylko Dorcas tam brakuje i rodzinka jak ta la la! Tu aż się prosiło o fragment z perspektywy Hope. Jak ona ich słodko próbuje zeswatać *_* No cud, miód, malinki <3
Wydaje mi się, że Hestia doskonale zdale sobie sprawę z tego, czyją córką może być Hope, a specjalnie zagaiła o Regulusie. Nie spodobało mi się jej zachowanie. Może i dobrze, że chciała podzielić się z Syriuszem swoimi przemyśleniami, ale jakoś tak no nie wiem. Moim zdaniem niesmacznie się zachowała. Punkty dla Syriusza, że tak łatwo nie uległ i jednak bronił swojego zdania.
Swoją drogą Dorcas sama nie może mieć pewności, że to jego córka. Okej, wtedy mu nie powiedziała, ale sytuacja między nimi była mocno skomplikowana. A teraz... Teraz to ona może jedynie podejrzewać cokolwiek. Mam jednak nadzieję, że wątpliwości szybko się rozwieją i wszyscy przekonamy się, że Hope to córka Syriusza i bohaterowie też oficjalnie się tego dowiedzą :)
Czekam na więcej! :* Widzę, że wena Ci sprzyja, ale i tak życzę Ci jej jeszcze więcej <3
Ściskam mocno! :*
Hej,
UsuńTak, 60 rozdział jest coraz bliżej i mnie też to przeraża... Z drugiej strony czuje ekscytację!
Księga będzie miała jeszcze swoje pięć minut...
Oliviera sama nie wiem czy mi szkoda, chyba w ogólnym rozrachunku nie wydaje mi się dobry :D
Też uwielbiam Hope i Syriusza! Od razu czuć to coś między nimi :)
Hestia nie jest głupia, a niedługo trochę się zadzieje;)
Pozdrawiam i dziękuję ;*
Coś ostatnio nie jestem w formie i dopiero udaje mi się po kilku dniach wpaść i skomentować.
OdpowiedzUsuńIdziesz jak burza, ale to dobrze.
W takich ciężkich sytuacjach (wspomnienia Oliviera itd) cieszę się, że to nie jest ta stara Dorcas te kilkanaście lat młodsza, tylko no Elena (wybacz, ale nie lubię jej tak nazywać :P). Obawiałam się, że zgłupieje, na własną rękę coś zrobi, czy coś, a tu takie miłe zaskoczenie bo poszła do Dumbledore'a i kolejny raz zapomniałam, że przecież ona już nie jest tamtą dziewczyną. Cieszę się, że Dorcas teraz korzysta z pomocy osób jej życzliwych i mądrzejszych. Mam nadzieję, że będzie tak dalej. :)
Oliviera nie lubię, ale szanuję go za te ostatnie wspomnienia.
Jestem coraz ciekawsza, co takiego odkryła Dorcas w związku z tą Księgą.
Syriusz dedukuje bardzo dobrze i teraz kwestia Hestii. Czy ona tak celowo gada, żeby zasiać ziarno niepewności, czy na serio sądzi, że Hope mogłaby być córką Regulusa?
Tak szczerze powiem, że nie lubię osób które nieświadomie mącą, więc mam nadzieję, że ona naprawdę tak sądzi :P
To jak Syriusz mówi o Dorcas, o Jezu!
Stworek! Dejże ty te wspomnienia do diabła! Albo niechże Black coś zacznie z Dorcas kręcić, żeby na nowo się zakochali, no bo ja nie wytrzymie!
Chciałabym jeszcze dodać, że wzruszyły mnie te wstawki z Hogwartu i wspomnienie Lily oraz Jamesa. Ech :(
Szkoda, że to już nie wróci. :(
Mam nadzieję, że naprawdę szybciutko Dorcas odzyska wspomnienia, no a jeszcze szybciej już będzie oficjalne info, że Hope jest córką Syriusza.
Mógłby zacząć już się bawić w tatusiowanie :p
Do następnego!
Dużo weny życzę!
Buziaki! :*
Hej,
UsuńJa też nazywam ją różnie. Chyba zależnie od sytuacji, gdzie wraca stara, dobra Dorcas, a gdzie jest już ta dojrzała Elena :)
Mi też się smutno zrobiło na myśl o Lily i Jamesie! Tęsknie za nimi :(
Noooo i zapraszam do kolejnego rozdziału... będzie flow;)
Dziękuję i pozdrawiam ;*