Hope
Minął tydzień od świąt, a ja stałam na polanie w lesie
Epping Forest obserwując Remusa i
zastanawiałam się, jak wiele go kosztuje bycie tutaj. Lupin od samego początku
wydawał mi się lekko wycofany, ale mimo to nie dało się przejść obok niego
obojętnie. Nie dziwiłam się, że Tonks jest w niego tak mocno zapatrzona. Sama
byłam ciekawa mężczyzny i miałam nadzieję, że spotkanie tutaj mu pomoże.
Tupałam nogą niespokojnie, nie mogąc się doczekać, by zobaczyć Magnusa.
Mężczyzna tak wiele dla mnie zrobił. On i jego wataha. Zawsze czułam się z nimi
wyjątkowo i uwielbiałam pełnie, w których mogłam poczuć się wolna. Miałam ogromną
nadzieję, że i Remus dziś tak się poczuje.
–– Niczym się nie przejmuj. –– Podeszłam do
mężczyzny, kładąc mu dłoń na ramieniu. –– Poczujesz się wolny, od całego
świata. To najpiękniejsze uczucie, jakie można przeżyć. Zaufaj mi –– powiedziałam,
a Lupin uśmiechnął się w odpowiedzi.
–– Całe życie byłem potępiany z powodu mojego
wilkołactwa –– przyznał szczerze. –– Jesteś pierwszą mi znaną osobą, która
uważa to za coś dobrego. Zaskakujesz mnie.
–– Zawsze robię na przekór. –– Wzruszyłam
ramionami, a mężczyzna parsknął śmiechem. –– Przemiana jest bolesna, ale potem…
–– Wszystko jest tego warte –– dokończył Magnus,
wkraczając do rozmowy. W mgnieniu oka rzuciłam się w jego stronę i uścisnęłam
go mocno. Wayne objął mnie i spojrzał swoim przenikającym wzrokiem. –– Moja
mała wilczyco. Tęskniłem za tobą.
–– Magnusie, tak się cieszę, że cię widzę. ––
Uśmiechnęłam się szczerze. –– Tym bardziej dzisiaj.
–– Przyjemność po mojej stronie. –– Puścił mi oko
i zwrócił się do Remusa. –– Dobrze, że przyjąłeś naszą propozycję.
–– To się okaże –– stwierdził brązowowłosy, a ja
wywróciłam oczami.
–– Jakby nie patrzeć, jesteś za mnie
odpowiedzialny. Słyszałam twoją rozmowę z mamą oraz Syriuszem. –– Uniosłam
rozbawiona brwi do góry, widząc minę mężczyzny. –– Hej, nie zrobiłam tego
specjalnie! –– wytłumaczyłam się szybko. Lupin pokręcił głową i spojrzał w niebo.
–– Już czas –– przerwał nam Magnus.
Kiwnęłam głową, biorąc od niego fiolkę z
eliksirem. Drugą podałam Remusowi, który myślał intensywnie, wpatrując się w
napój, a chwilę później przechylił fiolkę i wypił ją jednym haustem. Poszliśmy
z Magnusem za jego przykładem i poczułam, jak gorzki smak eliksiru rozgrzewa
moje podniebienie. Spojrzałam na księżyc, czując w kościach pierwsze spazmy
bólu. Zacisnęłam mocniej dłoń i kątem oka spojrzałam na brązowowłosego, który
wyglądał nadzwyczaj spokojnie. Zaczęłam się o niego obawiać, jednak w tej samej
chwili dostrzegłam na jego twarzy pierwsze oznaki walki. Zamknęłam oczy
wdychając mroźne powietrze dzisiejszej nocy, by zaraz ponownie doznać coraz to
większego bólu. Wiedziałam, że tak musiało być, a trwało to dosłownie kilka
minut, gdy padłam na śnieg, wyciągając dłonie przed siebie. Zaczęły pojawiać
się na nich pazury, a ja krzyknęłam i słyszałam również krzyki obu mężczyzn. Wzrok
zaczął mi się wyostrzać, a dłonie oraz resztę ciała zaczęło pokrywać futro.
Kilka chwil później pod skutkiem przemiany moje ciuchy zostały momentalnie
rozerwane, a ja stałam w postaci wilka, wpatrując się w towarzyszy. Nie
czekając długo, puściłam się biegiem w las, będąc całkowicie wolna. Wyczułam,
że mężczyźni biegną za mną, ale to była właśnie ta chwila, w której mogłam
wszystko. Chwila, dla której warto cierpieć katusze, by móc przemienić się w wilkołaka.
Chwila, w której myślisz, że wszystko ci się uda i że nic nie jest w stanie cię
pokonać.
Wolność.
Stanęłam raptownie nad przepaścią, z której był widok
na jezioro. Wpatrywałam się w taflę
wody, dostrzegając jak światło księżyca oświetla okolicę. Odwróciłam łeb w
stronę Remusa, którego oczy nie mogły się oderwać od srebrzystej kuli. Gdy
dostrzegłam w jego oczach tą determinację, uśmiechnęłam się w myślach sama do
siebie. Chciałam mu pomóc i chciałam, by przestał postrzegać siebie jako
wyrzutka. Był wyjątkowy i właśnie w ten sposób powinien na to patrzeć.
Wróciliśmy nad ranem. Magnus się z nami pożegnał, obiecując,
że wkrótce zobaczę się z resztą watahy, a Lupin wyglądał na szczęśliwego.
Niespodziewanie, gdy stanęliśmy pod samymi drzwiami przy Grimmauld Place 12, mężczyzna
objął mnie i podziękował. Było to dla mnie najlepszym sposobem, bym wiedziała,
że właśnie tego potrzebował. Marzyłam o tym, by pójść spać, w tym samym momencie,
co przekroczyłam próg domu. Zdziwiłam się wielce, gdy wchodząc do kuchni
wszyscy jedli śniadanie. Zmrużyłam oczy widząc, że mama siedzi zamyślona, wyjątkowo
daleko od Syriusza, który również nie jest w humorze. Kątem oka spojrzałam dyskretnie
na Harry’ego, który tylko wzruszył ramionami. Pokręciłam głową zażenowana
zachowaniem obojga i chrząknęłam, dając do zrozumienia, że wróciłam.
–– Dobrze, że jesteś. Musisz się spakować. –– Mama
uśmiechnęła się do mnie lekko, a ja westchnęłam zirytowana.
–– Musimy wracać dzisiaj? –– Upewniłam się,
siadając przy stole.
–– Jutro masz zajęcia. –– Brązowowłosa uniosła
rozbawiona brwi do góry. –– Orientuj się. –– Spojrzałam na nią spod byka, ale
kobieta dzielnie wytrzymała mój wzrok.
–– Jesteś niemożliwa.
–– Hope…
–– Tak, wiem. Przepraszam. –– Puściłam jej oko, a
rodzicielka pokręciła głową zdegustowana. Czasem nie potrafiłam powstrzymać się
przed komentarzem. Zmieniłam temat i opowiedziałam reszcie o dzisiejszej pełni,
chwaląc przy okazji Remusa, który również wypowiedział się pochlebnie na ten
temat.
Po śniadaniu poszłam się spakować i nie miałam
pojęcia, za co się wziąć. Wiedziałam, że mama mi nie pomoże, a sama nie mogłam
jeszcze używać magii, co było najbardziej dołujące w tej sytuacji. Nagle
usłyszałam dźwięk pukania do pokoju i wstałam szybko z łóżka, udając, że
pośpiesznie się pakuję. Do pomieszczenia wszedł Syriusz, patrząc na mnie rozbawiony.
Machnął różdżką, a moje rzeczy w ekspresowym tempie zaczęły lądować w kufrze.
Uśmiechnęłam się uradowana i podeszłam do mężczyzny, z którym ostatnio naprawdę
spędzałam dużo czasu. W wielu aspektach dostrzegałam, jak bardzo podobni
jesteśmy i mimo że w pewnych sprawach nadal czułam się trochę niekomfortowo, to
starłam się, by nasza relacja powoli się zacieśniała.
–– Dziękuję! –– zawołałam uradowana.
–– Tylko nie mów mamie –– ostrzegł i uśmiechnął
się pod nosem. –– Ostatnio wyjątkowo moje działania nie są jej w smak.
–– A ma powód? –– zapytałam.
–– Niestety tak.
–– W takim razie udobruchaj ją jakoś –– zaproponowałam.
Czarnowłosy parsknął i wyciągnął ręce w moją stronę. Nie myśląc długo,
przytuliłam się do niego, żałując, że nie mogę spędzić z nim więcej czasu. –– Żałuję,
że muszę wyjechać –– powiedziałam szczerze.
–– Ja też –– odpowiedział. –– Hope, poznanie
ciebie było jedną z lepszych rzeczy w moim życiu –– wyznał. –– Chcę, żebyś
wiedziała, że zawsze możesz na mnie polegać. Jestem tu dla ciebie. –– Przycisnął
mnie mocniej do siebie, a ja poczułam w kącikach oczu łzy. Wzruszyłam się, choć
nie należałam do osób nazbyt emocjonalnych.
–– Hope, już pora… –– Do sypialni weszła mama, a
ja oderwałam się powoli od czarnowłosego, skrawkiem bluzki wycierając pojedyncze
łzy. Mama utkwiła przez chwilę wzrok w Syriuszu, a ja dostrzegłam, jak wiele ma
do niego niewypowiedzianych słów. Chciałabym, żeby się dogadali i wyjaśnili swoje
sprawy, bo bądź co bądź, na pierwszy rzut oka widać, że coś ich łączy, mimo że
sami nie są do końca pewni swojego uczucia.
–– Będę za wami tęsknić –– oznajmiałam obojgu. ––
Gdy zobaczymy się po raz kolejny, macie już ze sobą rozmawiać, zgoda? –– Syriusz
spojrzał w stronę mamy, a ona pokiwała lekko głową.
–– Nie martw się. Jesteśmy dorośli ––
odpowiedziała, a ja wywróciłam oczami.
–– Co wcale nie oznacza, że mądrzejsi ––
odparowałam, ale gdy dostrzegłam wzrok rodzicielki, podbiegłam do niej i
pocałowałam ją w policzek. –– Zbierajmy się, zanim całkowicie wyprowadzę cię z
równowagi.
*
Dorcas wyszła wraz z resztą odprowadzić dzieciaki
na King’s Cross, a ja zbierałem siły, by porozmawiać z Hestią, a następnie z
Dorcas. Musiałem to zrobić, ale wewnętrznie byłem spięty. Dużo myślałem o tym,
co jest dla mnie ważne i co tak naprawdę czuje. Rozmyślałem o Hestii oraz tym,
jak wiele dla mnie zrobiła. Było nam ze sobą dobrze, naprawdę dobrze. Pojawienie
się Meadowes zburzyło to co było między nami, tworząc barierę, która runęła.
Runęła i to w sposób najgorszy z możliwych. Nie chciałem, by tak sprawy się potoczyły,
ale stało się i teraz musiałem zebrać swoje żniwo. Przed wyjściem poprosiłem brązowowłosą,
by wróciła jeszcze dzisiaj, do mnie, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Nie byłem pewny,
czy wróci.
W domu wyjątkowo byłem sam i nawet Weasley’ów w nim nie było. Artur czuł się już lepiej i
wrócił do pracy, a Molly poszła z resztą na dworzec. Modliłem się tylko o to,
by Harry i Hope nie wpadli w jakieś kłopoty. Oboje mieli do tego talent.
Wszedłem do kuchni i nastawiłem wodę na herbatę,
której nigdy nie pije. Stwierdziłem, że tym razem nie sięgnę po alkohol, bo trudniej
będzie mi rozmawiać się z Hestią. Chociaż sam już nie wiem, może byłoby to
lepsze rozwiązanie?
Nie zdążyłem usiąść na krześle, a w drzwiach
pojawiła się blondwłosa. Spojrzałem na nią przepraszającym wzrokiem, ale minę
miała twardą, nie pokazywała emocji. Zawsze taka była.
–– Przykro mi –– zacząłem. –– Wiem, że przeprosiny
na niewiele się zdadzą, ale przepraszam. Szczerze –– powiedziałem, a kobieta dalej
stała z zaciętą miną.
–– Masz rację, na niewiele się zdadzą ––
odpowiedziała, a ja poczułem ukłucie w sercu. –– Zachowałeś się jak prawdziwy
cham numer jeden –– dodała, mrużąc oczy. –– Myślałam, że coś więcej dla ciebie
znaczę.
–– Bo znaczysz –– zaprzeczyłem.
–– Jak widać za mało –– przerwała. –– Gdy się
poznaliśmy, byłeś wrakiem człowieka, Syriuszu –– mówiła. –– Czułam wewnętrzną
potrzebę, by ci pomóc, byś znów mógł być szczęśliwy. Przez chwilę nawet
myślałam, że to mi się udało. Nie chciałam z tobą być, a mimo to los zaprowadził
nas na wspólną ścieżkę. Mijał czas, a zaczęło zależeć mi na tobie coraz bardziej.
Starałam się, walczyłam o ciebie. –– Zamknęła na moment oczy. –– Potraktowałeś
mnie okropnie. Nigdy się tak nie czułam.
–– Jestem osobą, która rani najbardziej swoich
bliskich –– przyznałem szczerzę. –– Mimo, że tego nie chcę. Ponownie pojawienie
się Dorcas przewróciło moje życie do góry nogami. Powinienem ci o tym
powiedzieć.
–– Powinieneś, ale nie zrobiłeś tego.
–– Bałem się.
–– Czego?
–– Bałem się, że mi nie wybaczysz. –– Spojrzałem w
oczy kobiety, które po raz pierwszy w czasie rozmowy zaszkliły się łzami. –– Zależy
mi na tobie i to się nie zmieniło, ale…
–– Ale mnie nie kochasz –– dopowiedziała, nie
hamując już łez. Wstałem i podszedłem do kobiety. Mimo jej protestów,
przytuliłem ją mocno do siebie, pozwalając, by wyrzuciła wszystkie swoje emocje
względem mojej osoby. Płakała kilka minut, żegnając się ze mną. Otarła łzy i
stanęła przede mną, będąc twardą i stanowczą. Zawsze mi tym imponowała.
–– Nie chcę, byś przeze mnie odchodziła z Zakonu
Feniksa.
–– Nie pochlebiaj tak sobie –– odparła, a ja
uśmiechnąłem się pod nosem. –– Nie będzie to łatwe, ale poradzę sobie. No i nie
myśl sobie, że zaakceptuję Elenę, Dorcas, czy już jak jej tam –– zaznaczyła. ––
Chciałabym, żeby ktoś mnie kiedyś tak pokochał, jak ty kochasz ją.
–– Jestem pewny, że tak będzie.
–– Zobaczymy. –– Rozmawialiśmy długo, o naprawdę wielu
rzeczach, nawet o Dorcas. Jones wypytywała o nasz wcześniejszy związek, mimo że
nie było to dla niej łatwe. Gdy kobieta wyszła, westchnąłem głośno, zadowolony
z rozmowy jaką przeprowadziliśmy. W tym momencie czułem się naprawdę dojrzały. Zbliżał
się wieczór, a Molly wraz z Emmeliną wróciły do domu. Molly, co do niej podobne,
krzątała się po kuchni przygotowując kolację, a Emma weszła do salonu, w którym
urzędowałem, zastanawiając się nad tym, jak poprowadzić rozmowę z Meadowes i dalej
widzę swoje życie. Poszukiwany numer jeden, Syriusz Black.
–– Nabroiłeś. –– Vance usiadła obok mnie, a w
dłoni trzymała kufle z piwem. Uśmiechnąłem się do niej, kiwając głową, po czym wziąłem
szklankę i upiłem sporego łyka.
–– Nie da się ukryć –– odpowiedziałem. –– Rozmawiałaś
z nią?
–– Trochę –– przyznała. –– Jest zmieszana. Czuje
się winna i nie chciała ranić Hestii. Jeśli zapytasz mnie co o tym sądzę, to
lepiej teraz niż później. –– Spojrzałem z politowaniem na brązowowłosą, ponieważ
od zawsze nie lubiła Jones. –– Głupio wyszło, ale chyba najwyższa pora, co?
–– Nikt nie potrafi podnieść na duchu tak, jak ty
to robisz –– zauważyłem, a kobieta dała mi kuksańca w bok. –– Dorcas ma dziś
przyjść?
–– Taką mam nadzieję.
–– Przyjdzie –– zapewniła mnie. –– Myślę, że… –– Nagle do salonu wpadł zdyszany Kingsley, a za
nim Tonks. Wstałem raptownie, widząc jego minę i dostrzegłem, że Tonks również
jest zdenerwowana. Przestraszona.
–– Porwali Elenę –– powiedział Shacklebolt. ––
Wyszła z Ministerstwa po południu i ślad po niej zaginął.
–– Byliśmy w jej mieszkaniu –– dodała Tonks. ––
Księga zniknęła, a mieszkanie jest prawie doszczętnie zniszczone.
–– Kto…? –– wyszeptała Emma, a ja zacisnąłem dłoń
w pięść.
–– Bellatrix. To musi być ona. –– Wpatrywałem się
w Tonks, a jej zacięta mina mówiła wszystko. Musieliśmy działać szybko.
–– Dumbledore już wie? –– zapytałem, siląc się na
spokojny ton.
–– Nigdzie nie idziesz –– przerwał Kingsley, a ja
mocniej zacisnąłem pięść. –– Będziemy jej szukać. Musisz być w pogotowiu, Syriuszu.
–– Ma rację –– przyznała Nimfadora. –– Tutaj chodzi
również o twoje bezpieczeństwo. Remus powinien niedługo się zjawić. Będziemy
informować was na bieżąco. –– Spojrzałem na Emmeliną, a ona odpłaciła mi się przepraszającym
wzrokiem. Warknąłem pod nosem, mierzwiąc włosy. Musiałem coś zrobić, cokolwiek.
*
Głowa bolała mnie niemiłosiernie i czułam jak
zimno oplata moje ciało. Powoli otwierałam oczy, ale to co widziałam przed
sobą, to mrok. Podniosłam głowę ku górze, dostrzegając małe okno, chronione
przez kraty. Próbowałam lekko się podnieść, ale czułam ból w każdej kończynie
mojego ciała. Zaczęłam się zastanawiać, jak tutaj trafiłam, ale nie mogłam
skojarzyć na początku faktów. Lekko usiadłam do pozycji siedzącej, opierając
się o zimny mur. Ręką przejechałam po gołej skórze ramion, próbując się
rozgrzać. Bezskutecznie. Nie miałam przy sobie niczego, a cela, w której się
znajdowałam, była pusta. Próbowałam wysilić wzrok i dostrzec cokolwiek w mroku,
ale na marne. Oddychałam ciężko i starłam z czoła ślady zakrzepniętej krwi.
Objęłam się mocniej ramionami, mając wrażenie, że zamarznę.
Nie mam pojęcia ile
czasu znajdowałam się w tej pozycji, ale musiało minąć parę godzin, ponieważ gdy
usłyszałam dźwięki stukotu na schodach, zmieniłam pozycję, odczuwając ponownie
promieniowania bólu. Do krat podeszła czarnowłosa kobieta, a ja wytężyłam
wzrok, zdając sobie sprawę, że już się spotkałyśmy.
–– Gdybym wiedziała wcześniej, że żyjesz, szybko bym
to zmieniła. –– Wpatrywała się we mnie, a ja poczułam wewnętrzną złość względem
kobiety. –– Podobno straciłaś pamięć. –– Nadmieniła, trzymając w dłoniach
cienki miecz.
–– Pieprz się –– odpowiedziałam, wbijając paznokcie
w skórę dłoni.
–– Jesteś w moim domu, Meadowes i radzę ci zwracać
się do mnie z należytym szacunkiem –– warknęła i schyliła się, tak, by być
bliżej mnie. Skierowała ostrze w moją stronę. –– Gdy tylko otworzysz Księgę
Zaklęć, zabiję cię i upewnię się, że mój nędzny kuzyn zobaczy twoje ciało.
Martwe –– syknęła, po czym wstała, odwróciła się na pięcie i wyszła, zostawiając
mnie samą. Warknęłam pod nosem, a w kącikach oczy poczułam łzy. Wiedziałam, że
muszę się stąd wydostać, ale nie miałam żadnego pomysłu, jak mogę to zrobić.
Byłam na siebie wściekła, że pozwoliłam na to, by mnie pojmano. Nadal nie
mogłam dojść do spójnych wniosków, jak to wszystko się stało.
Wychodziłam z Ministerstwa Magii, gotowa na
rozmowę z Syriuszem. Chciałam mu powiedzieć, że powinniśmy na razie
przystopować i zobaczyć, jak dalsze wydarzenia na nas wpłyną. Nie byłam gotowa
na to, by się z nim związać, tym bardziej, że z Hestią wyszło jak wyszło.
Miałam absolutną pewność, że mi na nim zależy, ale nadal brakowało mi puzzli do
tej układanki i wiedziałam, że póki ich nie złożę, nie będę do końca szczęśliwa.
Miałam nadzieję, że Black to zrozumie.
Nagle usłyszałam trzask. Wstałam, mimo bólu i
złapałam za kraty, przypatrując się przybyszowi. Widziałam tego skrzata parę
razy i za każdym razem, miałam wrażenie, że coś chce mi powiedzieć, jednak nie
może. Zdziwiłam się jego widokiem.
–– Dorcas Meadowes –– zaskrzeczał i podszedł bliżej
krat. –– Stworek musi wypełnić ostatnią wolę pana Regulusa.
Od
Autorki: Hej! Kochani, wiem, że na końcówkę rozdziału od dawna czekacie i mogę
obiecać, że już w następnych wszystko będzie się wyjaśniać… Wróci nasza Dorcas :) Pozdrawiam ;*
Jezzzuuuuuuu *0*
OdpowiedzUsuńNo i w jakim Ty momencie przerwałaś?! ;_;
To jest tak świetne i tak bardzo mi się podoba!!!! < 333
Awww < 33
Dodaj szybko next, bo się już niecierpliwie *-*
Życzę dużo wenki :*****
♥ Pozdrawiam ♥
Hej,
UsuńObiecuję, że chwila moment i będzie. Rozdział się będzie troszkę różnił, a raczej będzie takim... przypomnieniem :)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
O Jejusiu!
OdpowiedzUsuńAle od początku
Bardzo podoba mi się podejście Hope do wilkołactwa. Tzn. cały ten wątek, że się ma kontrolę w czasie przemiany itd. Fajnie, że była przy Remusa i cieszę się, że Lupin przetrwał to, choć pewnie było mu ciężko. Jednak w jego głowie temat wilkołactwa jest inaczej odbierany niż w przypadku Hope.
Uwielbiam ten flow Hope w kontakcie z Syriuszem. Ma wielkie aspiracje, żeby być córeczką tatusia i mam nadzieję, że tak będzie, chociaż córeczka jest nieco wyrośnięta już. :p
Hestia pokazała, że ma klasę. Mam nadzieję, że faktycznie jest tak jak mówi i nie będzie próbowała się jakoś mścić. Syriusz wiele jej zawdzięcza i myslę, że naprawdę ją kochał, ale sęk w tym, że Dorcas kocha o wiele mocniej. Szkoda, że tak wyszło, ze ich nakryła na pocałunku, ale fajnie, że ją przeprosił i wyjaśnił. Czuć, ze mu przykro, ale tak na pewno będzie lepiej.
Nosz kurde! Myślałam, że skończysz rozdział na informacji, że porwano Dorcas, ale na szczęście pociągnęłaś to dalej: dzięki za to!
Bellatriks nie lubię, ale kurczę... Ona jest świetną postacią. Mocna, silna, zdrowo stuknięta!
Jestem ciekawa po co im ta księga i jak dalej potoczą się losy Dorcas.
I jest! Stworek! Nie sądziłam, że będę się aż tak cieszyła na jego widok! Niechże jej odda te wspomnienia i niech ją uratują czym prędzej!
Albo niech Stworek może powie Syriuszowi czy Tonks o Dorcas.
Byłoby cudownie!
Dziś dostrzegłam jeden błąd, literówkę w zdaniu: Do kart podeszła czarnowłosa kobieta. (Krat :))
Matko, nie wiem czy to taka godzina, czy syrop mi dobrze wszedł, ale bardzo mi się tak lekko i przyjemnie czytało ten rozdział (do momentu, gdzie wpadł Kingsley, że porwali Dorcas). :D
Idź dalej jak błyskawica! :D
Dużo, dużo weny! :*
Buziaki! :*
Hej,
UsuńRemus inaczej to odbiera, ale przeżył pierwszy krok do tego, by coś zmienić, a to jest ważne. No i ma wsparcie Hope.
Tak, aspiracje się do tego ogromne!
Lubię postać Hestii. Jest inna, mocna i naprawdę bardzo inteligentna, nawet w tak ciężkich sytuacjach. Wiele rozumie, mimo że ją to boli.
Bella ma w sobie moc i bardzo lubię sceny z nią.
Stwooooorek! Jest i uwaga, następny rozdział będzie już wspomnieniem :)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Boże, uwielbiam relację Hope i Syriusza... na razie jest trochę bardziej jak jej przyjaciel niż jak ojciec, ale myślę, że musi minąć trochę czasu zanim oboje do tego przywykną. Syriusz narobił bałaganu i musi jakoś go teraz posprzątać. Z jednej strony mógłby być szczęśliwy z Hestią, ta miłość byłaby prosta, nieskomplikowana, oparta bardziej na przyjaźni. To co łączy go z Dorcas jest silniejsze i bardziej porywające, ale myślę, że przez to bardziej autentyczne.
OdpowiedzUsuńDorcas porwana, Stowrek bierze sprawy w swoje łapki... No to czuję, że zaraz zacznie się dziać!
Hej,
UsuńTak, narazie bardziej są przyjaciółmi, bo nie łatwo od razu przejść do relacji ojciec-córka.
Hestia jest mniej skomplikowana i masz rację, ta miłość byłaby mniej skomplikowana, ale... ale jednak jest coś głębszego w tym, co czuje do Dorcas :)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Dzień doberek <3
OdpowiedzUsuńKilka dni mnie nie było, a tu się tyle zaległości zrobiło?! :O Dziewczyno, sesja się zbliża! Jak Ty to robisz? :D Ja w ostatnim miesiącu piszę coraz mniej, a Ty coraz więcej! Zazdro wielkie :D Daj mi czasu n nadrobienie tego wszystkiego, bo naprawdę ostatnio nie wyrabiam z niczym :P
Hope jest cudowna <3 Ma w sobie coś, co przyciąga jak magnes :D Jak się cieszę, że opisałaś pełnię i uczucia towarzyszące Hope podczas niej. Co prawda Magnus jest postacią raczej drugoplanową, ale bardzo go polubiłam :) On wydaje mi się być taki... wolny, dziki. Jest świetny :D I fajnie, bo nie znam aktora i postaci z Shadowhunters, więc mam dla niego swoje własne wyobrażenie, bo tak to inne postaci zawsze gdzieś tam mi przypominają o Elenie, Damonie itp, co też jest na swój sposób fajne :D Twoje opowiadanie to pierwsze opowiadanie, które w tak subtelny sposób łączy dwa moje ulubione uniwersa :D (no dobra, dwa z tych najbardziej ulubionych, bo jest ich więcej :P) No i relacja Hope i Remusa się zacieśnia :D Wujo Remus <3
Hope jak na swój wiek jest bardzo dojrzała, co mnie cieszy. Fajnie, że widzi, że dorosłość jest skomplikowana i niełatwa i że dostrzega, że między jej rodzicami jest coś więcej, a zarazem "nic". Krótka scena z Syriuszem podbiła moje serce :) Oby więcej takich. Mimo że głównym wątkiem w opowiadaniu jest Dorcas-Syriusz, to równie mocno pragnę poczytać jak najwięcej wątku Hope-Syriusz.
Hestia naprawdę mi zaimponowała. Z rozdziału na rozdział lubiłam ją coraz bardziej, mimo iż nie do końca chciałam, by byłą tak blisko Syriusza, ale w tym rozdziale to po prostu WOW. Czapki z głów dla tej kobiety. Mimo cierpienia pokazała ogromną klasę. Fajnie, że nie chciała mścić się w żaden sposób na Syriuszu czy na Dorcas. To, jak potraktowała Syriusza, było bardzo dojrzałe i teraz już z pewnością mogę powiedzieć, że naprawdę ją polubiłam. Sama chciałabym, by ktoś kiedyś pokochał ją tak mocno, jak Syriusz kocha Dorcas.
Emmelina jest cudowną przyjaciółką. Dla Syriusza przede wszystkim. Szkoda, że nie opisałaś jej rozmowy z Dorcas. Bądź co bądź były prawie szwagierkami. Ale na wszystko przyjdzie pora :) Będę czekać na ich reunion :)
No i szkoda mi Syriusza... Kobieta jego serca jest w tarapatach, a on nie może nic zrobić :( Swoją drogą... UGH, daj tej Dorcas więcej szczęścia! Proszę!
Storek saved the day!!! Jeju, nareszcie wróci nasza stara Dorcas <3 Tego już nie mogę się doczekać! Aż żałuję, że mam teraz tak mało czasu, bo od razu przeczytałabym kolejny rozdział :P Ale może jak się wyrobię ze wszystkim, to wieczorkiem tu jeszcze zajrzę...? ;)
Świetny rozdział! Bardzo dojrzały <3 Obiecuję, że jak najszybciej wezmę się za następne :D
Tymczasem weny życzę i ściskam Cię mocno <3 :*
Hej,
UsuńPrzepraszam! Przynajmiej będziesz miała chwilę odskoczni, by móc przeczytać sobie rozdziały na spokojnie :D
Cieszę się, że postać Hope tak się spodobała. Obawiałam się ją wprowadzić, ale mega jestem zadowolona, że tak dobrze się przyjęła i sama ją bardzo lubię, a w szczególności w relacji z Syriuszem. Będą mieli jeszcze swoje momenty:)
Hestia jest bardzo dojrzała i dalej również będzie to widoczne na każdym kroku. Jest bardzo pozytywną postacią i naprawdę mi jej szkoda.
Emmelina będzie miała swój moment z Dorcas, ale tak, ona i Syriusz mająb bardzo głęboką relację. Prawie również byli rodziną.
Wróci! To mogę obiecać :)
Dziękuję i pozdrawiam ;*