Będąc już w domu, po spotkaniu u Leny i Angusa,
spędziłam z Syriuszem całą noc na rozmowie. Byliśmy ze sobą tak szczerzy, jak
jeszcze nigdy przedtem. Czułam, że to między nami bardzo przełomowy moment i
jeżeli jest czas, by wybierać, w którą stronę to ma iść, to właśnie teraz. Trwa
wojna, a my jesteśmy w niebezpieczeństwie. Musimy trzymać się razem. Dodatkowo
od razu opisałam w liście całą sytuację Crouchowi i miałam nadzieję, że mnie
zrozumie oraz pomoże się dowiedzieć, o kogo chodzi.
Następnego dnia, Syriusz ponownie wyszedł z rana,
jednak nasze czułe pożegnanie i wspólne śniadanie, w pełni mi to
zrekompensowało. Pocałowałam go jeszcze raz na odchodne i wypuściłam z objęć,
po czym wróciłam do kuchni, napić się kawy. Miałam motylki w brzuchu, których
dawno nie czułam. W tym samym momencie Allie weszła do pomieszczenia,
uśmiechając się do mnie ciepło.
–– Hej. –– Spojrzałam na nią przepraszającym
wzrokiem. –– Wróciliście już?
–– Tak, można powiedzieć, że nad ranem. Alaric
dopiero zasnął, a ja miałam ochotę na kawę.. –– wytłumaczyła kobieta,
podchodząc do ekspresu.
–– Allie, chciałabym z wami porozmawiać ––
powiedziałam szczerze, mocniej zaciskając kubek w ręku.
–– Dobrze wyglądasz –– wtrąciła, a ja zamilkłam.
–– Ostatnio… –– Przerwałam rudowłosej i opowiedziałam jej historię o moim
wczorajszym odkryciu. Allie podeszła do mnie i przytuliła z całej siły. –– Nikt
z nas nie zauważył…
–– Hej, przestań! Każdy to powtarza. To zaklęcie
na tym właśnie polega! –– powiedziałam twardo. –– Chcę po prostu się wami
nacieszyć. Pozwólcie mi na to.
–– Och, Dor. –– Ucałowała mnie w czoło, niczym
mama. –– Czuję, że to będą piękne Święta.
–– Tak. Wszystko co robię w związku z tym dniem,
jest dla taty. Mojego największego bohatera. –– Wzruszyłam się lekko.
–– Też chciałabym ci o czymś powiedzieć. Mieliśmy
to zrobić razem, ale… Ja i Alaric pobraliśmy się! –– krzyknęła radośnie,
zasłaniając dłonią usta. Wpatrywałam się w nią zszokowana, po czym rzuciłam
się, by ją mocno przytulić. Uśmiechałam się od ucha do ucha, słysząc nowiny,
które przekazała mi kobieta.
–– Allie, tak się cieszę. Allie Meadowes. Ładnie
brzmi –– wypowiedziałam, mocniej się wzruszając. –– Żałuję, że tego nie
widziałam.
–– Wiem, kochana…Uwierz mi jednak, że myślami
byłaś z nami –– rzekła przepraszająco i posłała mi uśmiech. Pokręciłam głową,
po czym wytarłam łzy rękawem bluzki.
–– Nie powiedziałam ci o czymś jeszcze. ––
Wytarłam ostatnie łzy i spojrzałam na rudowłosą. Zmarszczyła brwi i czekała. ––
W cieniu ostatnich zdarzeń… Będziemy pod Zaklęciem Fideliusa.
–– Chodzi o bezpieczeństwo. Róbmy co konieczne ––
odpowiedziała, a ja pokiwałam głową. Cieszyłam się, że mam w niej oparcie.
Siedziałyśmy kupę czasu rozmawiając o wielu
rzeczach. Ostatnio tak mało spędzałyśmy razem czasu. Wypytywałam o Willa i
Emmelinę, o Alarica… Wuj Robert nawet ostatnio pytał o mnie. Jakiś czas później
Allie przeprosiła mnie i poszła spać, mówiąc, że jest wykończona. Rozumiałam ją
bez słów i również udałam się do swojego pokoju, by trochę go odświeżyć. Miałam
ochotę na porządki. Wzięłam różdżkę i użyłam magii, jako pomocy. Sprawiało mi
to dużą frajdę, dlatego usiadłam dopiero, gdy otworzyłam szafkę na bieliznę, a
w niej znalazłam dwa listy. Zmarszczyłam czoło i dostrzegłam, że jeden jest
otworzony, a drugi nie – jeden musiałam przeczytać. Wzięłam pierwszy, otwarty,
do rąk i zaczęłam czytać. Serce mocniej mnie ścisnęło, gdy dostrzegłam znajomy
charakter pisma.
Droga Dorcas,
Coraz bardziej zaczynam zdawać sobie sprawę, że
wynajęłaś mojego starszego brata jako psa tropiciela. Szkoda, że jest w tym
beznadziejny. Złotko, nie znajdziecie mnie. Znajdziecie mnie wtedy, gdy będę
chciał być znaleziony, pamiętaj o tym. Nadal uważam, że kontakt ze mną jest
wielce niebezpieczny, jednak nie mogę powstrzymać się przed brakiem kontaktu z
Tobą. Pomaga mi to myśleć. I przetrwać.
Dochodzą mnie słuchy, że świetnie radzisz sobie w
Ministerstwie. Pamiętaj jednak, że w tej instytucji nie ma tylko tych dobrych.
Szczególnie, że Twoje stanowisko nie należy do bezpiecznych. Nie jestem z tego
ucieszony, wiedz to.
Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa.
R.A.B
Przeczytałam ten krótki list ponownie i szczerze
zastanawiałam się, czy Regulus otrzymał ode mnie jakąś odpowiedź. Nie mogłam
sobie tego przypomnieć. Poczułam niesamowitą ulgę w sercu na wieść, że jet cały.
Martwiłam się u niego nieustannie, odkąd powiedział mi o byciu Śmierciożercą,
ale mężczyzna chciał to wykorzystać. Wiedziałam, że mogę mu zaufać.
Ten list otrzymałam równy miesiąc temu. Pokręciłam
głową, zastanawiając się ponownie, co się wtedy działo w moim życiu. Na marne.
Sięgnęłam po drugi list i otworzyłam go
drżącymi dłońmi. Zaczęłam czytać, już od początku nie wierząc co właściwie się
stało.
Dorcas,
Zdaję sobie sprawę, dlaczego nie odpowiadasz na
mój list. Tak jest bezpieczniej, ale musiałem się z Tobą skontaktować. Nie mogę
dłużej już ukrywać przed Tobą prawdy. Mam dość kłamstw, chciałbym po prostu się
stąd wyrwać i…
Potrzebuję Cię, Dor.
Od kiedy tylko Cię poznałem, wiedziałem, że jesteś
intrygująca. Od samego początku interesowałaś mnie, choć nigdy tego nie
dostrzegłaś. W końcu byłem tylko zwykłym Ślizgonem. Nadszedł dzień, który mogę
uwielbiać i nienawidzić jednocześnie. Wyłączyłaś uczucia i dołączyłaś do sekty
Greengrassa… Jednak, gdyby nie to, nie poznałbym Cię. Już wtedy byłaś dla mnie ważna.
Często Cię obserwowałem i dbałem o Twoje bezpieczeństwo. Moja chęć chronienia
Twojej osoby tli się u mnie od początku. Ciekaw jestem, dlaczego tak jest.
Mam wrażenie, że od naszego ostatniego spotkana
minęły wieki. Nigdy bym nie przypuszczał, że można tak mocno za kimś tęsknić.
Uwierz mi lub nie, Meadowes, ale słowa, które kieruje do Ciebie w tym liście,
pozostaną ze mną i Tobą na zawsze, a przynajmniej mam taką nadzieję. Nie wiemy
co przyniesie kolejny dzień.
Mam ostatnie pytanie do Ciebie, nie oczekując
odpowiedzi.
Gdybym Ci powiedział, byś uciekła ze mną na Drugi
Koniec Świata…? Zrobiłabyś to?
Twój, R.A.B
Zamarłam. Dosłownie. Przez ostatnie piętnaście
minut czytałam te same słowa, a w gardle czułam ogromną gulę. Jakim cudem tenl
list leżał tu zamknięty? Sprawdziłam szybko datę, napisany kilka dni temu.
Położyłam się na łóżku, oddychając głęboko. Nie dowierzałam, co się właśnie
stało.
Regulus Black wyznał mi swoje uczucia i prosił
mnie, bym z nim uciekła.
Zaśmiałam się histerycznie, kładąc się na łóżku.
Oddychałam ciężko, nie potrafiąc przyswoić informacji, których właśnie się
dowiedziałam. Czy czarnowłosy zasugerował mi, że on nadal ma nadzieję, że my…?
A może on się ze mną droczy…? Nie miałam pojęcia co się za tym wszystkim kryje.
Schowałam oba listy, głęboko do szafki z zeszytami i starymi, szkolnymi
rzeczami. Musiałam przemyśleć odpowiedź do mężczyzny, by wszystko mu wyjaśnić i
opowiedzieć. Mimo to połowa mnie myślała tylko o tym, co zrobić, by się z nim
spotkać. Potrzebowałam spotkania z nim, chciałam mu podziękować, powiedzieć…
Powiedzieć tak wiele rzeczy.
Chwilę potem moje myśli nawiedził Syriusz, a ja
poczułam się, że spotykając się z Regulusem, zachowałabym się nie w porządku do
niego. I tak już dużo robi we mnie w tej sprawie, bo rzeczywiście to na moją
prośbę, czarnowłosy zaczął szukać młodszego Blacka. Mój chłopak, mimo tego, że
jest bardzo zazdrosny o Rega, akceptuje w pewien sposób nasz kontakt. Nie
chciałabym, by przestał mi ufać, dlatego nie mogę się z nim spotkać.
Czego powinnam posłuchać… serca czy rozumu?
Regulus był w bardzo
wielkim niebezpieczeństwie.
Inaczej nie napisałby
mi tego wszystkiego.
*
Nadszedł długo wyczekiwany przez rodzinę Meadowes
okres – Święta. Will z powrotem wrócił do domu, biorąc ze sobą Emmelinę. Alaric
i Allie, nasi nowożeńcy, przystrajali dom oraz starali się, by wszystko wyglądało
wręcz fantastycznie. Zdawałem sobie sprawę, że robią to wszystko upamiętniając
Colina Meadowes. Nie znałem go dobrze, jednak wspólne spotkanie w moje pierwsze
święta tutaj, zapamiętałem na całe życie.
Sam również byłem szczęśliwy. Razem z Dorcas świetnie
się dogadywaliśmy. Pierwszy raz od dawna poczułem, że to możliwe, by nasze
dawne, rażące uczucie wróciło ze zdwojoną siłą. Tęskniłem za tamtą dziewczyną i
chciałbym ponownie ją zobaczyć. Ostatnio udawało mi się to bardzo często.
Meadowes była radosna, rozmowna i niesamowicie nakręcona świętami. Upojne noce,
które razem spędzaliśmy, doprowadzały mnie do szaleństwa. Wszędzie gdzie byłem
bez niej – myślałem o niej.
To niczym ponownie zakochanie się. W dodatku w tej
samej dziewczynie. Chore, co?
Ogromna choinka, ubrana w złoto czerwone ozdoby i
duże, żółte światłą oddzielała salon od miejsca jadalnego. Wszystko było
dopracowane, talerze idealnie ustawione, a przeróżne potrawy pokrywały stół,
zachęcając do skosztowania.
W pomieszczeniu była już cała rodzina Meadowes.
Wujowie, ciotka oraz ich dzieci. Przyjechali z daleka, by spędzić tutaj święta,
mimo że, widzieli w tym niebezpieczeństwo. Podziwiałem ich więzy i
zastanawiałem się, jak udało im się to
osiągnąć.
Moja Dorcas wyglądała obłędnie. Ponownie postawiła
na czerwień, jej suknia dopasowywała się do jej ciała i wyglądała jak prawdziwa
gwiazda. Mogłem być szczerze dumny, że tak piękna i mądra kobieta jest moja. Moja.
–– Alan, znów przytyłeś –– zaczął wuj Robert,
wywołując grymas na twarzy brata.
–– Za to ty nadal jesteś bezczelny –– odpowiedział
wuj Alan, wywracając oczami.
–– Musicie… –– zaczęła ciotka Mia, jednak Robert
uciszył ją gestem ręki.
–– Siostrzyczko, zbyt rzadko się widujemy. Daj mi
podokuczać mojemu braciszkowi –– poprosił, a Mia parsknęła śmiechem. Alan
pokręcił głową zażenowany, jednak w kącikach ust błąkał się uśmiech.
Do drzwi zadzwonił dzwonek i do domu weszli Lily i
James wraz z Marleną i Angusem.
Przywitali się serdecznie ze wszystkimi, a potem usiedliśmy wspólnie przy
stole, wznosząc toast za spotkanie i ciesząc się swoim towarzystwem.
–– Wuju, naprawdę nie musisz...
–– William, pomyśl o tym synu, taka wiedza kiedyś
ci się bardzo przyda –– tłumaczył Alan młodemu Meadowes, który wpatrywał się we
mnie błagalnie. Zaśmiałem się krótko, chcąc wyrwać chłopaka za opresji, jednak
Emma była szybsza i przejęła pałeczkę. Ucieszyłem się i podszedłem do Lily,
która obserwowała pokaźną choinkę.
–– Pasuje do ciebie ta choinka. Te kolory kojarzą
mi się z tobą –– powiedziałem do rudowłosej, która parsknęła śmiechem.
Spojrzała na mnie kątem oka, uśmiechając się.
–– Czerwony i zielony. Mam wrażenie, że dominują w
moim życiu. –– Wzruszyła ramionami, nie przestawiając się uśmiechać. ––
Syriuszu, cieszę się, że to właśnie ty będziesz ojcem chrzestnym –– dodała
szczerze, a mi zrobiło się dziwnie głupio. To prawda, że po szkole, miałem z
rudowłosą o dużo lepszy kontakt niż wcześniej, mimo to nie spodziewałem się od
niej takich słów. Umówiliśmy się, że ja będę ojcem chrzestnym dziecka Jamesa i
Lily, a Remus będzie ojcem chrzestnym dziecka Marleny i Angusa. Sprawiedliwy
podział między przyjaciółmi.
–– Dziękuję, Lil. To wiele dla mnie znaczy ––
wyznałem szczerze. –– Czy wybrałaś również
matkę chrzestną? –– dopytałem, ale spodziewałem się, że znam odpowiedź
na to pytanie.
–– Łapo, nie bądź śmieszny. Doskonale wiesz, że
nie miałam wyboru –– rzekła poważnie, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Lily Potter ma niesamowitą osobowość i musiało minąć wiele lat, nim oboje
zaczęliśmy to w sobie dostrzegać. Lepiej późno niż wcale.
–– Wesołych Świąt, mój przyjacielu oraz moja ukochana żono. –– Podszedł do nas
James, zarzucając ręce na barki. –– Chciałbym, by każde święta, tak właśnie
wyglądały.
–– Dorcas już się tym zajmie. Nikt tak jak ona,
nie kocha świątecznego szaleństwa –– odparła Lily. Rudowłosa była szczęśliwa, a
ten stan emanował od niej, zachęcając do uśmiechu. To dziwne, ale czułem się
gotowy na zostanie ojcem. Ojcem chrzestnym, oczywiście. Mimo to nadal nie
wyobrażam sobie małżeństwa. Dziecko, tak….
Co jest ze mną nie tak?
–– Hej! Będzie przemowa! –– zawołała nas Emmelina,
a my podeszliśmy do stołu, gdzie Dorcas wpatrywała się w nas z pełną miłością.
–– Moi drodzy… –– zaczęła, wzruszona. –– Nawet nie
wiecie jak mi miło, że wszyscy tutaj jesteście. Miłość wypełnia moje serce i
mam nadzieję, że ta chwila będzie trwała wiecznie –– mówiła. –– Jak wiecie, w
świecie czarodziejów źle się dzieje. Myślę, że tym bardziej powinniśmy trzymać
się razem i być dla siebie oparciem. Nie wiemy, co przyniesie kolejny dzień, a
życie jest zbyt krótkie na te same błędy… –– Brązowowłosa spojrzała na
wszystkich po kolei i utkwiła we mnie dłużej spojrzenie. –– Wznieśmy toast. Za
nas i za mojego tatę, Colina Meadowes. To dla niego te święta.
–– Prawdziwa Meadowes, polać jej! –– krzyknął wuj
Robert, wywołując salwę śmiechu. Wznieśliśmy toast, by ponownie usiąść przy
stole, zajadać się potrawami i spędzić wspólnie czas. Byli tutaj wszyscy moi
najbliżsi, o których zawsze będę walczył.
–– Chcę tylko dopowiedzieć, że co by się nie
działo, jesteśmy razem. To zawsze będzie nasza tarcza –– dodał Will, stając
obok Dorcas. Brązowowłosa, wzruszona objęła brata, a Alaric patrzył na swoje młodsze
rodzeństwo, również mocno poruszony. Dopiero po dłuższej chwili wszyscy zajęli
się innymi rzeczami.
–– Angus, ja rodzę za dwa miesiące! DWA MIESIĄCE
–– powtórzyła Marlena głośniej, patrząc na swojego narzeczonego.
–– Wiem, kochanie. Będę przy tobie –– szepnął do
niej,a blondynka momentalnie złagodniała. Niesamowite było ich oddziaływanie na
siebie.
–– Za góra trzy miesiące, chcę, by było już po
ślubie. Zawsze marzyłam o późnym lecie… romantycznym klimacie… świecach…
zwiewnych strojach… Ale mamy teraz ważniejsze zajęcia, którym jest nasz syn…
–– Skąd wiesz, że to będzie syn? –– wtrącił
Will, zajadając się dyniowym pasztecikiem.
–– Will matki czują takie rzeczy ––
odpowiedziała wyniośle blondynka, na co parsknąłem cicho. –– Angus, skarbie.
Zaraz po urodzeniu po prostu weźmy ślub. Bez przygotowań –– poprosiła,
zaskakując całkowicie mężczyznę, jak i nas.
–– Skarbie, ale ty uwielbiasz mieć wszystko
zaplanowane –– odparł mój przyjaciel.
–– A kocham ciebie i naszego jeszcze
nienarodzonego dzidziusia. –– Angus złapał mocno Lenę i pocałował ją namiętnie
w usta. Patrzyłem na to lekko zażenowany, ale wiedziałem, że sam z Dorcas
zachowuję się czasem podobnie. Nawet nie czasem… W dodatku muszę przyznać,
byłem lekko urzeczony słowami blondi, jednak nigdy bym jej tego nie przyznał.
Będąc razem z moimi bliskimi, odpoczywałem i
cieszyłem się chwilą. Ostatnio w moim życiu jest wiele adrenaliny, większość
czasu poświęcam misjom dla Zakonu. Chciałbym wygrać tą wojnę, by zapewnić
bezpieczeństwo moim bliskim.
–– Jest dość miło, nie uważasz? –– Podszedł do
mnie Alaric, a w dłoni trzymał szklankę Ognistej Whisky. Jedną dla siebie,
drugą dla mnie. Podał mi trunek, a ja skinąłem głową na znak wdzięczności i
upiłem łyk ze swojej szklanki, razem z mężczyzną.
–– Wydaje mi się, że Alan i Mia się do ciebie
przekonali –– przyznałem szczerze, patrząc na najstarszego z rodzeństwa
Meadowes. –– Całkowicie przypadkiem udało mi się podsłuchać rozmowę na ten temat
–– dodałem, a mężczyzna parsknął, po czym złapał się za skronie, śmiejąc.
–– Jesteś niepoważny –– odparł, na co również się
zaśmiałem.
–– Zdarza mi się. –– Wzruszyłem ramionami,
wywołując kolejną salwę śmiechu.
–– Syriuszu, czy mogłabym z tobą porozmawiać? ––
Ciocia Mia podeszła do nas i uśmiechnęła się promiennie. Była najmłodsza pośród
braci i emanowało od niej wiele ciepła. W końcu to lekarz.
–– Oczywiście –– powiedziałem i przeprosiłem
Alarica, po czym udałem się za Mią w stronę okna, gdzie widok rozciągał się na
piękny ogród. Śnieg wyglądał zjawiskowo, co nadawało świątecznego klimatu.
Stanęliśmy przy oknie, a ja czekałem na ruch ze
strony Mii. Brązowowłosa uśmiechnęła się, zahaczając kosmyk włosów za ucho i
znów się uśmiechnęła, trochę nerwowo.
–– Syriuszu, cieszę się, że ponownie się widzimy w
święta. Słyszałam, że spędzasz sporo czasu poza domem, pomagając Zakonowi,
gratuluję –– wypowiedziała, a ja siknąłem głową, unosząc kącik ust ku górze. ––
Wiesz… Na początku twojej znajomości z naszą Dorcas, ani ja ani Alan nie
byliśmy do ciebie przekonani, pewnie wiesz, że oboje mamy z tym lekki problem..
Nasz brat, Colin, nie zgadzał się z nami. Zaufał ci i cieszę się, że tak się
stało, ponieważ moja siostrzenica jest przy tobie szczęśliwa, widzę to ––
kontynuowała. –– Jednak… nie denerwuj się, proszę, za to co teraz powiem, ale
chcę, żebyś o czymś z nią porozmawiał. Mianowicie… Dorcas mogłaby się
przeprowadzić na jakiś czas do mnie, do Hiszpanii. Ostatnia sytuacja z
Imperiusem mocno nami wstrząsnęła. Rozmawiałam z Alanem i Robertem, oni również
uważają, że to dobry pomysł. Zaproponuj jej to, o nic więcej cię nie proszę. ––
Zamilkła, uśmiechając się ciepło. –– Nas nie posłucha w tej kwestii… Alaric
oraz Allie również nie są fanami tego pomysłu, jednak zaufajcie nam, tak będzie
lepiej. –– Westchnęła i odeszła, nie odwracając się za siebie.
Wujowie i
ciocia Dorcas chcą, by opuściła Anglię. Bali się o jej życie…
Bali cię o jej życie ze mną…
Przechyliłem bursztynowy trunek i jednym haustem
opróżniłem szklankę. Oparłem rękę o szybę, wpatrując się tępo w śnieg. Poczułem
się dotknięty jej słowami. Wydaje jej się, że nie potrafię ochronić Dorcas, że
jej przy mnie nie ma. Zacisnąłem dłoń w pięść, myśląc nad jej słowami. Wszystko
co robiłem, to po to, by była bezpieczna. Ona i nasi bliscy. Jednakże, dłużej o
tym myśląc, widziałem wiele zalet w tym pomyśle. Przede wszystkim jej
bezpieczeństwo. Zaraz po Nowym Roku, Albus Dumbledore zgodził się rzucić
Zaklęcie Fideliusa na nasz dom, a James miał zostać naszym Strażnikiem
Tajemnicy. Wtedy wszyscy będziemy czuć się bezpieczniej. Mimo to postanowiłem,
że porozmawia z nią o tym. Musi wiedzieć, że ma również inne opcje.
–– Hej, kochanie. –– Nagle poczułem, jak od tyłu
przytulają mnie drobne dłonie mojej piękności. Odwróciłem się w jej stronę,
łapiąc za ręce i powoli całując jej kłykcie i spoglądając jej prosto w oczy.
Wpatrywała się we mnie namiętnie, a ja czułem wibracje między nami. Dziewczyna
zbliżyła się do mnie i lekko cmoknęła usta. Nie wytrzymałem i wtuliłem ją w siebie,
po czym pocałowałem namiętnie. Brązowowłosa zarzuciła mi ręce na szyję, oddając
się pieszczocie. Po chwili oddaliła się ode mnie, uśmiechając. Zaróżowiałe
policzki świadczyły o niedawnych emocjach.
–– Lubię takie powitania –– mruknąłem do
dziewczyny i ponownie lekko ją ucałowałem. Zaśmiała się cicho i mocniej do mnie
wtuliła. –– Chciałabym dać ci prezent –– powiedziała. –– Mam go w pokoju ––
dodała.
–– Dziwny zbieg okoliczności, bo mój prezent dla
ciebie również tam jest. –– Uniosłem brwi do góry zaciekawiony, a brązowowłosa
ponownie się zaśmiała.
–– Idziemy?
Znaleźliśmy się w naszym pokoju, a ja ponownie
spojrzałem na nią z uwielbieniem, podziwiając całe jej piękno. Ta kobieta była
dla mnie spełnieniem marzeń. Znała mnie tak, jak nikt. Rozumiała mnie, tak jak
nikt. Kochała mnie, tak jak nikt.
Trzymała w dłoniach mały podarek, a ja nie byłem
gorszy i również wyjąłem swoją torebkę.
Podszedłem do dziewczyny, patrząc jej głęboko w oczy.
–– Wszystkiego najlepszego, moja miłości ––
wyszeptałem i ucałowałem kobietę w usta.
–– Wszystkiego najlepszego, moja miłości ––
powtórzyła, wręczając mi prezent i również dała mi krótkiego buziaka.
Otworzyłem prezent i zobaczyłem, że otrzymałem od
mojej ukochanej dwustronne lustro. Nie byle jakie, bo moje i Jamesa, które udało
nam się ukraść Filchowi w pierwszych latach szkoły. Spojrzałem na Dorcas, która
uśmiechała się niepewnie.
–– James mi powiedział, że lepiej przyda się nam
niż wam –– powiedziała zawstydzona. Podszedłem do niej i ucałowałem ją, ciesząc
się chwilą.
Pod kawałkiem lustra znalazłem również
bransoletkę, która posiadała widoczne wyżłobienie D&S na zawsze.
Wzruszyłem się, choć próbowałem tego nie pokazać.
Podarunek od brązowookiej był tak osobisty, że doskonale zdałem sobie sprawę,
że ona zna mnie na pamięć. Patrzyłem na nią, gdy zerkała co chwilę na swój
prezent, by móc go szybko otworzyć. Zaśmiałem się widząc jej niedoczekanie.
–– Dziękuję. Jesteś dla mnie najważniejsza ––
wyszeptałem i dostrzegłem ogromny uśmiech na jej twarzy. Zaraz potem sama
wzięła się za otwieranie prezentu.
Małe pudełeczko upadło na jej dłonie, a dziewczyna
otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. Widziałem jej szok i niedowierzanie,
dlatego postanowiłem zainterweniować.
–– Skarbie, tak to pierścionek, ale jak widzisz
nie klęczę, ani nie zadaje ci pytania tak czy nie. To nie są oświadczyny ––
wytłumaczyłem jasno. Brązowowłosa zmarszczyła brwi. Nie do końca rozumiała, co
się właśnie dzieje. –– Kocham cię i mam nadzieję, że nadejdzie kiedyś taki
dzień, gdy staniemy na ślubnym kobiercu, jednak ta chwila nie będzie teraz ––
powiedziałem delikatnie. –– Kupiłem ci pierścionek z wielu powodów. Masz
piękne, subtelne i drobne dłonie. Ty jesteś marzeniem każdego, kto choć trochę
miał okazję cię poznać. Jesteś niczym diament, jesteś moim światem Dorcas. W
ten sposób chcę to wyrazić –– dokończyłem i dostrzegłem, że z oczu dziewczyny
lecą zły. Poczułem się winny, gdy nagle po chwili, Dorcas rzuciła się na mnie z
całej siły, a potem zachłannie wpiła w moje usta.
–– Kocham cię. To najpiękniejsze słowa, jakie
usłyszałam w życiu –– wyszeptała wprost w moje rozpalone wargi.
–– Otwórz go –– poprosiłem, a dziewczyna zrobiła
tak jak powiedziałem. Złoty pierścionek, z diamentem na środku, lśnił na palcu
mojej ukochanej i wyglądał pięknie. Założyła go specjalnie na palec serdeczny,
by uniknąć komentarzy.
–– Jest piękny, Syriuszu. Naprawdę nie wiem,
jakbym bez ciebie przetrwała resztę mojego życia –– przyznała szczerze,
zagryzając lekko wargę.
–– Zawsze będę przy tobie –– powiedziałem poważnie
i wskazałem na pierścionek. –– I to jest najlepszy dowód na to.
Od Autorki: I jak rozdział kochani? Jak
zareagowaliście na listy Regulusa? Myślicie, że Docas zrobi coś w tej sprawie?
Co myślicie o propozycji Mii? Prezent Syriusza – zaskoczeni?
Pozdrawiam ;*
Cześć!
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że rozdział się pojawił i z tego, co widzę, to kolejny już się pisze. :)
Na szybko próbuję sobie przypomnieć moje wrażenia po przeczytaniu początku, ale jestem w stanie napisać tylko, że bardzo fajnie, Dorcas poinformowała już chyba wszystkich najbliższych o Imperiusie i też dobrze, że zgłosiła to Crouchowi.
Listy od Regulusa. Nosz ku*wa. Jak ja nie lubię, jak on tak miesza. I ja mam wielką nadzieję, że Dorcas chce się spotkać tylko po to, żeby wytłumaczyć mu, że sorry Reg, ale tylko Syriusz...
Z drugiej jednak strony, Regulus jest spoko postacią, to miło, że czuje wobec niej to, co czuje, ale niech odpuści. Jestem też bardzo ciekawa, co u niego się dzieje, gdzie pomieszkuje i czy ktoś na niego poluje, czy coś. :P
Święta! Jak dobrze, że już są! U mnie Święta będą ciut po Świętach, ale na szczęście przed Nowym Rokiem będzie ten rozdział.
No nieważne. :D
Ale się miło na serduszku zrobiło, i tak przyjacielsko, i tak rodzinnie. Oojj... No nie wiem, co mogę więcej napisać, jak ja uwag większych nie mam? Ach, nie!
Błagam, ty nie wysyłaj Dorcas do Hiszpanii! Ja rozumiem, ze niby tam byłaby bezpieczniejsza, ale jak dom będzie pod Fideliusem, to przecież już będzie dobrze, prawda?
Byłoby mi bardzo smutno, gdybyś ją tam wysłała. :(
Hm... Ostatnią scenę musiałam sobie dobrze przemyśleć i przeczytałam ją kilka razy. I jak powiedział, że ma prezent, to coś mi podpowiadało, że to pierścionek, ale nie sądziłam, że to pierścionek niezaręczynowy :P Za pierwszym razem byłam bardzo zdziwiona, że Dorcas tak zareagowała, bo ja bym mocno kopnęła Blacka. Jednak pomyślałam dłużej i cóż... No rozumiem powody dla których tego nie robi, a jednak pierścionek niezaręczynowy (chociaż on mówi, że tak nie jest), to też pewnego rodzaju deklaracja. I słowa, które jej powiedział były piękne i ojeju, jest między nimi już tak fajnie miło. I niech ona mu powie o tych cholernych listach, bo znów będzie kwas od tych tajemnic ;(
I nie wysyłaj jej do Hiszpanii.
Rozdział był przemiły i oprócz tych listów, to leciutki. :)
Buziaki!
SBlackLady
P.S. Jakoś mi tak smutno, że Dor nie była na ślubie Alarica i Allie. :(
Hej!
OdpowiedzUsuńRozdział się pisze i mam nadzieję, że za jakiś czas uda mi się zamknąć Część Drugą opowiadania - mimo, że jest jeszcze tak wiele rzeczy do opisania!
Dorcas siedzi teraz w domu. Ale czy usiedzi..? :D
Regulusa uwielbiam. Mam do niego słabość, tym bardziej w tym opowiadaniu. Czasem łapią mnie wyrzuty sumienia z powodu Syriusza, ale no trudno, nie mogę im się obu oprzeć!
Święta w rodzinie Meadowes zawsze są wyjątkowe i chciałabym utrzymać ten klimat. Cieszę się, że właśnie to się udało.
Dorcas w Hiszpanii... hmmm... :D nie wiem, nie wiem! Spontaniczny pomysł, ale czy wypali? Zobaczymy :D
Ostatnia scena jest bardzo... specyficzna. Syriusz kupił jej pierścionek, pokazując jak wiele Dorcas dla niego znaczy. Dlaczego nie chce się wiązać? Wydaje mi się, że to głupia bariera w jego głowie, której nie umie obejść. Na szczęśćie dziewczyna to rozumie, przynajmniej na razie :) Tajemince tajeminicami.. to dopiero początek:(
Dziękuję za wszystko!
Wesołych Świąt!
PS. Mi też przykro, ale właśnie tak chcieli Alaric i Allie - być całkowicie sami.
Pozdrawiam ;*
Awww ♥
OdpowiedzUsuńC-U-D-E-Ń-K-O ♥♥♥♥♥
Cieszę się, że dodałaś ^^
Ochhh, jak ja ich uwielbiam! *-*
Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenki! < 3333
Hej!
UsuńDziękuję i pozdrawiam! ;*
Oj Regulus nadal nie traci nadziei,że coś będzie pomiędzy nim i Dorcas. Chociaż jestem całym sercem za Syriuszem to fajnie by było gdyby bracia jakoś się pogodzili a Regulus i Dorcas pozostali przyjaciółmi,ale to pewnie tylko moje pobożne życzenia hehe. Kocham takie romantyczne momenty jak ten na końcu. Mam nadzieję,że będzie takich więcej. Czekam next
OdpowiedzUsuńHej!
UsuńRegulus jest ważnym filarem tej historii i w sumie niedawno zdałam sobie z tego sprawę :) Uwielbiam jego postać i mam nadzieję, że zaskoczę tym, o co jeszcze dla niego przygotowałam.
Pozdrawiam i dziękuję ;*
Hejho! :) Właśnie przeczytałam rozdział i bardzo mi się spodobał pod względem treści, ale skomentuję wszystko, jak już będę na bieżąco, bo póki co wkurza mnie, że nie wiem, o co w czym chodzi :( A Ty, Kochana, w tymczasie pisz dalej :D Życzę Ci dużo weny na Nowy Rok! <3 Pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńpelnia-wilczego-ksiezyca.blogspot.com
Hej!
UsuńMam nadzieję, że rozdział szybko mi się napisze! Pracuję nad tym :)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
No i jestem! Prawie na bieżąco, już naprawdę niewiele mi zostało :D <3 Najnowszy rozdzialik przeczytam jutro (w sensie dzisiaj, bo już po północy jest) lub we wtorek, w zależności od tego, jak tam mi pójdą przygotowania do sesji :D
UsuńPrzyznam szczerze, że bardzo się cieszę, że Dorcas i Syriusz NARESZCIE POROZMAWIALI ZE SOBĄ <3 Tak naprawdę i szczerze. Czekałam na ten moment i bardzo się cieszę, że wreszcie nadszedł <3 Aaaaaa *_* Ale się cieszę :D Jak dziecko normalnie :D
Szkoda, że Alaric i Allie wzięli ślub tak po cichu, jednak to takie trochę dziwne. I szkoda, że nie było na tym ślubie Dorcas i Williama, ale skoro właśnie tak chcieli, tylko ich dwójka, to nie mam nic przeciwko takiemu pomysłowi :) Liczy się dla mnie ich szczęście, bo odkąd pojawił się Alaric, to od samego początku go uwielbiałam.
Listy od Regulusa... Kurczę, mimo mojej całej sympatii i szacunku do tego człowieka, to trochę mnie wkurza.
W sensie jest takim trochę hipokrytą.
Tu mówi, że Dorcas ma być z Syriuszem, bo wie, że jest z nim szczęśliwa. A tu nie daje jej spokoju, choć wie, że to mąci jej w głowie.
Tu chce, żeby była bezpieczna, a tu pisze do niej list i zakładam, że zdaje sobie sprawę z jej charakteru i z tego, że ona jest w stanie wyruszyć mu na pomoc i samą siebie wystawić na niebezpieczeństwo...
Tylko nie Hiszpania! Dorcas ma zostać tam, gdzie jest! Jej miejsce jest u boku Syriusza!
Prezent od Syriusza trochę mnie zaskoczył. Na miejscu Dorcas chyba bym wolała dostać coś innego niż pierścionek w takiej sytuacji. A jednocześnie rozumiem wybór Syriusza, bo jednak pierścionek kojarzy się właśnie z czymś, co łączy.
Miło, że chciał jej pokazać, że mu na niej zależy i myśli o niej na poważnie, tylko po prostu nie jest gotowy na większy krok. Chociaż teraz jest już tego kroku bliżej niż dalej :) A przynajmniej tak mi się wydaje :)
Był to bardzo przyjemny rozdział, szybko go pochłonęłam no i się strasznie rozpisałam, bo tyle emocji mi towarzyszyło podczas czytania!
A, nie wspominałam jeszcze jak bardzo kocham Angusa i Marlenę razem <3
Już niedługo widzimy się pod ostatnim rozdziałem!
Pozdrawiam i przesyłam buziaki :*
pelnia-wilczego-ksiezyca.blogspot.com