2019/06/20

Rozdział 59 „Wizja”

Hope

Harry mknął po schodach jak opętany, a my biegliśmy od razu za nim. W głowie miałam milion myśli na minutę i nie wiedziałam, co zrobić. Myślałam tylko i wyłącznie o tacie.
–– Harry, jesteś pewien? –– dopytywała Hermiona, nie do końca przekonana. –– Może On chciał, żebyś to zobaczył?
–– Hermiono, nie mamy na to czasu! –– warknął chłopak, kierując się przed siebie. –– Syriuszowi grozi niebezpieczeństwo! Widziałem to! Było tak, jak z panem Weasley’em –– tłumaczył, a ja zatrzymałam się raptownie, a dłoń zaciskałam w pięść. –– Od miesięcy śnią mi się jakieś drzwi, Syriusz mówił, że Voldemort szuka jakieś broni! To jest w Departamencie Tajemnic!
–– Musimy ruszać, natychmiast –– rzekłam twardo, a Ron spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
–– Jak niby dostaniemy się do Ministerstwa? W dodatku do Departamentu Tajemnic? Przecież to nierealne! –– zawołał rudowłosy, a ja posłałam mu miażdżące spojrzenie.
–– A jeżeli On zrobił to tylko po to, by się do ciebie dostać, Harry? –– Spojrzeliśmy na brązowowłosą, która wpatrywała się obawiająco w Harry’ego. Czarnowłosy zacisnął szczękę i spojrzał twardo na swoją przyjaciółkę.
–– Co z tego? Nie pozwolę, by coś mu się stało –– powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
–– Więc co robimy? –– zapytał Ron.
–– Harry, nadal mi się wydaje, że to jest nieprawdopodobne! Jest siedemnasta, w Ministerstwie jest jeszcze pełno osób. Jak Voldemort mógłby pojawić się tam niezauważony? Poza ty Syriusz jest poszukiwany na całym świecie… –– mówiła Granger, a ja miałam ochotę rzucić na nią zaklęcie. Po minie Pottera mogłam wywnioskować to samo.
–– Jeśli myślisz, że mam zachowywać się tak, jakbym nic nie zobaczył…. –– Harry tracił panowanie nad sobą, gdy nagle drzwi się otworzyły i do pomieszczenia, w którym przebywaliśmy, weszła Ginny i Luna. Luna jak zwykle wyglądała, jakby byłą w innym świecie.
–– Hej –– zaczęła rudowłosa i spojrzała prosto na Harry’ego. –– Usłyszałyśmy jak wrzeszczysz, co się stało?
–– Nie twoja sprawa –– warknął szorstko Potter, mierzwiąc sobie włosy.
–– Nie przesadzaj –– upomniał go Ron.
–– Nie musisz się do mnie odzywać takim tonem, chciałam tylko pomóc –– odpowiedziała Ginny ze skrzywioną miną.
–– Nie potrzebuje pomocy.
–– Harry! –– zawołała nagle Hermiona. –– Właśnie Ginny i Luna mogą ci pomóc! –– Czarnowłosy spojrzał na nią niezrozumiale, a ja zmarszczyłam brwi.  –– Musimy skorzystać z sieci Fiuu –– zaproponowała Hermiona. –– Umbridge kazała pilnować wszystkie kominki z wyjątkiem jej własnego. Jeśli upewnimy się, że Syriusza nie ma na Grimmauld Place, wyruszamy. Wywabimy różową landrynę z gabinetu, a Ginny i Luna staną na straży. –– Pokiwaliśmy głowami, zgadzając się z dziewczyną. Harry nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, ale ja pomyślałam, że może w ten sposób uda nam się porozmawiać z moją mamą i ostrzec ją. Popędziliśmy do gabinetu Umbridge, a po drodze obmyśleliśmy plan działania. Wszystko powinno się udać i miałam nadzieję, że właśnie tak będzie. Zgodnie z planem kobieta opuściła gabinet, a my w tym czasie wślizgnęliśmy się do niego, niezauważenie. Harry w mgnieniu oka wziął proszek i wsadził swoją głowę do kominka. Minuty mijały, a chłopak nadal tkwił w tym samym miejscu. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Brygada Inkwizycyjna, trzymając różdżki przy gardłach Ginny, Luny oraz naszemu zdziwieniu Nevilla. Umbridge wparowała do gabinetu, a reszta jej pomocników złapała nas w pułapkę. Warknęłam rozwścieczona, wierzgając się, ale bezskutecznie. Kobieta złapała ramię Harry’ego i z całej siły wypchnęła go z kominka. Potter przez chwilę nie wiedział co się dzieje, jednak w momencie, gdy czarownica posadziła go na krześle, celując w niego, zacisnął mocno szczęki.
–– Gdzie się wybierałeś, Potter? –– zapytała przesłodzonym tonem, aż chciało mi się wymiotować. Nie mamy na to czasu.
–– Nie pani interes –– warknął czarnowłosy, a ja czułam, że informacje, które pozyskał nie są dobre.
–– Cóż… Draco, sprowadź profesora Snape’a –– powiedziała do blondyna. Wtedy zaświtała mi myśl. Snape jest członkiem Zakonu Feniksa, może nam pomóc. Minęła chwila czasu zanim Malfoy wrócił z czarnowłosym. Snape wpatrywał się w Harry’ego bez cienia emocji, po czym zwrócił się do kobiety.
–– Pani dyrektor chciała mnie widzieć? –– zapytał, a Umbridge uśmiechnęła się do niego i grubymi palcami wskazała, by podszedł bliżej.
–– Tak, profesorze. Potrzebuję Veritaserum –– powiedziała twardo, a czarnowłosy wpatrywał się w nią przez chwilę.
–– Obawiam się, że nie będę mógł pomóc. Wszystkie zapasy zostały już przez panią wykorzystane –– odpowiedział gładko.
–– Ale można przyrządzić nowy eliksir, prawda?
–– Oczywiście. Będzie gotowy za miesiąc. –– Czarownica wybałuszyła oczy ze zdziwienia i zanim zdążyła coś powiedzieć, wtrącił się Harry.
–– On ma Łapę –– krzyknął do Snape, który spojrzał na niego wraz z Umbridge. –– Trzyma Łapę, tam, gdzie jest to ukryte –– dodał, szukając pomocy.
–– Łapę, Łapę… Jakiego Łapę? Wiesz Snape o co chodzi? –– dopytywała kobieta.
–– Niestety, ale nie mam pojęcia –– rzekł niewzruszony, a ja zaczęłam się wierzgać, wściekła. Nie minęła chwila, a czarnowłosy wyszedł z pomieszczenia. Umbridge skierowała różdżkę na Harry’ego.
–– W tej sytuacji nie pozostawiasz mi wyboru, Potter… Zaklęcie Cruciatus rozwiąże ci język…
–– Nie możesz! –– krzyknęła Hermiona.
–– Czego Korneliusz nie zobaczy… –– Ustawiła się, gotowa do ataku.
–– Harry, powiedz jej!
–– Co takiego? O czym mówisz dziewczyno?
–– O tajnej broni Dumbledore’a.
Dziesięć minut później Harry i Hermiona zniknęli wraz z Umbridge, a ja zastanawiałam się, co takiego Granger wymyśliła, jednak nie mielimy na to czasu. Kiwnęłam głową do Ginny, która wyłapała mój wzrok i w tym jednym momencie, uderzyłyśmy Ślizgonów, a ja z całej siły walnęłam jednego w nos, aż krew została na moich dłoniach. Ron nie pozostał obojętny i również szarpał się z Malfoy’em. Udało nam się odzyskać różdżki, a Neville skutecznie rzucił Petrificus Totalus na Malfoya i resztę jego bandy.
–– Dobra robota, Neville –– pochwaliła go Luna, a chłopak uśmiechnął się do niej szczerze.
–– Znajdźmy Harry’ego i Hermionę –– przerwałam, a reszta pokiwała głowami i zaczęliśmy biec w stronę Zakazanego Lasu. Straciliśmy już wystarczająco dużo czasu.

*

Weszłam do mieszkania, spocona i zmęczona przez upał, który panował na zewnątrz. W torbach miałam zakupy i mimo że moje wyjścia powinnam ograniczyć do minimum, nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wyjść chociaż na trochę z tego mieszkania. Zastanawiałam się jakim cudem Syriusz wytrzymuje tu tyle czasu i od razu współczułam mojemu mężowi.
–– Syriusz! –– zawołałam w korytarzu, jednak nie usłyszałam odpowiedzi. Zmarszczyłam brwi, udając się w głąb mieszkania, po czym zostawiłam zakupy na stole kuchennym. Blacka również tu nie było. –– Syriusz! –– krzyknęłam ponownie, ale odpowiedziała mi głucha cisza. Weszłam na piętro, sprawdzając po kolei pokoje, jednak nie udało mi się go odnaleźć. Przestraszyłam się lekko, po czym weszłam na samą górę, gdzie znajdował się strych. Uchyliłam lekko drzwi i ku mojej uldze, zobaczyłam czarnowłosego wraz z Hardodziobem. Uśmiechnęłam się do niego, a on odpowiedział mi tym samym. –– Wołałam cię dwa razy –– zarzuciłam i zmrużyłam oczy.
–– Kochanie, a gdzie mógłbym być? –– Czarnowłosy wywrócił oczami, a ja prychnęłam w odpowiedzi.
            –– Wytrzymaj jeszcze trochę –– poprosiłam, a mężczyzna się nie odezwał, tylko pogładził hipogryfa. Nagle z dołu usłyszałam krzyki i skonsternowana popędziłam na dół, a zaraz za mną znajdował się Black.
–– Syriusz! Dorcas! –– wołał Remus, a gdy zeszłam wraz z mężem na dół odetchnął z ogromną ulgą.
–– Jesteście! –– zawołała Tonks, podbiegając do mnie i uścisnęła mnie. –– Myśleliśmy…
–– Co takiego? –– zapytałam niezrozumiale.
–– Harry miał wizję –– zaczął Lupin, a ja z Syriuszem popatrzyliśmy się na siebie. –– Widział jak Voldemort cię torturuje, Syriuszu. W Departamencie Tajemnic –– powiedział, a ja zakryłam dłonią usta.
–– Skąd… –– zaczął Syriusz, ale Remus przerwał mu.
–– Snape. Harry, Hope i reszta użyli kominka Umbridge, by się z tobą skontaktować. Dziwne, bo skoro Harry tu był, a wy jesteście w domu…  –– Lunatyk podrapał się po głowie, a my w tym samym momencie usłyszeliśmy skrzekliwy śmiech dochodzący z piętra na górze.
Stworek.
W kilku krokach pokonaliśmy schody i znaleźliśmy się w salonie na górze, gdzie skrzat udawał, że sprząta.
–– Stworek! –– warknął Black i złapał skrzata za gardło. Podbiegłam do niego i złapałam go za dłoń, wiedząc, ze przesadza. Mimo to Syriusz nic sobie z tego nie zrobił i wpatrywał się gniewnie w skrzata. –– Co powiedziałeś Harry’emu? Gadaj!
–– Panie… –– zaskrzeczał, a mężczyzna wzmocnił uścisk. ––Stworek nic takiego nie powiedział…
–– O co się pytał Harry? –– zapytałam, mając nadzieję, że skrzat będzie ze mną współpracował.
–– Gdzie jest mój pan… Czy jest tutaj… –– mówił i nagle zawył. –– Pani Bellatrix była dla Stworka taka miła…
–– Przekazywałeś informację Bellatrix Lestrange?! –– krzyknął Syriusz, a ja odepchnęłam go od skrzata, widząc, że ten ledwo oddycha.
–– Nie, nie…
–– Ty cholerny skrzacie…!
–– Syriusz! –– krzyknęłam wściekła. –– Stworku, gdzie jest Harry?
–– Tam… W Ministerstwie… –– odpowiedział skrzat. Krew odpłynęła mi z twarzy i spojrzałam na towarzyszy.
–– Wezwijmy resztę. Ruszamy natychmiast –– powiedziałam, a reszta zgodziła się ze mną. Spojrzałam na wściekłego Blacka, po czym podeszłam do niego i ujęłam jego twarz w dłonie. –– Skarbie, spójrz na mnie –– poprosiłam, a mężczyzna niechętnie wypełnił moje polecenie. –– Uratujemy ich, rozumiesz? Nie mamy czasu do stracenia, ale potrzebuję cię uważnego.
–– Myślałem, że powiesz, żebym został –– odpowiedział zdziwiony.
–– Nie tym razem. Jesteś nam potrzebny –– powiedziałam, a mężczyzna pokiwał głową. Tonks wysłała wiadomość do Kingsley’a oraz Moody’ego, powiadamiając ich o całej sytuacji. Zbiegliśmy na dół, gdzie Remus i Tonks byli już gotowi do wyjścia.
–– Trzymajmy się razem –– powiedział Lupin i wyruszyliśmy, by jak najszybciej dostać się do Ministerstwa Magii i uratować nasze dzieci.

*

Stresowałem się i chciałem jak najszybciej być na miejscu. Byłem wściekły na samego siebie, że zamknąłem się sam na górze i nie słyszałem, że mój chrześniak tutaj był. Zastanawiałem się jakim cudem Voldemort pokazał mu tak realistyczną wizję, że chłopak uwierzył, że jest to prawda. Przeraziło mnie to, że ich więź jest tak głęboka i obiecałem sobie, że zrobię wszystko, by się jej pozbyć. Nie mogłem pozwolić, by Harry’emu, Hope i reszcie coś się stało. Nie mogłem również sobie wybaczyć, że Stworek znikał i rozmawiał z Bellatrix, a ja tego nie zauważyłem. Lestrange   musiała wiedzieć, że ja i Dorcas mamy córkę. W dodatku naraziłem na niebezpieczeństwo całą moją rodzinę i przyjaciół przez jednego, małego skrzata. Miałem ochotę coś rozwalić, jednak wiedziałem, że muszę się hamować. Moja żona dała mi wystarczającą reprymendę za moje zachowanie. Schowaliśmy się za winklem przed wejściem do Ministerstwa Magii. Remus spojrzał na mnie, a po chwili wyciągnął różdżkę w moją stronę.
–– Ktoś może cię zobaczyć –– usprawiedliwił swoje poczynania, widząc moją minę. ––Disillusionment Charm! –– wypowiedział. Nie poczułem znaczącej zmiany. Spojrzałem na swoją dłoń i wtedy pojąłem, że Lupin rzucił na mnie zaklęcie Kameleona.
–– Możemy iść –– powiedziała Tonks i weszliśmy wejściem dla pracowników, dzięki Dorcas i Tonks. Lupin zakrył się kapturem, nigdy nie będąc tutaj mile widziany, ponieważ miał wrażenie czarodzieje i czarownice łypią na niego złowrogo. Ci, którzy go znali, wiedzieli, że jest wilkołakiem, przez co ich spojrzenia wyrażały niechęć. Dostaliśmy się do środka, oglądając się za siebie. Ku naszemu zdziwieniu, Ministerstwo wydawało się dość puste jak na tą godzinę. Coś ewidentnie było nie w porządku.
–– Niemożliwe, by było tak mało osób –– zauważyła Tonks, myśląc o tym samym, co ja wcześniej.
–– Może to robota Śmierciożerców –– zaproponował Lupin.
–– Albo Voldemort ma więcej swoich ludzi tutaj niż myśleliśmy –– zauważyła Dorcas, unosząc różdżkę do góry. –– Bądźcie ostrożni. –– Dostaliśmy się do widy, naciskając na odpowiedni guzik. W tym samym momencie drzwi windy się zatrzymały, a do środka wszedł niespodziewanie Kingsley i Moody.
–– Dobre wyczucie czasu –– skomentowała Tonks.
–– Black, co ty tu robisz? –– warknął Moody w moją stronę.
–– Ratuje mojego chrześniaka –– odpowiedziałem i spojrzałem na mężczyznę z zaciętą miną.
–– Nie pora na kłótnie –– przerwał Kingsley. –– Musimy się spieszyć –– powiedział, a Moody westchnął i pokręcił głową.
–– Uważaj na siebie, Black –– poprosił łagodniej, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Moody ukrywał swoje emocje za maską wrogości i ci którzy go dobrze poznali, mogli z czystym sercem stwierdzić, że wspaniały z niego czarodziej. Dojechaliśmy windą na sam dół i wyszliśmy na korytarz, kierując się w stronę drzwi. Zdziwiłem się, bo nie dostrzegłem żadnego strażnika, pilnującego wejścia. Jednak po chwili, gdy podeszliśmy bliżej, zobaczyliśmy mężczyznę, który leży na podłodze, nieprzytomny. Tonks podeszła do niego i sprawdziła tętno.
–– Oszołomiony –– powiedziała, a my stanęliśmy razem, z różdżkami w pogotowiu. Kingsley jedną dłonią otworzył drzwi i wkroczyliśmy do pomieszczenia, gdzie do wyboru mieliśmy kolejne drzwi.
–– Tędy –– zarządziła Dorcas, jakby czując, gdzie możemy odnaleźć dzieciaki. –– Jestem pewna –– dodała i otworzyła drzwi, a my jedno za drugim wpadliśmy w czarną otchłań, mając nadzieję, że przybyliśmy na czas.


Od Autorki: Hej kochani! Ale jestem podekscytowana! Został mi ostatni rozdział i epilog. Ciekawa jestem tego, jak typujecie zakończenia. Piszcie proszę! Pozdrawiam i do zobaczenia ;*

8 komentarzy:

  1. Rozdział taki emocjonujący!
    Jak zobaczyłam nowy, to z emocji aż zaczęłam się trząść *-*
    Bardzo chciałabym, żebyś nie zakończyła jak w książce, ale teraz moja pewność tego zmalała i boję się, że skończysz jak zakończyła to Rowling ;_;
    Awwwww!!!
    Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenki :***
    Nie wierzę, że już jesteśmy tak blisko końca!!!! ;_;
    ♥ Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Wow, cieszę się, że wzbudził takie emocje! Ja sama jestem podekscytowana tym wszystkim!
      No ciekawe, czy tak będzie :D

      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Dobry wieczór! :*

    Koniec już tak bardzo blisko :( :( :( Coś czuję, że naprawdę skończysz kanonicznie i to mnie boli :( Bardzo :(

    Rozdział był bardzo kanoniczny. Merlinie, jak mi dziwnie, że to już prawie koniec.
    Za każdym razem, gdy czytam/oglądam Zakon Feniksa, sobie myślę, co by było, gdyby Harry trochę ochłonął i sprawdził dokładnie, gdzie jest Syriusz :( I zawsze sobie myślę: nie leć do Ministerstwa, proszę :( Ale za każdym razem leci i tym razem niestety nie jest inaczej.
    Myślę, że Syriusz poczuł się bardzo doceniony, gdy Dorcas powiedziała mu, że jest im potrzebny. Cały czas czuł się bezużyteczny... Ech, nawet nie chcę myśleć, co wydarzy się w następnym rozdziale :(

    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Strasznie dziwnie! Ciągle się poganiam, by napisać ostatnie rozdziały i nie mogę się zmusić, pewnie podświadomie gdzieś już czuje ten koniec ;)

      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Hej!
    Nie spodziewałam się tamtego rozdziału, a co dopiero tego!
    Mkniesz jak burza, ja gubię dni i takie są skutki.

    Ostatnie rozdziały są w większości taką sielanką i obawiam się najgorszego, czyli tego, że Syriusz umrze.
    Teraz myślę, że jak został jeszcze jeden rozdział i epilog, to obstawiam, że umrze też Dorcas.
    Oboje spełnieni, wreszcie do siebie dotarli. Byłoby mi bardzo żal Hope, ale ilość rozdziałów do fabuły wskazuje mi na to, że jednak umrą.
    No chyba że planujesz czwartą część, wtedy mam nadzieję, że oboje przeżyją.
    Kurczę, bardzo bym chciała, żeby faktycznie żyli i byli szczęśliwi.

    Co do rozdziału (w sumie to dwóch ostatnich) to cieszę się, że Dorcas tak się zaprzyjaźnila z Tonks i obie mogą na siebie liczyć.
    Jestem ciekawa akcji z wilkołakami, czy Mangusowi sie oberwie, czy co.
    Syriusz jest przekochany.
    Dorcas jest przekonana.
    Moje wewnętrzne dziecko rumieni się na ich scenach. ;)

    Fajnie, że Dorcas go nie powstrzymywała.
    Przerażenie Hope było straszne. Kurczę, jednak niby krótko się zna z Syriuszem, ale mają tą więź.
    Mam nadzieję, że i ona nie oberwie, i wyjdzie z tego cało.

    Jeju, planujesz czwartą część, prawda?
    Bo też się boję tego, co będzie w następnym rozdziale i w epilogu.

    Wybacz, że tak pobieżnie, ale im bliżej końca tym jakoś gorzej mi się rozwodzić nad wszystkim. :(

    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Teraz mam chwilę słabości, a raczej przeświadczenie, że zaraz koniec. Tym bardziej mi się jakoś odechciwa...
      Twoje konkluzje są niesamowite i myślę, że niedługo wszystkiego się dowiesz :D

      Coś planuję. Ale jeszcze nic nie mogę zdradzić.

      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. O rany, urwałaś w takim ciekawym momencie! Harry i Hope lecą na pomoc osobie, którą kochają, a wszyscy inni lecą na pomoc im. No to się porobiło. Syriusz i Dorcas idą do Ministerstwa... Jak to się dla nich skończy? Coraz większe emocje, już myślałam, że coś wyjaśni się tutaj, ale jednak nie i znów muszę czekać do następnego. Mam szczerą nadzieję, że zarówno Syriusz jak i Dorcas wyjdą z tego wszystkiego cało. Nie mogę się doczekać zakończenia.
    Życzę weny i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Wszyscy stoją za sobą murem i są pierwsi do pomocy. Zawsze :)

      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń

Witaj nieznajomy... ;)
Jeśli już tu jesteś, zostaw proszę ślad po sobie.
Będzie mi niezmiernie miło wiedzieć, co sądzisz o mojej twórczości.
Pozdrawiam i zachęcam do czytania,
Adaline