[muzyczka]
Nadszedł maj, a wraz z nim słońce, ciepło i ten szczególny
dzień, który miałam zapamiętać do końca swojego życia. Kroczyliśmy przed siebie,
zdawając sobie sprawę, że jesteśmy w centrum uwagi. Nie miałam na sobie białej
sukni ślubnej, ponieważ takiej nie chciałam. Nie chciałam, by ta uroczystość
była przewidywalna i taka jak wszystkie inne. Był to dzień, w którym miałam
zostać żoną Syriusza Blacka. Postawiłam na długą, dopasowaną sukienkę na
ramiączka w kolorze bladego różu. Szłam wolno, spoglądając na twarze zebranych
i zastanawiałam się, czy Lily, Marlena i Mary widzą mnie w tym momencie. Widzą i
są dumne, tęsknią i nie mogą się doczekać, by się ze mną spotkać. Przełknęłam
ślinę, stresując się lekko. Z tyłu za mną szła Hope, a za Syriuszem Remus.
Nasza córka od razu przyjęła rolę świadkowej, całkowicie się tego nie
spodziewając. Jednak tym gestem chciałam jej pokazać, jak wiele dla nas znaczy
i jak bardzo ją kochamy.
Stanęliśmy naprzeciw Albusa Dumbledore’a, który
zgodził się odprawić naszą ceremonię. Cieszyłam się, że to właśnie on udzieli
nam sakramentu.
–– Moi drodzy! Zebraliśmy się tu, by wspólnie
uczcić piękną ceremonię zwaną ślubem, gdzie Dorcas Meadowes i Syriusz Black
zostaną połączeni węzłem małżeńskim –– zaczął Dumbledore. Poczułam mocniejszy
ucisk dłoni i kątem oka spojrzałam na Blacka, na którego twarzy błądził
uśmiech. Kątem oka również spojrzałam na Hope, moją druhnę, która wyglądała
tego dnia pięknie, a bukiet kwiatów dodawał jej tylko uroku. Wzięłam głęboki
wdech i swój wzrok ponownie skierowałam na Albusa Dumbledore’a. Siwowłosy
wskazał na nas dłońmi, potem na obrączki, a ja spojrzałam wprost na
czarnowłosego, który wziął moją obrączkę w dłonie i powoli wkładał mi ją na
palec.
–– Droga Dorcas… –– zaczął Syriusz, a ja
wpatrywałam się w niego z miłością i ufnością, zdając sobie sprawę, że za
chwilę będę należała tylko i wyłącznie do niego. –– Chciałbym powiedzieć, że
kilkanaście lat temu, nie wyobrażałem sobie tej chwili. –– Usłyszeliśmy śmiech
zgromadzonych. Wywróciłam oczami, uśmiechając się pod nosem. –– Byłaś moją
przyjaciółką, moją ostoją, moją rodziną… –– mówił i mocniej złapał mnie za
dłonie. –– Widziałaś we mnie światło, gdy wszyscy inni w to wątpili. Upadałem,
a ty zawsze mnie podnosiłaś. Byłaś światłem na niebie, które prowadziło mnie w
ciemną noc. Zawsze uważałem, że ślub jest uwiązaniem, że małżeństwo to tylko
błaha przysięga, ale teraz wiem, stojąc tu przed tobą, tak piękną, z której
oczu bije miłość, zrozumiałem, jak bardzo się myliłem. Przyrzekam ci, że zrobię
wszystko co w mojej mocy, żebyś była szczęśliwa. Kocham cię i nigdy nie
przestanę.
–– Kochany Syriuszu… –– zaczęłam, łapiąc drugą
obrączkę i wkładając ją na palec czarnowłosego. –– Czekałam na ten moment lata,
mimo że wszyscy inni w to wątpili. Ja wierzyłam, wierzyłam, że mimo naszych
ciężkich chwil, kłótni i niedojrzałości, jest między nami tak wielka miłość, która
nie ma prawa nie przetrwać. Tak wielka miłość, która trzyma i scala nasz świat
w jedno. Taka miłość nie mogłaby umrzeć, nigdy. –– Widziałam jak oczy Syriusza
przeszywają mnie na wskroś. Wzruszenie biło od niego podwójnie. ––
Zaakceptowałeś mnie w całości, mimo całego mojego bagażu emocjonalnego. Zawsze
będę cię kochała i nigdy nie pozwolę ci odejść. –– Łza popłynęła mi po
policzku. Wpatrywałam się w czarnowłosego, zdając sobie sprawę, że ten
mężczyzna już na zawsze będzie mój. Na dobre i na złe.
–– Na mocy danego mi prawa, mianuje was mężem i
żoną –– powiedział siwowłosy, a na sali wybuchły oklaski. –– Możesz pocałować
panną młodą –– dodał, a Syriusz nie czekając długo złapał mnie w tali,
przechylił i pocałował z namiętnością i całą miłością, która w nas płynęła. Scałował
łzy, płynące po moich policzkach i gwałtownie wziął mnie na ręce, po czym wyszliśmy
z pomieszczenia, na świeże powietrze, gdzie odbywała się uroczysta kolacja.
Z powodu
statusu Syriusza jako zbiega, nie mogliśmy również pozwolić sobie na nic
więcej. Kiedyś chciałam, by mój ślub jak i wesele były wystawane, a teraz
jestem ogromnie szczęśliwa z tego co mam. Lampki stworzyły dach, zwisając luźno
po obu stronach stołu, a duża ilość zielonych krzewów i roślin robiła wrażenie.
Było idealnie. Stanęliśmy obok lampionów, a goście zaczęli do nas podchodzić i
składać nam życzenia.
–– Tak się cieszę! –– zawołała Tonks i ucałowała
nas w policzki. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha, dziękując przyjaciółce i
zapraszając na uroczystość.
–– Dziękujemy, że jesteś –– odpowiedział uprzejmie
Syriusz, przytulając kuzynkę, po czym kobieta pożegnała się szybko i udała w
stronę stołu.
–– Dzień, którego nikt by się nie spodziewał…––
Westchnęła Emmelina naprzeciwko nas i pokręciła głową. –– Obiecałam sobie, że
nie będę płakać, ale oboje musicie wiedzieć, jak ważni dla mnie jesteście. ––
Emma objęła nas, a my nie pozostaliśmy jej dłużni. Cieszyłam się, że mam ją
przy sobie. –– Dorcas, Syriuszu… Jestem pewna, że cała rodzina Meadowes byłaby
z was dumna. Alan pomarudziłby trochę, ciesząc się skrycie. Mia emanowałaby
radością, a Robert chwaliłby się na całą Anglię. Colin podzieliłby się z nami
swoją mądrością. Alaric i Allie pilnowaliby wszystkiego i dbali o to, by każdy
z nas był zadowolony, a Will… Will byłby całym sercem z wami. Jestem tego pewna.
–– Z oczu brązowowłosej zaczęły lecieć łzy, a ja nie mogąc powstrzymać również
mojego wzruszenia, wtuliłam się w Vance, łkając cicho. Tak bardzo chciałabym,
żeby tutaj byli, razem z nami.
–– Mamo… i tato. –– Hope stanęła przed nami, a ja spojrzałam
kątem oka na Syriusza i jego reakcję na słowo „tata”. Hope po raz pierwszy tak
się do niego zwróciła. Chciałam płakać ze szczęścia. Obok niej stanął Harry,
uśmiechając się od ucha do ucha. –– Bardzo się cieszę z waszego szczęścia i doskonale
o tym wiecie. Chciałabym jeszcze wam powiedzieć, że dzięki wam obojgu czuje się
pełna. Czuje, że mam rodzinę, na której zawsze mogę polegać. Wy, ja i Harry.
Jesteście dla mnie najważniejsi –– powiedziała szczerze, a ja byłam z niej tak
bardzo dumna. Dumna, ponieważ brązowowłosa zawsze miała problem z wyrażaniem
emocji, co w ogóle nie było podobne do mojej osoby. Była tak inteligenta, zrównoważona,
a równocześnie narwana i pewna siebie. Kochałam ją całym sercem.
–– Ostatnio dużo się działo. –– Harry położył dłoń
na ramieniu Hope, dodając jej otuchy. –– Nigdy nie miałem prawdziwej rodziny, a
dzięki wam to się zmieniło. Dziękuję, za wszystko i mam nadzieję, że zawsze
będzie tak pięknie, jak dziś. –– Nie czekając dłużej objęłam z całej siły ich
dwoje, nie mogąc powstrzymać wzruszenia. Radość wypełniała moje serce.
–– Kochamy was –– powiedział Syriusz, gdy
odsunęłam się na bezpieczną odległość, ocierając krople łez. –– Zawsze możecie
na nas polegać, we wszystkim. –– Przytulił ich, a ja nie mogłam się nadziwić,
jak nasze życie zmieniło się po przeprowadzce do Anglii. Zostałam mężatką, ot
co.
–– Moi przyjaciele… –– Remus stanął i rozłożył
ramiona, obejmując nas z całej siły. –– Od lat młodości wierzyłem w to, że
jesteście sobie pisani. Jestem szczęściarzem mogąc być tutaj, z wami. Widząc
wasze szczęście, dziękuję, że dożyłem tych czasów i jestem pewny, że nasi
przyjaciele cieszą się razem z nami. O tutaj. –– Wskazał na serce, a ja ponownie
pomyślałam o przyjaciółkach i Huncwotach. Bardzo mi ich brakowało. –– Bądźmy
zawsze razem, niczego więcej wam nie życzę.
Spoglądałam na ludzi, którzy tak wiele dla mnie
znaczyli. Myślałam również o tych, którzy powinni tutaj być, jednak los nie dał
nam tej szansy. Końcem końców byłam w miejscu, w którym chciałam być od momentu
poznania Syriusza Blacka. Ten moment pozostanie w mojej pamięci na wieki.
*
[muzyczka]
Poruszaliśmy się wolno w rytm muzyki. Przycisnąłem
bliżej siebie Dorcas, całując ją lekko w czoło. Wolna muzyka koiła moje myśli,
a lampki, świecące naokoło dbały o nastrój. Usłyszałem szelest i wytężyłem
wzrok, próbując dostrzec osobę, która nadchodziła. Spiąłem się lekko, jednak po
chwili w świetle pojawiła się Hestia Jones.
Myślałem, że nie przyjdzie, choć chciałem, żeby tu
była. Sam osobiście wręczyłem jej zaproszenie, udając się do jej domu, mimo
sprzeciwu Dorcas i Emmeliny. Wiedziałem, że to niebezpieczne, jednak czułem, że
powinienem to zrobić. Hestia zbyt wiele dla mnie zrobiła, bym teraz mógł traktować
ją jak innych. Blondynka zawsze będzie dla mnie kimś ważnym i prawdę mówiąc,
dopiero dzięki niej zrozumiałem relację Dorcas i Regulusa. Zrozumiałem uczucie,
które brązowowłosa żywiła do mojego brata, bo takie było między mną a Hestią.
Uśmiechnąłem się widząc blondwłosą. Dorcas odsunęła się ode mnie, patrząc na
kobietę. Po chwili ponownie spojrzała na mnie, kiwnęła głową, po czym odeszła,
zostawiając nas samych.
–– Zrobiłaś mi nie małą niespodziankę ––
zagadnąłem i poprosiłem ją do tańca. Blondwłosa złapała moją dłoń i zaczęliśmy
się kołysać w rytm muzyki. –– Dziękuję, że przyszłaś. To dla mnie bardzo ważne.
–– Zastanawiałam się, czy powinnam tutaj być ––
odpowiedziała szczerze. –– Jednak zdałam sobie sprawę, że powinnam cię wspierać,
mimo wszystko. Mimo, że to dla mnie trudne i mimo uczuć jakimi ciebie darzę. Zasługujesz
na szczęście Syriuszu, a ja widzę, że Dorcas ci je daje. To dla mnie
najważniejsze. –– Spojrzałem na tą silną i piękną kobietę, żałując, że nie mogę
dać jej nic więcej. –– Poza tym jestem osobą towarzyszącą Kingsley’a. Dobrze
się dogadujemy –– dodała, a ja uśmiechnąłem się pod nosem, słysząc słowa blondynki.
–– Nawet nie wiesz, jak miło mi to słyszeć, Hestio
–– powiedziałem. –– Życzę ci szczęścia i miłości, bo nikt tak jak ty na to nie
zasługuje. –– Pocałowałem ją w rękę, gdy taniec się skończył, a kobieta posłała
mi uśmiech i ukłoniła się lekko. Chwilę później powędrowała do Kingsley’a, a ja
dostrzegłem, że naprawdę jest między nimi ta nić porozumienia, widoczna gołym
okiem.
–– Kingsley, dbaj o nią! –– zawołałem i puściłem
mu oko. Jones zaczerwieniła się lekko, wywracając oczami.
–– Wszystkim się zajmę. –– Obiecał i również puścił
mi oko.
Odwróciłem się śmiejąc się cicho i dostrzegłem
Hope, stojącą nieopodal. Wyciągnąłem ku niej rękę, a dziewczyna podeszła z
lekkim uśmiechem na ustach. Obróciłem ją i prowadziłem w tańcu, napawając się
chwilą, którą mogę spędzić wspólnie z nią.
–– Pięknie wyglądasz, kochanie. –– Pochwaliłem ją,
będąc najszczęśliwszym ojcem na świecie, mając tak piękną i wspaniałą córkę.
–– Wiem, tato –– odpowiedziała dumnie, wypinając
lekko pierś. Zaśmiałem się cicho, przypominając sobie, jak bardzo w młodości
byłem podobny do niej. –– Ty też świetnie wyglądasz.
–– Wiem. –– Uniosła brwi do góry i pokręciła
głową. –– Ale to ty jesteś moim spełnieniem marzeń.
–– Myślałam, że to mama –– zauważyła, a ja
pokiwałem wolno głową.
–– Kocham mamę najbardziej na świecie, ale ty
jesteś moją córką Hope. Miłość rodzica do swojego dziecka to coś, co wykracza poza
skalę, coś o czym nawet nie mogłem sobie wyobrazić, póki nie poznałem ciebie ––
powiedziałem szczerze. –– Poznanie ciebie i odzyskanie mamy to moje największe
szczęście w życiu.
–– Kocham cię, tato. –– Nim zdążyłem zareagować na
łzy Hope, dziewczyna wtulała się we mnie, a ja poczułem, że moje poliki też są
mokre od łez.
–– Ja też cię kocham, córeczko –– odpowiedziałem jej
na ucho. Po chwili dziewczyna oderwała się ode mnie, ocierając łzy. –– Niedługo
kończysz czwarty rok w Hogwarcie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, chcielibyśmy
się przeprowadzić do rodzinnego miasta mamy.
–– Bristol, prawda? Mama opowiadała, że jest to
dla was bardzo ważne miejsce.
–– Masz rację.
–– A Harry? Nie chciałabym, by znowu wracał do Dursley’ów….
–– Zrobię wszystko co w mojej mocy, by zamieszkał
z nami, Hope. Jesteście w końcu rodzeństwem.
–– Właśnie to chciałam usłyszeć.
Rozglądałem się za Dorcas, ale nie mogłem jej
nigdzie znaleźć. Postanowiłem udać się do stołu, gdzie siedzieli Molly i Artur
Weasley. Przysiadłem się do nich, a Artur wzniósł szklankę z szampanem ku
górze.
–– Wasze zdrowie, Syriuszu –– zawołał i przechylił
zawartość kieliszka. Zrobiłem to samo, czując jak bąbelki szumią mi w głowie.
–– Syriuszu, jestem pod ogromnym wrażeniem. ––
Molly złapała za kieliszek unosząc go wysoko, zadziwiając tym mnie jak i
swojego męża. –– Szczerze mówiąc, gdy cię poznałam, uważałem, że jesteś
nieodpowiedzialny i traktujesz niektóre sprawy zbyt błaho, jednak widząc się
teraz… Cieszę się, że to się zmieniło, że ty się zmieniłeś. –– Wypiła całą
zawartość kieliszka, a rudowłosy gwizdnął pod nosem.
–– Molly, naprawdę rzadko cię widzę pijącą…
–– Mamy okazję, czyż nie? –– Rudowłosa postawiła pusty
kieliszek przed mężem i czekała, aż ponownie go napełni. Artur pokręcił głową, mamrocząc
coś pod nosem, ale Molly starała się tego nie dostrzegać. Albo doskonale to
widziała, jednak dziś chciała odpuścić. Chciała się po prostu dobrze bawić.
–– Dziękuję wam za wszystko. Gdyby nie wasza pomoc,
nie byłoby mnie w tym miejscu. Pewnie błąkałbym się gdzieś po świecie.
–– Przyjemność po naszej stronie –– wtrąciła
Molly, nim Artur zdążył się odezwać. –– Dbaj o dzieciaki, Syriuszu. Oni są najważniejsi.
–– Pokiwałem głową na znak zrozumienia i w tym samym momencie zauważyłem moją żonę,
kroczącą w moją stronę. Uśmiechnąłem się od ucha do ucha, widząc ją i wstałem
wolno, podchodząc do kobiety.
–– Pani Black, znikła mi pani. –– Przysunąłem się
bliżej kobiety i objąłem ją w talii. Brązowowłosa zarzuciła mi ręce na szyję i
złożyła na moich ustach lekki pocałunek.
–– Panie Black, kobiety czasem potrzebują chwili
prywatności. –– Ponownie mnie pocałowała, a ja oddałem pocałunek z miłością.
–– Mąż i żona. –– Pokręciłem głową. –– Chciałbym
zobaczyć minę Jamesa.
–– I Lily, która by go ustawiła do pionu. ––
Zaśmiała się. Pogładziłem ją po policzku i zbliżyłem się do ucha.
–– Przed nami jeszcze noc poślubna, zdajesz sobie z tego sprawę? –– Brązowowłosa uderzyła mnie lekko w pierś, gdy delikatnie przegryzłem jej płatek ucha. Może i byliśmy małżeństwem, ale to nie znaczy, że mieliśmy być nudnym małżeństwem. Jesteśmy jedyni w swoim rodzaju i zamierzałem to dziś udowodnić mojej miłości.
–– Przed nami jeszcze noc poślubna, zdajesz sobie z tego sprawę? –– Brązowowłosa uderzyła mnie lekko w pierś, gdy delikatnie przegryzłem jej płatek ucha. Może i byliśmy małżeństwem, ale to nie znaczy, że mieliśmy być nudnym małżeństwem. Jesteśmy jedyni w swoim rodzaju i zamierzałem to dziś udowodnić mojej miłości.
Od Autorki: Hej, kochani!
Stało się! Oficjalnie mamy Dorcas Meadowes-Black oraz Syriusza Blacka jako
małżeństwo! Cieszę się, bardzo. A co wy uważacie? Jakby ktoś chciał wiedzieć,
jak sobie wyobrażałam kolację w plenerze LINK. Pozdrawiam ;*
Aaaa *-*
OdpowiedzUsuńAle się cieszę! < 33
Bałam sie już, ze nie dojdzie do tego ślubu *0*
A tu jest!!!
Cudnie! *-*
Kochane i takie piekne!
Kocham < 33
Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenki ♥
♥ Pozdrawiam ♥
Hej,
UsuńTak myślałam, że będziecie się tego obawiać, tym bardziej znająć mnie, ale nie! Cieszmy się hehe :)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Ja dziś króciutko.
OdpowiedzUsuńRozdział był piękny i nie mogę uwierzyć, że praktycznie od początku istnienia bloga na to czekałam (w końcu blog o Dorcas i Syriuszu, to od początku się chciało, żeby byli razem :P).
Przemowy były piękne i może łzy mi nie pociekły (tu się chwalę jaka to ja twarda nie jestem :P), ale raczej tak się uśmiechałam, bo było słodko <3
Cieszę się, że Harry i Hope byli obecni. Cieszę się, że to właśnie Dumbledore udzielił im ślubu.
Teraz czekam aż złapią Petera, chociaż... Kurczę, tak szybko wzięli ten ślub i naprawdę boję się tego, że Syriusz skończy kanonicznie, czyli zginie w Ministerstwie Magii.
Będzie mi smutno jak tak będzie :(
Mam nadzieję, że jednak masz dla niego alternatywę w której żyje długo i szczęśliwie z Dorcas. :)
Jak zawsze życzę dużo weny!
Buziaki! :*
Hej,
UsuńJa też się nie popłakałam, ale uśmiech nie schodził mi z twarzy :) Bardzo się cieszę ich szczęściem, bo naprawdę na to zasłużyli po tych wszystkich latach.
Nie mogę powiedzieć co planuję, ale zdradzę, że ten plan miał się odbyć od samego początku:)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
O rany, aż się popłakałam normalnie, Uwielbiam czytać o ślubach, a ten był wyjątkowo wzruszający. Dorcas i Syriusz zdecydowanie zasłużyli na wspólne szczęście. Widać, że oboje wydorośleli i nareszcie dojrzeli do tej decyzji. Ich rozłąka była smutna, ale zdecydowanie potrzebna, musieli nauczyć się żyć osobno, aby później móc zaznać szczęścia razem. Szkoda tylko, że James i Lily nie doczekali tych chwil... No i rodzina Dorcas. Syriusz i Hope są cudowni. Oczywiście Hope całkowicie wdała się w tatusia hehe, ale ich relacja jest coraz lepsza i mam nadzieję, że taka pozostanie. Czekam z niecierpliwością na next i życzę weny.
OdpowiedzUsuńHej,
UsuńCieszę się, że takie emocje wywołał ten rozdział! Zdałam sobie sprawę, że to już trzeci ślub w tym opowiadaniu:) I mój ulubiony. Szkoda, że zabrakło Jamesa i Lily, to boli najbardziej.
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Drogi Merlinie, proszę, zabierz ode mnie wszelkie SUMY i daj mi w spokoju jeść, spać, czytać, pisać i oglądać seriale. Z góry ślicznie dziękuję!
OdpowiedzUsuńAdaline, dzień dobry!! :* Jak zwykle zwlekałam ze skomentowaniem, choć rozdział dawno przeczytany. Wybacz mi, to nie moja wina :(
Jaki ten rozdział był przyjemny! Był tak wspaniały, że aż się boję, czym nam teraz dowalisz.
Naprawdę nie sądziłam, że to wszystko pójdzie tak gładko, ale jednak bardzo, bardzo się cieszę <3 Dorcas i Syriusz pobrali się *_* Jakie to cudowne <3 <3 <3
Miłym akcentem był Dumbledore udzielający ślubu :)
A jeszcze bardziej spodobały mi się wzmianki o starych przyjaciołach. Aż mi się smutno zrobiło, że ich tam nie było... Lily, James przede wszystkim... Ale Marlena, Angus, Mary... Cała rodzina Dorcas... Oni wszyscy byli świadkami początków tego związku, kibicowali im, byli przy nich w tych złych momentach i w tych dobrych :( No i jeszcze fakt, że tatuś nie odprowadził jej do ołtarza :(
Spodobało mi się, że to Hope była świadkiem na ceremonii. Jednak przez lata Dorcas miała tylko ją.
Rozmowa Syriusza i Hope bardzo mnie wzruszyła <3 Była cudowna. Czekałam na ten moment bardzo, bardzo długo :') Syriusz to cudowny tatuś <3 Normalnie duma mnie rozpiera, tak bardzo wszyscy wydorośleli <3
No i mam nadzieję, że uda się im ta przeprowadzka we czwórkę. To by było cudowne zakończenie opowiadania. Szczęśliwe. Mam nadzieję, że takie właśnie będzie :)
No nic, do zobaczenia pod następnym postem! :* Z jednej strony mam nadzieję, że pojawi się szybko, bo nie mogę się doczekać rozwoju wydarzeń, a z drugiej, mam nadzieję, że trochę zwolnisz, bo ostatnio naprawdę nie wyrabiam :P Nie dogodzisz :D
Weny!
Ściskam mocno! :*
Hej,
UsuńJej naprawdę znając mnie jest to szok, że wszystko poszło tak gładko, ale bardzo się z tego cieszę! Uważam, że Dorcas i Syriusz po takim czasie właśnie tego potrzebowali - tej miłości i czasu z najbliższymi.
Tak, Colin odprowadzający do ołtarza byłby wspaniały, już to widzę!
Syriusz i Hope naprawdę się dogadują i widać między nimi tą więź.
Posty są pod wpływem weny, naprawdę! Nie mam na nie rady :D
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Aaa W końcu udało mi się ponadrabiać zaległości. Aż mnią nerwy targają, że pozwoliłam sobie na nie.
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam aż w końcu powiedzia sobie tak. Aż się popłakałam
Hej,
UsuńNajważniejsze, że doszłaś do tego długo wyczekiwanego momentu i mam nadzieję, że warto było! :D
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi, doktorowi Agbazarze, wspaniałemu rzucającemu zaklęcia, który przywrócił mi radość, pomagając mi odzyskać ukochaną, która zerwała ze mną cztery miesiące temu, ale teraz jest ze mną dzięki pomocy doktora Agbazary, wspaniałego koło zaklęć miłosnych. Dziękujemy mu za wszystko, możesz zwrócić się do niego o pomoc, jeśli jej potrzebujesz w trudnych chwilach poprzez: ( agbazara@gmail.com )
OdpowiedzUsuń