2019/05/25

Rozdział 55 „Piękno oddania”

Hope

Leżałam w dormitorium, ciesząc się chwilą samotności. Przeczytałam list od mamy dwa razy i cieszyłam się, że odzyskała pamięć. Mogłam się wiele dowiedzieć na temat jej wcześniejszego życia, rodziny, przyjaciół. Cieszyłam się, a mimo wszystko z tyłu głowy ciągle zastanawiałam się, dlaczego w takim razie mam używać nazwiska Carter. Nazywam się Hope Meadowes, ale skoro mama mnie poprosiła o nieużywanie tego nazwiska, to coś musiało w tym być. Chciałabym się dowiedzieć co takiego.
Wiesz kim są Charles i Leta Lestrange? Jeśli tak, omijaj ich szerokim łukiem. Proszę.
Co ja mam jej odpowiedzieć? Wiem, doskonale wiem. Leta, patrząca na każdego z góry, która gdyby tylko chciała, mogłaby być bardzo niebezpieczna? To widoczne od razu. I widoczne w jej stosunku do mojej osoby, szczególnie gdy rozmawiam z jej bratem. Charles, ten Charles z którym spędzam dużo czasu, zapewne zbyt dużo. Charles, który jest tajemniczy, mroczny na swój sposób, ale gdzieś w głębi dostrzegam w nim tą światłość. Poza tym jako jeden z nielicznych Ślizgonów nie uważa mnie za inną. Nie zwraca uwagi na to, że spędzam więcej czasu z Gryfonami, a w tym słynnym Harrym Potterem i nie przejmuje się komentarzami innych. Bądź co bądź, z daleka jest widoczne, że inni mają do niego ogromny szacunek. Może to przez nazwisko, a może sposób bycia. Tego nie wiedziałam. Poza tym tak naprawdę wiele o nim nie wiedziałam. Jedynie tyle, że on, Leta i Malfoy wychowywali się razem. Chłopak nigdy nie mówił o swoich rodzicach, ani o rodzinnych sprawach. W towarzystwie jest zimny, odległy, jednak gdy jesteśmy sami wydaje mi się, że potrafię do niego dotrzeć.
Omijaj ich szerokim łukiem. Dlaczego?
–– Hope. –– Odwróciłam głowę w stronę wejścia do dormitorium i dostrzegłam Astorię. –– Mówię do ciebie, słuchałaś mnie w ogóle?
–– Przepraszam –– odpowiedziałam automatycznie. –– Zamyśliłam się. Wyglądasz blado. –– Zmarszczyłam brwi, a brązowowłosa usiadła na swoim łóżku, odwracając się do mnie tyłem.
–– Nic mi nie jest. –– Po tonie jej głosu wiedziałam, że coś się stało. Nie chciałam jednak naciskać na dziewczynę. Astoria była bardzo skryta i nie lubiła publicznego wyrażania emocji. Jako jedyna z dziewczyn lubiła mnie. W jakiś sposób.
–– Gdybyś chciała porozmawiać, jestem tu –– powiedziałam i wstałam, kierując się do wyjścia. Złapałam za klamkę z zamiarem wyjścia, ale wtedy usłyszałam głos Greengrass.
–– Draco dziwnie się ostatnio zachowuje. –– Jej cichy głos dotarł do mnie, a ja zatrzymałam się raptownie. Odwróciłam się do dziewczyny i spojrzałam na nią. Harry sporo mi o nim opowiadał i blondwłosy chłopak nie zasłużył niczym, by móc go lubić. –– Wydaje mi się, że ma to jakiś związek z Letą i Chuckiem. Często ostatnio razem gdzieś znikają. –– Zmarszczyłam brwi i usiadłam obok brązowowłosej. –– Widuje cię czasem z Chuckiem. Nie wiesz o co może chodzić?
–– Nie mam pojęcia –– przyznałam szczerze. –– Nie rozmawiamy o takich rzeczach. Mało o nim wiem –– dodałam.
–– Jak każdy –– mruknęła. –– On i jego siostra nie lubią o sobie mówić. Chociaż Chuck jest bardziej przyjazny niż Leta…
–– Nie jedną osobę przyprawia o gęsią skórę –– potwierdziłam.
–– Ale ty jak zwykle nie przejmujesz się. –– Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i zaczesała kosmyk włosów za ucho.
–– Nie. –– Uśmiechnęłam się do niej, po czym wstałam z zamiarem udania się do Harry’ego, by powiadomić go o odzyskaniu pamięci przez moją mamę.
–– Dziękuję, Hope. –– Usłyszałam za sobą, uśmiechnęłam się pod nosem, po czym wyszłam z pomieszczenia.
Rozmowa z Astorią ponownie skłoniła mnie do przemyśleń nad dziwnym zachowaniem owej trójki. Ostatnio byłam tak zajęta innymi rzeczami, że nie zwróciłam uwagi na nic podejrzanego. Wydawało mi się, że Malfoy więcej udziela się w Brygadzie Inkwizycyjnej Umbrige, niż spędza czas z Letą i Charlesem. Musiałam się mylić. Weszłam do pokoju wspólnego Slytherinu i z miejsca spotkałam się z masą oczu, spoglądających na mnie z pogardą. Byłam zadowolona, że psychicznie radziłam sobie z tym wszystkim i teraz doskonale to rozumiałam, że Syriusz jest taki sam. Syriusz, bo nadal ciężko jest mi mówić do niego tato. Jeszcze jakiś czasem temu nie spodziewałam się, że kiedykolwiek go spotkam. Miałam cichą nadzieję, że on i mama dogadają się. To niesamowite uczucie widząc dwóje ludzi, którzy tak mocno na siebie oddziałują. Mam wrażenie, że widać to na każdym kroku i nadal nie pojmuje, że potrafią stawić czoło temu uczuciu, które gdzieś ciągle jest między nimi. Teraz, gdy mama pamięta swoje życie z Syriuszem, myślę, że dużo się zmieni w ich relacji, a przynajmniej miałam taką nadzieję. Chciałabym mieć rodzinę poza mamą. Naprawdę.
Nagle moje oczy spotkały się ze wzrokiem Lestrange’a. Charles siedział wraz z Letą, Malfoy’em i jego bandą. Jego wzrok wywiercał we mnie dziurę, ale zniosłam to dzielne. Dziwnie się czułam z tym, że chłopak w jakiś dziwny sposób oddziaływał na mnie, a nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Zazwyczaj trzymałam się na uboczu. Zerwałam nasze połączenie wzrokowe i wyszłam z lochów, kierując się na górę, w poszukiwaniu Harry’ego. Czasem drażniło mnie to, że mam tak długą drogę do przebycia, by się z nim zobaczyć. Tym bardziej, żeby z nim porozmawiać, musiałam czatować na innych Gryfonów, a nie wszyscy byli skorzy do pomocy, by poprosić samego Pottera, by wyszedł z wieży. Jego sława wzbudzała we mnie rozbawienie.
Wspinałam się po schodach, gdy usłyszałam dźwięki muzyki. Zaintrygowana zboczyłam z trasy i udałam się w stronie sali, gdzie rozbrzmiewała muzyka. Drzwi były uchylone, więc weszłam ostrożnie do pomieszczenia, dostrzegając Justyna Fincha–Fletchley’a.
Justyn pochodzi z mugolskiej rodziny, należy do Hufflepuffu i do Gwardii Dumbledore’a. Nie miałam okazji z nim za dużo rozmawiać, bo zawsze widziałam go w towarzystwie Hanny Abbott, Susan Bones i Ernesta Macmillana. Na pierwszy rzut oka widziałam, że Susan była w niego wpatrzona, ale blondwłosy zawsze wydawał mi się być w innym świecie. Wpatrywałam się w niego, zachwycona jego głosem i talentem muzycznym.
           
Jedno wiem: nie poddam się,
Galopem noc pokonać chcę.
Idźcie stąd, zostawcie mnie.
Tam czeka dom, a tu jest mi źle.
Do swoich wrócę stron,
Mam twardy kark, nie złamią go.
Jestem zdrów, zwyciężę znów.
Żadnej przegranej, szkoda słów.

Nie wiecie co w moim sercu się kryje.
Chcę żyć - i przeżyję.
Nigdy nie ulegnę, nigdy nie ulegnę wam, nie.
Kto nie dotrze do fal, nie popłynie na ich grzbiecie,
A wy tak właśnie chcecie.
Nigdy nie ulegnę, nigdy nie ulegnę Wam, nie.
Chcę wolnym być, chcę żyć.

To stale dręczy mnie
Dlaczego wszystko poszło źle?
Chcę już odejść stąd.
Nie jestem tam, gdzie jest mój dom.
I jedno wiem: Nie poddam się.
Ze wszystkich sił próbować chcę.
Ni kroku wstecz, to ważna rzecz.
Wy z drogi mej zabierajcie się precz.

Blondyn skończył, a ja zaczęłam klaskać. Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął, kłaniając nisko. Podszedł do mnie, mierzwiąc sobie włosy i spojrzał zaciekawiony.
–– Hope, co tutaj robisz? –– zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.
–– Chciałam znaleźć Harry’ego, a trafiłam tutaj –– odpowiedziałam szczerze, a blondwłosy zaśmiał się cicho.
–– Nie ty jedna chciałabyś go odnaleźć. –– Mrugnął porozumiewawczo, a ja wywróciłam oczami.
–– Potter nie ma u mnie szans –– zażartowałam, wywołując śmiech Justyna.
–– W takim razie postanowiłaś mnie podsłuchiwać? Jak ci się podobało? –– Uniósł brwi do góry.
–– Nieźle –– odpowiedziałam zdawkowo, a chłopak pokręcił głową, uśmiechając się pod nosem. –– Muszę lecieć. Ćwicz dalej, może następnym razem powiem dobrze. –– Pomachałam mu na odchodne, a chłopak wpatrywał się we mnie zaciekawiony, po czym odmachał i wszedł z powrotem do pomieszczenia.
Po dwudziestu minutach udało mi się w końcu wspiąć na to przeklęte piętro i los mnie wynagrodził, bo w tym samym czasie Harry wyszedł zza portretu Grubej Damy.
–– Dobrze, że jesteś! –– zawołał, a ja miałam już ochotę mu odwarknąć, jednak uśmiech na jego twarzy rozproszył mnie. –– Słyszałaś dobre wieści?
–– Jakie wieści? –– zapytałam zbita z pantałyku.
–– Syriusz i Dorcas się pobierają. –– Stałam wpatrując się w czarnowłosego i nie wierzyłam w słowa, które wypowiedział. –– To dobra wiadomość, prawda?
–– Ja… –– zająkałam się. –– Dobra. Cholera, bardzo dobra wiadomość. –– Przytuliłam Harry’ego z całej siły, śmiejąc się jak głupia.
Miałam mieć rodzinę. Prawdziwą rodzinę.

*

Wolnym krokiem kierowałam się w stronę łóżka, by za chwilę położyć się obok ukochanego. Syriusz wpatrywał się we mnie, uśmiechając zawadiacko, a ja uniosłam rozbawiona do góry widząc jego minę.
–– Musisz znaleźć sukienkę –– powiedział mi, a ja parsknęłam śmiechem.
–– Oszalałeś. Po co się tak śpieszyć? –– Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, a mężczyzna ucałował moje knykcie.
–– Będziesz moja –– odpowiedział krótko. Przybliżyłam się do jego ust i złożyłam lekki pocałunek.
–– Przecież jestem.
–– Fakt, ale nie prawnie.
–– Prawnie jesteś kryminalistą, kochanie.
–– Och, na pewno gdybyś chciała pomieszać coś w papierach, udałoby ci się.
–– Jesteś niepoważny.
–– Ale twój.
–– Mój. –– Ponownie go pocałowałam, tym razem dłużej zatracając się w tej przyjemności. –– Wychodzę dziś z Emmą i Tonks –– zakomunikowałam, a mężczyzna uniósł brwi zaintrygowany.
–– Już prawie zapomniałem, jak to jest po prostu wyjść. –– Skrzywił się lekko i westchnął.
–– Jeszcze trochę, zaufaj mi. Myślałam o tym i… –– zatrzymałam się na chwilę. –– Musimy znaleźć Pettigrew. To będzie dowód, którego nie da się podważyć.
–– Też o tym myślałem –– przyznał. –– Jak tylko go dopadnę… –– Syriusz zacisnął szczękę.
–– Obiecuję, że spotka go kara. –– Złapałam go po obu stronach twarzy. –– Chciałabym zamieszkać w Bristolu –– dodałam.
–– Gdzie ty i ja –– odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się do niego. –– Poza tym mam z tym miastem bardzo dobre wspomnienia.
–– Ja też, kochanie.
Wieczorem pożegnałam się z Blackiem i wraz z Emmeliną i Tonks udałyśmy się do mieszkania Nimfadory. Stwierdziłyśmy, że tak będzie bezpieczniej. Siedziałyśmy na podłodze, przy małym stoliku kawowym i popijałyśmy Ognistą Whiskey.
–– To chyba wieczór panieński, co nie? –– zasugerowała Emma, a ja pokręciłam głową, śmiejąc się.
–– Jasne, że tak! Skoro ślub lada moment, to na co czekać? –– odpowiedziała Tonks i uniosła szklankę do góry. –– Wypijmy zdrowie za przyszłą panią Black!
–– Meadowes-Black –– zaznaczyłam. –– Nie mam zamiaru porzucać swojego nazwiska.
–– Nie dziwie się. –– Emmelina uśmiechnęła się do mnie i złapała mnie za rękę. –– Dorcas, tak się cieszę, że wróciłaś do nas. Cała ty. Bardzo za tobą tęskniłam.
–– Emmo, żałuję, że nie mogłam być z tobą… –– Złapałam ją mocniej za dłoń. –– Will bardzo cię kochał i przykro mi, że nie znalazłaś nikogo, kto mógłby go zastąpić.
–– Nie jesteś lepsza… –– zauważyła. Parsknęłam i przyznałam jej rację.
–– Emmo, przecież możesz jeszcze spróbować stworzyć z kimś relację. –– Tonks spojrzała znacząco na brązowowłosą, która pokiwała przecząco głową.
–– Mogłabym, ale nie chcę. Śmierć Willa bardzo na mnie wpłynęła, Tonks. Długi czas zmagałam się z depresją, aż znalazłam w sobie tyle siły, by móc się z tym zmierzyć. Wystarczy mi to co mam, ale co z tobą? I naszym poczciwym Remusem? –– dopytywała. Kobieta westchnęła, po czym upiła sporego łyka z szklanki.
–– Wydaje mi się, że to skomplikowane –– wytłumaczyła. –– Wiem, że coś jest między nami, jednak Remus… Boi się tej relacji. Nie akceptuje swojego wilkołactwa i uważa, że przez to jest skreślony na poważniejszą relację.
–– Skąd ja to znam. –– Pokręciłam głową zdegustowana. –– Zawsze taki był. Nieważne co mu się mówiło i tak uważał swoje.
–– Mimo to wydaje mi się, że ostatnia przemiana z Hope bardzo mu pomogła. –– Uśmiechnęłam się na myśl o mojej córce. –– Nadal jest mu ciężko, a zmiana myślenia nie następuje z dnia na dzień, ale widzę nadzieję.
–– Remus jest wspaniałym człowiekiem i warto o niego walczyć –– przyznałam. –– Nie poddawaj się Tonks.
–– Nie zrobię tego. –– Uśmiechnęła się. –– Ciekawe czy Hestia pojawi się na waszym ślubie.
–– Wolałabym nie –– odpowiedziałam z Emmą w tym samym czasie i wybuchnęłyśmy śmiechem. –– Zdaje sobie sprawę, że jest dla Syriusza ważna, ale czułabym się niezręcznie.
–– Hestia jest dobrą kobietą –– zaprzeczyła Tonks. –– Rozumiem cię Dorcas, ale uwierz mi, gdyby nie ona..
–– Wiem. –– Skrzywiłam się. –– Wiem…
–– Tak, tak wiemy, że jest wspaniała. –– Vance wywróciła oczami, a brązowowłosa dała jej kuksańca w bok.
–– Otworzę drugą butelkę, co? –– zaproponowała Tonks.
–– Koniecznie. –– Dopiłam bursztynowy trunek do końca i uśmiechnęłam się pod nosem. Potrzebowałam takiego babskiego wieczoru.

*

Roześmiałem się głośno, słysząc opowieść Kingsley’a i stuknąłem się szklankami wraz  przyjaciółmi. Miłą niespodzianką było dla mnie to, że Lupin zorganizował dla mnie takie spotkanie. Stwierdził, że skoro dziewczyny mają swój wieczór, powinniśmy mieć własny. Całkowicie się z nim zgodziłem.
–– Wiesz, na początku nie wiedziałem, że ciebie i Dorcas coś łączy. Sam chciałem się z nią umówić –– przyznał Shacklebolt, kręcąc trunkiem w szklance, by za chwilę go wypić.
–– Wcale się nie dziwię –– odpowiedziałem, nie będąc zły na przyjaciela. –– Dorcas przyciąga jak magnes.
–– Zawsze była bardzo pewna siebie. –– Remus uśmiechnął się lekko. –– Potrafiła dyrygować Syriuszem jak nikt. –– Spojrzałem na niego spode łba, a Kingsley zaniósł się śmiechem.
–– Nie koloryzuj…
–– Chciałbym to zobaczyć –– rozmarzył się czarnoskóry.
–– Dobrze, że zawsze mogę na ciebie liczyć, przyjacielu. –– Remus uśmiechnął się szeroko, po czym wzniósł toast za moje oświadczyny.
–– Myślałem, że nigdy tego nie doczekam –– przyznał szczerze. –– Bardzo się zmieniłeś mój przyjacielu i jestem pewny, że James i Angus byliby z ciebie dumni.
–– Tak, pewnie tak. –– Westchnąłem, myśląc o moich zmarłych przyjaciołach. –– Chciałbym, żeby tu byli.
–– Wiem, Syriuszu. Ja też. –– Kingsley przeprosił nas na chwilę i udał się do toalety, a ja spojrzałem poważnie na Remusa, który uniósł pytająco brew do góry.
–– Remusie, chciałbym, żebyś został moim drużbą –– poprosiłem. –– Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
–– Łapo… To ogromny zaszczyt. Dziękuję. Oczywiście, że będę. –– Wstałem i zamknąłem go w niedźwiedzim uścisku. Remus był moim najbliższym przyjacielem i nie wyobrażałem sobie nikogo innego na tym miejscu.
–– Patrzcie kto tu się nam nawinął! –– zawołał czarnoskóry, a do pomieszczenia wszedł wraz z dziewczynami. Uśmiechnąłem się lubieżnie i z marszu podszedłem do mojej brązowowłosej piękności. Jej zaróżowiałe policzki świadczyły o sporej dawce alkoholu, ale dostrzegłem, że Emma i Tonks nie są lepsze. Tonks od razu podbiegła do Remusa, a ja uśmiechnąłem się widząc tą scenę.
–– Mam nadzieję, że byłaś grzeczna –– zagadnąłem i nie dałem jej odpowiedzieć, tylko pocałowałem ją czule. Kobieta zarzuciła mi ręce na szyję, przybliżając się do mnie. Przy niej czułem się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie.
–– Nadal w to wątpisz? –– Uniosłem rozbawiony brwi, słysząc jej odpowiedź. Pokręciłem głową i objąłem ją w pasie, podchodząc bliżej do naszych przyjaciół.
–– W taki oto sposób połączyliśmy dwa wieczory. Nie jest to zgodne z tradycją… –– Tonks wzruszyła ramionami.
–– Nie jest zgodne z tradycją, ale jest nasze. Zdrowie! –– Wziąłem szklankę i uniosłem ją wysoko. Kingsley szybko napełnił puste szklanki dziewczyną i razem wznieśliśmy toast, rozmawiając i spędzając czas w swoim towarzystwie. Nie mogło być lepiej.

Od Autorki: Hej, kochani! W końcu mamy sobotę, która naprawdę jest piękna. Mam nadzieję, że tak już zostanie. Jak podoba się Wam rozdział? Ostatnio Adrianna mnie natchnęła na ponowne przesłuchanie Studia Accantus i ta piosenka super mi tu pasowała: Nigdynie ulegnę. Polecam! Pozdrawiam ;*

            

10 komentarzy:

  1. Ach widzę, że w Hogwarcie znów zaczyna się dziać, robi się niebezpiecznie, lecz tym razem to Hope i Harry będą musieli się z tym zmagać. Syriusz i Dorcas są tacy słodcy razem. Wszystko na razie jest sielanka, planują ślub, ale widać mają też inne plany. Chcą znaleźć Petera, czy im się to uda? Mam nadzieję, że tak, no ale chcieć to ja sobie mogę hehe. Życzę weny i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Hogwart skrywa wiele tajemnic i ma duże pole manewru... Tym bardziej, że Hope i Harry lubią wpadać w kłopoty.
      Dorcas i Syriusz w końcu mogą być razem, to cud!

      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Syriusz i Dorcas!!!!! *-*
    Cudowniiii < 333
    W końcu beda prawdziwą rodziną ^^
    Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenki, kochana ♥
    ♥ Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Są świetni i w końcu są razem! Hope też tego potrzebowałą.

      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Kocham Studio i wszystkie ich piosenki
    Diana Artemis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Studio jest niesamowite! I jeszcze ukochane bajki z dzieciństwa!

      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. Cześć!
    (Jak coś, to Studio Accantus też kocham! ;))
    Hope i jej tęsknota za posiadaniem rodziny bardzo mnie ujęła. Jest silna, dawała sobie świetnie radę, ale sama jest świadoma tego, że w jej życiu kogoś brakowało i cieszę się, że to ma się zmienić. Wiadomo, że ich więź nie jest jakaś bardzo mocna, ale zarówno ona jak i Syriusz są otwarci na siebie i to kwestia czasu aż będą ze sobą zżyci.

    Hope i Charlus... Hm... Nie dziwię się, że ona się nim fascynuje. Tajemniczy, małomówny, szorstki w obyciu i pewnie przystojny :P Pojawia się też Justyn i trochę tak podejrzewam, że może wytworzy się taki trójkąt, jak było w sytuacji Dorcas, Syriusza i Regulusa. Chociaż teraz, moje myśli jakoś wędrują ku Charlesa. Myślę, że jest w nim coś innego, dobrego.
    Mam nadzieję, że się nie mylę i Hope nie będzie przez niego cierpiała.

    Fajnie też, że Dorcas ją ostrzegła i Hope wzięła słowa matki do serca, chociaż nie ma pojęcia o co chodzi. Fajnie też, że chodzi do Harry'ego ze swoimi podejrzeniami.
    Trochę się zdziwiłam, że ona jeszcze nie wie o zaręczynach, ale przypomniałam sobie, że Harry'emu napisał Syriusz. Fajnie zareagowała, aż się uśmiechnęłam z jej szczęścia!

    Remus i Tonks krążą koło siebie tak blisko! Ale już niedługo! ;D

    Jeju, jest taka sielanka, że boję się tego, co się wydarzy w następnych rozdziałach. Mam nadzieję, że szybko odnajdą Petera i Syriusz będzie niewinny.
    Nie chciałabym, żeby Syriusz skończył kanonicznie. :)

    Jak zawsze, życzę dużo weny!
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Hope i Syriusz już czują między sobą więź, choć tak jak napisałaś, nie jest ona jeszcze tak mocna.
      Charles jest bardzo tajemniczy i nie wiadomo czego się po nim spodziewać, za to Justyn to dobry chłopak;)
      Hope tylko udaje, że wzięła sobie to do serca. Ciągle ma mnóstwo pytań :P
      Będzie się działo:)

      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Dzień dobry! :*

    Rozdział czytałam już wczoraj, ale najpierw nie miałam głowy do skomentowania, a potem tak się zakręciłam, że zapomniałam i jak sobie przypomniałam, to już było późno bardzo i tak oto jestem tu dopiero dzisiaj.

    Hope jest świetna. Bardzo mi jej szkoda się zrobiło jak tak zaczęła rozmyślać o swojej rodzinie. Dorcas jest cudowną matką, ale obojga rodziców jej nie zastąpi. Miło, że wreszcie tak naprawdę ma ojca i choć jeszcze nie czuje tej więzi aż tak bardzo, jestem pewna, że niedługo to się zmieni :) Co do Lestrange'ów, to wciąż bardzo mnie ciekawi, po której stronie stoi Charlus. Jego zachowanie jest bardzo dwuznaczne. Ale jak skrzywdzi moją kochaną Hope, nogi z dupy powyrywam! Justyn i piosenka! Noooo, tego się nie spodziewałam :D Ale fragment wyszedł naprawdę uroczo :) A czytając komentarze, naprawdę miło mi się robi, gdy widzę, że fanów Accantusa jest więcej :D

    Ojeju, niech oni naprawdę znajdą Petera. Fajnie, że Dorcas wyszła z inicjatywą, naprawdę. Oby się udało. Syriusz byłby w końcu wolny. Myślę, że teraz, gdy ma już Dorcas i Hope, jest to jego największe marzenie. Trzymam kciuki, żeby się udało.

    Wieczór panieńsko-kawalerski wyszedł super :D I jeszcze Tonks z Remusem... Ach, uwielbiam ich! <3

    Czekam na więcej!

    Pozdrawiam i weny życzę! :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dokładnie, Dorcas nie zastąpi jednak obojga rodziców, choć całe życie się o to starała. Więź z Syriuszem już jest, mimo wszystko:)
      Charles sam nie wie po której jest stronie, dlatego będzie się z nim działo. Justyn mnie ujął :D
      Ja też trzymam kciuki, żeby im się udało!

      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń

Witaj nieznajomy... ;)
Jeśli już tu jesteś, zostaw proszę ślad po sobie.
Będzie mi niezmiernie miło wiedzieć, co sądzisz o mojej twórczości.
Pozdrawiam i zachęcam do czytania,
Adaline