Lekarz wypisał mnie ze szpitala, kazał się
oszczędzać i uważać na siebie. Podziękowałam mu z wdzięcznością, jednak mimo
to, musiałam udać się do Ministerstwa i porozmawiać z Kingsley’em na temat
nowego szefa Departamentu Przestrzegania Prawa. Po drodze zaopatrzyłam się
również w świeże ubrania i doprowadziłam się do porządku w toalecie już w samym
Ministerstwie. W drodze do urzędu, byłam wyjątkowo ostrożna i rozglądałam się
na wszystkie strony. Nie mogłam pozwolić, by znów ktoś mnie zaskoczył. Weszłam
do środka, dostrzegając ogromną ilość czarodziejów i czarownic. Zaczęłam
przepychać się przez nich, by dotrzeć do windy i udać się na odpowiednie piętro.
W windzie było zaledwie kilku czarodziejów, gdy urządzenie zatrzymało się, a moim
oczom ukazał się Artur Weasley.
–– Eleno! –– zawołał i uśmiechnął się. Podszedł do
mnie bliżej, a ja również odpowiedziałam mu uśmiechem.
–– Mów mi Dorcas, proszę –– powiedziałam
automatycznie, a rudowłosy pokiwał głową, przypatrując mi się z zaciekawieniem.
–– Jak się czujesz? –– zapytał przyciszonym
głosem.
–– Wszystko dobrze. Arturze, porozmawiamy później ––
zaakcentowałam, zdając sobie sprawę, że inni nas podsłuchują. –– Miłej pracy. ––
Winda zatrzymała się, a ja wysiadłam z niej i pomachałam rudowłosemu na pożegnanie.
Udałam się do gabinetu Moody’ego, mając nadzieję, że spotkam tam Kingsley’a.
Nie pomyliłam się i gdy zapukałam i weszłam do pomieszczenia, mężczyzna wstał
pośpiesznie z fotela i podszedł do mnie, przytulając mnie. Uśmiechnęłam się
szczerze i poklepałam go po plecach.
–– Dobrze wyglądasz –– zagaił, a ja uśmiechnęłam
się w odpowiedzi. –– Wraz z Tonks mieliśmy cię odwiedzić, ale widzę, że długo
nie zabawiłaś w Mungu.
–– Nic mi nie jest –– zapewniłam. –– Jak się czuje
Emmelina?
–– Lepiej. Silne zaklęcie ugodziło ją w pierś.
Będzie miała bliznę –– wytłumaczył, a ja skrzywiłam się lekko. –– To nie twoja
wina –– dodał, widząc moją minę.
–– Gdyby nie ja, nie byłoby was tam ––
zaprzeczyłam i westchnęłam. –– Mimo to dziękuję. Zapewne nie przeżyłabym,
zostając tam dłużej.
–– Podziękowania należą się przede wszystkim
Syriuszowi –– powiedział. –– Teraz już Śmierciożercy wiedzą, że znajduje się w
Londynie.
–– Kingsley, powiedz mi proszę coś o nowym szefie
Departamentu Przestrzegania Prawa –– zmieniłam temat, a czarnoskóry westchnął i
usiadł na fotelu. Wzięłam głęboki wdech, nie pokazując jak wzmianka o Syriuszu
oraz tym co dla mnie zrobił, podziałała na mnie. Chciałam go bardzo zobaczyć,
ale bałam się. Teraz, pamiętając wszystko, po prostu się bałam.
–– Pius
Thicknesse, bardzo dobry i odpowiedzialny czarownik –– wytłumaczył. –– Myślę,
że godnie zastąpi Amelię.
–– Och, dobrze. Miałam po prostu złe przeczucia. ––
Pokręciłam głową. –– Nie będę w takim razie zajmować ci więcej czasu.
–– Nie masz się czym przejmować. –– Kingsley
uśmiechnął się w moją stronę, a ja pokiwałam głową. Wstałam i skierowałam się
do wyjścia.
–– Dziękuję. Za wszystko. –– Pożegnałam się i
wyszłam z pomieszczenia. Przeszłam obok boksów, konkretnie kierując się do miejsca,
w którym powinna siedzieć Tonks. Od razu ją zauważyłam i na jej widok uśmiech
pojawił się mi na twarzy.
–– Co ty tu robisz! –– zawołała, wstając pośpiesznie
i przewracając stertę dokumentów, leżącą na jej biurku. –– Cholera…
–– Tonks. –– Przytuliłam ją z całej siły, ciesząc
się, że nic jej nie jest. –– Muszę z tobą porozmawiać. –– Kobieta kiwnęła głową
i razem zebrałyśmy dokumenty w jedno miejsce, by móc wyjść na moment. Nie
czekając na pytania od brązowowłosej, zwierzyłam się jej, że odzyskałam pamięć.
–– Wow, niezła historia –– skomentowała, a ja
spojrzałam na nią spode łba. –– Jak się z tym wszystkim czujesz? No wiesz,
wiedząc o wszystkim?
–– Ciężko mi –– przyznałam szczerze. –– Chciałabym
ponowie udać się do Arnold Vale, a potem do Doliny Godryka,, Highgate i St.
Mary w Carew. Tam, gdzie są pochowani moi bliscy. Potrzebuję przy sobie kogoś bliskiego
–– wytłumaczyłam, mając nadzieję, że przyjaciółka dotrzyma mi towarzystwa.
–– Oczywiście, że z tobą pójdę –– odpowiedziała,
nim zdążyłam o to zapytać. –– El.. Znaczy się, Dorcas. Muszę się przestawić. ––
Uśmiechnęła się. –– Nie powinnaś zabrać kogoś z twoich przyjaciół, ja…
–– Tonks, ty jesteś moją przyjaciółką. Lily na
pewno jest zachwycona, że to właśnie ty zajęłaś jej miejsce –– zwierzyłam się i
poczułam łzy w kącikach oczu, myśląc o rudowłosej.
–– Kochana jesteś. –– Brązowowłosa rzuciła mi się
na szyję, uśmiechając się od ucha do ucha. –– Ty również jesteś moją
przyjaciółką. Najlepszą.
–– Jest jeszcze coś… –– Tonks była zszokowana,
dowiadując się, że Bellatrix i Rudolf mają dzieci. Nikt o tym nie wiedział. ––
Ja wiem, za to oni nie wiedzą o mojej córce. Będzie bezpieczniej, jeśli będzie
przedstawiała się jako Carter.
–– Napisz do niej. –– Tak właśnie zrobiłam. Wyjawiłam
jej prawdę oraz poprosiłam, by uważała na siebie. Nie chciałam, by martwiła się
porwaniem, dlatego postanowiłam ukryć to na razie. Teraz najważniejsze było dla
mnie jej bezpieczeństwo.
–– Ruszamy?
*
W ostatnim momencie złapałem Emmelinę, gdy prawie
upadła, potykając się o wstający kant podłogi. Spojrzałem na nią z politowaniem.
–– Chcesz wyglądać jeszcze gorzej? –– zapytałem, a
kobieta wywróciła oczami.
–– Milutki jak zawsze –– odpowiedziała. ––
Potknęłam się.
–– Mogłaś…
–– Syriusz…
–– Jesteście zabawni –– skomentował Lupin stając w
futrynie drzwi. –– Gdybym was nie znał, stwierdziłbym, że zachowujecie się jak
stare dobre małżeństwo. –– Parsknąłem śmiechem, a brązowowłosa pokręciła głową.
–– Coś w tym jest –– mruknąłem, a Emma dała mi
kuksańca w bok.
–– Po moim trupie.
–– Patrząc na twoją uważność, to niedługo, co nie?
–– wtrąciłem, przez co kobieta uderzyła mnie w ramię. –– No co!
–– Gorzej niż dziecko. –– Pokręciła głową i
usiadła przy stole.
–– Dorcas wyszła ze szpitala na własne życzenie ––
przerwał nam Remus, a ja zmarszczyłem brwi. –– Rozmawiałem z Hestią. Podobno
dziwnie się zachowywała.
–– Torturowali ją, Remusie –– zauważyłam Emma,
krzywiąc się lekko. –– Na pewno to przeżyła. Black, jesteś okropny –– dodała
patrząc na mnie. –– Nigdy nie przepadłam za Hestią, ale to okrutne, nawet jak
na ciebie…
–– Wiem. –– Skrzywiłem się. –– Ale ufam jej.
Wiedziałem, że postąpi słusznie. –– Wstałem, zdenerwowany. –– Gdzie ona jest?
Jak zwykle musi…
–– Co takiego? –– Nie wiedziałem skąd, ale w
drzwiach, obok Lupina stanęła Dorcas. Zastanawiałem się jakim cudem nie
dostrzegłem, że weszła i uniosłem pytająco brwi do góry.
–– Musi wszystko zrobić po swojemu –– dokończyłem,
szczęśliwy, że widzę brązowowłosą. Kobieta zaśmiała się i pokiwała głową. Rzeczywiście,
była jakaś inna.
–– Jak się… –– Emmelina nie zdążyła powiedzieć, gdy
brązowowłosa jej przerwała.
–– Och, proszę. Nic mi nie jest. Emmo, co z tobą? ––
zapytała z troską. –– Powinnam cię przeprosić, to moja wina…
–– Och, proszę –– przerwała tym razem Vance, a ja
pokręciłem głową słysząc obie kobiety. –– Wydajesz się inna –– dostrzegła brązowowłosa
bacznie obserwując Dorcas.
–– Myślisz, że poprzestawiali mi w głowie? ––
Uniosła brwi rozbawiona.
–– Myślę, że jesteś wyjątkowo żartobliwa jak na
Elenę –– odpowiedziała szczerze i oparła się o krzesło, zakładając dłonie na klatkę
piersiową.
–– Fakt –– przyznała. –– Jednak jak na Dorcas w
sam raz.
–– Jest coś, o czym nam nie powiedziałaś?
–– Wiele –– odpowiedziała i wzruszyła ramionami. ––
Zabroniłeś Stworkowi ze mną rozmawiać? –– Spojrzała na mnie, a ja otworzyłem
buzię po to, by za chwilę ją zamknąć. Skąd…?
–– Możliwe, że tak zrobiłem –– odpowiedziałem po
chwili zagadkowo, a brązowowłosa wywróciła oczami.
–– Idiota –– skomentowała. Podszedłem do niej
wolnym krokiem i stanąłem naprzeciwko. Brązowowłosa wpatrywała mi się w oczy, a
ja chłonąłem jej widok i czułem to magnetyczne przyciąganie. –– Przyszedłeś po
mnie. –– Rzuciła mi się na szyję, a ja automatycznie uniosłem ją ku górze i uśmiechnąłem
się, szczęśliwy. –– Ryzykowałeś życiem, a mimo to byłeś tam.
–– Nie mógłbym być nigdzie indziej.
–– Podobno,
jeżeli ktoś jest sobie przeznaczony, to choćby i świat się walił, to dwójka
tych osób zawsze ze sobą będzie. Nieważne gdzie, nieważne jak. Miłość. A ja
wierzę, że nam się uda. Jak nie teraz to kiedyś. –– Otworzyłem szerzej oczy,
doskonale pamiętając słowa, które powiedziała mi brązowowłosa w siódmej klasie.
Serce zabiło mi jak dzwon, patrząc w jej oczy, oczy pełne ciepła i miłości,
którą tak dobrze pamiętałem.
–– Choćby i
świat się walił, a świt miał jutro nie nastać to zawsze będę cię kochał.
Zawsze. –– Dostrzegłem krople łez na policzkach kobiety i kciukiem starłem
je z twarzy.
–– Nigdy nie przestałam cię kochać –– wyznała, a ja
położyłem swoją dłoń na jej talii.
–– A ja ciebie –– odpowiedziałem zgodnie z prawdą
i nie zastanawiając się długo, pocałowałem brązowowłosą, wkładając w to
wszystkie uczucia, które od lat się we mnie gromadziły. Meadowes zarzuciła mi ręce
na szyję, a ja mocniej przycisnąłem ją do siebie. Nic innego się dla mnie teraz
nie liczyło. Po chwili oderwałem się od niej, a kobieta wychyliła się za mnie,
by spojrzeć przepraszającym wzrokiem na naszych przyjaciół.
–– Już, możemy zadawać pytania? –– zironizowała
Emmelina, by po chwili wstać i rzucić się w objęcia brązowowłosej. –– Odzyskałaś
pamięć! Jak…?
Dorcas wzięła głęboki wdech, po czym usiedliśmy
przy stole i brązowowłosa opowiedziała nam całą historię oraz rzeczy, których
dowiedziała się będąc przetrzymywaną u Malfoy’ów. Nie wypuszczałem jej dłoni z
objęć, a gdy zaczęła opowiadać o swojej rodzinie, trzymałem ją mocno, dodając otuchy.
–– Regulus mnie uratował –– powiedziała w końcu i
spojrzała mi prosto w oczy. –– Rzucił też na mnie zaklęcie zapomnienia i wiem,
że gdyby nie to, nie byłoby mnie dzisiaj z wami. Byłam zbyt słaba… –– Chciałem
zaprzeczyć, ale kobieta położyła mi palec na ustach. –– Taka jest prawda, Syriuszu.
Zaprowadź mnie do pokoju Regulusa –– poprosiła, a ja zgodziłem się, choć nigdy
nie odwiedzałem tego pokoju. Byłem w nim jeden jedyny raz, gdy ponownie tu
zamieszkałem. Dorcas nie puszczała mojej ręki. Weszliśmy po schodach na górę i
stanęliśmy przed drzwiami do pokoju mojego brata. Wpatrywałem się w nie przez
dłuższą chwilę, po czym nacisnąłem klamkę i weszliśmy do środka.
Sypialnia Regulusa nie zmieniła się od czasu, gdy
tutaj byłem. Nawet przy większych porządkach, które robiliśmy tu w wakacje, ten
pokój został nietknięty. Brązowowłosa rozglądała się, by po chwili podejść do
pierwszej lepszej szafki. Otworzyła ją i zaczęła przeszukiwać rzeczy. Podążyłem
za jej przykładem, choć nie do końca wiedziałem, czego szukać. Nagle dostrzegłem,
że kobieta zamarła, trzymając coś w dłoni. Podszedłem do niej bliżej, a ona po
kilku chwilach dała mi list, ocierając łzy. Prócz tego trzymała w dłoniach
nasze zdjęcie, drugi list, a także pierścionek. Pierścionek, który podarowałem
jej na święta i był wyrazem mojej miłości do niej. Zacząłem czytać list, od razu
rozpoznając pismo mojego brata.
Droga
Dorcas,
Tak
naprawdę miałem nadzieję, że nigdy nie znajdziesz tego listu, ale w głębi serca
wiedziałem, że to zrobisz. Zapewne jesteś na mnie wściekła za to, że przeze
mnie utraciłaś tak wiele cennych wspomnień, jednak gdybym miał to zrobić
jeszcze raz, zrobiłbym to. Nie byłaś gotowa na to, co się stało i mam ogromną
nadzieję, że poukładałaś sobie życie na nowo, tak jak mi obiecałaś.
Chciałbym,
żebyś wiedziała, że dzięki Tobie zmieniłem się. Odkryłaś we mnie człowieka, którym
chciałbym być, gdyby nie moje wcześniejsze wybory, przez które z góry byłem już
przesądzony.
Bądź
szczęśliwa. O nic więcej nie chcę Cię prosić.
Regulus
PS.
Dbaj o mojego starszego brata. Potrzebuje Cię.
–– Jest jeszcze coś… –– Dorcas podała mi drugi
pergamin, a ja westchnąłem, nie zdawając sobie sprawy, jak mocno zadziałają na
mnie słowa Regulusa.
Dbaj o
mojego starszego brata.
To ja powinienem dbać o niego.
Wziąłem drugi list w dłonie i zagłębiłem się w
tekst, otwierając szerzej oczy z każdą kolejną linijką tekstu. W oczach czułem
łzy.
Chciałabym,
chciałabym móc powiedzieć żegnaj
Powiedziałabym
to co chciałam
Może
nawet bym za Tobą zapłakała
Gdybym
wiedziała że to będzie ostatni raz
Złamałabym
moje serce na pół
Próbując
ocalić część Ciebie
Nie
chcę czuć innego dotyku
Nie
chcę wzniecać innego ognia
Nie
chcę znać innego pocałunku
Żadne
inne imię nie wyjdzie z moich ust
Nie
chcę oddawać mojego serca
innemu
obcemu
Nie
chcę aby kolejny dzień się zaczął
Nie
wpuszczę nawet światła słonecznego
Nie, nigdy
więcej nie pokocham
Nigdy
więcej nie pokocham
Nie myśląc długo, porwałem Dorcas w ramiona, płacząc
niczym dziecko. Pozwoliłem, by emocje zawładnęły moim ciałem.
Syriusz Black płakał.
–– Csii… –– uspokajała mnie Meadowes. –– Jestem
tutaj. Z tobą –– mówiła. Mocniej przytuliłem ją do siebie.
–– Nie zostawiaj mnie –– poprosiłem i spojrzałem na
nią.
–– Nigdy cię nie zostawię. Obiecuję –– powiedziała
i pocałowała mnie. Oddałem jej pocałunek i kilka chwil później oderwałem się od
niej, by złapać ją za rękę, w której miała pierścionek.
–– Dorcas Meadowes, zostań moją żoną –– powiedziałem
pewnie, a kobieta otworzyła usta ze zdziwienia. –– Wiem, że jestem skazańcem.
Nie mogę nawet wyjść z tego przeklętego domu, ale wiem jedno. Kocham cię i
zawsze będę cię kochał, dlatego zostań ze mną. Póki śmierć nas nie rozłączy.
–– Póki śmierć nas nie rozłączy –– powtórzyła,
pozwalając, bym założył jej pierścionek na serdeczny palec. Brązowowłosa nie
myśląc długo, rzuciła mi się w ramiona, a nasze usta ponownie odnalazły się w
dzikim tańcu. –– Gdy ostatni raz mi go dawałeś, zarzekałeś się, że nie jest on
zaręczynowy.
–– Byłem głupi –– przyznałem szczerze. –– Już
wtedy powinienem to zrobić. Powinienem być z tobą i walczyć o ciebie.
–– Gdybyś to zrobił, zapewne odnieślibyśmy porażkę
–– zaprzeczyła. –– Byłam zbyt emocjonalna i niedojrzała. Minęło szesnaście lat.
Młodsza nie będę…
–– Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza. ––
Uśmiechnęła się, wtulając się mocniej we mnie. –– Chodźmy stąd, chciałbym ci coś
pokazać również w mojej sypialni –– szepnąłem jej do ucha, a kobieta uniosła
rozbawiona brwi, spoglądając na mnie.
–– Myślałam, że nigdy tego nie zaproponujesz. ––
Wzięła mnie za rękę i pociągnęła na korytarz. Podniosłem ją gwałtownie, a brązowowłosa
objęła nogami moją talię, wpijając się zachłannie w moje usta.
W tym momencie nic innego nie było dla mnie ważne,
jak osoba, którą otrzymam w ramionach i która wróciła do mnie, po tak wielu
latach. Wróciła i nie zamierzała być nigdzie indziej. Zamierzała być ze mną.
Od Autorki: Hej
kochani! Powiem szczerze, nie spodziewałam się, że wyjdzie mi z tego rozdziału
takie romansidło, a jednak! Po wczorajszym odcinku Gry o Tron i uświadomienia,
że to już koniec pewnej epoki GoT, mam depresję i naprawdę miałam ochotę
napisać COŚ ZŁEGO. Może powinnam częściej mieć taką ochotę, skoro wychodzi mi z
tego taka miłość? : ) Cóż, co sądzicie o takim obrocie wydarzeń? Pozdrawiam ;*
To chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów *-*
OdpowiedzUsuń< 333
Doriusz!!! ♥
Piękny, cudowny i tyyyyleee miłości ^^
Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenki ♥♥♥
♥ Pozdrawiam ♥
Hej,
UsuńMnóstwo miłości!! Sama sobie się dziwię :D
Dziękuję i pozdrawiam ;*
O jeju!
OdpowiedzUsuńJestem już tak zmęczona, że nie mam siły się rozpisywać, więc tutaj też będzie krótko.
Oczekiwałam takiego rozwiązania i chwała Merlinowi, takie jest!
Zapomniałam wcześniej dodać, że Hestia jest naprawdę świetną kobietą.
Cieszę się, że Dorcas szybko sobie to poukładała, no i nie marnowała czasu tylko ruszyła do bliskich zmarłych, a potem prosto w ramiona Syriusza.
To co się działo między nimi w tym rozdziale to cud i miód! :)
Tutaj się doczepię, że PS daje się po podpisie, a nie przed. :)
List Regulusa na miejscu, chociaż ja nadal go nie lubię :P
Jeszcze raz dużo weny!
Buziaki! :*
Hej,
UsuńSzczerze ja od początku historii gdzieś z tyłu głowy miałam takie rozwiązanie, ale pisząc, chciałam je zmienić, jednak... to się musiało stać i jestem tego świadoma! Poza tym po tylu latach...
List poprawiony!
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Romansidło ale nie niskich lotów harlequin tylko poważna literatura! Miałam nadzieję na taki obrót spraw i życzenie spełnione ;) Syriusz zaskoczył mnie oświadczynami, ale i tak długo z tym zwlekał. Mam tylko nadzieję, że dojrzał do takiej decyzji i nie będzie jej żałował. Ale skoro mam już spokojną duszę co do relacji Dorcas i Syriusza to postaram się nie podskakiwać na krześle ze zniecierpliwienia by poznać dalsze ich losy i by dowiedzieć się co z Hope i Lestrange'ami.
OdpowiedzUsuńNiech pióro lekkim Ci będzie ;)
Pozdrawiam ;*
Hej,
UsuńBardzo się cieszę, że zadowoliłam i dobrze się czytało ten rozdział :) U Dorcas i Syriusza wreszcie układa się tak jak powinno.
Hope i Lestrange'owie (to się odmienia w ogóle? sama nie wiem!) to będzie ciekawy temat.
Dziękuję bardzo i pozdrawiam ;*
Coś cudownego! Dorcas wreszcie odnalazła siebie - połączenie Eleny i dawnej Dorcas. No i w końcu ona i Syriusz są razem! Wbrew pozorom myślę, że to wszystko ostatecznie wyszło im na dobre, pozwoliło docenić to co naprawdę do siebie czują. Zostaną małżeństwem! Mam nadzieję, że do tego dojdzie, że nic im nie stanie na przeszkodzie. Są genialni razem nie mogę się doczekać, gdy Hope się dowie, że jej rodzice w końcu stworzą rodzinę. No i myślę, że Harry także się ucieszy. Teraz, jak między nimi wszystko zaczyna się powoli układać, obawiam się, że coś się popsuje i będą kłopoty... mam nadzieję, że ich historia nie skończy się tak jak w oryginalnej książce. Czekam na next i życzę weny.
OdpowiedzUsuńHej,
UsuńPołącznie wyjdzie jej idealne. W końcu będzie taka jak od początku być powinna i cieszę się, że ten czas dał jej tak dużo dobrego :)
Też mam nadzieję, że nic im nie stanie na przeszkodzie, ale kto to wie :D
Hope i Harry będą zadowoleni.
Koniec historii mam w głowie od samego początku. Warto czekać.
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Jestem tu nowa, rzadko kiedy coś komentuje, zazwyczaj jestem anonimowym obserwatorem... Tym razem nie mogę się powstrzymać, odkąd 2 dni temu znalazłam tego bloga, zawalam szkołe, ostatnie sprawdziany, obowiązki, byle poznać ciąg dalszy tej pięknej historii. To cudowne, że od wydania pierwszej jak i ostatniej części Harrego minęło tyle lat, a Potterhead są nadal aktywne. Przebrnełam już przez setki blogów o huncwotach, prawie wszystkie z nich zostały porzucone lub zakończone. Jestem wniebowzięta Twoim talentem i kreatywnością, Syriusz i Dorcas już dawno zawładneli moim sercem, ich historie przestawiasz w tak piękny sposób, że czytając to mam w oczach łzy. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział (po tylu latach maja prawo w końcu być szczęśliwi razem!!!) i dziękuję, że na świecie są jeszcze takie osoby jak Ty!
OdpowiedzUsuńHej,
UsuńBardzo mi miło za tak ciepłe słowa! <3 Cieszę się, że historia tak się wciągnęła i niezwykle mi miło, że postanowiłaś podzielić się tym ze mną - takie komentarze są dla mnie mega ważne i aż chce się pisać kolejne :)
Obiecuję, że ta historia będzie doprowadzona do końca i prawdę mówiąc, to już niedługo.
Dorcas i Syriusz to mój ulubiony paring, choć z wiem, że dużo osób jest też im przeciwnym.
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Hejo! <3 Od rana zbieram się za napisanie komentarza i dopiero teraz w końcu tu docieram :P
OdpowiedzUsuńTen rozdział był cudowny! Po całym tym cierpieniu wreszcie dałaś nam trochę szczęścia! Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę! <3
Cieszę się, że Dorcas udała się na cmentarz z Tonks. Dobrze, że ma nowych przyjaciół, a jeszcze lepiej, że wreszcie jej starzy przyjaciele odzyskali ją! Ach, ta Emma! Ledwo Dorcas się odezwała, a ta już wiedziała, że coś jest na rzeczy.
Jak cudownie było znów czytać te listy! I aaaaaaaaaach, zaręczyny! Dorcas ma rację, wtedy gotowi na nie nie byli, ale teraz jak najbardziej są <3 <3 <3 Cudownie! :D Rozpiera mnie szczęście :D <3 Dużo się nie działo, ale to, co się działo to istna petarda! Oby więcej takich szczęśliwych rozdziałów!
Pozdrawiam i weny dużo życzę! Całuski! Ściskam mocno! :*
Hej,
UsuńCieszę się, że tak się podobał! Jest taki naprawdę szczęśliwy i miło mi teraz go się czyta:) Chociaż naprawdę chciałam namieszać, ale dobrze, że tego nie zrobiłam!
Myślę, że następny też taki będzie. Pozostańmy w tej dobrej atmosferze!
Dziękuję i pozdrawiam ;*