[muzyczka]
polecam do rozdziału.
Stałam
na dworcu King’s Cross, rozglądając się naokoło. Dworzec był zatłoczony, a ja
stresowałam się, ponieważ pierwszy raz wyruszałam do Hogwartu. Spojrzałam na
mojego tatę, który wpatrywał się we mnie czułym wzrokiem. Schylił się ku mnie i
złapał mnie za ramiona.
–– Moja
mała córeczko –– powiedział i spojrzał mi prosto w oczy. –– Jestem z ciebie
bardzo dumny i jestem pewny, że świetnie sobie poradzisz. Nazywasz się Dorcas
Meadowes i jesteś moją córką. Nie może być inaczej. –– Przytuliłam go z całej
siły, próbując nie pokazać łez, które skryły się w moich kącikach oczu. –– Nie
płacz, kochanie. Wszystko będzie dobrze. –– Zza Colina wychylił się nagle William
Meadowes, przytulając mnie znienacka.
–– Jeszcze
chwila i ja również pojadę do Hogwartu. Czekaj na mnie, siostrzyczko ––
powiedział, a ja uśmiechnęłam się –– Będę za tobą tęsknić.
–– Ja
też, Will –– odpowiedziałam i pomachałam rodzinie po raz ostatni. Weszłam do
zatłoczonego pociągu, szukając wolnego przedziału. Przedzierałam się przez tłumy
uczniów, wchodząc do jednego i dostrzegając, że siedzi w nim rudowłosa
dziewczyna.
–– Mogę?
–– zapytałam, wskazując na miejsce obok niej. Dziewczyna pokiwała głową i
uśmiechęła się nieśmiało. Zdałam sobie sprawę, że ona również dopiero co
zaczyna swoją przygodę z Hogwartem. –– Jestem Dorcas, Dorcas Meadowes. ––
Wyciągnęłam dłoń do rudowłosej, która ujęła ją wdzięcznie.
–– Lily
Evans. –– Podała mi dłoń i od tej chwili wiedziałam, że zostaniemy najlepszymi
przyjaciółkami.
*
–– W porządku Lil. Dam sobie radę, nie musisz się
o mnie tak martwić. Duża ze mnie dziewczynka. –– Puściłam jej oko i zaczęłam
się zbierać. – Lecę. Do zobaczenia na kolacji, sisi. –– Wysłałam jej całusa w powietrzu zanim zdążyła
coś powiedzieć i powędrowałam do gabinetu profesora Flitwicka. Korytarze były
prawie opustoszałe, a kiedy w jeden skręcałam, wpadłam na kogoś z głośny
hukiem. I to nie na byle kogo.
–– Przepraszam, ja.. Syriusz.
–– Dorcas.
Złapał mnie za rękę i przysunął do siebie.
Napięcie jakie było między nami było wprost namacalne. Jego dotyk palił moją
skórę.
–– Piękna, spróbuj się już dziś nie wpakować w
kłopoty –– mruknął i odszedł w swoją stronę.
Znów.
Znów zostawił mnie osłupiałą. Rozgrywamy między
sobą jakąś chorą grę, której nie potrafię przerwać. Nie chcę przerwać.
*
W
środku czekała już na nas miotła, mop i ścierka do kurzy.
––
Czasem mam wrażenie, że traktuję mnie w tej szkole gorzej niż skrzata domowego...
–– mruknął James i wykrzywił usta w uśmiechu.
––
Skrzaty domowe mogą chociaż używać magii –– odparowałam i spojrzałam na niego
wymownie.
––
Rzeczywiście. Mogą. –– Zaśmiał się i kontynuował. –– No więc, moja droga, co
masz ochotę robić na naszym dzisiejszym spotkaniu? –– Okularnik wskazał na
narzędzia do sprzątania. –– Myć podłogę? Zamiatać? A może wycierać kurze? Te
zajęcia są tak pasjonujące, że na pewno nie będziemy się razem nudzić.
James
Potter był zabawny. Wesoły, przyjacielski i inteligentny. Nigdy nie spędzałam z
nim czasu sam na sam. Żałuję. Naprawdę.
––
Bardzo dziękuje, że dałeś mi wybór dzisiejszej pracy, myślę że skoro nasze
spotkanie ma być tak pasjonujące, powinnam wziąć się czym prędzej za miotłę,
lecz nie po by odlecieć, lecz przelecieć. Podłogę oczywiście.
James
Potter zaśmiewał się wniebogłosy. A ja razem z nim. Przecież też byłam zabawna.
*
Napiliśmy
się i spojrzeliśmy na siebie.
Poczułam
miłe ciepło w żołądku i mniejszy ból głowy. Po minie Angusa stwierdziłam, że
czuje się tak samo dobrze jak ja. Roześmialiśmy się i nalaliśmy sobie jeszcze
jedną szklankę.
––
Wczoraj myślałem, że razem z Łapą rozniesiecie pokój przez wasze libido. –– Angus Campbell był
szczery. Szczery do bólu. Mówił co uważał, nawet to czego nie powinien przez co
często obrywał po głowie od Marleny. Spojrzałam na niego.
–– A ja
myślałam, że będę musiała trochę dłużej wysłuchiwać twoich i Leny jęków, niż
zanim zdążę zdjąć skarpetkę. –– Zaśmiał się głośno i gardłowo na co jego
dziewczyna wściekła rzuciła w nim poduszką. Jak ja lubię spędzać z nim czas.
*
––
Chciałem wam wszystkim serdecznie podziękować za przybycie. Święta to
najbardziej niezwykły i magiczny czas, tym bardziej spędzony wśród
najbliższych. Nastały ciężkie czasy, dlatego podstawą i najważniejszą rzeczą
jest rodzina. Wznieśmy toast. Za rodzinę! –– Wszyscy unieśli kieliszki na znak
toastu i upili łyk szampana z kieliszków.
––
Wybaczcie, tata często zabawia się w Dominica Toretto. Tylko zamiast
wypasionego samochodu posiada swoją ultra szybką miotłę.
–– Moja
siostra ma rację, szybki jak błyskawica, wściekły jak..
––
Dziękuję moje kochane dzieci, cóż za miłe słowa, przynajmniej wiecie, że
wyciągnę was z każdej opresji. –– Puścił do nas oko na co cała jadalnia
zaniosła się gromkim śmiechem. Nagle niespodziewanie do salonu wpadł nie kto
inny jak nasz wuj Robert. Wszyscy odwróciliśmy się w jego stronę.
–– Ho
ho ho! Widzę, że wpadłem w idealnym momencie! –– zawołał wesoło i zaczął
zdejmować płaszcz.
–– Jak
zwykle spóźniony –– mruknął wuj Alan i podniósł brwi do góry.
––
Braciszku, uśmiechnij się. Im częściej cię widzę, tym stwierdzam, że ta Ameryka
postarza cię o dobre dziesięć lat. Kiedy ja będę latał na miotle, to Ty
będziesz jej używało jako laski! –– Roześmialiśmy się wesoło. Właśnie jego
brakowało.
–– Nie
bądź taki hop do przodu, bo ci z tyłu zabraknie –– mruknął wuj Alan, ale
widziałam, że kąciki ust drgają mu ku górze.
––
Dorcas, moja ukochana chrześnico! Wyglądasz jak milion dolarów! –– krzyknął
wesoło, a ja podeszłam do niego i przytuliłam go z całej siły.
––
Cieszę się, że już jesteś! –– odpowiedziałam radośnie, a na mojej twarzy
zagościł uśmiech od ucha do ucha. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy spożywać
kolację. Syriusz trzymał mnie za rękę pod stołem i razem z Jamesem rozmawiali z
wujem Robertem o quidditchu. Dowiedzieli się, że kiedyś grał i stwierdzili, że
dryg do gry mam po nim.
––
Uważaj ile jesz Alan, widzę, że trochę ci przybrało na wadze, a Stany
Zjednoczone słyną z problemu otyłości.
*
Sama
nie wiem czemu. Może Ric ma rację i to są te moje przejawy uczuć? Nie. To nie
mogą być uczucia.
––
Proszę cię Evans, przestań –– warknęłam. –– Nie chcę tego słuchać, zapomniałaś
o czym ostatnio rozmawiałyśmy? Zostaw mnie w spokoju.
–– A ty
zapomniałaś co ci wtedy powiedziałam? Jesteś moją przyjaciółką i poradzimy
sobie z tym.
––
Jesteś naiwna, Evans.
–– Nie
jestem naiwna. –– Podeszła do mnie, a w jej oczach widziałam łzy. Łzy, których
wcale widzieć nie chciałam. –– Myślisz, że nie wiem jak mocno popieprzona
jesteś? To ja zawsze znajduje cię leżącą na podłodze i patrzę jak twoja dusza
rozwala się na kawałeczki. To ja podnoszę cię, a potem krok po kroku sklejam te
kawałki. Od początku semestru dziwnie się zachowywałaś. Udawałaś, że wszystko
jest w porządku, ale ja doskonale wiedziałam, że mnie okłamujesz. I wiedziałam
też, że to wina tego skurwysyna Clyde'a. Dor, śmierć twojego taty to nie jest twoja
wina. Wszyscy jesteśmy w niebezpieczeństwie - zatrzymała się na chwilę by
złapać oddech. - Potem to zerwanie z Blackiem. Wszyscy się dziwili i ciągle
tylko powtarzali jak mogłaś zrobić mu coś takiego. Ale oni nie wiedzieli tego
co ja wiem. Odepchnęłaś od siebie Syriusza, którego do jasnej cholery kochasz
tak mocno, tak silnie, tak prawdziwie jak nigdy nikogo przedtem. A dlaczego go
odrzuciłaś? Na początku pomyślałam, że dlatego że uwielbiasz prowadzić się do
samodestrukcji. Ale później myśląc nad tym głębiej stwierdziłam, że to nie jest
możliwe. Gdyby tak było nigdy, ale to nigdy nie wyłączyłabyś swoich uczuć.
Cierpiałabyś, ale miałabyś mnie. Miałabyś Mary i Marlenę. A Ty nagle tak po
prostu wyłączyłaś swoje człowieczeństwo odpychając resztę z nas. Odpychając od
siebie wszystkich na których ci zależy. Nie jestem naiwna Dorcas. Walczę o
osobę, na której mi zależy. Którą kocham mimo całego bagażu, który jej
towarzyszy. Która jest moją prawdziwą siostrą i której obiecałam, że nigdy ale
to przenigdy jej nie opuszczę. –– Gorzkie łzy leciały po moich policzkach.
Trzęsłam się i próbowałam zatrzymać w sobie szloch, który tylko czekał na to,
żebym mu się poddała.
–– Nic
nie rozumiesz.
––
Czego nie rozumiem? –– krzyknęła. –– Dorcas powiedz mi CZEGO. Dlaczego to
zrobiłaś?
–– Żebyście
byli bezpieczni –– szepnęłam cicho i padłam na podłogę nie mogąc już dużej
walczyć z ogromem emocji jakie doznało moje ciało.
Czułam
wszystko.
*
––
Niech ci będzie. Nie powinienem ci tak ulegać –– mruknął cicho, ale byłam w
stanie to usłyszeć.
––
Spotkajmy się jutro przy Sali Wejściowej –– zaproponowałam. –– Ustalimy plan
działania i raz na zawsze pozbędziemy się Clyde'a. A teraz przepraszam, muszę
uciekać na lekcję. –– Odwróciłam się z zamiarem odejścia.
––
Dorcas? –– zawołał a moje serce zabiło szybciej.
–– Tak? –– Nie odwracałam się.
––
Dlaczego mi ufasz? –– Odwróciłam się i spojrzałam w oczy Regulusa.
–– Bo
jesteś moim przyjacielem –– odpowiedziałam szczerze i wyszłam z pomieszczenia
zostawiając zdziwionego chłopaka.
*
Spojrzałam
na Remusa. Stał bardziej z boku i wpatrywał się w trumnę, wiedziałam, jak wiele
znaczyła dla niego blondwłosa i jak bardzo jej ufał. W jego sercu powstała
dziura, której nie da się od tak załatać.
–– Czy
ktoś chciałby coś powiedzieć? –– zapytał ceremoniarz i rozejrzał się po
zebranych.
–– Ja
bym chciał –– szepnął Lupin, a nasze oczy zwróciły się w jego stronę. –– Mary
była najprawdopodobniej najwspanialszą kobietą jaką spotkałem w życiu. Była
moją gwiazdką, zawdzięczam jej tak wiele rzeczy. Mary była przyjacielska,
pomocna, zawsze widziała w każdym dobro i nigdy nie oceniała nikogo z góry.
Starała się rozumieć innych, być z nimi szczera i zawsze, ale to zawsze
pragnęła szczęścia dla osób, które kocha. Patrząc na to wszystko.. to ja byłem
szczęściarzem. Byłem szczęściarzem, że tak piękna i niesamowita dziewczyna
pokochała mnie, uwierzyła we mnie i pokazała, że nie jestem skazany na
samotność. Zawsze będę ją kochał, tak jak my tutaj wszyscy. –– Zamknęłam oczy z
których leciały słone łzy.
Kochana
Mary, nigdy o Tobie nie zapomnimy, szepnęłam sama do siebie i patrzyłam jak
trumna znika pod fałdami ziemi.
*
–– Co ci
się stało? –– szepnęłam przerażona.
–– To
nic wielkiego –– odpowiedział. –– Cieszę się, że przyszłaś.
––
Reg.. Dlaczego? –– zapytałam cicho nie patrząc na niego.
–– Kiedyś
już ci powiedziałem. Nie miałem wyboru. –– Podszedł do mnie i wziął mnie za
rękę. –– Dlatego musisz się trzymać ode mnie z daleka –– dodał a w jego głosie
słychać było ból.
–– Mogę
ci pomóc, mogę.. –– zaczęłam, ale tak naprawdę nie miałam pojęcia co mogę. Co
może zrobić dziewiętnastoletnia dziewczyna, która nawet nie skończyła jeszcze
szkoły?
––
Dorcas, spójrz na mnie – poprosił, a ja spełniłam jego prośbę. –– Nie ważne co
teraz się stanie, chciałbym żebyś wiedziała, że jestem Ci wdzięczny za
wszystko. Czas spędzony z tobą był dla mnie prawdziwą odskocznią od wszystkiego
i to właśnie dzięki tobie wiem co jest w życiu ważne, mimo że nie mogę nic z
tym zrobić. To nasze ostatnie spotkanie –– powiedział i zbliżył się tak, że
nasze nosy prawie się stykały.
–– Musi
dać się coś zrobić. –– Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Uśmiechnął się do
mnie tym jego typowym uśmiechem, który tak lubiłam.
–– Mój
los od dawna był przypieczętowany. Bądź silna –– szepnął i poczułam jego wargi
na swoich. Oddałam mu pocałunek, mimo tego że wiedziałam, że zachowuje się źle.
Nie powinnam tego robić. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Regulus przygląda mi
się. Uśmiechnął się lekko, pogładził mnie po policzku i odszedł.
Odszedł,
a moje serce pękało na kawałki.
*
––
Zamieszkajmy razem –– powiedział, a ja wybałuszyłam oczy. Nigdy bym się nie
spodziewała, że Syriusz Black dorośnie do tak odważnej decyzji.
––
Jesteś tego pewny? –– zapytałam nie spuszczając z niego wzroku.
–– Nie,
ale wiem jedno. Jesteś moją przyszłością, Dorcas –– wyszeptał mi do ucha, a ja
uśmiechałam się jak dziecko. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a czarnowłosy objął
mnie w pasie, jeszcze bardziej się do mnie przybliżając. Musnął delikatnie moje
usta, prowokując mnie. Wplątałam swoje dłonie w jego włosy i subtelnie robiłam
na jego głowie kółka. Mruknął zadowolony i poczułam jak jego język wdziera się
w moje usta, powodując większą przyjemność. Nasze języki zatonęły we wspólnym
tańcu, nie bacząc na to, że jesteśmy obserwowani z każdej strony.
––
Nigdy mnie nie zostawiaj –– poprosiłam odrywając się od chłopaka.
–– To
ty nigdy nie zostawiaj mnie –– poprawił posyłając mi szelmowski uśmiech.
Kochałam
go.
Kochałam
i wiedziałam, że jest jedynym mężczyzną, z którym chcę spędzić resztę mojego
życia.
*
Podeszłam
wolnym krokiem do przyjaciółki, a po drodze wzięłam ze sobą lampkę trunku.
Uśmiechnięta uniosła swój szampan do góry, a ja parsknęłam jej prosto w twarz.
––
Hola! Prawie mnie oplułaś –– zironizowała i parsknęła śmiechem.
–– Nie
musisz przy mnie udawać, że pijesz, blondi –– powiedziałam i dostrzegłam jak z
twarzy blondynki schodzi uśmiech, a poliki czerwienią się. Uniosłam zaskoczona
brwi widząc reakcję dziewczyny. –– Lena, czy ty…?
––
Dorcas, błagam. Nie możesz nikomu powiedzieć –– poprosiła podchodząc bliżej
mnie. W jej oczach można było dostrzec strach pomieszany z bezradnością.
––
Ciii, spokojnie. Jestem zaskoczona twoją reakcją… Przecież kochasz Angusa! ––
wyjaśniłam, a blondynka mimowolnie uśmiechnęła się lekko.
–– Ślub
i wesele nie są dopracowane. Mam już upatrzoną kieckę, ale przez tą ciążę będę
musiała kupić dwa razy większą. Już czuje się gruba. Nie spije się na
panieńskim i moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Miałam plany, Dorcas
–– mówiła z bólem, a ja słuchałam uważnie jej słów. –– Chciałam być
najwspanialszą projektantką szat, jeździć po świecie razem z Angusem… A teraz…
To nie tak, że ja tego nie chcę. Po prostu… Nie chcę teraz, rozumiesz mnie
prawda? Cholera, jestem w ciąży.
––
Wszystko będzie dobrze, uwierz mi. Ta mała istotka w twoim brzuchu to najlepsze
co się mogło spotkać, Marlena. To miłość bezwarunkowa –– szepnęłam. W kącikach
oczu blondynki pojawiły się łzy, a na twarzy zagościł uśmiech, od którego
miękną kolana.
––
Dziękuję. Naprawdę dziękuję niebiosom za takie przyjaciółki jak wy. ––
Uśmiechnęła się i w mgnieniu oka utonęłyśmy w uścisku. –– Powinnam porozmawiać
z Angusem, prawda?
*
––
Panna Meadowes? –– Podszedł do mnie niski czarodziej, uważnie mnie lustrując.
–– Nazywam się Barty Crouch i jestem szefem Departamentu Przestrzegania Praw
Czarodziejów. Znałem pani ojca, był wspaniałym człowiekiem –– powiedział i
podał mi rękę. Ujęłam ją, jednak na mojej twarzy nie zagościł uśmiech, ponieważ
zdawałam sobie sprawę z tego, jaki jest jego syn. Miałam tylko nadzieję, że
starszy Crouch jest inny i w odpowiedniej chwili zajmie się swoim synem w
należyty sposób. Już ja o to zadbam…
––
Dziękuję, panie Crouch. Miło mi, że wybrał pan właśnie mnie –– rzekłam i
uśmiechnęłam się lekko w stronę mężczyzny.
–– Nie
będę kłamał, liczę na panią, nie tylko ze względu na pani ojca, ale również na
dobre wyniki w szkole, ale dość już tych pogaduszek. Bierzmy się do pracy. ––
Wskazał na drzwi do jednej z sal rozpraw i weszliśmy do środka, gdzie ława
przysięgłych jak i sądzony z obrońcą, już na nas czekali.
*
––
Lily! Harry płacze! –– krzyknęłam z pokoju, panikując, bo chłopiec zaczął
poruszać się niespokojnie. Przestraszyłam się, że coś mu więcej dolega, ale w
tym samym momencie rudowłosa weszła do pomieszczenia i zaśmiała się widząc moją
histerię.
–– Dor,
spokojnie. Jest po prostu głodny. –– Uspokoiła mnie przyjaciółka i podeszła do
synka. Przyglądała mu się chwilę, po czym wzięła go w ramiona i usiadła na
fotelu, by go nakarmić. Wpatrywałam się urzeczona w ten obrazek i uśmiechnęłam się
szeroko do przyjaciółki.
–– Nie
masz mnie jeszcze dość? –– zapytałam i spojrzałam na rudowłosą, która parsknęła
cicho.
––
Czuję się, jakbyśmy ponownie mieszkały razem w dormitorium –– skomentowała Lily
żartobliwie, a ja wywróciłam oczami. –– Wiesz, że jak dla mnie możesz i tu
zamieszkać, jednak czy ostatnio nie zaniedbujesz trochę Syriusza? –– Uniosła
brwi do góry, a mi zrzedła mina.
–– Nie
dogadujemy się ostatnio dobrze –– szepnęłam cicho, zwierzając się przyjaciółce.
–– Od mojego spotkania z Regulusem i wiadomości o… Marlenie i Angusie… ––
kontynuowałam, a wspomnienia i cierpienie powróciło. –– Nie rozmawiamy ze sobą
zbyt dużo.
–– Och,
Dorcas… –– szepnęła Potter, patrząc na mnie współczująco. –– Tak mnie
zastanawia… Co robił tam Regulus? Przecież Bellatrix odzyskała wspomnienia, a
przynajmniej taką mieliśmy informację…
–– Lil,
naprawdę nie mam bladego pojęcia. Nie rozmawiałam z nim od tamtego czasu.
–– Dor…
Twoja relacja z Regulusem jest tak zawiła i skomplikowana, że chyba nigdy tego
nie zrozumiem –– wyznała rudowłosa. –– Błądzisz w niej po omacku, nie wiedząc
co tak naprawdę do niego czujesz… Wiesz, Syriusz może być już tym zmęczony.
––
Rozmawiałaś z nim? –– dopytywałam.
–– Tak,
rozmawiałam.
–– On
cię bardzo kocha… –– zaczęła rudowłosa, a ja poczułam ukłucie w sercu. –– Tylko
postaw się proszę na jego miejscu. Co byś zrobiła, gdyby Syriusz miał takie
relację z inną dziewczyną, jak ty z Regulusem? No właśnie… –– mówiła, a ja
zamknęłam na chwilę oczy. –– Może potrzebujecie przerwy, by lepiej zrozumieć swoje
uczucia? –– zaproponowała. –– Dor… wydaje mi się, że ty… zakochałaś się w
Regulusie –– szepnęła cicho, a ja otworzyłam szerzej oczy. –– Dlatego tobie i
Łapie się nie układa. Kochasz Syriusza, ale… już nie jesteś w nim zakochana ––
dodała, a ja załkałam cicho, słysząc gorzką prawdę. Łzy spływały po moich
policzkach, gdy zdałam sobie sprawę, że słowa przyjaciółki to wszystko przed
czym nie chciałam przyznać się sama przed sobą.
––
Wiesz… Wydaje mi się, że okłamuje samą siebie przez cały ten czas –– powiedziałam
cicho, próbując zapanować nad emocjami. –– Regulus poruszył we mnie coś, co
myślałam, że nigdy nie nastanie… Dzięki niemu… A może i przez niego, ja…
zmieniłam się, Lily –– przyznałam się, odkrywając wszystkie moje troski. ––
Jego spokój, jego inteligencja… Ja wiem, że to wszystko wydaje się dziwne,
niemożliwe i bezsensu, ale… Widzę w nim dobrego człowieka, rozumiesz? Lily, co
ja mam zrobić? –– Przetarłam ręką po mokrym policzku i pociągnęłam nosem.
––
Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i to się nigdy nie zmieni, ale nie powiem ci
co masz robisz, Dor. Sama musisz o tym zadecydować, musisz zrozumieć swoje
uczucia –– poradziła zielonooka, a ja kiwnęłam lekko głową. –– Chyba się najadł
–– mruknęła do siebie, patrząc na swojego synka.
*
–– Nie
odchodź –– wyszeptałam, czując jak oczy mnie pieką.
–– Nie
mam wyboru, Dor. –– Poważny ton jego głosu przerażał mnie. Wtedy dostrzegłam w
nim tą… dorosłość, w której podejmowanie decyzji nie jest łatwe. Po chwili
mężczyzna odwrócił się w moją stronę, złapał za podbródek i przybliżył twarz.
Wdychał mój zapach. –– Zawsze będę cię kochał. –– Łzy zaczęły spływać mi po
policzkach. Nie próbowałam już go zatrzymać. Nie mogłam myśleć tylko o sobie.
––
Przepraszam za to jaka jestem –– wyszeptałam, kładąc swoje dłonie na jego
klatce piersiowej. –– To wszystko moja wina…
–– Nie,
Dor –– przerwał mi. –– Nie jesteśmy gotowi, by być ze sobą na poważnie, dopóki
oboje nie zrozumiemy czego tak naprawdę chcemy –– rzekł i pogładził mnie po
policzku. Chwilę później poczułam jego wargi na swoich. Całował mnie
delikatnie, z uczuciem, które przez nas oboje przemawiało. Wplątałam swoje ręce
w jego włosy i pozwoliłam, by jeszcze bardziej się do mnie przybliżył. Chwilę
potem nasz pocałunek przerodził się w bardziej namiętny, pożegnalny. Gdy
oderwaliśmy się od siebie, spojrzeliśmy sobie jeszcze raz głęboko w oczy, po
czym Syriusz wziął swoje walizki i wyszedł z pokoju.
Już nie
płakałam.
Rozumiałam.
Rozumiałam i wiedziałam, że to rozstanie nie jest takie jak nasze wcześniejsze.
Jest
prawdziwe.
*
––
Dorcas… –– Allie podeszła do mnie, zapłakana. Dostrzegłam chwilę później
Alarica i Willa, którzy również wyglądali źle. Bardzo źle.
––
Odpowiedzcie mi! Co się dzieje?! –– warknęłam, tracąc nad sobą panowanie.
–– Musi
znać prawdę –– rzucił wuj Alan, oddalając się, by zapalić papierosa.
–– Lily
i James nie żyją –– wyszeptała Allie, a ja poczułam jak świat zaczyna wirować.
–– Zabił ich, Sam-Wiesz-Kto…
–– Nie,
nie… –– zaczęłam szeptać gorączkowo, nie chcąc uwierzyć w słowa kobiety. ––
Zaklęcie Fideliusa, przecież… –– Otworzyłam szczerzej oczy, nie mogąc oddychać.
––
Syriusz ich zdradził –– powiedział Alaric pustym głosem.
Zdradził
ich.
Nie!
NIE!
–– To
niemożliwe… to…
––
Dorcas! –– Nie słyszałam nic więcej, bo upadłam z łoskotem na ziemię, nie
wiedząc co się dzieje. Zapanowała ciemność, której oddałam się bez najmniejszej
walki.
*
––
Różdżki! –– krzyknął wuj Robert. Moja różdżka była na górze, nie miałam szans,
by zdążyć po nią pobiec.
Wszystko
stało się tak szybko, że nie zarejestrowałam co się dzieje naokoło mnie. W
jednym momencie, przez szyby i drzwi wpadło tak wiele zamaskowanych twarzy, że
dostałam oczopląsu. Śmierciożercy, jeden za drugim, wdzierali się do mojego
domu, rzucając zaklęciami na prawo i lewo. Rozproszyliśmy się, by zmylić wrogów
i próbować bronić się. Stawało się to coraz trudniejsze i mordercze, ponieważ
widzieliśmy zbyt wiele zamaskowanych twarzy.
––
Gdzie on jest?! –– darł się jeden z nich. –– HARRY POTTER!!!
Stanęłam jak wryta i
przebudziłam się na moment dopiero, gdy któryś z popleczników Voldemorta
wycelował we mnie różdżką, z której wystrzelił snop zielonego światła. Nie
miałam szansy na ucieczkę, a oczy zapiekły mnie łzami. Krzyknęłam na całe
gardło, gdy między nami wpadł Alaric, zasłaniając mnie własnym ciałem.
––
NIEE! –– krzyknęłam i upadłam przy bracie, którego puste oczodoły, wpatrywały
się w nicość. Usłyszałam krzyk Allie, a gdy odwróciłam się, dostrzegłam, że wuj
Alan leży martwy na podłodze, trzymając za rękę swoją żonę. Zasłoniłam usta
dłonią, nie mogąc uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.
––
Dorcas, UCIEKAJ! –– Usłyszałam krzyk wuja Roberta.
––
Dorcas!
––
Will, gdzie jesteś?!
Chciałam
iść w tamtą stronę, ale ktoś mocno złapał mnie za ramię. Odwróciłam się
gwałtownie, przerażona. Było mi niedobrze, a brzuch zabolał mnie mocno. Nie,
nie, nie… to dziecko, to nadzieja, nie może…
Spojrzałam
na zamaskowaną postać, u której tylko widziałam oczy.
Te
oczy…
*
––
Pomogę ci, ale musisz się uspokoić –– poprosił. Trzymałam się kurczowo za
brzuch, myśląc o dziecku. Głaskałam brzuch, a Black spojrzał na mnie
niezrozumiale.
––
Jestem w ciąży –– wyjąkałam.
–– Czy
ja…?
–– Nie.
–– On
jest niewinny –– oświadczył. Zacisnęłam mocniej dłoń na jego ramieniu,
oddychając szybciej. –– To Pettigrew był Strażnikiem Potterów. Dziś się o tym
dowiedziałem.
––
Peter…?
–– Nikt
w to nie uwierzy –– warknął zły, a ja zauważyłam, że po raz pierwszy młodszy
Black tak bardzo przejmuje się losem starszego brata. –– Weź to –– powiedział i
podał mi różdżkę.
–– Kogo
to…
Usłyszałam
pstryknięcie. Przeraziłam się, ale Reg uspokoił mnie gestem ręki. Podszedł do
starego, metalowego wiadra i stanął naprzeciwko mnie. Nie rozumiałam o co mu
chodzi, do czasu, gdy wiadro nie zaczęło lekko się świecić.
–– To
świstoklik –– oznajmiłam bez namysłu. –– Chcesz nas stąd przenieść? Do innego
kraju? –– dopytywałam.
––
Obiecaj mi coś. –– Wrócił do mnie i spojrzał prosto w oczy. –– Masz być
szczęśliwa, Dorcas. Masz cieszyć się życiem, pracować, opiekować się swoim
dzieckiem.
–– Reg,
o czym ty mówisz…
––
Kocham cię –– przerwał. –– Nigdy nie przestanę. –– Wycelował we mnie różdżką.
––Obliviate!
*
Dławiłam się powietrzem. Stworek spoglądał na mnie
przestraszony, widząc moją reakcję, ale nie potrafiłam normlanie się zachowywać.
Pamiętałam wszystko.
WSZYSTKO.
Całe moje życie.
Moją rodzinę, moich przyjaciół.
Moją miłość.
–– Stworku, musisz mnie stąd wydostać –– powiedziałam
do skrzata pewnym siebie głosem. –– Księga, wiesz gdzie ona jest?
–– Czarny Pan ją zabrał… –– odpowiedział skrzat. ––
Nie mogę cię zabrać, gdyby pani Bella się dowiedziała…
–– Myślałam,
że służysz Syriuszowi –– zauważyłam, zaciskając dłonie. Było mi niedobrze.
–– Służę rodzinie Blacków, do której pan Syriusz
należy, ale moja biedna pani już wiele przez niego wycierpiała… –– Warknęłam
pod nosem, słysząc słowa skrzata.
–– Jego matka była zła –– syknęłam. –– Powinieneś…
–– Nie możesz mi rozkazywać –– zauważył i odwrócił
się na pięcie. –– Spełniłem ostatnią wolę pana Regulusa.
–– Gdzie jest reszta moich rzeczy?! –– krzyknęłam,
gdy skrzat przygotowywał się do deportacji. –– Mój list, pierścionek…
–– W pokoju pana Regulusa. –– Skrzat zniknął, a ja
z całej siły uderzyłam w kraty. Nie mogę tu zostać. Muszę zobaczyć Syriusza.
Od Autorki: Kochani, rozdział tak
prędko, tak prędko, bo… wspomnienia! Wspomnienia rozdziałów, tak dla
przypomnienia i wam przy okazji : ) W następnym rozdziale spotkanie Syriusza i
Dorcas. Stresujecie się trochę? Pozdrawiam ;*
Jejku, ale się wzruszyłam.
OdpowiedzUsuńWspomnienie ich wszystkich Lily, Jamesa, Anglusa, Marleny całej rodziny Meadowes poruszyły mnie.
Przypomniałam sobie też to, jaka Dorcas była poplątana w swoich uczuciach.
Mam nadzieję, że szybko uda im się ją wydostać. Że znajdzie ten list i pierścionek, że na chłodno, z tym swoim spokojem przemyśli te wspomnienia, bo bardzo się boję, że znów pomiędzy nią a Syriuszem pojawi się jakaś ściana. A powinni porozmawiać na spokojnie. Jednak mieli problemy, ale też on ją zostawiał, bo myślał, że wyjedzie do Hiszpanii i będzie tam bezpieczna. No kurczę...
Oby wszystko się udało i byli znów razem.
Ok. jeśli będzie spotkanie Syriusza i Dorcas, to obawiam się, że może Łapa też zostanie porwany, no ale mam jednak nadzieję, że ją odbiją.
O tak, stresuję się.
Dużo weny!
Buziaki! :*
SBlackLady
Hej,
UsuńJa też sie wzruszyłam, czytając to. Naprawdę tęsknię za nimi wszystkimi... I tak, bardzo to widać, że Dorcas była poplątana w uczuciach i ten czas, w którym nie pamiętała siebie, pomógł jej. Dał jej drugie życie.
To co będzie dalej, zobaczymy... :)
Pozdrawiam i dziękuję ;*
Pamięta wszystko *0*
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, że myślałam że nie zdecyduje się na odzyskanie wspomnień i w ostatnim momencie zacznie się bać, że odzyska wszystkie uczucia i emocje, i że na nowo będzie przeżywać śmierć jej bliskich, ale z podwójną siłą ;-; Ale już pamięta *-*
Chcę już next! XD
Czekam niecierpliwie i życzę dużo wenki, kochana, i tak strasznie się stresuję < 3333
♥ Pozdrawiam ♥
Hej,
UsuńPamięta i to dopiero początek! Poza tym minęło wiele, wiele lat i mimo że nie będzie to dla niej łatwe, to będze zadowolona. Odzyskała swoją drugą połowę :)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Mimo, że rozdział to głównie "powtórki" z poprzednich rozdziałów to i tak jest świetny. Mam wrażenie, że jak Dorcas odzyskałam pamięć i na nowo to przeżyłam. Zabolało mnie to, że przypomniałaś śmierć Mary i przemówienie Remusa bo wolałam udawać, że tego nie było ;) Jednakże bardzo popieram. I niesamowicie boję się, że Dorcas będzie musiała zrobić dla Syriusza miejsce w swojej celi bo tak będzie wyglądało ich spotkanie o którym wspominałaś...
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak trzymam mocno kciuki za to by rozdział sam się napisał i niecierpliwie czekam!
Pozdrawiam ;*
Hej,
UsuńMasz rację, próbowałam wybrać takie wspomienia, które przywrócą jej konkretne etapy w jej życiu oraz relację, mam nadzieję, ze to się udało.
Będzie spokanie, ale czy wspólnie w celi, tego nie zdradzę:)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Pamięta! To chyba dobrze, ale boję się trochę jak to teraz będzie. Wraz ze wspomnieniami wróciła dawna Dorcas, ale jednak pozostawało w niej również coś z Eleny. Jak ona się w tym odnajdzie? Jak odnajdzie się w tym Syriusz? Mam jakieś dziwne przeczucie, że to może się skończyć z ich strony jakimś wybuchem. Złości lub namiętności. Albo tego i tego w ich przypadku wszystko możliwe. Oby Stworek w końcu postanowił im pomóc. Życzę dużo weny i Czekam z niecierpliwością na next.
OdpowiedzUsuńHej,
UsuńPamięta i możesz być spokojna, bo to nie będzie już ta sama Dorcas. Teraz jest dorosła i większość życia spędziłą całkowicie inaczej, tak więc tym razem mogę powiedzieć, że "tego się nie zapomina" :)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Nareszecie pamięta! Nie mogę się już doczekać jej spotkania z Syriuszem. Jestem przekonana, że wiele się zmieni między nimi i to na lepsze.
OdpowiedzUsuńDuuuuuużo weny ci życzę i czekam na następny rozdział, dodawaj szybko! :*
Pozdrawiam,
Aya
Hej,
UsuńTaaak, pamięta :) Lubię wracać do wcześniejszych momentów, sama sobie przypominam pewne rzeczy. Zmieni się wiele, bardzo wiele!
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Nareszcie stało się!
OdpowiedzUsuńNaprawdę miło było powspominać stare czasy choć większość fragmentów była bardzo smutna...
Od początku części trzeciej to wiedziałam, ale teraz jeszcze bardziej uświadomiłam sobie to, jak Dorcas i Syriusz bardzo się zmienili, dojrzali. Teraz dopiero widać, jak bardzo popieprzeni byli. Patrząc na ich dorosłe zachowanie, czasy szkolne wydają się być przy tym jakby ukryte za mgłą.
Teraz nic, tylko czekać na Syiusza, który wybawi Dorcas z opresji! <3 <3 Już nie mogę się doczekać, aż przeczytam następny rozdział :D
Weny w pisaniu kolejnych! :*
Hej,
UsuńBardzo się cieszę, że widać ich zmianę, bo moim zdaniem jest ogromna :) Dorcas i Syriusz naprawdę byli niedojrzali i nie gotowi na poważny związek, a teraz...? :)
Dziękuję i pozdrawiam ;*