Spanikowałam.
Stale się zastanawiam, co takiego Syriusz Black ma
w sobie, że moje reakcje i odczucia popadają z jednej skrajności w drugą? Nie
myślę przy nim racjonalnie, nie zwracam na nikogo uwagi. Pochłania całą moją
uwagę i jest przy tym tak nonszalancki, jakby przychodziło mu to z zerowym
wysiłkiem. Gdyby nie pojawienie się Hestii, obawiałabym się, że ta rozmowa
potoczyłaby się całkowicie inaczej.
Miałam wyrzuty sumienia z powodu blondwłosej,
która na pierwszy rzut oka widać, że jest zakochana w Syriuszu po uszy. Z
drugiej strony byłam po prostu o nią zazdrosna, tyle że tak naprawdę nie wiem
czemu.
Wszystkie sprzeczne uczucia, które we mnie
narastały, tak jak i wiedza o tym, że powinnam porozmawiać z Syriuszem na temat
Hope… Skłoniło mnie do tego, że przez ostatnie dwa tygodnie nie pojawiłam się w
siedzibie Zakonu Feniksa ani razu. Potrzebowałam przestrzeni, ale tak naprawdę
obawiałam się. Nie jestem przekonana w stu procentach, czy jest to jego
dziecko. Remus mi powiedział, że rozstaliśmy się i oboje próbowaliśmy pozostać
przyjaciółmi, mimo że było to dla nas prawie niewykonalne. Nikomu nie
powiedziałam nic na temat ciąży, nawet moim przyjaciołom. Lupin uważa, że właśnie ta niewiedza jest w
tym wszystkim najdziwniejsza i nie do końca sam to rozumie.
Ten wieczór spędzałam w swoim domu, rozmyślając o Hope,
następnym procesie jak i Blacku. Leżałam na kanapie, czytając książkę, gdy
usłyszałam dzwonek do drzwi. Ostrożnie skierowałam się do korytarza i otworzyłam
drzwi, trzymając różdżkę w pogotowiu. Wybałuszyłam oczy widząc gościa stojącego
naprzeciwko.
–– Witaj, Eleno. Mogę wejść? –– zapytała Hestia, a
ja pokiwałam lekko głową, wpuszczając ją do środka. Wzięłam głęboki wdech i
zwróciłam się do blondwłosej.
–– Napijesz się czegoś? –– Uśmiechnęłam się lekko,
wskazując miejsce przy stole.
–– Mocnej kawy, jeśli
można –– odpowiedziała i usiadła na wyznaczonym miejscu. Udałam się do kuchni,
nie mając zielonego pojęcia czego mogę się spodziewać. Kilka minut później
wróciłam do stołu z dwoma kubkami kawy i postawiłam je po przeciwległych
stronach.
–– Hestio, co cię do mnie sprowadza? –– zaczęłam i
upiłam łyk czarnego napoju.
–– Syriusz, rzecz jasna –– wytłumaczyła, a ja poczułam
lekki ucisk w żołądku.
–– Nie do końca rozumiem…
–– Eleno, proszę. Bądź co bądź, działamy po jednej
stronie, dlatego chcę wiedzieć, czy jest coś o czym powinnam wiedzieć ––
rzuciła prosto z mostu. Przegryzłam lekko wargę, jednocześnie pozostając
rzeczowa.
–– Nie ma nic takiego –– powiedziałam, choć nie do
końca była to prawda. –– Jesteśmy znajomymi i nic nas nie łączy –– dodałam i mimo
że mówiłam prawdę, czułam się jakbym kłamała.
–– Bardzo go kocham –– wyznała, trzymając mocniej kubek.
Od razu dostrzegłam, że kobieta ma nerwy ze stali. –– Mam wrażenie, że odkąd
się pojawiłaś, Syriusz nie potrafi znaleźć sobie miejsca, oddala się ode mnie.
–– Hestio…
–– Odpuść, Eleno. –– Zmarszczyłam brwi. –– Nie
będę ci więcej zabierać czasu. –– Wstała, skinęła głową i nim zdążyłam coś
powiedzieć, blondynka zniknęła.
Prychnęłam zirytowana. Wizyta Jones była jedną z
ostatnich rzeczy, jakich się spodziewałam. Tym bardziej nie wyobrażałam sobie,
że może mnie sprawdzać. Współczułam jej, ale wydawało mi się, że na siłę
próbuje wymazać uczucia Syriusza jak i moje. Z drugiej strony, czy ja nie
postąpiłabym tak samo, kochając kogoś…?
Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Wizyta Hestii wyprowadziła
mnie z równowagi i poczułam nagłą chęć, by z kimś o tym porozmawiać. Przez
wiele lat byłam zamknięta na innych ludzi i dopiero przeprowadzenie się tutaj,
dało mi chęć do bliższych relacji, których jak się okazało, miałam tutaj sporo.
Ubrałam się pospiesznie, zabierając do torebki najważniejsze rzeczy i
postanowiłam udać się do Nimfadory Tonks.
Gdy zapukałam do drzwi przyjaciółki, czarnowłosa
kobieta otworzyła je z rozmachem. Zaalarmowana spięłam się, zdając sobie sprawę,
że jest ona oszałamiająco podobna do Bellatrix Lestrange, którą spotkałam na
cmentarzu. Mierzyłam ją spojrzeniem, czując się nieswojo, jednak kobieta po
chwili uśmiechnęła się lekko, zapraszając mnie do środka.
–– Nazywam się Andromeda Tonks –– przedstawiła się
i wyciągnęła dłoń przed siebie. –– Ty musisz być Elena.
–– Tak, to ja. Wybacz, ale…
–– Pomyliłaś mnie z Bellatrix? –– Zrozumiała od
razu. –– To moja siostra.
–– Mamo, kto przyszedł? –– krzyknęła Tonks z
kuchni.
–– Twoja przyjaciółka. Będę się już zbierać, do
zobaczenia. –– Pożegnała się, a ja skinęłam głową i posłałam jej lekki uśmiech.
–– Elena, miło cię widzieć! –– zawołała Tonks i
podeszła do mnie, by mnie uściskać. –– Nie spodziewałam się, że mnie
odwiedzisz.
–– Przepraszam za najście, pomyślałam, że…
Potrzebuję babskiej rozmowy –– przyznałam szczerze, a brązowowłosa uśmiechnęła
się zachęcająco.
–– Trafiłaś w sedno. Ja też tego potrzebuję.
Siedziałyśmy w salonie brązowowłosej rozmawiając o
relacji mojej i Syriusza, jak i Tonks oraz Remusa. Przekonywałam kobietę, że
Lupin naprawdę ją lubi, ale jest bardzo zamknięty w sobie z powodu wilkołactwa.
Zwierzyłam się jej również, że moja córka również ma likantropię i próbuję
przekonać Remusa, by dał sobie pomóc.
–– Słuchaj, prawdę mówiąc nigdy nie widziałam
takiej chemii, która wręcz unosi się w powietrzu, gdy jesteście w jednym
pomieszczeniu –– powiedziała Tonks, popijając piwo. –– Mimo to oboje się
hamujecie, co też widać.
–– A dziwisz się? Byliśmy razem i to długo. Zerwaliśmy,
ale z tego co się dowiedziałam, nadal się kochaliśmy. Syriusz myślał, że nie
żyje, a teraz nagle pojawiłam się i… Nic nie pamiętam. Wiesz, nie czuje się
komfortowo z tym wszystkim, ale prawdę mówiąc to on jest w najcięższej sytuacji,
bo tu nie chodzi o mnie…
–– Punkt dla ciebie, że umiesz się do tego
przyznać –– skomentowała. –– Tu nie chodzi o ciebie.
–– Tonks, co ja mam zrobić? Myślisz, że to
możliwe, by był ojcem Hope? –– Potarłam czoło dłonią, nie potrafiąc znaleźć żadnego
wytłumaczenia.
–– Nie wiem. Idź do niego i z nim porozmawiaj.
–– Teraz? –– zakpiłam.
–– Oczywiście. –– Spojrzałam na nią niezrozumiale,
a kobieta wstała pośpiesznie z kanapy, ciągnąc mnie za rękę. –– Dopóki masz odwagę
i nie ma u niego Hestii.
–– Skąd o tym wiesz?
–– Ma misję. Zaufaj mi –– poprosiła, a ja wstałam
niechętnie. Momentalnie się zestresowałam.
Pojawiłam się przy Grimmauld Place 12, nie będąc
pewna czy postępuje słusznie. Jednak jeżeli chciałam dowiedzieć się prawdy, nie
mogłam stale odkładać wszystkiego na potem, bo w niczym mi to nie pomoże. Weszłam
ostrożnie do pomieszczenia i dostrzegłam, że na dole nikogo nie ma. Ostrożnie wypatrywałam
Blacka w innych pokojach i trafiłam do obszernego salonu, gdzie ściany były obszyte
gobelinem przedstawiającym drzewo genealogiczne. Zmarszczyłam brwi
zaintrygowana i zaczęłam studiować tapetę. Odnalazłam Bellatrix Lestrange,
wcześniej Black, połączoną z Andromedą, którą dziś poznałam oraz Narcyzą
Malfoy. Zmrużyłam oczy idąc dalej nitką i trafiłam na Walburgę oraz Oriona,
gdzie cienkie nici prowadziły w dwie strony. Tam gdzie powinna być fotografia
Syriusza, miejsce zostało wypalone. Dotknęłam lekko czarnego miejsca, spoglądając
obok i przeczytałam.
Regulus
Black.
Poczułam uderzenie. Złapałam się w mgnieniu oka za
serce i zaczęłam oddychać spazmatycznie. Wpatrywałam się w zdjęcie brata
Syriusza, całkowicie nie rozumiejąc swojej reakcji. Zamknęłam oczy, a przede
mną pojawił się zamglony obraz twarzy młodszego Blacka oraz białe światło
skierowane w moją stronę. Przetarłam czoło, otwierając oczy, a kropelki potu
pojawiły się na moim czole.
–– Dorcas Meadowes… –– Usłyszałam i odwróciłam się
w stronę skrzeczącego głosu. –– Dorcas Meadowes… Stworek nie może… –– Skrzat
zawył.
–– Stworek! Wynoś się stąd! –– krzyknął Syriusz,
wpadając do pokoju. Spojrzał na mnie zdziwiony moją obecnością, a po chwili
wypchnął skrzata z pokoju. –– Do… Eleno, co tutaj robisz? –– Uniósł brwi do
góry, a ja złapałam się ściany, bo zrobiło mi się słabo. Black w kilka chwil pokonał
dzielący nas dystans i złapał mnie za ramię tak, bym nie upadła.
–– Potrzebuję wody –– wychrypiałam i pozwoliłam,
by czarnowłosy usadził mnie na kanapie. Wyszedł i kilka minut później wrócił ze
szklanką wody. Upiłam łyka, uspokajając oddech.
–– Wszystko w porządku? –– zapytał, trzymając mnie
za rękę. Cieszyłam się, że jest tu ze mną.
–– Syriuszu… –– szepnęłam. –– Regulus Black… ––
Poczułam jak czarnowłosy mocniej ściska moją dłoń. –– Czy ja go znałam…?
–– Tak –– odpowiedział szybko i poczułam, że jest
spięty. –– Znałaś mojego brata. Przyjaźniliście się –– wytłumaczył, ale czułam,
że nie jest to cała prawda.
–– O czymś mi nie mówisz –– stwierdziłam, przyglądając
się mężczyźnie.
–– Ciężko mi o tym mówić. –– Westchnął i poczułam
jak kciukiem przejeżdża po moich knykciach. –– Gdy byłem mały, ja i Regulus
mieliśmy ze sobą bardzo dobry kontakt. Wszystko się zmieniło, gdy trafiłem do
Gryffindoru. Moja rodzina się ode mnie odwróciła, a wraz z nią, Regulus. W
szóstej klasie pewne wydarzenia sprawiły, że staliście się sobie bliscy. Później
wasza relacja pogłębiła się, nic nie mogłem na to poradzić –– mówił, a ja
poczułam ogromne wyrzuty sumienia. Od razu widziałam jak ogromny ból mu
sprawiłam. –– Gdy się rozstawaliśmy, od miesięcy nam się nie układało. Wiem, że
potem byłaś z nim… –– urwał, a mój żołądek zacisnął się w supeł.
–– Byłam okropna –– wyszeptałam i opuściłam głowę
w dół.
–– To nie tylko twoja wina. –– Syriusz uśmiechnął
się do mnie lekko. –– Poza tym to było dawno temu. –– Chciałaś ze mną porozmawiać?
–– Spojrzał na mnie pytająco.
Byłaś z
nim.
Co jeśli… to jednak nie dziecko Syriusza, tylko
jego brata?
–– Tak, ja… Chciałam ci o czymś powiedzieć.
–– Do usług. –– Zacisnęłam mocniej dłoń
czarnowłosego.
–– Mam córkę, Syriuszu –– powiedziałam i
dostrzegłam jak Black zamiera na chwilę. Wpatrywał się we mnie niedowierzając. ––
Z tego co wiem, ona i Harry przyjaźnią się –– kontynuowałam.
–– Hope, prawda? –– Upewnił się, a ja przytaknęłam
głową. –– Harry dużo o niej ostatnio mówi… Cóż… Zaskoczyłaś mnie, choć z
drugiej strony nie powinienem się dziwić. Więc… dlaczego jesteś z nią sama?
–– To skomplikowane –– zdołałam wydusić, a czarnowłosy
zaśmiał się cicho.
–– Okej. Porozmawiamy o tym, gdy będziesz gotowa. ––
Mrugnął porozumiewawczo, a ja zgodziłam się niemo. –– Też jest coś, o czym chciałem
ci powiedzieć… –– Spojrzałam na niego niezrozumiale. –– Gdy urodził się Harry… James
i Lily, nasi przyjaciele… Poprosili mnie, bym został ojcem chrzestnym ich
dziecka. A matką chrzestną…
–– Ja? –– Otworzyłam szerzej oczy, zszokowana.
–– Tak. Jeśli byś chciała go poznać…
–– Bardzo –– odparłam, nadal pozostając zaskoczona,
ale jakaś część mnie zareagowała niezwykle radośnie na tą nowinę.
–– Spędź z nami święta. Ja również chętnie poznam
twoją córkę. –– Pokiwałam głową na znak zgody i wstałam, puszczając dłoń
czarnowłosego.
–– Dziękuje za to co mi powiedziałeś. Jest to dla
mnie całkowicie coś nowego, ale cieszę się, że znam prawdę.
–– Przyjemność po mojej stronie. –– Wzruszył
ramionami, nie przestając się uśmiechać. –– W końcu jestem mężczyzną, który
lubi dzielić się różnymi rzeczami.
–– I mącić w głowie… –– dodałam cicho, ale mimo to
Syriusz usłyszał to i uniósł rozbawiony brwi. –– Twoja dziewczyna ma ochotę
mnie rozszarpać –– przyznałam szczerze, zakładając kosmyk włosów za ucho.
–– Co masz na myśli? –– zapytał zaintrygowany.
–– Nic, czym powinnam się przejmować –– odparłam
szczerze, mając głęboko gdzieś pogadankę Hestii. –– Jeszcze raz dziękuję i…
–– Czy Hestia rozmawiała z tobą? –– drążył, a ja zmieszałam
się lekko. –– Nie powinna tego robić.
–– Człowiek jest w stanie zrobić wiele dla osoby,
którą kocha –– powiedziałam, wpatrując się w oczy Blacka. Nie wiedziałam kiedy
to się stało, ale stałam bardzo blisko jego osoby. Zbyt blisko.
–– Doprawdy? –– mruknął, kręcąc głową. Poczułam
woń jego perfum i mimowolnie położyłam dłoń na jego klatce piersiowej.
–– Powinnam iść –– szepnęłam, a czarnowłosy
zgodził się ze mną. Nim się obejrzałam, przywarłam ustami do warg mężczyzny,
który chwilę później objął mnie w talii. Zarzuciłam ręce na jego szyję i poczułam
jak pogłębia pocałunek. Dłonie wsunęłam w jego włosy, pozwalając by nasze
języki wspólnie się odnajdywały. Gdy poczułam jak dłonie czarnowłosego zaczynają
błądzić po moim ciele, a mi zaczyna to się coraz bardziej podobać, oderwałam
się od niego oddychając ciężko. –– Przepraszam… To nie powinno się wydarzyć ––
powiedziałam pobudzona i odsunęłam się na bezpieczną odległość.
–– Nie powinnaś. To ja powinienem cię przeprosić,
mimo że wcale nie chcę…
–– Pójdę już. Dobranoc, Syriuszu. –– Uśmiechnęłam
się przelotnie i czym prędzej wyszłam z domu czarnowłosego.
Gdy byłam już za drzwiami, oparłam się o betonową
ścianę, łapiąc się za policzki. Zaskakujące było to, że po tym pocałunku,
czułam się jak nastolatka, która po raz pierwszy doznała takiej przyjemności.
*
––
Czuję, że jest coś, o czym mi nie mówisz –– zagaił Remus, a ja przestałem
wpatrywać się w okno, za którym mocno prószył śnieg. Zawsze lubiłem ten obraz.
–– Zgadzam
się z nim –– dodała Emmelina i oboje zaczęli przyglądać mi się badawczo.
Westchnąłem, kręcąc głową i podśmiewując się z przyjaciół. –– To ma związek z Dorcas,
prawda?
––
Prawda –– odpowiedziałem krótko, sądząc, że nie warto, bym ich okłamywał. ––
Całowaliśmy się.
–– Och!
–– Uśmiechnęła się Emma i usiadła obok mnie, trzymając mnie mocno za ramię. ––
I co, i co?
––
Vance. –– Spojrzałem na nią z politowaniem. –– Nic. Jesteśmy dorośli ––
przypomniałem a kobieta wywróciła oczami.
––
Rozmawialiście? –– dopytywał Lupin.
––
Wiedziałeś o tym, że ma córkę? –– odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Lunatyk zmieszał
się lekko, ale po chwili kiwnął głową. –– Dlaczego mi nie powiedziałeś?
––
Syriuszu, to jej przestrzeń osobista… –– Wywróciłem oczami i parsknąłem
śmiechem.
–– Tak,
mogłem się tego spodziewać –– zironizowałem, ale nie byłem zły na przyjaciela.
W sumie to ma rację. –– Jej córka i Harry lubią się.
–– Jej…?
–– zaczął Remus, a ja spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. Przyjaciel przyglądał
mi się przez dłuższą chwilę, ale po chwili westchnął i kontynuował. –– Jej córka…
Jest wilkołakiem –– dopowiedział, a ja zamarłem. –– Bardzo was proszę, byście nie
mówili jej o tym, że wiecie. Nie czuje się komfortowo z tym, że zwierzyłem was
się z tego, ale mam pewien powód –– wytłumaczył. –– Hope została ugryziona w
wieku dwunastu lat, Elena stawała na głowie, by jej pomóc. Odnalazła eliksir,
który pozwala na bezbolesne przemiany, kiedy tylko chcesz –– mówił. –– Zaproponowała
mi pomoc w tym temacie. Problemem jest to, że… Zawsze chciałem się pozbyć wilkołactwa,
a nie mieć kontrolę nad tym, kiedy się w niego przemienić.
––
Remusie, nie widzisz, że to dla ciebie szansa? –– zapytała Emmelina, wpatrując
się z mężczyznę. –– Nie znamy sposobu na wyleczenie likantropii, ale kontrola
nad tym pozwoliłaby ci mieć władzę, rozumiesz?
––
Lunatyku, grzechem byłoby nie skorzystać z takiej oferty. –– Poparłem Emmę,
klepiąc po ramieniu przyjaciela. –– Jeśli to ci pozwala zachować pełną
świadomość…
––
Jestem świadomy, ale nie zapominajcie, że nadal jestem niebezpiecznym
zwierzęciem…
–– Tak,
znamy tą przyśpiewkę –– przerwała Vance i spojrzała na niego pobłażliwie. –– Daj
sobie szansę. –– Pokręciłem głową, wracając myślami do brązowowłosej. Jak wiele
rzeczy jeszcze się o niej dowiem? Poczułem, że powoli wywraca moje życie do
góry nogami i prawdę mówiąc, jestem mniej toksyczny niż jeszcze jakiś czas
temu. –– Syriuszu… A co z Hestią?
–– Nie mam bladego pojęcia. –– Westchnąłem. ––
Zależy mi na niej –– przyznałem i pomyślałem o blondynce. –– Wiem, że jej
również.
–– Nie powinieneś jej zwodzić –– zauważył Lunatyk.
–– Wiele jej zawdzięczasz. Jest bardzo dobrą kobietą.
–– Masz rację… Powinienem z nią porozmawiać.
–– Albo rzucić… –– zaproponowała brązowowłosa.
–– Nie zrobię tego –– zaprzeczyłem. –– Między mną
a Eleną, podkreślam, Eleną nie Dorcas, wydarzył się incydent. Nie pozwolę, by
zdarzył się po raz drugi.
–– Powodzenia. –– Emma pokazała mi język. Remus
wzruszył ramionami, nie odzywając się, choć po jego minie widziałem, że również
w to nie wierzy. Machnąłem ręką na ich obojga i wstałem od stołu, by udać się
do Hardodzioba. W tym samym momencie drzwi otworzyły się na oścież, a do pomieszczenia
wpadł Kingsley.
–– Co się stało? –– Emma szybko podeszła do
czarnoskórego.
–– Artur Weasley był dziś na warcie w Departamencie
Tajemnic. Został zaatakowany –– poinformował nas. –– Jego rany są zadane przez
węża. Jesteśmy pewni, że to sprawka Nagini…
–– W jakim jest stanie? –– zapytał Lupin.
–– Jego rany są głębokie. Gdyby został znaleziony
później, nie przeżyłby tego.
–– Jakim cudem został odnaleziony? –– To pytanie
nie dawało mi spokoju.
–– Harry… Widział to w śnie –– odpowiedział
Kingsley, a ja zacisnąłem dłoń w pięść. –– Dumbledore zadecydował, że od razu
po świętach, Harry będzie miał lekcje oklumencji ze Snapem
–– Dlaczego z nim? –– warknąłem. –– Dlaczego sam
Dumbledore nie może mieć z nim lekcji?!
–– Syriuszu, nie znam odpowiedzi na to pytanie. Dumbledore
na pewno ma swoje powody.
–– Snape będzie go gnębił! –– zirytowałem się,
chodząc w tę i z powrotem.
–– Musimy mu zaufać, przyjacielu –– zwrócił się do
mnie Remus, ale machnąłem ręką. Byłem wściekły.
–– Artur jest w Mungu? Jego rodzina już o
wszystkim wie? –– Emmelina zaczęła się ubierać.
–– Tak, Molly i ich dzieci już tam jadą.
–– Zobaczę co mogę dla nich zrobić –– powiedziała
brązowowłosa i pośpiesznie się pożegnała, by zaraz zniknąć z pomieszczenia.
Remus postanowił zostać ze mną, a ja ponownie poczułem
się cholernie źle. Zamknięty w tym domu, nie mogłem przydać się na nic. Mój
przyjaciel próbował ze mną porozmawiać, ale na marne. Nie miałem na to ochoty. Za
to miałem ochotę wyrwać się z tego miejsca, zobaczyć się z Harrym, zrobić
cokolwiek innego niż siedzenie tutaj. Czułem, że jestem na skraju
wytrzymałości.
Minęło parę godzin, a my nadal nie wiedzieliśmy,
czy Weasley z tego wyjdzie. Lupin dalej próbował do mnie dotrzeć, ale zamknąłem
się na niego i jego pytania. Wiedziałem, że stawiam go pod ścianą, ale on tego
nie zrozumie. Nie zrozumie jak to jest być pozbawionym wolności, być skazanym, uważanym
za mordercę. Obiecałem sobie, że nigdy tutaj nie wrócę. Teraz jestem zamknięty
i w dodatku muszę wysłuchiwać lamentów matki z obrazu, który ostatnio budził
się częściej niż zwykle.
Grubo po czwartej usłyszeliśmy dźwięki. Czuwaliśmy
oboje, czekając na jakiekolwiek informację. W futrynie pojawiła się Elena i z
daleka było widać, że jest wykończona.
–– Będzie żył –– poinformowała nas i oboje
odetchnęliśmy z ulgą. –– Będzie potrzebował odpoczynku, ale nie ma zagrożenia
dla życia. Syriuszu, w tej sytuacji rozmawiałam z Molly i… Uważamy, że rodzina
Weasley’ów powinna zamieszkać tutaj, jeżeli nie będziesz miał nic przeciwko.
Tak będzie bezpieczniej.
–– Oczywiście –– odpowiedziałem, chcąc pomóc w
jakikolwiek sposób. –– Mogą tu zamieszkać, choćby i zaraz.
–– Na pewno to docenią. –– Brązowowłosa
uśmiechnęła się lekko. –– Wybaczcie, ale muszę was opuścić. Trafiliśmy na trop
Notta Sr. Uniknął Azkabanu, ale udało mi się znaleźć pewne poszlaki… ––
wytłumaczyła.
–– Nawet gdybym chciał pomóc, nie mógłbym –– skomentowałem
zbyt szybko i zbyt opryskliwie.
–– Zazwyczaj ci co robią najwięcej, najmniej widzą…
–– Spojrzała na mnie zirytowana, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła.
Lupin chwilę później pożegnał się ze mną i udał do
sypialni, a ja siedziałem przy stole, rozbudzony i zastanawiałem się, czy
kiedyś poradzę sobie z piętnem, które życie na mnie naznaczyło.
Od
Autorki: Witajcie kochani, przed nami kolejny rozdział! Cieszę się, że znów
natchnęła mnie wena i mogę się z wami dzielić moimi pomysłami. A wy co sądzicie
o rozdziale? Pozdrawiam ❤
Jejku *-*
OdpowiedzUsuńOni Się POCAŁOWALI!!! ������
Awww *-*
Jezuuuu, Ty weź mi ich polacz xD
Swietny jest jak wszystkie inne ����
Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenki ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Hej,
UsuńHe he sądzę, że najwyższa pora! Może to coś zmieni a może wręcz przeciwnie… ;>
Dziękuję i pozdrawiam ❤
Ale super, że masz tyle weny znowu :D Ja mogę Ci jeszcze nawet swojej trochę oddać, bo mam aż za dużo w porównaniu z tym, ile mam czasu i siły na pisanie XD :D
OdpowiedzUsuńKurde, z jednej strony się Hestii nie dziwię. A z drugiej... Kurczę, miłość nie wybiera. Miłości nie da się wyprzeć. Najgorzej ma właśnie ona w tej sytuacji chyba, bo zdaje sobie sprawę z tego, jak sytuacja wygląda i że Syriusz może ją zostawić.
Syriusza też mi bardzo szkoda, bo jednak musi dokonać naprawdę trudnego wyboru.
Oj, a gdyby Dorcas pamiętała, jak płomienne uczucie ich łączyło... Wtedy chyba by nie przepraszała za ten pocałunek.
Swoją drogą dobrze, że go pocałowała :D To znaczy to było nieodpowiednie, bo jednak Syriusz ma dziewczynę, ale jednak no!!! :D :D :D <3
Szkoda, że Syriusz nie dowiedział się o Hope, ale za to Dorcas dowiedziała się o Harrym <3 Mam nadzieję, że niedługo go pozna. Fajnie by było, jakby spędzili razem święta. No i jakby Syriusz wiedział, że spędza je z CÓRKĄ!!!
Z niecierpliwością czekam na więcej <3
Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam mocno! :*
Hej,
UsuńKochana pisz póki możesz! Ja tak zawsze sobie mówię xD
Hestia jest w tej sytuacji najbardziej poszkodowana, bo naprawdę swojego czasu bardzo pomogła Syriuszowi. Mam plan wplątać to w jakiś rozdział. Ją i jej uczucia.
Wszyscy się poznają… 😊
Pozdrawiam i dziękuję ❤
Jeju! Ja nie narzekam, ale poprzedni rozdział jeszcze nie wystygł, a tu juz nowy! :D
OdpowiedzUsuńCałkowicie rozumiem, to co przechodzi Dorcas i mam nadzieję, że Hestii nie zachce się rękoczynów.
Jestem po lekturze całego rozdziału, a nie komentuje w trakcie czytania, wiec już tu całe moje przemyślenia dość niechronologicznie opiszę.
Kurczę, z początku głupio, No bo do Blacka ciągnie, pewnie ojciec Hope, tutaj Hestia mocno znaczy teren, No niezręcznie.
Mam ochotę przywalić Syriuszowi, że Stworka tak ucisza (tutaj się nie dziwię, bo skrzat mu przypomina dzieciństwo, ale przecież ja wiem, że Stworek ma wspomnienia Dorcas, No i kiedy? Kiedy ona je dostanie?)
Kurde, mam nadzieję, że Dorcas jakoś skojarzy tę scenę w głowie, co jej się pojawiła, gdy zobaczyła podobiznę Regulusa, z tym, że taka biała mgła jest przy Obliviate. Kurde, i ona teraz myśli, że to może być dziecko Regulusa. Niechże to się juz wyjaśni! Plz! :D
Buzi buzi było Hm... ucieszyłam się, nie przeczę, ale jednak to co powiedział Syriusz, że to była Elena, a nie Dorcas.
I cały nastrój szlag trafił. W sensie, No on pamięta wszystko i jednak pocałunek z nią na pewno był dla niego czymś wycelowanym i wytesknionym, ale zasmuciło mnie to, że on jest świadomy tego, że ona nie pamięta, teraz działa trochę tak na oślep i tak bardzo chciałby, żeby ona wiedziała, jak to miedzy nimi było, bo teraz bazuje jedynie na opowieściach innych o samej sobie. :(
Miałam nadzieję, że Remus coś jednak palnie, ze to może córka Syriusza, ale nie wyszło.
Tutaj jeszcz propsy za zwinne wplątanie kanonicznego wydarzenia o którym zapomniałam (atak na Arturze). :)
Uch, niechże ona znajdzie coś, co oczyści Syriusza to w końcu wyjdzie i coś zrobi. Gdy czytałam książki to tez tak ubolewałam, że czuje się bezużyteczny i zamknięty w Kwaterze. :(
Teraz życzę jeszcze więcej weny i żeby tempo się utrzymywało :D
Buziaki! :*
Hej,
UsuńHestia jest raczej fajterem słownym, więc nie dojdzie do rękoczynów 😃
Też pomyślałam o tym, że Syriusz powinien dostać w łeb za przerwanie Stworkowi!! Samą mnie to drażni, ale no nie może być tak pięknie ha ha ha! Czy dostanie? Zobaczymy!
Powoli będziemy wkraczać w pewne wspomnienia, ale nie oczami Dorcas. Będzie urozmaicenie. Był pocałunek, ale masz rację. Oboje czują się niezręcznie w tej relacji, a w szczególności jest to ciężkie dla Syriusza.
Kanonicznych zdarzeń będzie więcej…
Dziękuję i pozdrawiam ❤
"Kanonicznych zdarzeń będzie więcej..."
UsuńA spróbuj mi tylko zabić Syriusza :D
Buziaki :*
O mój Boże, całowali się!!! Wiedziałam, że chociaż są dorośli i się zmienili to w pewnym stopniu nadal oni, więc nie będzie im łatwo utrzymać ręce przy sobie. Elena mimo że nie pamięta, ma jakieś przebłyski uczuć do osób, które znała. No i Stworek. On musi wiedzieć. Czy to on w końcu wszystkich oświeci co się wydarzyło? Syriusz nie chce zerwać z Hestią, ale jednocześnie ciągnie go do Eleny. Nawet jeżeli nie jest to już jego dawna ukochana, to myślę, że gdyby na to pozwolili, odnaleźli by na nowo to uczucie. Teraz kiedy mają spędzić święta razem, podejrzewam, że Hope pozna Syriusza, więc może być ciekawie. Czy on w końcu zda sobie sprawę, że dziewczyna jest jego córką? Mam nadzieję, że tak! Nie mogę się już tego doczekać, bo Dorcas to chyba nigdy mu nie powie hehe. Czekam na next
OdpowiedzUsuńHej,
UsuńTaaak, jest pocałunek! Tak czy siak ciągnie ich do siebie i to się nie zmieniło. Uczucia się nie zmieniły. Za to osoby tak. Będzie ciekawie, obiecuję!
Pozdrawiam i dziękuję! ❤