2019/02/17

Rozdział 43 „Czas przeszły”

Drugi dzień w pracy spędziłyśmy z Tonks w terenie. Kobieta opowiadała mi wiele detali z pracy, które mogą nam pomóc w poszukiwaniach Śmierciożerców, a także zwolenników Voldemorta w Ministerstwie. Rano zdążyłam napisać tylko list do Hope, pytając o jej pierwszy dzień w szkole. Miałam nadzieję, że poradziła sobie i poznała nowych znajomych.
–– Eleno, wszystko dobrze? –– zapytała mnie nagle Tonks. Zmarszczyłam brwi, domyślając się, że zamyśliłam się głęboko.
–– Tak, wybacz. Moja córka jest dziś pierwszy dzień w szkole i jak na mamę przystało, martwię się –– wytłumaczyłam powód mojego roztargnienia.
–– Masz córkę? Ile ma lat? –– dopytywała brązowowłosa.
–– Nazywa się Hope i ma szesnaście lat –– odpowiedziałam, myśląc o mojej największej dumie.
–– A jej tata…?
–– To skomplikowane.
Opowiedziałam jej historię o utracie pamięci. Tonks niedowierzała, że ktoś mógł rzucić na mnie tak potężne Zaklęcie Zapomnienia. Gdybała, czy jest jakiś sposób, by to odwrócić.
–– Skończyłam z poszukiwaniami, Tonks. Chcę się skupić na przyszłości, na tym co tu i teraz –– wyjaśniłam kobiecie, która przyznała mi rację.
W tym samym czasie dostrzegłam sowę od mojej córki. Wyciągnęłam rękę, by zaraz otworzyć list i zaczęłam czytać w pośpiechu.

Mamo,
Wszystko w porządku. Przestań się tyle martwić, bo nie dożyjesz czterdziestki, która wypada Ci w tym roku. Mój pierwszy dzień w szkole? Jak zwykle zrobiłam zamieszanie, chyba nie spodziewałaś się niczego innego. Trafiłam do Slytherinu, który cieszy się w całej szkole złą sławą. Ironia losu, co? Spokojnie, poradzę sobie.
Poznałam już kilka osób, więc możesz być ze mnie dumna. Rozmawiałam też z profesorem Dumbledore, to bardzo interesujący czarodziej. Od razu wzbudził moją sympatię.

PS. Dowiedz się coś więcej na temat Dolores Umbrige… Mam złe przeczucia.

Kocham Cię,
Hope

Pokręciłam głową i zaczęłam z niepokojem zastanawiać się kim jest Dolores Umbrige. Obiecałam sobie, że jak tylko wrócę do Ministerstwa, zajmę się tą sprawą. Przy okazji mogę trochę podpytać Tonks.                  
Dopiero pod koniec dnia postanowiłyśmy udać się do Ministerstwa, by złożyć raport Kingsley’owi. Przechadzając się przez korytarze, czułam na sobie wzrok niektórych czarodziejów. Już wczoraj dostrzegłam ich pytające spojrzenia, jednak bagatelizowałam sprawę, tłumacząc sobie, że jestem w końcu nowością tutaj. To normalne, że inni są mnie ciekawi. Dziś widziałam, jak szepczą, spoglądając na mnie, co z lekka mnie irytowało. Tonks zapewniała mnie, że to normalne, ale miałam nieodparte wrażenie, że jednak coś więcej się za tym kryje. Miałam nosa do takich spraw.
Intuicja rzadko mnie zawodzi, dlatego wszystko zmieniło się od momentu, gdy spotkałam Albusa Dumbledore’a, który siedział w fotelu, w gabinecie Kingsley’a. Doskonale znałam jego twarz, tym bardziej, że owy czarodziej był bardzo popularny również za granicą. Jednak stojąc z nim w jednym pomieszczeniu, miałam nieodparte wrażenie, że znam go nie tylko z wyglądu. Od razu się domyśliłam, że myśli nad czymś bardzo intensywnie.
–– Albusie, to właśnie o tej kobiecie ci mówiłem –– powiedział Shaklebolt, wskazując na mnie. –– Elena Carter. –– Podeszłam do siwowłosego, wyciągając przed siebie dłoń. Uśmiechnęłam się w jego stronę, ciesząc się, że mogę poznać człowieka, który również ma pomóc mojej córce.
–– Miło mi pana poznać –– powiedziałam, a mężczyzna ujął moją dłoń.
–– Ciebie również, Eleno –– odpowiedział po chwili, nadal przyglądając mi się badawczo. –– Moi drodzy, czy możecie zostawić nas na chwilę samych? –– zwrócił się do Tonks i Kingsley’a, którzy zdziwili się, jednak nie podważyli zdania Dumbledore’a. Wyszli oboje z gabinetu, a ja usiadłam na fotelu, zastanawiając się, o czym siwowłosy chce ze mną porozmawiać.
Dumbledore usiadł na krańcu biurka i wziął głęboki wdech.
–– Eleno, jestem pewny, że to nie jest twoje prawdziwie imię. –– Zamarłam. Zastanawiałam się do czego zmierza siwowłosy. –– Widząc twoją reakcję, stwierdzam, że nie pamiętasz, że już się znaliśmy –– dodał, a ja pokręciłam głową, zszokowana.
–– Nie bardzo rozumiem –– stwierdziłam, domagając się odpowiedzi.
–– Dorcas Meadowes, mówi ci coś to imię i nazwisko? –– zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową. –– Wszyscy myśleli, że nie żyje.
–– A żyje? –– wtrąciłam.
–– Tak i muszę przyznać, że bardzo konkretna z niej kobieta. –– Siwowłosy podniósł brwi do góry, a ja spojrzałam na niego niezrozumiale. –– Utraciłaś pamięć? Teraz jesteś Eleną, jednak ja znam cię jako Dorcas. –– Moje oczy rozszerzyły się i nie wiedziałam co odpowiedzieć. Czy on mówił prawdę?
–– To prawda, że utraciłam pamięć…–– przyznałam szczerze. –– Obudziłam się w szpitalu, mając zaledwie dwadzieścia parę lat.
–– Dwadzieścia cztery. Tyle lat miała Dorcas –– sprecyzował Dumbledore.
––Rodzina...? –– zapytałam, sama nie wiedząc, czy w to wszystko wierzę.
–– Przykro mi. –– Posłał mi smutne spojrzenie. Nie spodziewałam się innej odpowiedzi, jednak pewnie ukłucie żalu, pojawiło się w moim sercu.
–– Ja… przepraszam, ale nie wiem co powiedzieć. Jak się zachować –– powiedziałam szczerze i uśmiechnęłam się przepraszająco. –– Ta sytuacja jest dla mnie dość nowa.
–– Bardzo wydoroślałaś. Stałaś się prawdziwie silną kobietą. –– Dumbledore posłał mi uśmiech, a ja odpowiedziałam mu tym samym.
–– Dziękuję. Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję jeszcze porozmawiać. –– Wyciągnęłam rękę w stronę czarodzieja, który ujął ją wdzięcznie.
–– Bardzo się cieszę, że odnalazłaś drogę do Anglii. –– Słowa dyrektora sprawiły, że naprawdę zaczęłam mocno wierzyć w to, że odnajdę tu przyjaciół. Czułam się wdzięczna, że Dumbledore będzie mnie obserwował, czy warto mi zaufać. Jestem pewna, że go nie zawiodę.
–– Do zobaczenia. –– Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do Tonks i Kingsley’a, stojących nieopodal.
–– Chyba muszę się napić. –– Spojrzałam na ową dwójkę. Tonks roześmiała się, kiwając ochoczo głową, a Kingsley z początku nie był przekonany, jednak wzrok Dumbledore’a, wychodzącego z pokoju, sprawił, że mężczyzna również stwierdził, że się do nas dołączy.
Pożegnaliśmy się z Albusem, po czym razem teleportowaliśmy się w stronę ulicy Pokątnej. Naszym celem był Dziurawy Kocioł, w którym zawsze było mnóstwo czarodziejów i czarownic, podobno. Nimfadora tłumaczyła, że w tych czasach zawsze lepiej przebywać tam, gdzie więcej ludzi. Wbrew pozorom, właśnie dzięki temu, nasze sekrety są bezpieczne.
Zajęliśmy stolik i nie bawiąc się w przystawki, zamówiliśmy butelkę Ognistej Whiskey. Stuknęliśmy się szklankami, po czym zaczęliśmy rozmawiać o Ministerstwie, a także o ich podejrzanych zwolennikach.... Dalsza rozmowa zahaczyła również o tematy prywatne. Czułam się w ich towarzystwie niezwykle beztrosko i nie przejmowałam się niczym. Na co dzień jestem poważna, ułożona i stanowcza. Stany Zjednoczone wychowały mnie w ten sposób oraz stanowisko, które obrałam, miało na mnie bardzo duży wpływ.
–– Chciałabym was o coś zapytać. –– Upiłam łyk, spoglądając na znajomych. –– Wiecie coś na temat Dorcas Meadowes? –– zapytałam, zdając sobie sprawę, że trochę się podpiłam. Nie byłam pewna, czy to dobrze, że zadałam to pytanie.
–– Dlaczego pytasz? –– Kingsley spojrzał na mnie uważnie i dostrzegłam, że próbuje sobie coś przypomnieć.
–– Dumbledore powiedział, że to ja –– zwierzyłam się i zauważyłam zdziwienie na twarzach rozmówców. –– Zachowajcie to dla siebie, proszę. Na razie sama nie wiem, czy w to wierzę –– mruknęłam i ponownie się napiłam.
–– Dorcas należała do Oryginalnego Składu Zakonu Feniksa –– wytłumaczył, a ja zmarszczyłam brwi. –– To tajne stowarzyszenie, stworzone przez Dumbledore, by obalić Voldemorta –– dodał przyciszonym głosem. –– Przypominam sobie zdjęcie. Rzeczywiście jesteś do niej podobna, choć nie od razu bym cię rozpoznał.
–– Eleno, nie mówimy o tym na prawo i lewo –– dopowiedziała Tonks. –– Jestem pewna, że gdy Dumbledore w zupełności ci zaufa, zabierze cię za nasze spotkanie. Tak się cieszę, naprawdę brakuje mi towarzystwa dziewczyn. U nas…
–– Tonks, wystarczy. To nie odpowiednie miejsce na takie tematy. Jak powiedziałaś, Elena jeszcze wszystkiego się dowie. –– Czarnoskóry uśmiechnął się do mnie. Również się uśmiechnęłam, ciesząc się, że oboje mi zaufali. Ja również czułam, że są przyzwoitymi czarodziejami.
Następnie zmieniliśmy temat na bardziej luźny i muszę przyznać, że dawno tak świetnie się nie bawiłam. Miałam paru bliższych znajomych w Nowym Jorku, ale bycie tutaj, w Londynie… cieszy mnie. Miałam nadzieję, że to uczucie pozostanie ze mną na dłużej.
Prawdą jest to, że nim się obejrzałam, minęły dwa miesiące. Kontaktowałam się z Hope, stale byłam również w kontakcie z Albusem Dumbledore’m. Poza tym nie miałam czasu dosłownie na nic. Praca zajmowała mi cały czas, a gdy miałam trochę wolnego, spędzałam czas z Tonks i Kingsley’em. Zdążyłam się już przyzwyczaić do ich towarzystwa. Niedługo również miałam poznać Alastora Moody'ego.
Wszystko zmieniło się dnia, gdy zawędrowałam na piętro, gdzie mieściło się biuro Szefa Przestrzegania Praw Czarodziejów. Wystrój tego piętra od razu wzbudzał zachwyt, a precyzja i smak, z jakim pomieszczenie było stworzone, sprawiał wrażenie, że czułam się, jakbym nie pierwszy raz tutaj była. Postanowiłam rozejrzeć się zaciekawiona, by potem wrócić do siebie. Po lewej stronie dostrzegłam na ścianie twarze wszystkich byłych Szefów oraz pod spodem wygrawerowane, złote tabliczki z datą życia. Wpatrywałam się zaciekawiona w twarze, gdy dostrzegłam nazwisko…
Colin Meadowes.
Patrzyłam na mężczyznę, uśmiechającego się w moją stronę. Niebywałe było dla mnie to, że ten człowiek od razu powodował, że moje serce miękło. Miał w swoim śmiechu coś tak charakterystycznego… niczym moja córka.
Obok dostrzegłam również twarz, która była bardzo charakterystyczna, choć ten mężczyzna również nie żyje.
Barty Crouch Senior.
Naprawdę byłam bardzo ciekawa ich życia.
–– Chyba jeszcze się nie znamy. –– Usłyszałam za sobą i odwróciłam się w stronę głosu. Spojrzałam na poważną blondynkę, która na pierwszy rzut oka wyglądała groźnie. Podeszła do mnie, a po chwili wyciągnęła rękę w moją stronę. –– Amelia Bones, Szef Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów.
–– Elena Carter, Dyrektor Magicznej Ochrony –– odpowiedziałam, ściskając dłoń kobiety. Przez chwilę mierzyłyśmy się spojrzeniami, ale w pewnym momencie blondynka uśmiechnęła się i cofnęła o krok.
–– Poznawałaś naszą historię? –– zwróciła się do mnie i jej wzrok przeniósł się na zdjęcia jej poprzedników. –– Wielu wspaniałych czarodziejów walczyło o prawa czarodziejów –– dodała.
–– Colin Meadowes… –– zaczęłam, mając nadzieję, że blondynka co nie co mi o nim opowie.
–– Colin był wspaniałym czarodziejem jak i mężczyzną –– przyznała Bones, uśmiechając się na wspomnienie brązowowłosego. –– Był moim wzorcem i mentorem. Wiadomość o jego śmierci, a także wiele lat później jego rodziny, bardzo nami wstrząsnęła, tutaj w Ministerstwie –– kontynuowała –– dlatego proszę, uważaj, komu ufasz. –– Amelia wpatrywała się jeszcze przez moment w zdjęcie Colina, po czym pożegnała się i zamknęła za drzwiami swojego gabinetu. Po raz ostatni spojrzałam na jego uśmiech i postanowiłam wrócić na swoje piętro, domyślając się, że Tonks zaraz zacznie mnie szukać.
Wróciłam na swoje piętro, myśląc zawzięcie. Próbowałam przypomnieć sobie choć małą część czegokolwiek, jednak zupełnie bezskutecznie. Pożegnałam się ze wszystkimi i udałam się do domu odpocząć, bo była w końcu już dwudziesta pierwsza. Zdążyłam wejść do domu i ściągnąć buty, gdy usłyszałam puknie do drzwi. Zmarszczyłam brwi, wyjmując różdżkę.
–– Kto tam?
–– Albus Dumbledore, moja droga. –– Usłyszałam i otworzyłam drzwi, nadal nie opuszczając różdżki. –– Cieszę się, że zachowujesz wszelkie środki ostrożności. Uśmiechnęłam się przepraszająco i zaprosiłam czarodzieja do środka.
–– Herbaty? –– zapytałam.
–– Chętnie. –– Usiedliśmy w salonie przy stole, po tym jak zaparzyłam nam dwie herbaty. –– Eleno, bardzo bym chciał, byś dołączyła do nas w Zakonie Feniksa –– powiedział szczerze. –– Kingsley i Tonks ci ufają i ja również obserwowałem cię przez większość czasu. Tak samo, jak twoją córkę… –– Uśmiechnął się, wspominając o niej. –– Tyle, że to nie koniec… –– Westchnął głęboko. –– Nie do końca powiedziałem ci prawdę, co do twoich bliskich… –– Drgnęłam. –– W Zakonie Feniksa jest parę osób, które były ci naprawdę bliskie.
–– Dobrze mnie znali? –– zapytałam szybko.
–– Bardzo. –– Szczerość biła z jego oczu. Przełknęłam ślinę i wzniosłam oczy ku niebu.
–– Proszę w takim razie opowiedzieć mi coś o Dorcas, którą byłam.
W ten sposób zaczęła się długa, długa noc, w której herbata przerodziła się w Ognistą Whiskey. Tak, od początku ufałam Albusowi Dumbledore’owi.
           

*

Roześmiałem się radośnie, by za chwilę wpić się w usta kobiety. Całowałem ją powoli i namiętnie i pozwalałem, by jej dłonie błądziły zadziornie w dole moich spodni Hestia oderwała się ode mnie na moment, by za chwilę ponownie odnaleźć moje usta. Doprowadzała mnie do szaleństwa, a ja nie chciałem pozostać jej dłużny. Uwielbiałem nasze poranne igraszki. Zapewne to jeden z powodów, dlaczego staram się nie opuszczać tej dziury. Czasem udaje mi się wymknąć, wtedy wraz z Remusem korzystam jak najwięcej z życia, na tyle oczywiście ile mogę. Mój przyjaciel zawsze wszystkiego pilnuje, jakby inaczej?
 –– Ktoś ma tu dziś dobry humor –– mruknęła do mnie Hestia, muskając moje ucho.
–– Zgadnij dzięki komu –– odpowiedziałem, łapiąc kobietę za podbródek. –– Zostaniesz na śniadaniu? –– zapytałem, uśmiechając się szelmowsko.
–– Emmelina mnie nie otruje? –– Skrzywiła się lekko, a ja wybuchnąłem śmiechem.
–– Oczywiście, że nie, głuptasie. –– Pocałowałem ją w czoło. Och, wcale nie byłem tego taki pewien… i oczywiście żartuję. Chyba.
Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół, gdzie czekała na nas Emmelina z Remusem. Mój przyjaciel uśmiechnął się do mnie i Hestii, a Emma wymusiła z siebie coś na kształt uśmiechu. Byłem jej wdzięczny, że chociaż próbuje polubić Jones.
–– Rzadko cię ostatnio widuję, Remusie. –– Hestia usiadła obok mężczyzny i posłała mu miły uśmiech. Zawsze dobrze się ze sobą dogadywali i cieszyłem się, że mój przyjaciel widzi w niej również wiele pozytywnych cech.
\
–– Tak, rzeczywiście –– przyznał. –– Traktaty z wilkołakami nie są prostą sprawą. Ostatnio cały mój czas poświęcam tylko temu. Bardzo ciężko wpłynąć na nich, by zmienili zdanie i stanęli po stronie Dumbledore’a –– tłumaczył, a zaraz się skrzywił. –– Szczerze, kończą mi się pomysły. Nie wiem jak na nich wpłynąć.
–– Lunatyku… –– zacząłem, wpatrując się w przyjaciela. –– Jestem pewny, że świetnie sobie poradzisz. Potrzebujesz tylko jakiegoś… bodźca. Mam nadzieję, że go odnajdziesz. –– Puściłem mu oko, a przyjaciel uśmiechnął się szeroko.
–– Dziękuję, przyjacielu.
–– Smacznego –– powiedziała Vance, kładąc potrawy, za pomocą różdżki. Oblizałem się, czując zapach pysznego jedzenia i puściłem oko do kobiety. Pokazała mi język, a chwilę później wszyscy zaczęliśmy się zajadać daniami, które przyrządziła.
–– Świetnie gotujesz –– skomentowała Jones, będąc pod ogromnym wrażeniem.
–– Och, na pewno mogłaby się bardziej postarać…
–– Lepiej nie kończ… –– Emma pogroziła mi palcem. Zaśmiałem się, będąc dziś wyjątkowo w dobrym humorze. Postanowiłem, że zaraz po śniadaniu nakarmię Hardodzioba i może w końcu uda mi się znaleźć tego cholernego skrzata, Stworka. Musi mi zdradzić jak się pozbyć obrazu mojej matki.
Dzień zleciał mi w zastraszającym tempie i naprawdę nie wiedziałem, kiedy zrobił się wieczór. Dziś odbywało się spotkanie Zakonu Feniksa, dlatego cieszyłem się niezmiernie, że zobaczę wiele przyjaznych twarzy i usiądziemy razem przy stole.  Wyszedłem z łazienki i schodząc ze schodów wpadłem na Hestię, idącą do mojej sypialni.
–– Gdzież to się wybierasz, kochana? –– zamruczałem, obejmując blondynkę w pasie.
–– Spotkanie zaraz się zaczyna, a ty szykujesz się niczym primadonna na występ –– odpowiedziała i zakryła usta dłonią, by się nie zaśmiać.
–– Doprawdy…? –– Przybliżyłem twarz do jej ucha i przegryzłem lekko płatek. –– Obyś się nie zdziwiła… –– Pocałowałem ją w usta, a potem razem zeszliśmy do zebranych.
Przy długim stole po prawej stronie siedział Lupin, Kingsley, Tonks, Emmelina. Lewą stronę stołu zajęli Minerwa McGonagall, Dedalus Diggle, Molly i Artur Weasley i on, Severus Snape. Łypnąłem na niego groźnie, nie ciesząc się z obecności czarnowłosego. Nadal mu nie ufałem i miałem zamiar mieć na niego oko. Snape zawsze wściubiał nos w nie swoje sprawy.
–– Dumbledore…? –– zapytałem i spojrzałem na Lupina.
–– Zaraz ma się zjawić.
            Pokiwałem głową i usiadłem obok przyjaciela. Krzesło obok nie zajęła Hestia. Rozmawialiśmy przyciszonymi głosami i wymienialiśmy się informacjami. Prawdę mówiąc, inni się wymieniali, ponieważ ja byłem cały czas w tym domu. Ze wszystkich sił chciałem pomóc zbierać informację, jednak Dumbledore mi zakazał. Z jednej strony wiedziałem, że to dla mojego dobra, ale z drugiej… nienawidziłem siedzieć w jednym miejscu. Spędziłem lata w Azkabanie, a teraz znów jestem zamknięty…
–– Witajcie moi drodzy, przepraszam za spóźnienie. –– Do pomieszczenia wszedł Albus Dumbledore i uśmiechnął się serdecznie. –– Mam dla was pewne wieści. –– Siwowłosy usiadł, patrząc na nas wszystkich. –– Jestem prawie pewny, że nasi uczniowie tworzą tajne stowarzyszenie, które ma na celu zgładzenie Dolores Umbrige –– powiedział. –– Musimy zrobić wszystko, by się o tym nie dowiedziała. –– Mężczyzna spojrzał na McGonagall i zaraz na Snape’a, którzy pokiwali głowami na znak zgody. Widziałem, że Snape robi to z przymusu i obawiałem się, że przez to życie mojego chrześniaka może być w niebezpieczeństwie. –– Syriuszu, porozmawiaj z Harry’m. Na pewno uda ci się dowiedzieć, jak możemy potajemnie im pomóc.
–– Masz moje słowo –– opowiedziałem poważnie i usłyszałem prychnięcie czarnowłosego.
–– Masz coś do dodania, Snape? –– warknąłem. Poczułem jak ręką Hestii zaciska się na moim udzie.
–– W końcu jakaś misja z dreszczykiem emocji, co? –– zironizował, dumny z siebie. Miałem zamiar mu odpowiedzieć, jednak Dumbledore podniósł rękę ku górze, prosząc o ciszę.
–– Kto dziś obejmie wartę przed drzwiami do Departamentu Tajemnic? –– przerwał Kingsley.
–– Ja i Elena –– odpowiedziała szybko Tonks, która mogę przysiąc, że wcześniej wpatrywała się ukradkiem w Remusa, siedzącego blisko niej, a on w nią. Tonks była jedną osobą z mojej rodziny, z którą utrzymywałem kontakty. Dziwnym trafem pomyślałem, że potrafiłaby idealnie dopełnić duszę mojego przyjaciela, po którym widziałem, że ona go intryguje.
–– Kiedy w końcu ją poznamy? –– Emmelina spojrzała na Tonks, która wzruszyła ramionami, by zaraz spojrzeć na siwowłosego.
–– Właśnie o tym chciałbym porozmawiać, ale tylko z tobą Emmelino, Remusem oraz Syriuszem –– odpowiedział poważnie, a ja zmarszczyłem brwi. –– Macie prawo wiedzieć pierwsi o pewnych rzeczach. Reszcie bardzo dziękuję za przybycie. Będę się z wami kontaktował. –– Członkowie Zakonu jeden po drugim opuszczali mój dom, a ja zastanawiałem się, co takiego nasz były dyrektor ma nam do powiedzenia. Ucałowałem szybko Hestię, życząc jej dobrej nocy i udałem się do kuchni po szklanki oraz butelkę Ognistej Whiskey. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że będzie potrzebna. Usiedliśmy w czwórkę przy stole i od razu dostrzegłem, że informacje, które przekaże nam Dumbledore, nie są dla niego łatwe.
–– Elena Carter, Dyrektor Magicznej Ochrony z Nowego Jorku –– zaczął. –– Przez ostatnie miesiące obserwowałem ją i nie mam żadnych wątpliwości. Elena Carter to tak naprawdę Dorcas Meadowes –– powiedział, a ja zamarłem. Straciłem panowanie nad ciałem i tępo wpatrywałem się w mojego rozmówcę nie wierząc w to, co mówi. Nie ruszałem się, próbując przekalkulować tą sytuację, tą możliwość. Przecież nie ma możliwości…
–– Ale… –– mruknęła Emma, będąca również w szoku. –– Ale…
–– Jak to możliwe? –– zapytał Lupin, kręcąc głową z niedowierzaniem.
–– Jej pamięć została zmodyfikowana –– wytłumaczył.
–– Co masz na myśli, że została zmodyfikowana? –– wyskoczyła czarnowłosa, a ja nadal jak głupi nie potrafiłem sklecić jednego zdania. Byłem w szoku.
–– Nie pamięta swojego dwudziestoczteroletniego życia –– sprecyzował i spojrzał wprost na mnie. –– Nie wie kim jesteśmy.
–– Dorcas nie żyje –– wtrąciłem pusto i złapałem za butelkę, by zaraz napełnić trunkiem swoją szklankę. –– To nie może być ona.
–– Syriuszu, myślisz, że mógłbym cię okłamać? –– Ponownie zamarłem. Wiedziałem, że Albus nigdy by mi tego nie powiedział, gdyby nie był pewny. –– Przemyślcie to… a za jakiś czas zaprosimy ją na spotkanie, tutaj. Musicie być na to gotowi, bądź co bądź.. ta kobieta jest bardzo utalentowaną czarownicą. Dzięki niej wiele może się zmienić. –– Dumbledore wstał i pożegnał się z nami, życząc dobrej nocy.
–– Syriuszu… –– zaczął Lupin, ale wziąłem butelkę z Whiskey, odwróciłem się na pięcie i pognałem do mojej sypialni, zamykając się na dwa spusty. Nie bawiąc się w szkło, zacząłem pić z butelki i z całej siły uderzyłem w starą już szafę, z której odpadł kawałek drewna.
Pamiętałem ten dzień, w któtym się dowidziałem, żę Dorcas Meadowes nie zyje. Ten dzień prześladował mnie lata i za każdym razem jak o tym pomyślałen, moje serce zaciskało się z bólu. Pewnie dlatego, tak wiele lat, zajęła mi ucieczka z Azkabanu. Miałem ogromną motywację, ale i ogromne cierpienie, które czułem całym sobą. Dementorzy łatwo do wyłapywali, dlatego nauczyłem się później tego do perfekcji. Obojętności. Jednakże... sny o brązowowłosej, jej rodzinie, Potterach... prześladywały mnie dzień w dzień, dodając do listy resztę moich zmarłych przyjaciół. Byłem w piekle. Prawdą jest to, że gdy myślałem, żę żyła... obmyślałem plan ucieczki.
Gdy zmarła,
poddałem się.
–– Kurwa! –– zakląłem siarczyście.
Dorcas Meadowes żyje.
Moja Dorcas.
Ale to nie ona.
To Elena Carter.
Która nie pamięta kim jestem.



Hope

Minęły pierwsze dwa miesiące szkoły. Od początku chodziłam na zajęcia, trochę czasu poświęcałam nauce i spędzałam coraz więcej czasu z Harrym Potterem. Czułam, że się zaprzyjaźniamy i coraz bardziej sobie ufamy. Niesamowite było to, że przy nikim nie czułam się tak dobrze, jak przy nim. Jego najlepszy przyjaciel, Ronald Weasley, był bardzo sceptyczny, co do mojej osoby przez to, że jestem w Slytherinie. Stwierdził, że takim osobą nie powinno się ufać. Nigdy nie przepadałam za ludźmi, którzy oceniali kogoś, w ogóle go nie znając, więc razem z Ronem unikaliśmy ze sobą kontaktu jak ognia. Jego siostra, Ginny, była jego całkowitym przeciwieństwem. Czasem chodziłyśmy razem na zajęcia. Przyjaciółka owej trójki, Hermiona Granger, jest trochę zbyt zarozumiała, ale przymykam na to oko i zawsze skupiam się na bardziej pozytywnych cechach. Pomocna i dobra, To na pewno.
–– Wiesz, mimo powrotu do Hogwartu czuję się w tym roku znacznie inaczej, jakbym nie był do końca sobą –– wyznał mi Harry, któregoś wrześniowego dnia.
–– Między tobą a Voldemortem istnieje więź, tak myślę i wydaje mi się, że twoje sny mogą kryć jakąś tajemnicę. –– Czarnowłosy dzień w dzień śnił o tajemniczych drzwiach, które zawsze były zamknięte. Razem z Hermioną zastanawiałyśmy się nad znaczeniem tego, ale nic sensownego nie przychodziło nam do głowy.
Dni mijały, a nasze relacje zacieśniały się w sposób, którego nie potrafię wytłumaczyć. Opowiedziałam mu wszystko o moim życiu,  a on nie pozostawał dłużny i wtajemniczył mnie w historię o jego rodzicach, kuzynostwie, dnia w którym dowiedział się, że jest czarodziejem, a także każdej jego przygody, która spotykała go co roku. Ten chłopak ma niesamowitego pecha do kłopotów. Wpada w nie jak śliwka w kompot. Za to mój dom postrzegał mnie jako wyrzutka. Wszyscy szeptali za moimi plecami, szydzili i szukali tylko okazji, by się nade mną znęcać, przynajmniej na początku. Pewnie gdybym była słaba psychicznie to by im się udało, ale prawdopodobnie należę do najbardziej twardych osób i doskonale potrafię ukrywać moje prawdziwe uczucia. Poza tym potrafiłam być groźna i nie jeden uczeń już się o tym przekonał. Rozmawiam tylko z Astorią i Adelajdą, mimo tego że blondynka jest wyniosłą arystokratką, której zdanie było najważniejsze. Astoria podchodziła do tego mniej sceptycznie niż Adelajda, ale kategorycznie zaznaczyła, że ona nie chce mieć z Harrym i jego przyjaciółmi absolutnie nic do czynienia. Byłam pewna, że chodzi o jej rodzinę i siostrę. Od pokoleń są to czarodzieje czystej krwi, którym jest wpajana idea potęgi, władzy i znęcania się nad nie-magami, znaczy się mugolami. Ciągle nie mogę tego zapamiętać. Charles śmiał się..
Właśnie, Charles.
Jeśli nie spędzałam czasu z Harrym, Astorią lub kimś innym, to właśnie Charles okazał się być moim rozmówcą. Tylko w jego towarzystwie czułam się niepewnie i byłam jakoś dziwnie wstydliwa, co jest do mnie niepodobne. Ukrywaliśmy nasze spotkania, co ciekawsze, oboje na początku nie mogliśmy przestać sobie dogryzać. Przez dogryzanie, zacieśniliśmy w jakiś sposób nasz kontakt, przez co polubiliśmy spędzanie czasu w swoim gronie.
Charles Lestrange miał w sobie dużo mroczności. Wyczuwałam to, jednak jakaś część mnie czuła, że ten chłopak ma swoją dobrą stronę, którą mało kto widzi. Jest arogancki, dumny i niezwykle przystojny. Najgorszy typ faceta.
           
Szłam korytarzem razem z Astorią na Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami i rozmawiałyśmy przyciszonymi głosami. Zbliżała się pełnia, przez co stałam się bardziej nerwowa. Miałam lekko podkrążone oczy i ciężko mi było usiedzieć na miejscu. Obawiałam się, że jeśli będę często znikać, moje współlokatorki się o tym dowiedzą. Uspokajałam się zaraz, bo przypominałam sobie rozmowę s dyrektorem szkoły, Albusem Dumbledorem. Czarodziej od razu wzbudził we mnie pozytywne uczucia, tym bardziej, że wiedział o moim piętnie.

–– Dyrektorze… W końcu ktoś się domyśli. W Ilvermorny mój dyrektor również o tym wiedział, dlatego mieszkałam sama. Tak było bezpieczniej dla mnie i dla innych.
–– Tylko przez to byłaś izolowana? –– Spojrzał na mnie zza swych okularów-połówek, a ja wykrzywiłam usta.
–– Tak będzie dla mnie lepiej.
–– Czy mi się wydaje, czy ty… boisz się, że ktoś może cię polubić? –– zapytał poważnie, zaskakując mnie całkowicie tym pytaniem. Zawstydziłam się lekko, próbując nie dać tego po sobie poznać.
–– Chodzi mi tylko o bezpieczeństwo –– doprecyzowałam, uciekając od pytania.
–– Nie martw się niczym, wszystko jest już przygotowane. –– Uśmiechnął się do mnie. –– Dobranoc, Hope.

–– Knot mianował Umbrige Wielkim Inkwizytorem. Będzie uczęszczała na lekcje nauczycieli i na tej podstawie wystawiała im opinie. W każdej chwili może też kogoś wyrzucić –– warknęłam, nie rozumiejąc tego głupiego pomysłu. Astoria rzuciła mi mordercze spojrzenie, bo za głośno mówiłam o mojej niechęci do tej kobiety. –– Astorio, proszę cię. Nie mów, że ciebie to wszystko nie irytuje. –– Zwierzęca natura dawała mi o sobie znać.
Astoria niechętnie przyznała mi rację. Uśmiechnęłam się, widząc, że dziewczyna walczy ze sobą i próbuje choć trochę się zmienić. W końcu, Minister Magii dał Umbridge prawa przybliżone do praw dyrektora. Większość Ślizgonów była zachwycona nową panią profesor, która faworyzowała Slytherin przy każdej okazji. Ja pozostałam czarną owcą, która jest taką samą idiotką, jak Chłopiec–Który–Kłamał.
–– Źle się dzieję –– mruknęłam.
Po zajęciach umówiłam się z Harrym i Hermioną na Dziedzińcu, więc pożegnałam się z brązowowłosą i poszłam na spotkanie z Gryfonami. Doszłam w umówione miejsce i dostrzegłam, że prócz Harry’ego i Hermiony jest też Ron i Ginny.
–– Hej, jestem już –– wysapałam podchodząc do nich.
–– W ten weekend jest wypad do Hogsmeade – zaczęła Hermiona. –– Robimy tajne spotkanie w Pubie pod Świńskim Łbem i chcemy, żebyś też tam była.
–– Kto chce ten chce –– szepnął Ron na tyle głośno, że wszyscy to usłyszeliśmy. Chciałam mu odwarknąć, ale Harry mnie uprzedził.
–– Ron, zdaję sobie sprawę, że nie cierpisz Ślizgonów, ale jak już sam zauważyłeś to Hope jest inna i najwyższa pora, żebyś to zaakceptował, bo teraz jest jedną z nas. –– Uśmiechnął się do mnie, a ja popatrzyłam się na niego z wdzięcznością.
–– Harry ma rację, najwyższa pora. –– Ginny spojrzał na rudowłosego. Ron westchnął głęboko i przeniósł wzrok na mnie.
–– Zgoda, będę się starał. –– Obiecał, a jego usta wykrzywiły się w coś na znak uśmiechu. Skinęłam głową i z powrotem spojrzałam na Hermionę.
–– Czego będzie dotyczyć to spotkanie? –– zapytałam.
–– Tego dowiesz się już na miejscu, na razie nie możemy nic więcej powiedzieć –– odpowiedziała.W tym momencie podeszła do nas Marietta i Cho. Czarnowłosa uśmiechnęła się do mnie nieśmiało, po czym swój wzrok skierowała na Harry’ego.
–– Och Harry, słyszałam od Marietty o spotkaniu w Hogsmeade. –– Czarnowłosa uśmiechnęła się do chłopaka.
–– Tak, mam nadzieję, że pojawicie się tam – odpowiedział nieco zmieszany. Widziałam, że przy tej dziewczynie, czarnowłosy staje się wstydliwy. Musiała mu się naprawdę podobać i nie dziwi mnie to wcale.  Jej azjatyckie rysy twarzy dodają jej uroku, mimo że zachowuje się trochę snobistycznie. No i była byłą dziewczyną zmarłego Cedrica Diggory’ego, który razem z Harrym brał udział w Turnieju Trójmagicznym i został zabity przez poplecznika Voldemorta.
–– Ron, musimy się zbierać. Zaraz zaczyna się trening quidditcha. –– Harry spojrzał na rudowłosego, który pokiwał głową. Chłopaki pożegnali się i ja również postanowiłam ulotnić się w swoje miejsce.
Próbowałam uspokoić myśli, które biegały w mojej głowie niemiłosiernie. Myślałam o pełni. Prawda jest taka, że mimo mojego kiepskiego samopoczucia, gdy zmieniałam się w wilka… Czuła się wolna, czułam się sobą. Uwielbiałam to spojrzenie na świat, oczywiście w chwilach, gdy byłam tego świadoma, bo doskonale wiem, że wilkołaki potrafią być bezlitosne i bardzo niebezpieczne, jednak mimo to… byłam jedną z nich. Biłam się z myślami, bo nie wiedziałam jak powinnam postąpić. Powiedzieć im prawdę o tym, kim naprawdę jestem…?
Jestem wilkołakiem.
Mają prawo o tym wiedzieć… chyba?

Weekend nastał stosunkowo szybko, a spotkanie, na które się wybrałam miało jeden cel. Nauka Obrony przed Czarną Magią i pozbycie się Umbrige na zawsze. Lord Voldemort musi upaść.
Jesteśmy Gwardią Dumbledore’a. Zamierzam powiedzieć, kim naprawdę jestem.

Od Autorki,
Hej, kochani! Za nami już rozdział kolejny. Syriusz dowiedział się, że Dorcas żyje! Jak myślicie, jak zareaguje, gdy ją zobaczy…? Pozdrawiam

8 komentarzy:

  1. Naprawdę idziesz jak burza :D
    Dziś będzie krócej niż zwykle.
    Na początku byłam zdziwiona tym, że Dorcas tak łatwo przychodzi pogodzenie się, że była jakąś tam Dorcas, ale tak czytałam i sobie myślę, że no przecież ocknęła się w szpitalu i od początku wiedziała, że zmodyfikowano jej pamięć. Była przekonana przez kilkanaście lat, że była kimś innym, ale nie wiadomo kim. Jednak pomógł też fakt, że sam Dumbledore jej opowiedział o tym kim była, a chyba bardziej wiarygodnej osoby nie było. Jestem ciekawa, czy opowiadał jej o Syriuszu, Remusie, Lily i Jamesie.
    Black... Moje serce ściska się za każdym razem, gdy czytam jego perspektywę. Jestem ciekawa, jak będzie wyglądała jego relacja z Hestią po tej wiadomości.
    A co do wiadomości. Czułam jego szok. Świetnie opisałaś jego uczucia, bo aż mnie ściskało w dołku. Chyba nie wyobrażam sobie innej reakcji niż wzięcie butelki Ognistej i zamknięcie się w pokoju.
    Hope czytam pobieżnie :P Ale spodobało mi się, chociaż nie podoba mi się jej relacja z Charlesem :P
    Fajnie, że złapała dobry kontakt z Gryfonami i też w sumie podoba mi sie bardzo obecność Dolores Umbridge w jej fragmentach. Fajnie poczytać o tej różowej babce :D
    Nie mogę się doczekać aż powie im o tym, że jest wilkołakiem, chociaż wydaje mi się, że Hermiona może się domyślić :P

    Wydaje mi się, że przy spotkaniu Syriusza i Dorcas mogę się poryczeć :P Jestem ciekawa, czy Albus jej coś powiedział o nim.
    Mam też nadzieję, że Stworek ją rozpozna i przekaże jej wspomnienia, a jeśli to nie wydarzy się szybko, to wyobrażam sobie, że Black będzie stawał na rzęsach, żeby do niej jakoś dotrzeć. I kurde... Nie wyobrażam sobie tego, jak on będzie się czuł.
    Ale oby szybko odzyskała pamięć, nosz kurczę!

    Szybko pisz i wstawiaj kolejny :D
    Ja już chcę ich razem! :D

    Jak zawsze, życzę weny i pozdrawiam serdecznie!
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Po prostu mam wenę i świadomość, że za jakiś czas ta opowieść się skończy. Bardzo chciałabym doprowadzić ją do końca, dlatego staram się dać z siebie jak najwięcej – mam nadzieję, że częste rozdziały w tym nie przeszkadzają.
      Wbrew pozorom dla Dorcas była to dziwna sytuacja. Przyzwyczaiła się już do tego, że są tylko ona i Hope, a nagle ktoś mówi, że ją zna, ale pod całkowicie innym imieniem i nazwiskiem – na początku niedowierzanie, ale dlatego to właśnie powiedział Dumbledore. Jemu po prostu się ufa.
      Relacja Syriusza z Hestią… jest naprawdę poważna i będę to powtarzać, ale coś się zmieni na pewno. To był dla niego gorszy szok niż dla Dorcas, bo on wie kim ona jest i ile dla niego znaczyła.
      Hope nie będzie w każdym rozdziale, np. następnym, ale dalej trochę będzie o jej życiu. Jest specyficzna, ale będzie można zobaczyć w niej wiele cech Syriusza jak i Dorcas.
      Spotkanie będzie… za chwilę.

      Buziaki❤
      Pozdrawiam.
      A.

      Usuń
  2. Coraz bardziej pragnę Dorcas i Syriusza!
    Ale za cholerę nie wiem jak będzie wyglądać ich spotkanie po latach, powiem szczerze:
    boję się tego!
    I boję się, że nie uda im się, czego oczywiście nie chcę
    No i Remfadora! < 333
    Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenkiiii!
    ♥Pozdrawaiam♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Syriusz i Dorcas już za moment – mam nadzieję, że ich spotkanie będzie emocjonujące. Dla mnie było, choć to dopiero początek!
      Tonks i Remus powoli będą się rozkręcać!

      Buziaki❤
      Pozdrawiam.
      A.

      Usuń
  3. O rany, tyle emocji, to niesamowite! Elena wie, że jest Dorcas... albo Dorcas wie, że jest Dorcas... No nie ważne, w każdym razie prawda wychodzi na jaw. No i Syriusz wie. Czy nadal będzie między nimi to coś? Jak zareaguje? No i Hope... gdy wyjdzie na jaw, że Dorcas/Elena ma córkę, Syriusz od razu się domyśli, że to jego dziecko. No i Hestia... Niech Emma ją podtruje, nie będzie włazić między Dorcas i Syriusza :D czekam na next z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Emocji jest dużo, a to dopiero początek! W następnym rozdziale już upragnione spotkanie Dorcas i Syriusza. Ciekawa jestem co o tym pomyślicie.
      Coś wisi w powietrzu.
      Hope również o tym się dowie, w swoim czasie.
      Hestia nie da się tak łatwo!

      Buziaki❤
      Pozdrawiam.
      A.

      Usuń
  4. Dziewczyno kochana! Ja nie nadążam! :O
    Nie no, przepraszam za te zaległości, ale wczoraj ostatni dzień wolnego, a dzisiaj szara rzeczywistość ;)
    Relacja Tonks i Dorcas bardzo mi się podoba. Co do Kingsleya to ciężko mi stwierdzić. W sensie jest miły i w ogóle, ale raczej nie jest materiałem na takiego wielkiego przyjaciela dla Dorcas, raczej chyba dobry kolega :)
    Miło, że Dumbledore nie ukrywał swojej wiedzy przed Dorcas, no bo jednak dziewczyna ma prawo wiedzieć, kim jest. A czy będzie chciała drążyć temat, to już będzie decyzja należała tylko i wyłącznie do niej :) Mam nadzieję, że podejmie właściwą decyzję. W końcu nie chodzi tu tylko o nią, ale także i o Hope :)
    Fragment z Syriuszem świetny. W tej najnowszej części właśnie fragmenty z nim mi się najbardziej podobają, przyznam szczerze. Są takie dojrzałe. Syriusz myśli nie tylko o Dorcas, ale też i Potterach i całej reszcie, co po prostu bardzo mi się podoba, że nie tylko o miłość chodzi. Nareszcie pojawił się Remus! Ale chcę jeszcze więcej, czuję niedosyt <3
    No i nie mogę się doczekać, aż Syriusz zobaczy Dorcas. Myślę, że wspomnienia szybko wrócą do niego.
    Co do fragmentu z Hope... Wydaje mi się, że Charles i Leta to dzieci Bellatrix. Jestem ciekawa, czy moje potwierdzenia okażą się słuszne. Jeśli tak... Będzie ciekawie i nieciekawie zarazem :P No ale szykuje się Gwardia Dumbledore'a :) Więc ciekawie będzie na pewno :D
    Weny, kochana! :*
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Ich relacje będą bardzo ważne w tej serii. Będzie trochę to widać, między innymi fantastyczna czwórka, czyli Elena, Tonks, Kingsley i Moody kontra Emmelina, Lupin, Syriusz, Hestia.
      Elena myśli ciągle o Hope i o tym co dla niej będzie najlepsze.
      Syriusz przeszedł dużą przemianę, ale nadal ma w sobie to coś.
      Remus będzie!
      Na Hope będziesz musiała trochę poczekać, ale na pewno coś wspomnę ;)

      Buziaki❤
      Pozdrawiam.
      A.

      Usuń

Witaj nieznajomy... ;)
Jeśli już tu jesteś, zostaw proszę ślad po sobie.
Będzie mi niezmiernie miło wiedzieć, co sądzisz o mojej twórczości.
Pozdrawiam i zachęcam do czytania,
Adaline