Ten tydzień był niezwykle interesujący. Po
rozmowie z Albusem Dumbledorem na temat Dorcas, a w zasadzie dawnej mnie,
zaczęłam intensywnie szukać informacji na swój temat, jak i rodziny oraz
przyjaciół. W Ministerstwie Magii udało mi się znaleźć wiele rzeczy. Tak jak
myślałam, Colin Meadowes, był moim tatą. Wiele o nim czytałam i z opowieści od
innych osób, byłam pewna, że był wspaniałym czarodziejem. W głębi duszy
poczułam się dumna, że jestem jego córką. To niesamowite uczucie wiedzieć, że
nie byłam sama. Żałuję, że nie mam żadnych wspomnień z nim związanych.
Dowiedziałam się również, że Colin miał rodzeństwo. Ja również miałam
rodzeństwo. Ukłucie straty gościło gdzieś na końcu mojej głowy, jednak prawdą
jest to, że nie mogłam w pełni tego wszystkiego zaakceptować, bo to nie były
moje wspomnienia. Zaklęcie Zapomnienia jest silne. Jeżeli ja nie odzyskam
wspomnień, swoich wspomnień, nic innego mi nie pomoże. Nie przywróci uczuć,
mimo to będę się starała dowiedzieć jak najwięcej. Ponownie zaczęły mnie
intrygować moje lata młodości, dlatego postanowiłam udać się do miejsca, gdzie
podobno zostałam pochowana. Dreszcz przeszył moje ciało, gdy o tym myślałam,
ale postanowiłam się tam wybrać.
Mimo tego, że zbliżała się zima, to za oknem
świeciło piękne słońce. Ubrałam na siebie ciepły, karmelowy płaszcz i
opatuliłam się chustą. Na głowę założyłam czarny kapelusz i otworzyłam drzwi,
przed którymi stanęła zziajana Tonks.
–– Tonks! –– zawołałam. –– Co się stało? ––
zaniepokoiłam się.
–– Dopiero wszystkiego się dowiedzieliśmy od
Dumbledore’a! –– Pokręciła głową, mówiąc szybko. –– Nie wierzę, że ty to
Dorcas! Bez urazy oczywiście, po prostu inaczej sobie ją wyobrażałam…
–– Jak? –– Uniosłam zaciekawiona brwi do góry.
–– Mój kuzyn, Syriusz, zawsze mówił o
niej rzadko, ale jeśli już mówił… wydaje mi się, że była dla niego bardzo
ważna. –– Uśmiechnęła się lekko. Westchnęłam, powracając do tematu Syriusza
Blacka.
Syriusza Blacka znałam z pracy. W Kongresie
również było głośno o czarodzieju, który uciekł z Azkabanu. Dopuścił się wielu
zbrodni, przez co świat czarodziejów był w zagrożeniu. Zdziwiłam się, gdy
siwowłosy powiedział mi, że jest niewinny. Część mnie była oburzona faktem, że
czarodziej, który niczym nie zawinił, odsiadywał niesłuszny wyrok. Część mnie
chciała mu pomóc, bo na tym polegało moje życie. Na sprawiedliwości.
Jednakże, gdy dowiedziałam się, że Syriusz Black
był moim chłopakiem, zdziwiłam się jeszcze bardziej. Byliśmy ze sobą jeszcze w
szkole. Ciężko było mi w to uwierzyć, patrząc na długość moich związków.
Domyślałam się, że mężczyzna musi mieć w sobie to coś i myślę, że to jeden z
powodów, dla którego odwlekam pojawienie się w siedzibie Zakonu Feniksa.
Poza tym, to nie o mnie tu chodziło. Czekałam na
zielone światło od Dumbledore’a. Poinformował mnie, że ma zamiar powiedzieć
prawdę o mnie. Zastanawiałam się, jacy są moi przyjaciele z tamtego życia i
bardzo chciałam przypomnieć sobie cokolwiek.
–– Będzie niezręcznie. Jestem tego pewna ––
mruknęłam szczerze.
–– Uważaj na Hestię, jego dziewczynę. Walczy o
niego jak lwica –– podkreśliła. W głębi serca poczułam dziwne ukłucie, jednak
zbagatelizowałam sprawę. –– Wybierasz się gdzieś?
–– Ja… Miałam zamiar udać się na cmentarz do
Bristolu, gdzie…
–– Ojej, przepraszam w takim razie, że ci
przeszkadzam!
–– Prawdę mówiąc, przyda mi się towarzystwo. ––
Uśmiechnęłam się, a brązowowłosa pokiwała głową. Chwilę później obie wyszłyśmy
na zewnątrz i teleportowałyśmy się w wyznaczone miejsce.
Arnos Vale urzekał. Jesień dodawała uroku nagrobkom,
jak i drzewom i krzewom, rosnącym wokoło. Wpatrywałam się w łuk, zapraszający
do wędrówki i spojrzałam na Tonks, która kiwnęła ochoczo głową. Zrobiłam
pierwsze kroki i obie zaczęłyśmy poszukiwania grobowca, który został tu
wybudowany dla całej rodziny Meadowes.
–– Opowiedz mi coś o nim –– poprosiłam, sama nie
wiedząc, dlaczego wciąż myślę o Blacku.
–– Hmm… –– zastanowiła się przez chwilę. ––
Syriusz jest przystojny i zabawny. Dusza towarzystwa. Jest bardzo lojalny i
wytrwały, ale posiada też masę wad i to widocznych dla oczu –– przyznała
szczerze. –– Piętno Azkabanu bardzo na niego wpłynęło, tak jak śmierć jego
przyjaciół. Teraz wydaje mi się, że stara poświęcać się jak najwięcej dla
Harry’ego, swojego chrześniaka. Hestia bardzo mu pomaga.
–– Dlaczego nie miał procesu, gdy trafił do
Azkabanu? –– zapytałam z ciekawości.
–– Jego wina była oczywista. Wtedy. Porozmawiaj z
Remusem i Emmeliną, Eleno. Oni dobrze cię znali. Remus jest niesamowitym
słuchaczem…
–– Doprawdy? –– Uniosłam brwi do góry, podśmiewając
się cicho. Od razu widziałam, że Remus, kimkolwiek by nie był… jest w głowie
brązowowłosej.
–– No co? –– Uciekła wzrokiem. –– Elena, zdaje mi
się, że to tutaj. –– Wskazała na kopułę przed nami i podeszłyśmy bliżej.
Stałam oniemiała i wpatrywałam się w grobowiec,
obrośnięty bluszczem. Światło słońca padało idealnie w górną część kopuły,
rozchodząc się na wszystkie strony. Podeszłam bliżej i dotknęłam dłonią białego
marmuru. Przejechałam dłonią i chwilę później weszłam do środka, rozglądając
się naokoło. Po lewej i prawej stronie rozciągały się groby z podobiznami
czarodziejów, wykute w marmurze. Prze górny otwór wpadało światło słoneczne,
nadając piękny klimat temu miejscu. Po kolei podchodziłam do nagrobków,
wpatrując się w zastygłe twarze rodziny Meadowes. Będąc tutaj czułam się w
pewnym sensie spełniona, jednak z drugiej strony, ból, że nie pamiętam jak
ważni dla mnie byli. Nie pamiętam jak to jest mieć rodzinę. Teraz mam tylko
Hope. To moja rodzina. Zatrzymałam się na nagrobku z moją podobizną.
Wpatrywałam się w rzeźbę, uświadamiając sobie, że tak naprawdę, Dorcas Meadowes
nie żyje. Kiedyś nią byłam, ale już nie jestem. Nawet gdybym chciała, nie
potrafiłabym nią być. Teraz jestem Eleną Carter.
–– Jak się czujesz? –– Tonks podeszła do mnie i
położyła dłoń na moim ramieniu.
–– Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę ta
dziewczyna nie żyje –– odparłam pusto, pewna swego. –– Los zdecydował, że
zostałam Eleną Carter.
–– Nie ważne jak się nazywasz, Carter. ––
Nimfadora spojrzała wprost w moje oczy. –– Ważne kim jesteś.
–– Dziękuję, Tonks. Oddałabym wszystko, by mieć
taką przyjaciółkę w Nowym Jorku, jak ty –– powiedziałam szczerze i w przypływie
emocji, przytuliłam brązowowłosą.
–– Ja też się cieszę, Eleno. –– Tonks odwzajemniła
uścisk i uśmiechnęła się do mnie.
Spędziłyśmy tutaj jeszcze kilkanaście minut.
Wyczarowałam wieniec i zawiesiłam go nad samym wejściem do kopuły. Spojrzałam
po raz ostatni na mauzoleum i wraz z Tonks zaczęłyśmy kierować się do małego
kościołka, mieszczącego się na cmentarzu. Rozmawiałyśmy przyciszonymi głosami,
gdy nagle usłyszałyśmy chrzęst łamanych gałęzi. Odwróciłyśmy się raptownie,
zaalarmowane.
–– Wiedziałam, że to musisz być ty. –– Usłyszałam
zdecydowany głos i zza drzewa wyłoniła się czarnowłosa kobieta. –– Nasze
spotkania ponownie odbywa się na cmentarzu, ironia losu co? Nikt nie rozumie,
dlaczego jeszcze żyjesz –– warknęła w moją stronę, a ja zjeżyłam się,
zirytowana.
–– Nimfadora Tonks. –– Zza drzewa wyszła jeszcze
jedna postać. Tym razem był to czarnowłosy mężczyzna, niezwykle elegancki i
miał w sobie coś… niebezpiecznego. Tak jak czarnowłosa kobieta. –– Bellatrix,
jest tu i twoja siostrzenica. –– Czarnowłosa zaśmiała się ironicznie. Moja ręka
niepostrzeżenie wylądowała na różdżce. Czekałam na odpowiedni moment, by
zaatakować. Najgorsze było to, że ci ludzie mnie znali, a ja ich w ogóle.
–– Meadowes, gorzko pożałujesz, że wtedy mi
uciekłaś –– warknęła i uniosła różdżkę ku górze.
–– Arresto Momentum! –– wypowiedziałam w
myślach, spoglądając na dwójkę obcych, po czym dopiero złapałam za różdżkę.
Moja przyjaciółka patrzyła na mnie będąc pod wrażeniem. –– Tonks, mamy
dosłownie chwilę. Unieszkodliwimy ich i wynośmy się stąd. Może być ich tutaj
więcej –– mówiłam szybko, korzystając z tego, że za sprawą zaklęcia, czas
spowolnił się na tyle, byśmy mogły wykonać szybki ruch.
–– Drętwota! –– Brązowowłosa wycelowała w
Rudolfa, a ja machnęłam różdżka, szepcząc Petrificus Totalus.
Złapałam brązowowłosą za rękę i kilka minut
później znalazłyśmy się zza bramą cmentarza. Nie poluźniając uścisku, użyłam
teleportacji łącznej i znalazłyśmy się w parku, obok mojego mieszkania.
Puściłam rękę brązowowłosej i intensywnie myślałam nad spotkaniem, które przed
chwilą się odegrało.
–– Kim oni byli? –– zapytałam, nie mogąc
racjonalnie wytłumaczyć mojej złości. Czułam wściekłość na ową dwójkę.
–– Bellatrix i Rudolf Lestrange, Śmierciożercy i
najwierniejsi zwolennicy Sama-Wiesz-Kogo –– odpowiedziała kobieta, krzywiąc
się. –– Bellatrix to siostra mojej mamy –– dodała i zacisnęła mocniej szczękę.
Zdziwiłam się, ale nie skomentowałam tego. Rodziny się nie wybiera.
–– Wiedzą kim byłam –– stwierdziłam.
–– Będziesz miała o czym rozmawiać z innymi
członkami Zakonu, którzy cię znali –– pocieszyła mnie, ale nie uspokoiło mnie
to wcale. Jeszcze bardziej się tego obawiałam. –– Tonks, nie wiem co myśleć.
–– Spokojnie, wszystko jakoś się ułoży. Wiem, że
to wszystko jest nowe i niepewne, ale czy to nie ty jesteś tą wonder woman?
–– Jesteś niemożliwa. –– Zaśmiałam się i
pokręciłam głową. Prawdę mówiąc, miała rację. Jestem wonder woman i
muszę być twarda. Weszłyśmy do mieszkania i zaparzyłam nam kawę. Trunek działał
pobudzająco i pozwalał na przeanalizowanie dzisiejszego dnia. Pytania piętrzyły
się przed nami i zastanawiałyśmy się, czy wiedzieli, że tam byłyśmy i jeśli
wiedzieli, to skąd. Nagle w okno zapukała sowa, a Tonks od razu rozpoznała
własność Alastora Moody’ego. Wzięłam od zwierzęcia kawałek pergaminu i
otworzyłam list, skierowany do mnie.
–– I co, i co? –– dopytywała przyjaciółka.
–– Mam się zjawić w gabinecie Moody’ego, a potem
razem z Dumbledore’m ruszymy na spotkanie członków Zakonu Feniksa ––
wypowiedziałam na jednym wdechu, a kobieta uśmiechnęła się szeroko.
–– Jeśli przejdziesz przez Moody’ego, przejdziesz
przez wszystkich –– skomentowała i wzruszyła ramionami, uśmiechając się. ––
Kiedy?
–– Dzisiaj.
*
Dzisiaj.
Zobaczę ją.
Od samego rana chodziłem poddenerwowany i
drażliwy. Nie odzywałem się do nikogo, mimo że Remus i Emmelina próbowali
dotrzeć do mnie w jakiś sposób. Każdy z nas przeżywał inaczej wiadomość o tym,
że Dorcas żyje, jednak doskonale zdawałem sobie sprawę, że na mnie wpłynęło to
szczególnie drażliwie. Zgodziłem się, by pojawiła się tutaj, ale nie byłem do
tego przekonany. Nie wiedziałem, jak na nią zareaguje, a tym bardziej bolało
mnie, że dla niej to będzie obojętne. Ona mnie nie pamięta. Prawdą jest to, że
cały dzień trochę sobie folgowałem. Szklaneczka z alkoholowym trunkiem była
wszędzie, tam gdzie ja i dziękowałem Vance, że poinformowała Hestię, że nie ma
mnie w domu i musiałem ponownie uciec, by trochę odczuć wolności. Jones szybko
w to uwierzyła i pożegnała się, obiecując, że wieczorem zjawi się na spotkaniu.
Nie chciałem widzieć się teraz z blondynką, nie chciałem jej denerwować, a tym
bardziej sprawiać przykrości. Zdawałem sobie sprawę, że rozmowa na temat Dorcas
nie ucieknie, ale na początek, chciałem się z tym zmierzyć sam.
–– Zjedz obiad, a potem masz się przespać. ––
Emmelina położyła talerz na stół przede mną, a ja bawiłem się szklanką. ––
Musisz trochę wytrzeźwieć –– dodała szorstko. Również była zdenerwowana i mam
wrażenie, że na mnie.
–– Co cię ugryzło? –– zapytałem, trochę bełkocząc.
–– Twoje zachowanie mnie ugryzło. Zobacz co ze
sobą zrobiłeś –– warknęła i pokazała na mnie ręką. –– Zamiast porozmawiać i na
spokojnie zastanowić się, jak to rozegrać, odgradzasz się od wszystkich i
pijesz, zamiast zmierzyć się z tym razem z nami! –– W tym momencie do kuchni
wszedł Lupin, przyglądając mi się badawczo.
–– Lunatyku, nie bądź taki. Może chociaż ty nie
będziesz prawił mi morałów? –– Mój przyjaciel pokręcił zdegustowany głową i
usiadł naprzeciwko mnie.
–– Wiadomość, którą przekazał nam Dumbledore, nie
jest łatwa, Syriuszu, ale nie myśl tylko o sobie. Dla niej to też nie będzie
łatwe. Dumbledore opowiedział jej co nieco o jej życiu, ale to tylko jego
opowieści. Ona nas nie zna, rozumiesz? My również nie znamy jej, taką jak jest
teraz –– tłumaczył, mówiąc mi prawdę prosto w oczy.
–– Czego ode mnie oczekujesz? –– Domyślałem się,
że jest haczyk.
–– Zachowuj się normalnie i z kulturą –– poprosił,
a ja parsknąłem cicho i ku mojemu zdziwieniu, Emma również parsknęła. Remus
spojrzał na mnie, a potem na czarnowłosą. Uśmiechnął się pod nosem, próbując
również opanować śmiech. –– Naprawdę się połóż, a później umyj. Wyglądasz
nędznie.
–– Zgoda, nie będę już się z wami kłócił. ––
Rozłożyłem ręce na znak kapitulacji i jak powiedziałem, tak później zrobiłem.
Wieczór nastał nim się obejrzałem, a to przede
wszystkim dlatego, że przespałem się parę godzin. Gdy wstałem, czułem się o
niebo lepiej i byłem gotowy na dzisiejszy dzień. Wykąpałem się i ubrałem się
adekwatnie do spotkania. Zszedłem na dół i dostrzegłem Hestię, która
uśmiechnęła się do mnie zachęcająco. Również się do niej uśmiechnąłem i
schyliłem się ku niej, by pocałować ją w usta.
–– Dobrze wyglądasz –– mruknęła kobieta,
przyglądając mi się badawczo. –– Żałuję, że nie mamy więcej czasu –– szepnęła i
puściła mi oko. Ponownie wpiłem się w jej usta i spojrzałem na Lupina,
przyglądającego mi się z ukosa.
Usiadłem na swoim miejscu, tuż obok Hestii.
Emmelina zajęła moją prawą stronę, a Lupin siedział naprzeciw nas. Na stole
mieściło się wiele różnych potraw, nad którymi pracowała Molly Weasley oraz
Emmelina. Spojrzałem na wprost i w drzwiach pojawił się Kingsley oraz Tonks.
Przekomarzali się na jakiś temat, a brązowowłosa śmiała się szczerze. Remus
spojrzał na kobietę, a ja widziałem w tym spojrzeniu pełną gamę podziwu. To był
już kolejny raz, kiedy przyłapuje na tym przyjaciela, więc dlaczego jeszcze z
nim o tym nie porozmawiałem?
–– Tonks, Kingsley! –– Wstałem i skierowałem się
do przyjaciół. –– Siadajcie z nami. –– Zaprosiłem ich gestem ręki i zauważyłem,
jak Lupin poprawia swoją marynarkę. Uśmiechnąłem się pod nosem, zagadując swoją
kuzynkę. –– Remusie, zrób miejsce dla Tonks –– zasugerowałem, a przyjaciel
spojrzał na mnie spode łba. Brązowowłosa spojrzała na niego, uśmiechając się
pod nosem i zajęła miejsce obok. Bawiło mnie, widząc ich zachowanie.
–– Syriuszu, udało ci się czegoś dowiedzieć od
Harry’ego? –– Kingsley usiadł również naprzeciwko mnie.
–– Niestety. Milczą, choć myślę, że może gdy wróci
na święta, dowiem się czegoś więcej –– odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
–– Uparty niczym jego chrzestny –– skomentowała
Hestia, a ja posłałem jej wymowny uśmiech.
Tęsknym wzrokiem spojrzałem w stronę Ognistej
Whiskey, ale widząc ostrzegawczy wzrok Emmy, odpuściłem. Do jadalni wszedł
Severus Snape, a ja warknąłem pod nosem. Miałem dosyć tego, że uczestniczy w
każdym spotkaniu. Nie powinien tutaj być.
–– Przetrwamy to. Wszystko będzie dobrze ––
zapewniła mnie cicho Emma, a lekko ścisnąłem jej rękę. Za chwilę powróciłem do
rozmowy z Kingsley’em, który informował, że przed świętami Artur Weasley
obejmie wartę w Departamencie Tajemnic.
–– Arturze, czy to aby na pewno dobry pomysł? ––
zapytałem rudowłosego, nie będąc do końca pewien, czy czarodziej będzie
bezpieczny.
–– Bez obaw, Syriuszu. Wszystko pójdzie zgodnie z
planem. –– Kiwnął głową na znak zgody i wziął w dłoń kremowe piwo, by zaraz
upić łyka.
–– Arturze, mógłbyś się powstrzymać! –– Molly
Weasley lekko pacnęła męża w ucho, trzymając w dłoniach ścierkę.
–– Kochanie, to nic
takiego…
Prawie wszyscy członkowie Zakonu Feniksa byli
obecni na tym spotkaniu. Traciłem cierpliwość z każdą minutą, w której nie
pojawiała się trójka, na którą czekaliśmy. Nie mogłem wyobrazić sobie tego
momentu, do czasu, gdy przez próg wkroczyła ona.
Brązowowłosa weszła do pomieszczenia z dumnie
uniesioną brodą. Emanowała pięknem i było w niej coś niesamowicie pociągającego.
Od razu można było to dostrzec. Była również niebezpieczna. Podchodząc bliżej
światła, zauważyłem, że postawiła na klasykę. Długie, przylegające, czarne
spodnie, do tego luźny tego samego koloru golf i na to beżowy, wręcz miodowy
płaszcz, nonszalancko zarzucony na ramiona. Jej lśniące włosy, kiedyś proste
niczym struny, teraz subtelnie kręcone, dodające blasku.
Patrząc na Elenę Carter, od razu można było
dostrzec majestatyczność, jaką daje władza nad powierzonym zadaniem, celem w
życiu. Prawdę mówiąc, od razu porównałem ją do Colina Meadowesa. Wiedziałem
wiele uroku i piękna, ale bardzo mało z mojej Dorcas. Byłem ciekaw, czy to
dobrze, czy źle. Mimo to nie potrafiłem oderwać od niej wzroku.
Podeszła bliżej stołu, obserwując zgromadzonych, a
zaraz za nią pojawił się Alastor Moody i Albus Dumbledore. Stanęli po obu
stronach kobiety, gotowi do przekazania pewnych wieści. Ja kątem oka ciągle
obserwowałem brązowowłosą, próbując odczytać z niej cokolwiek. Marnie mi
szło.
–– Miło mi was widzieć ponownie, moi drodzy ––
zaczął Albus, rozkładając lekko ręce. –– Miło mi również przedstawić Elenę
Carter, nową członkinię Zakonu Feniksa. –– Dumbledore przedstawił ją, a ona w
podziękowaniu uśmiechnęła się lekko. Dostrzegłem, że przy tym zaczął jej się
robić dołeczek w policzku.
–– Dziękuję, Albusie –– odezwała się, a ja
wsłuchiwałem się w jej melodyjny ton głosu. –– Jestem Dyrektorem Ochrony
Magicznej z Nowego Jorku i przyjechałam tu po to, by wam pomóc –– mówiła, a ja
byłem pod wrażeniem, jak kobieta się zmieniła. –– Reżim, który chce wprowadzić
Voldemort w Ministerstwie jest do obalenia, musimy tylko wiele pracować i
zacząć skazywać tych, którzy na to zasługują. Tym właśnie zajmę się ja ––
powiedziała pewnie. –– Wprowadzę sprawiedliwość i mam nadzieję, że z waszą
pomocą mi się to uda. –– Zakończyła, a ja usłyszałem oklaski dochodzące od
Kingsley’a, Tonks, a za nimi poszła reszta. Dostrzegłem, że Snape wpatruje się
uważnie w brązowowłosą i zastanawiałem się, czy siwowłosy rozmawiał z nim na
jej temat. Uśmiechnęła się ponownie w odpowiedzi na brawa, kłaniając się lekko,
a potem jej wzrok spoczął na mojej osobie.
Uczucie, które mnie wypełniło, było zdecydowanie
czymś pozytywnym, ekscytującym. Jej wzrok, tak znajomy wzrok, radował mnie i dziękowałem,
że ta kobieta żyje. Nie chodziło to, czy mnie pamięta, czy nie, tylko o… o jej
życie i szczęście. Na pierwszy rzut oka widać, że w pracy jest spełniona, ale
jej prywatne życie…? Jak ono wygląda? Pozwoliłem powiekom opaść, by za
chwilę znów wpatrywać się w czekoladowe spojówki. Wiedziałem, że kobieta myśli
nad czymś intensywnie. Nadal pojawiała jej się na czole mała zmarszczka,
oznaczająca głębokie myślenie lub analizowanie sytuacji. Uśmiechnąłem się pod
nosem na myśl, że może jednak trochę ją znam. Po chwili Moody złapał ją za
ramię, przez co straciła mnie z oczu. Byłem rozbawiony faktem, że nie pozwała,
bym zwyciężył tą bitwę spojrzeń.
Musiałem mieć się jednak na baczności, bo Hestia w
pewnym momencie zaczęła mnie intensywnie obserwować, co wcale mnie nie dziwiło.
Czułem, że zachowuję się inaczej.
–– Na pewno nie chcesz, żebym została? –– upewniła
się Hestia, gdy stałem z nią obok drzwi i rozmawialiśmy przyciszonymi głosami.
–– Jestem zmęczony, kochanie. –– Wziąłem jej
kosmyk włosów i założyłam za ucho.
–– W takim razie dobranoc, Syriuszu. –– Pocałowała
mnie mocno, a ja odwdzięczyłem się tym samym. Spotkanie zakończyło się późno w
nocy, aż w pomieszczeniu została tylko garstka osób. W jadalni znajdowałem się
ja, Emmelina, Remus, Tonks, Kingsley, Moody, Dumbledore i ona. Dorcas.
Elena. Do diabła z tym.
–– Cieszę się, że zostaliśmy sami. –– Przed nami
wyszła brązowowłosa i uśmiechnęła się lekko. W mgnienia oku dostrzegłem jak
zmieniła ton głosu, sylwetkę i minę. Z poważnej i eleganckiej kobiety, stała
się po prostu taka domowa, taka naturalna. –– Musicie mnie
zrozumieć, ta rozmowa nie jest dla mnie łatwa. –– Westchnęła lekko,
przekrzywiła głowę i zbłąkany kosmyk włosów założyła za ucho. Przez chwilę sam
chciałem to zrobić, jakbym zapomniał, że jeszcze chwilę temu zrobiłem to, ale
Hestii. –– Historia, którą opowiedział mi Albus o dziewczynie, Dorcas Meadowes…
–– Zatrzymała się na moment. –– Wstrząsnęła mną i naprawdę ciężko mi uwierzyć w
to, że kiedyś nią byłam. Wiem, że mnie znacie i przykro mi, że ja nie nam was,
ale proszę byście dali mi tylko szansę na… poznanie was. Od nowa. –– Posłała
wszystkim uśmiech. Hagrid przecierał oczy chusteczką, wzruszony przemową
brązowowłosej. Kobieta podeszła do nas bliżej, witając się z każdym z osobna.
–– Emmelina Vance. –– Czarnowłosa wpatrywała się w
kobietę, a ja widziałem, jak mocno się powstrzymuje, by jej nie objąć. Mimo to
chciała dać jej wolną rękę i pozwolić, by zaznała się z całą sytuacją.
Brązowowłosa posłała jej piękny uśmiech, który aż mnie lekko onieśmielił.
Podeszłą potem do brązowowłosego, również wyciągając dłoń.
–– Remus Lupin. –– Mój przyjaciel uśmiechnął się
przyjaźnie, poprawiając lekko koszulę, by zasłonić jego blizny na szyi. Zawsze
czuł się z tym niekomfortowo. Czarownica ujęła jego dłoń, przyglądając mu się
zaciekawiona.
–– Remusie, czy ty…?
–– Tak. Od razu to tak widać? –– zapytał,
uśmiechając się smutno.
–– Oczywiście, że nie. Wyczuwam takie osoby, bo są
mi bardzo bliskie –– odpowiedziała, zaskakując tym Lupina, mnie oraz innych
zebranych. Mimo to kobieta nie kontynuowała tego tematu.
Jako ostatni byłem na liście ja. Stałem
nonszalancko, oparty o ścianę i ręce trzymałem w kieszeni. Obserwowałem
brązowooką, jej zachowanie, sposób mówienia, gestykulację,generalnie na wszystko
co mogłem. Chciałam się o niej więcej dowiedzieć. Zwróciła się w moją stronę i
miałem nieodparte wrażenie, że celowo zostawiła mnie na sam koniec. Bądź co
bądź, Dumbledore musiał jej powiedzieć, co nas kiedyś łączyło.
Wyciągnęła do mnie dłoń, a ja po chwili ująłem ją
pewnie. Uśmiechnąłem się szelmowsko, nie dając jej pokazać, że ma nade mną
przewagę. Wydaje mi się, że jest do tego przyzwyczajona.
Wybacz mała, właśnie trafiłaś na Blacka.
–– Elena Carter czy Dorcas Meadowes? Wybacz, ale
zaczynam się gubić w twoich odrębnych życiach –– zironizowałem, licząc na małą
konfrontację ze strony brązowowłosej. Nie pomyliłem się.
–– Arogancki i bezczelny, Syriusz Black, czyż nie?
–– Posłała mi zwycięski uśmiech, a ja zagryzłem wargę, zaintrygowany.
Czułem się szczęśliwy, że ona tutaj jest. Moja
była dziewczyna, żyje.
Tak, jestem szczęśliwy.
Od Autorki,
Hej, kochani i jak wrażenia? Spotkanie Dorcas i
Syriusza za nami i obiecuję, że teraz trochę się tego zacznie… wiem, że się
cieszycie! :) Pozdrawiam❤
Jak najbardziej jestem za częstymi rozdziałami!
OdpowiedzUsuńAle to musi być trudna sytuacja dla niej. Propsy za to, że znalazła informacje na temat swojej rodziny i odwiedziła ich na cmentarzu. Cieszę się, że była z nią Tonks i kurde! Bellatriks musiała się dowiedzieć i nawiedzić je. Mam nadzieję, że nie będzie kłopotów.
Ojejku... Spostrzeżenia Syriusza na temat Dorcas są bardzo trafne. Fajnie, że nie zakładał, iż jakimś cudem będzie taka sama, ale praktycznie obczajala ją jak każdą nowopoznaną osobę.
Trochę żałuję, że nie było tego spotkania z perspektywy Dorcas, co ona poczuła jak go zobaczyła.
Urzekł mnie ten fragment bo czułam się jakbym sama spotkała kogoś kto był mi bliski, ale mie widziałam go przez wiele lat. Świetnie opisujesz takie uczucia :D
Jakaś część mnie chce żeby Syriusz nadal był z Hestią i na nowo poznawał Dorcas, z drugiej strony chcę też, żeby jego związek szybko się skończył.
Jestem ciekawa jak szybko on się dowie o Hope i kiedy się dowie, że to on jest jej ojcem.
Kurde!
Niech Stworek da jej te wspomnienia!
Idź dalej jak burza :D
Jak najwiecej weny!
Buziaki! :*
Hej,
UsuńPerspektywa Dorcas – chcesz, masz. Też czułabym niedosyt, dlatego jeszcze dzisiaj się pojawi!
Tonks i Elena będą miały zażyłą relację, naprawdę bardzo przyjacielską.
Syriusz będzie rozdarty, mogę zdradzić, ale mimo to jest z Hestią, bo jest dla niego bardzo ważna. O Stworku będzie mowa w następnym rozdziale i.. zobaczymy!
Buziaki❤
Pozdrawiam.
A.
''Wybacz mała, właśnie trafiłaś na Blacka''-kocham ♥ xD
OdpowiedzUsuńPrzez cały rozdział wstrzymywałam oddech.
Gdybyś widziała jak się tym denerwowałam *0*
To, ze świetnie piszesz i opisujesz uczucia, to wiesz, ale Ci powtarzam :***
Aż mi jest gorąco po tym rozdziale...
Uffff...
Teraz to już jakoś pójdzie, myślę ♥
Dawaj dalej, dodaj szybciutko następny rozdzialik ^^
Czekam niecierpliwie i życzę dużo wenki! < 333
Awww *_*
Jejku muszę nauczyć się oddychać xD
♥Pozdrawiam♥
Hej,
UsuńI widzę ten jego uśmiech w tym momencie… ❤
Mam nadzieję, że następny również wywoła wiele uśmiechu!
Buziaki❤
Pozdrawiam.
A.
Jeju! Nareszcie! Zobaczyli się! *_*
OdpowiedzUsuńAle od początku!
Bardzo mi się podoba, że znajomości Dorcas i Tonks nie traktujesz powierzchownie, tylko opisujesz ich rozmowy. Jakby nie patrzył prawie wszystkie prawdziwe przyjaciółki Dorcas nie żyją. Potrzebuje kogoś, na kogo będzie mogła liczyć. Wiadomo, że nikt nie zastąpi nigdy Marleny, Mary i Lily, ale myślę, że i tak warto, by ktoś choć w małej cząsteczce zajął ich miejsce :)
Miło, że Tonks poszła z Dorcas na cmentarz na grób Meadowesów. Myślę, że też dobrze, że Dorcas dowiedziała się o nich przed potencjalnym przywróceniem pamięci. Może będzie jej łatwiej (choć wciąż cholernie ciężko) później.
Ach, ta Bellatrix... Ona zawsze musi się wszędzie wcisnąć! :P Nienawidzę jej, choć przyznam, że genialnie kreujesz jej zły charakter ;)
No i potem Syriusz...
Kurczę, Hestia jest dla niego taka dobra... Ale jednak całym serduszkiem jestem przy Drocas, jeśli miałabym wybierać Syriuszowi kobietę życia. Tu tkwi problem. Hestia jest po prostu dobra, a Dorcas najlepsza.
Miło, że Black jakoś nie naskoczył na nią, tak jej dał trochę przestrzeni. Wiedział, jak sprawdzić, czy wciąż w Elenie jest Dorcas. Okazało się, że jest? Co nas, czytelników, czeka teraz? Aż nie mogę się doczekać dalszych losów tej dwójki :P
Mam nadzieję, że w następnym rozdziale jakieś przemyślenia Dorcas odnośnie spotkania ze starymi przyjaciółmi się pojawią :)
Dobra, jestem na bieżąco! :P Możesz wstawiać dalej :D :*
Weny! Weny! I jeszcze raz weny! Pozdrawiam! :* <3
Hej,
UsuńTak, Elena i Tonks będą wiele występowały „razem”. Myślę, że to relacja warta do pokazania głębiej. Przyjaciółki można poznawać na różnych etapach życia. Poznanie Tonks było tą dobrą rzeczą.
Elena czuła potrzebę, by tam iść. Musiała zobaczyć na własne oczy to, czego niepamięta.
Bellatrix jak zwykle gdzieś działa i coś knuje…
Na następny nie musisz długo czekać.
Buziaki❤
Pozdrawiam.
A.
Biedna Dorcas (będę o niej tak mówić, wybacz przyzwyczaiłam się)musi się uporać z tym całym nawałem informacji. Walka na cmentarzu wprowadziła dreszczyk emocji innego rodzaju, więc było ciekawie. No i teraz Syriusz i Dorcas... mam wrażenie, że cofnęliśmy się do pierwszych rozdziałów! Jak się na nich patrzy, to od razu się widzi tę chemię, mimo że nie jest jeszcze nic powiedziane. Czy W Elenie pozostało uczucie Dorcas? Czy Syriusz nadal ją kocha tak jak kochał? No i Hope!!! Ale będzie jak się dowie. Czekam na next
OdpowiedzUsuńHej,
UsuńJa muszę używać dwóch imion, bo to dla mnie trochę inne postacie, mimo że podobne.
Uczucia będą bardzo różnorodne i myślę, że dreszczyk nadal będzie występował…
Buziaki❤
Pozdrawiam.
A.
Bardzo mi się to podoba. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń