Od
samego ranka w moim domu było gwarno. Wuj Robert złożył nam niezapowiedzianą
wizytę i próbował mnie przekonać, bym wjechała do ciotki Mii. Zdawałam sobie
sprawę, że chce dla mnie jak najlepiej, ale nie wyobrażałam sobie, że mogę teraz
od tak wszystko zostawić i po prostu wyjechać. Miałam tutaj swoje obowiązku,
dla Zakonu, rodziny i przyjaciół. Twardo przedstawiałam swoje argumenty.
––
Jesteś tak uparta, jak Colin! –– mruknął wuj Meadowes, próbując po raz kolejny
przedstawić mi dobre strony tego pomysłu. –– Wszyscy powinniście się
wyprowadzić i mówię tutaj też o tobie Alaricu i Williamie –– zwrócił się do
moich braci, na co Will prychnął.
–– Wuju, wiemy, że się o nas
martwisz, ale nigdzie się nie wybieramy. To jest nasz dom –– powiedział dobitnie
najmłodszy Meadowes, na co wuj westchnął głęboko.
––
Niczym was nie przekonam, prawda? –– upewnił się i spojrzał na mnie błagalnym
wzrokiem. –– W takim razie polej mi szklaneczkę Ognistej, moja bratanico. ––
Puścił mi oko, a ja wywróciłam oczami, po czym udałam się do barku, by nalać
trunku. Alaric z daleka wskazał również na siebie, a Allie posłała mu
rozbawione spojrzenie. Czułam się parszywie, więc stwierdziłam, że alkohol nie
będzie takim złym pomysłem.
Nalałam
trunek sobie, wujowi, Alaricowi i Willowi, bo wiedziałam, że Allie nie przepada
za alkoholem, w odróżnieniu do mojego najstarszego brata, którego był to
ulubiony sposób na „odpoczynek”. Allie postanowiła zabrać się za obiad, w którym
chciałam jej pomóc, jednak kobieta szybko wygoniła mnie z kuchni, sądząc, że
narobię więcej szkód niż pożytku. Oczywiście William nie mógł powstrzymać się
od komentarza na ten temat i tym sposobem rozgrzała się między nami kłótnia.
––
Znowu zaczynacie… –– mruknął Alaric i pokręcił głową. Spojrzałam na niego
ostrzegawczo, by nie wtrącał się w naszą rozmowę. William postąpił identycznie jak
ja, dlatego po chwili zamiast kontynuować naszą małą wymianę zdań,
roześmialiśmy się i stuknęliśmy szklankami.
––
Tak sobie pomyślałem… –– zaczął wuj Robert i podrapał się po brodzie. –– Czy
bardzo będzie wam ciążyć, jeśli zatrzymam się u was na dłuższy czas? –– zapytał.
––
Wuju, możesz tu zostać tak długo, jak tylko będziesz miał ochotę. To ogromny
dom, tym bardziej, że William nas opuścił i… –– mówił Alaric, jednak gwałtownie
przerwał, spoglądając na mnie kątem oka.
––
Syriusz również. –– Zakończyłam za niego, a mój wuj zaczął przyglądać mi się
badawczo. –– Już tu nie wróci –– dodałam pewnie. Robert wpatrywał się we mnie
dłuższą chwilę, a potem położył swoją dłoń na mojej i ścisnął mocno.
––
Jesteś wspaniałą kobietą. Pamiętaj o tym, zawsze –– poprosił. Wzruszyłam się
słysząc jego słowa i pokiwałam głową na znak zgody. Musiałam być silna, dla
mojej rodziny.
Godzinę
później zajadaliśmy się obiadem, który przygotowała żona mojego brata.
Uwielbiałam jej kuchnię, wszystko co trafiło w jej ręce, zawsze było
przepyszne. Tylko dzięki niej dobrze się odżywialiśmy, bo nikt z Meadowes nie potrafi
gotować. To rodzinne, naprawdę.
Przesiedzieliśmy
cały wieczór razem, a gdy każde z nas skierowało się do swoich pokoi, poczułam pustkę.
Moja sypialnia wydawała się za duża na jedną osobę. Usiadłam na łóżku i
dotknęłam lekko poduszki, na której spał Syriusz. Od wielu tygodni nie rozmawialiśmy
ze sobą, a na spotkaniach Zakonu Feniksa, umiejętnie się omijaliśmy. U Lily i
Jamesa również bywaliśmy często, jednak osobno. Ciężko było mi się pogodzić z
tym wszystkim, ale uważałam, że to dobry pomysł, póki sama nie zrozumiem
siebie.
Nagle
usłyszałam hałas i dostrzegłam sowę, która dobija się do mojego okna. Podeszłam,
otworzyłam je, a sowa wyciągnęła nóżkę, w której znajdował się list. Zabrałam
go i pospiesznie usiadłam na łóżku i drżącymi dłońmi zaczęłam otwierać list od
Regulusa, do którego napisałam wczorajszej nocy.
Bądź w Soho, blisko Queen's Theatre. Znajdę
Cię, o każdej porze.
Wpatrywałam
się w pergamin, a stres opanował moje ciało. Wstałam gwałtownie, pewna, że muszę
się z nim spotkać i porozmawiać. Przebrałam się szybko i wyszłam z domu,
najciszej jak się da. Miałam nadzieję, że nikt mnie nie nakryje. Teleportowałam
się do centralnej część dzielnicy West
End. Godzina wskazywała pierwszą w nocy. Stanęłam na środku, nie wiedząc gdzie mam
się udać, ani jakim cudem Reg ma mnie znaleźć, ale uwierzyłam mu na słowo. W
pewnym momencie zatrzymałam wzrok na witrynie sklepu jubilerskiego i mimowolnie
zaczęłam się bawić pierścionkiem, który otrzymałam od Syriusza na święta. Z
jakiegoś powodu nie chciałam go zdejmować, był dla mnie bardzo cenny, tak jak
sam Black.
Stałam
tam kilkanaście minut, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię. Przestraszyłam się,
chcąc wyciągnąć różdżkę, ale poczułam jak czyjaś dłoń łapie mnie za moją.
Spojrzałam na mężczyznę, a oczy młodszego Blacka, przeszywały mnie na wskroś. Poczułam
ciepło w sercu, widząc go całego i chciałam coś powiedzieć, ale czarnowłosy
przyłożył palec do swoich ust. Złapał mnie za rękę, po czym teleportowaliśmy
się przed drzwi mieszkania. Nie wiedziałam gdzie jesteśmy, jednak po chwili
Regulus wymruczał jakieś zaklęcie, a zamek w drzwiach przekręcił się. Otworzył
je i gestem ręki zaprosił mnie do środka, bym pierwsza weszła. Rozejrzałam się
po pomieszczeniu. Znajdowaliśmy się w małej kawalerce, w której musiał urzędować
Black. Mężczyzna zamknął drzwi, rzucając zaklęcia, po czym zdjął kaptur i przyjrzał
mi się uważnie.
––
Jesteśmy nadal w Londynie? –– palnęłam bez namysłu, a na twarzy czarnowłosego
pojawił się zawadiacki uśmiech.
––
To nie jest porwanie –– zaznaczył, a ja zawstydziłam się lekko. Czułam rumieńce
na twarzy. Odwróciłam się od mężczyzny, by nie dostrzegł mojego zawstydzenia,
choć miałam wrażenie, że już dawno to wyczuł, bo przyglądał mi się
zaciekawiony.
––
Wiem, że nie –– powiedziałam od siebie, podchodząc do okna, gdzie widok
rozciągał się na Covent Garden. –– Mogłam się domyśleć, że masz artystyczną duszę
–– dodałam, podśmiewając się.
––
Napijesz się czegoś? –– zapytał, stojąc w kuchni.
––
Procentów, potrzebuję procentów –– poprosiłam i ponownie wywołałam zaciekawienie
na twarzy Blacka. Uśmiechnął się lekko, po czym wyjął dwie szklanki i napełnij
je Ognistą Whiskey. Czułam jak pocą mi się ręce i sama nie wiedziałam, dlaczego
ta sytuacja, tak bardzo na mnie działa. Wzięłam głęboki oddech, by się uspokoić,
a po chwili podszedł do mnie Regulus i podał mi szklankę z trunkiem. Wypiłam
dość sporego łyka, odstawiłam szkło i odwróciłam się w stronę mężczyzny, przyglądając
mu się badawczo.
––
Co tutaj robisz, Meadowes? –– Jego oczy zaglądały w moją duszę, a ja czułam się
całkowicie obnażona ze wszystkiego. Miałam wrażenie, że Black rozumie mnie,
moje zachowania i każdą sprzeczność, która we mnie narastała.
––
Umm… –– zacięłam się, nie potrafiąc odpowiedzieć na pytanie Blacka.
––
Syriusz nie będzie zadowolony, gdy się o tym dowie –– dopowiedział, a ja przegryzłam
wargę.
––
Rozstaliśmy się. –– Regulus zmarszczył brwi i spojrzał na mnie zdziwiony.
Wiedziałam, że nie tego się spodziewał.
––
Powiedziałbym, że mi przykro, ale… –– odpowiedział, przyglądając mi się
badawczo.
––
To ty byłeś tego powodem –– wyszeptałam, odkrywając się przed nim. –– Jakaś część
mnie nie potrafi, nie chce… zapomnieć o tobie –– zwierzyłam się, nie
przerywając naszego kontaktu wzrokowego. Widziałam te emocje w jego oczach. Wydawało
mi się, że nadal nie pojmuje tego, co właściwie się dzieje. Ja też tego nie
pojmowałam.
––
Ciężko uwierzyć, że to nie jest sen –– mruknął w końcu, kręcąc głową.
––
Nie planowałam tego Reg, ale… ja… zakochałam się w tobie. –– Zdałam się na
odwagę i powiedziałam mężczyźnie to, co czułam. Musiałam być szczera sama ze
sobą, jak i z nim. Ostrożnie położyłam rękę na jego klatce piersiowej, nie
spodziewając się, że tak bardzo go zaskoczę. Myślałam, że może się czegoś
domyślać.
Regulus
się nie odzywał. Przeszywał mnie spojrzeniem, by po chwili zbliżyć się do mnie
bardziej i złożyć na mych ustach pocałunek. Gdy nasze usta zetknęły się ze
sobą, poczułam niesamowitą euforię i pragnienie, którego moje ciało już dawno
nie odczuwało. Chwilę później nasze pocałunki stały się bardziej namiętne i
żarliwie. Ręce mężczyzny zacisnęły się mocniej na mojej tali, a ja zarzuciłam
mu ręce na szyję. Chwilę później bez najmniejszego wysiłku, czarnowłosy
podniósł mnie, a ja zaczepiłam się o niego nogami. Pożądanie, jakie ogarnęło
moje ciało, było wprost niewyobrażalne. Black położył mnie na łóżku, namiętnie
całując każdy skrawek mojego ciała. W tym momencie liczył się on i jego żarliwe
pocałunki na moim ciele. Gdy nasze usta ponownie się złączyły, zarzuciłam jedną
nogę na niego, chcąc poczuć go bliżej. Naprawdę nie mam pojęcia kiedy pozbyliśmy
się wzajemnie swoich ubrań, ale widok nagiego Rega, ponownie wywołał we mnie
falę pożądania. Gdy czarnowłosy dotykał moich piersi, mruczałam cicho, błagając,
by nie przestawał. Wygięłam się w łuk, czując kolejne doznania ze strony mężczyzny.
Noc,
która nas połączyła, była dowodem na to, że nie da się wygrać z miłością.
Miłością, która kiełkuje w każdym z nas, która w pewnych przypadkach, takich jak
ten, jest zakazana.
Więc
dlaczego, gdy tylko przebudziłam się nad ranem, czułam tak mocne wyrzuty sumienia,
że chciałam zapaść się pod ziemię.
Och,
Syriusz.
Syriusz, Syriusz, Syriusz.
Nie,
to Regulus.
––
Znam cię Dor, wiem, że czujesz wyrzuty sumienia –– powiedział mi Reg, gdy kierowaliśmy
się w stronę parku, bym mogła w spokoju się teleportować. –– Nie spodziewałem
się, że i ja jakieś poczuję, a jednak. Mimo to, chcę, byś wiedziała, że to
najwspanialsza noc w moim życiu. Jesteś jedyną osobą, która w pełni potrafi
zaakceptować to, jaki jestem, co więcej, pokochałaś mnie za to –– mówił. –– Dziękuję,
za wszystko, a teraz odnajdź samą siebie. To czego potrzebujesz, to nie ja, nie
Syriusz, mała. Potrzebujesz poznać i spędzić czas tylko i wyłącznie ze sobą. ––
Musnął delikatnie moje usta i nie czekając na moją odpowiedź, odwrócił się na
pięcie i zniknął.
Przez
ostatnie tygodnie wiele czasu spędzałem na misjach dla Zakonu. Nadal mieszkałem
u Lunatyka, którego ostatnio naprawdę bardzo mało widywałem. Remus potrafił
znikać na tygodnie, a wracał zmęczony, poraniony. Wymagał opieki i prawdę
mówiąc, cieszę się, że miał wtedy mnie. Pomagałem mu i podczas pełni księżyca,
trwałem przy jego boku. Biegaliśmy po lesie, a ja robiłem wszystko, by mój przyjaciel,
chociaż przez chwilę, był szczęśliwy i zapomniał o problemach.
Wszystko
się zmieniło tego dnia, gdy sam Albus Dumbledore złożył wizytę w posiadłości
Potterów, w której akurat przebywałem, co nie było niczym nowym. Siedzieliśmy
przy stole wraz z Harrym, którego próbowała nakarmić Lily, choć nie było to
proste, bo chłopiec ciągle czymś się rozpraszał. Zaśmiewałem się w niebogłosy,
komentując, że od razu widać geny Rogacza. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi i po
chwili do salonu wszedł nasz były profesor. Przywitaliśmy się z nim serdecznie,
a Lily zaproponowała gorącą herbatę.
––
Bardzo wam dziękuję za gościnę. –– Dumbledore uśmiechnął się, a wzrok utkwił w
Harrym, który wpatrywał się w niego zaciekawiony i pokazywał palcem w jego
stronę. Zapewne był pod wrażeniem długiej brody i niesamowitej elegancji, która
cechowała dyrektora. –– Przykro mi, że przychodząc, nie mam dla was dobrych
wieści –– powiedział i poprawił swoje okulary połówki. Lily usiadła przy stole
i złapała Jamesa za rękę. –– Obawiam się, że wasza rodzina jest kolejnym celem
Voldemorta. –– Widziałem jak rudowłosa mocniej złapała rękę Pottera, a ja
mimowolnie zacisnąłem dłoń w pięść.
––
Skąd ta pewność? –– zapytał Rogacz, a jego zacięta mina ukazywała gotowość do
walki.
––
Pewności nigdy nie ma, ale nie możemy tego zbagatelizować. Zaklęcie Fideliusa
jest jedynym rozwiązaniem –– tłumaczył. –– Zostanę waszym Strażnikiem Tajemnicy.
––
Z całym szacunkiem profesorze, ale… Chciałbym, żeby Syriusz został naszym
Strażnikiem. –– Wzrok Jamesa spoczął na mnie, a ja pokiwałem głową na znak
zgody, pewny swego.
––
Jesteście pewni? Nie mam do ciebie zastrzeżeń, Syriuszu, ale to będzie bardzo
niebezpieczne. –– Dumbledore spojrzał na mnie.
––
W takim razie postanowione. Będę się już zbierał, dziękuję za herbatę. –– Albus
wstał, uśmiechnął się w kierunku małego Harry’ego i zniknął tak szybko, jak się
pojawił.
Lily
poszła położyć małego, a ja wraz z Jamesem rozmawialiśmy na temat wiadomości,
którą przyniósł nam Dumbledore.
––
James, mam lepszy pomysł –– zacząłem, gdy zostaliśmy sami. –– Niech Peter
zostanie waszym Strażnikiem Tajemnicy. Tylko ty będziesz o tym wiedział. Inni
będą przekonani, że to ja. To będzie idealna przykrywka –– mówiłem, ciesząc się,
że wpadłem na tak świetny pomysł.
––
To nie głupie, Black. –– Potter pokiwał głową. –– Nikt nie będzie podejrzewał
naszego Glizdogona.
––
Nikt nie może o tym się dowiedzieć –– zaznaczyłem. –– Lily…
––
Nie dowie się, spokojnie –– przerwał mi Rogacz. –– Nie lubię mieć przed nią tajemnic,
ale na pewno by panikowała, a tego chcemy uniknąć.
––
Dokładnie.
Tydzień
później poprosiliśmy Petera o spotkanie, u Lunatyka w domu. Remusa nie było i
na pewno miał nie wrócić tej nocy, więc było to bezpieczne miejsce, byśmy mogli
sami się spotkać. Siedziałem z Rogaczem w salonie, gdy zadzwonił dzwonek do
drzwi. Wpuściłem przyjaciela do środka i zaproponowałem coś do picia, jak na
dobrego gospodarza przystało.
––
Peter, dobrze cię widzieć, przyjacielu. –– James podszedł do chłopaka i
poklepał go po plecach, zatapiając go w niedźwiedzim uścisku. Peter trochę się
zmieszał, ale po chwili również odwzajemnił uścisk. Zrobiłem to samo, po czym
usiedliśmy w salonie, rozmawiając o ostatnich wydarzeniach.
––
Glizdogonie, chcieliśmy spotkać się z tobą sami i jest tego konkretny powód –– zacząłem
poważnie. Słyszałem, jak Pettigrew wciąga powietrze, zestresowany. ––
Spokojnie, nic ci nie grozi –– uspokoiłem go. –– James i Lily są w
niebezpieczeństwie, przyjacielu i to właśnie my musimy mu pomóc –– powiedziałem.
––
Mmm..yyy? –– zająkał się. –– Syriuszu…
––
Peter, chciałbym, żebyś został moim Strażnikiem Tajemnicy –– zwrócił się James
do brązowowłosego, którego oczy rozszerzyły się jak spodki. –– Nie bój się.
Wszyscy będą myśleć, że Syriusz nim jest.
––
To proste. James i Lily będą bezpieczni i ty również. Volde…
––
Nie wypowiadaj tego imienia! –– przerwał mi.
––
Dobrze, dobrze… –– Wywróciłem oczami. –– Sam-Wiesz-Kto i tak czyha na moje
życie. Nikt, by się nie zdziwił, gdybym został Strażnikiem Tajemnicy, a w ten
sposób, gdyby coś mi się stało, wy będziecie nadal bezpieczni. To dobry układ,
Peter –– wytłumaczyłem.
––
Ja.. nie wiem…
––
Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi –– dodałem, widząc zawahanie chłopaka. ––
Musimy wspierać się wzajemnie.
––
Tak, tak… Jesteśmy przyjaciółmi –– powtórzył Pettigrew. –– Zgadzam się. ––
Uśmiechnął się w naszą stronę, a Rogacz poklepał go wdzięcznie po ramieniu.
––
Wygramy tą wojnę, czuję to w kościach –– rzekł do mnie Rogacz, gdy pożegnaliśmy
się z Peterem. –– Nie wiedziałem przyjacielu, że potrafisz być tak mądry.
––
Czasem moje szare komórki jeszcze się do czegoś nadają –– mruknąłem, a chwilę
później James również mnie opuścił, wracając do domu, gdzie czekała na niego
żona i synek.
Usiadłem
w salonie i nalałem sobie szklaneczkę Ognistej. Ostatnio bardzo często
spędzałem tak wieczory, co nie było pocieszające. Wszak od długiego czasu… nie
byłem sam, tak jak teraz. Moje myśli pobiegły ku brązowowłosej. Zastanawiałem
się, czy wszystko u niej w porządku i jak sobie radzi. Oczywiście miałem relację
z pierwszej ręki, od Potterów, gdyż Lily nigdy nie szczędziła rozmów na jej
temat. Wydawało mi się, że nadzieja o tym, że ja i Dorcas możemy być znowu
razem, nie opuszczała jej. Głęboko wierzyła w to, że uda nam się poukładać nasze
problemy i będziemy mogli liczyć na siebie wzajemnie. Schlebiała mi, ale na tą
chwilę nadal nie czułem się na siłach, by móc próbować ponownie.
Tęskniłem
za nią, ale także za całą rodzinę Meadowes. Pomyślałem o Alaricu, z którym zdążyłem
bardzo się zżyć i upiłem kolejny łyk alkoholu. Powinienem z nimi porozmawiać…
Zapytać czy wszystko w porządku, tak po prostu.
Powinienem
również przestać omijać Dorcas. Sytuacja dla nas obojga jest niekomfortowa,
mimo to mamy wspólnych przyjaciół, jak i chrześniaka, który potrzebuje oboje
rodziców chrzestnych. Minął już jakiś czas od naszego rozstania… więc
powinniśmy zachować się jak dorośli ludzie i przestać przed sobą uciekać.
Wyobraziłem
sobie to. Ja i ona w tym samym pomieszczeniu i wiecie co?
To
nie mogło skończyć się dobrze.
Ja
i ona.
Merlinie, dopomóż mi.
Od Autorki: Hej! Jestem coraz bardziej podekscytowana
końcem serii i wprost nie mogę oderwać się od pisania. Dawno tak nie miałam,
więc tym bardziej się cieszę! Co sądzicie o rozdziale? Spodziewacie się najgorszego
względem Potterów, czy może jednak nie? Nie przeszkadza wam, że rozdziały pojawiają się teraz tak często?
Pozdrawiam
;*
Cudo (jak zawsze ♥)
OdpowiedzUsuńBoję się, że skończy się tak, jak w książce, jednak mam wielką nadzieję, że coś tam zmienisz...
I nie, nie przeszkadza mi (na pewno nie tylko mi < 3) że rozdziały są często *-* Jest przynajmniej co czytać < 33
Och zapomniałabym... Dorcas i Reg... Szczerze, to wiedziałam, że do tego dojdzie ;_; Czułam to!
Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenki! :****
♥Pozdrawiam♥
Hej!
UsuńDziękuję♥
Myślę, że już niedługo wszystkiego się dowiesz, a Dor i Reg - to musiało w końcu nastąpić, w końcu już od czasów szkolnych coś się szykowało...
Pozdrawiam ;*
Hejo! <3
OdpowiedzUsuńJak fajnie, że coś nowego. Udało mi się wyrobić z nauką, to jeszcze przeczytałam, tak na dobry sen :D
Na wstępie powiem, iż jestem mega szczęśliwa, że tak dobrze idzie Ci pisanie i tak często pojawiają się nowości <3 :D A zarazem jestem nieszczęśliwa, bo styczeń to dla studenta naprawdę niedobry czas na takie rzeczy XD Ale to nic. Póki co ogarniam jeszcze rzeczywistość, więc nie narzekam :D
Bardzo się cieszę, że Dorcas ma tak dobre relacje z rodziną. Bardzo jej teraz potrzebuje, więc dobrze, że ma na kogo liczyć. No i Robert. Uwielbiam go, naprawdę. Jest takim kochanym wujkiem, którego motto zapewne niegdyś brzmiało "dobrze, ale nie mówcie tacie" :D
Co do Regulusa... Chyba Dorcas za szybko określiła łączące ich uczucie jako miłość. Może się mylę. Ale ledwo co uświadomiła sobie, że jest w nim zakochana (a zakochanie i miłość to coś innego, zresztą Lily ładnie to ostatnio podkreśliła) i wystarczył jej jeden namiętny moment, by stwierdzić, że to już nie zakochanie a miłość?
Regulus zachował się moim zdaniem bardzo egoistycznie. W sensie... Tutaj w Hogwarcie zawsze mówił, że Dorcas ma być z Syriuszem, a jak tylko pojawiła się między nimi chwila słabości, to od razu ją wykorzystał, złapał byka za rogi i, kurde, musiał, po prostu musiał ją pocałować.
Poza tym, zdając sobie sprawę z tego, że Dorcas przebywająca w jego towarzystwie, może być w większym niebezpieczeństwie, nie powinien był chcieć się z nią spotkać. Dla jej dobra i bezpieczeństwa.
Jak mocno lubiłam Regulusa (mimo początkowego niezdecydowania), tak moja sympatia do niego wygasa... A już na pewno nie shippuję go z Dorcas!
Cieszę się, że Lily wciąż wierzy w to, że jej przyjaciele się zejdą, bo to daje mi jakąś taką iskierkę nadziei.
Ugh... Lily i James w niebezpieczeństwie... Glizdogon Strażnikiem Tajemicy... To nieuchronnie zbliża się do kanonicznego zakończenia, tak bardzo się boję, tak bardzo stresuję się na finał części drugiej... Aaaaaaaa, nie rób mi tego, nie rób nam tego, przecież kochasz Potterów :(
Liczę na jeszcze więcej relacji na płaszczyźnie Lily-Syriusz, bo bardzo ją ostatnimi czasy polubiłam :) No i jeszcze Syriusz-Harry!
Kochana, gratuluję, że tak się uwinęłaś z rozdziałami! :D :* Życzę weny w pisaniu czterdziestego (bo widzę, że 38 i 39 już gotowe) oraz czasu na planowanie części trzeciej! :*
Pozdrawiam Cię cieplutko i ściskam mocno! :*
pelnia-wilczego-ksiezyca.blogspot.com
Hej!
UsuńW takim razie cieszę się, że chociaż na chwilę możesz się od tego oderwać - mam nadzieję, że pomaga potem lepiej myśleć :D
Robert to mój ulubieniec również! Jest tak pozytywny i zakręcony, że nie sposób go nie darzyć sympatią!
Co do Regulusa to całkowicie się z tobą zgadzam i mam nadzieję, że w następnym rozdziale trochę rozwieje się ta miłość. Tak, miłość - ale jakiego rodzaju...?
Regulus jest pełen sprzeczności sam ze sobą, tak samo jak Dorcas. Wykorzystał moment, bo wydaje mi się, że mężczyzna, który kocha kobietę, tak jak on, a ta podaje mu się na tacy(taka prawda) łapie byka za rogi, jak to ładnie ujęłaś. Poza tym co tu dużo mówić, mam do niego słabość. W osobnej miniaturce o nim będę próbowała również przedstawić ten punkt widzenia :)
Finał części drugiej będzie mocny, mogę to obiecać. Ciekawa jestem czy zaskoczę!
Trzecia część jest już zaplanowana! Większość wątków mam w głowie, trzeba tylko teraz zebrać się i stworzyć z tego całość. Mam nadzieję, że nie zajmie mi to tyle czasu, co napisanie tych dwóch :D
Dziękuję i pozdrawiam ciepło ;*
Moje serce krwawi! Dorcas Dorcas Dorcas błagam Cię nie rób tego! Syriusz jest twoją wielką miłością... wybacz, poruszyłaś moje emocje tym rozdziałem. Aż się boję pomyśleć co będzie dalej bo póki co wszystko zaczyna się toczyć jak w oryginalnej fabule i to mnie przeraża. Czekam na next
OdpowiedzUsuńHej!
UsuńTak myślałam, że relacja Dorcas-Regulus może tutaj zamieszać i nie będzie fanów tej relacji :( Jednak wszystko jest po coś :)
Dziękuję i pozdrawiam ;*