2019/01/14

Rozdział 36 „Wszystkie nasze obietnice”


Żyłam, ale tego nie czułam. Błądziłam myślami, nie potrafiłam na niczym się skupić i przeżywałam bóle, które nie opuszczały mojego ciała nawet na chwilę. Nie chciałam się z tym pogodzić. Nie wierzyłam, że to się mogło zdarzyć, bo przecież to nie mogło się stać. Mimo całego bólu, jaki czułam, wiedziałam, że nie mogę się poddać. Nie mogę się poddać ze względu na moją rodzinę i przyjaciół, którzy potrzebowali mnie, a ja potrzebowałam ich.
Minęły trzy miesiące od wiadomości o tym, że Marlena i Angus zostali zamordowani. Każdy z nas radził sobie z tym inaczej, jednak wszystkich bolało nas to tak mocno i głęboko, że przestaliśmy na ten czas nawet ze sobą rozmawiać. Zamiast trzymać się razem, pochłonęły nas własne myśli.
Alaric i Allie nie spuszczali ze mnie wzroku. Starali się mi pomóc i dodawali otuchy dzień w dzień, mając nadzieję, że podniosę się po tym i będę dalej walczyć. A ja czułam tak ogromną pustkę w sercu, kłucie i targanie emocjami… myślałam, że eksploduje. Moje wcześniejsze odkrycia, zajęcia, myśli… wszystko było zagłuszone. Wszystko było nieważne.
Ważne było tylko i wyłącznie to, że moi przyjaciele nie żyją.
Mimo całego bólu, który trwał od trzech miesięcy, pojawił się przełomowy moment. Moment, który odmienił nasze życie i dał nową nadzieję. Po raz pierwszy uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam, jakie cudo moja przyjaciółka Lily trzyma w ramionach.

–– Lil, jeszcze trochę, kochanie… ––  mówił James, trzymając rudowłosą za rękę.
––  Pani Potter, proszę przeć. Jeszcze trochę. –– Głos Uzdrowicielki przebijał się przez krzyki Lily, a ja stałam po drugiej stronie i trzymałam drugą rękę zielonookiej. Lily zażyczyła sobie, że przy narodzinach jej dziecka ja i James mamy być przy niej. Spojrzałam na Rogacza, wielce zestresowanego i przysięgam, że nigdy w życiu nie widziałam go w takim stanie.
–– Poradzisz sobie. Jesteś Lily Potter –– szepnęłam do przyjaciółki i mocniej ścisnęłam jej rękę.
–– Jest! –– krzyknęła Uzdrowicielka, trzymając noworodka w ramionach. Zakrwawione ręce lekarki nie robiły na mnie wrażenia, bo wpatrywałam się w małą istotkę, którą trzymała.
–– Harry Potter –– szepnął James, a z jego oczy zaczęły płynąć łzy. Wzruszyłam się na ten widok. Lily wyciągnęła obolałe ciało w stronę chłopca, by móc chociaż na chwilę go potrzymać w ramionach. Uzdrowicielka ostrożnie podała dziecko matce, a Lil uśmiechnęła się i zaczęła cicho łkać, trzymając swojego nowo narodzonego synka.
–– Jesteś taki piękny –– wyszeptała do niego i pocałowała go w czoło. Wpatrywałam się w małą istotkę, nie kontrolując już łez, które spływały po mojej twarzy. –– Jesteś naszą nadzieją, Harry Potterze.

Znajdowałam się w domu Potterów, pochylona nad kołyską i wpatrywałam się w chłopca, który smacznie spał. Wyglądał tak niewinnie i słodko, że nie mogłam oderwać od niego wzroku. Od kiedy Lily urodziła, a było to dobre cztery miesiące temu, przesiadywałam tutaj prawie cały czas. Nie mogłam oderwać się od tej małej istotki, a miłość jaka mnie oblewała za każdym razem, gdy mu się przyglądałam, była niedopisania. Nie spodziewałam się nigdy, że widząc tego chłopca, sama zapragnę zostać matką… Nagle chłopczyk obudził się i rozejrzał skołowany. Po przebudzeniu był wyjątkowo marudny, a to dlatego, że domagał się posiłku.
–– Lily! Harry płacze! –– krzyknęłam z pokoju, panikując, bo chłopiec zaczął poruszać się niespokojnie. Przestraszyłam się, że coś mu więcej dolega, ale w tym samym momencie rudowłosa weszła do pomieszczenia i zaśmiała się widząc moją histerię.
–– Dor, spokojnie. Jest po prostu głodny. –– Uspokoiła mnie przyjaciółka i podeszła do synka. Przyglądała mu się chwilę, po czym wzięła go w ramiona i usiadła na fotelu, by go nakarmić. Wpatrywałam się urzeczona w ten obrazek i uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciółki.
–– Nie masz mnie jeszcze dość? –– zapytałam i spojrzałam na rudowłosą, która parsknęła cicho.
–– Czuję się, jakbyśmy ponownie mieszkały razem w dormitorium –– skomentowała Lily żartobliwie, a ja wywróciłam oczami. –– Wiesz, że jak dla mnie możesz i tu zamieszkać, jednak czy ostatnio nie zaniedbujesz trochę Syriusza? –– Uniosła brwi do góry, a mi zrzedła mina.
–– Nie dogadujemy się ostatnio dobrze –– szepnęłam cicho, zwierzając się przyjaciółce. –– Od mojego spotkania z Regulusem i wiadomości o… Marlenie i Angusie… –– kontynuowałam, a wspomnienia i cierpienie powróciło. –– Nie rozmawiamy ze sobą zbyt dużo.
–– Och, Dorcas… –– szepnęła Potter, patrząc na mnie współczująco. –– Tak mnie zastanawia… Co robił tam Regulus? Przecież Bellatrix odzyskała wspomnienia, a przynajmniej taką mieliśmy informację…
–– Lil, naprawdę nie mam bladego pojęcia. Nie rozmawiałam z nim od tamtego czasu.
–– Dor… Twoja relacja z Regulusem jest tak zawiła i skomplikowana, że chyba nigdy tego nie zrozumiem –– wyznała rudowłosa. –– Błądzisz w niej po omacku, nie wiedząc co tak naprawdę do niego czujesz… Wiesz, Syriusz może być już tym zmęczony.
–– Rozmawiałaś z nim? –– dopytywałam.
–– Tak, rozmawiałam.
–– On cię bardzo kocha… –– zaczęła rudowłosa, a ja poczułam ukłucie w sercu. –– Tylko postaw się proszę na jego miejscu. Co byś zrobiła, gdyby Syriusz miał takie relację z inną dziewczyną, jak ty z Regulusem? No właśnie… –– mówiła, a ja zamknęłam na chwilę oczy. –– Może potrzebujecie przerwy, by lepiej zrozumieć swoje uczucia? –– zaproponowała. –– Dor… wydaje mi się, że ty… zakochałaś się w Regulusie –– szepnęła cicho, a ja otworzyłam szerzej oczy. –– Dlatego tobie i Łapie się nie układa. Kochasz Syriusza, ale… już nie jesteś w nim zakochana –– dodała, a ja załkałam cicho, słysząc gorzką prawdę. Łzy spływały po moich policzkach, gdy zdałam sobie sprawę, że słowa przyjaciółki to wszystko przed czym nie chciałam przyznać się sama przed sobą.
–– Wiesz… Wydaje mi się, że okłamuje samą siebie przez cały ten czas –– powiedziałam cicho, próbując zapanować nad emocjami. –– Regulus poruszył we mnie coś, co myślałam, że nigdy nie nastanie… Dzięki niemu… A może i przez niego, ja… zmieniłam się, Lily –– przyznałam się, odkrywając wszystkie moje troski. –– Jego spokój, jego inteligencja… Ja wiem, że to wszystko wydaje się dziwne, niemożliwe i bezsensu, ale… Widzę w nim dobrego człowieka, rozumiesz? Lily, co ja mam zrobić? –– Przetarłam ręką po mokrym policzku i pociągnęłam nosem.
–– Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i to się nigdy nie zmieni, ale nie powiem ci co masz robisz, Dor. Sama musisz o tym zadecydować, musisz zrozumieć swoje uczucia –– poradziła zielonooka, a ja kiwnęłam lekko głową. –– Chyba się najadł –– mruknęła do siebie, patrząc na swojego synka.
–– Mogę? –– zapytałam, wyciągając ręce ku chłopczykowi.
–– Uważaj, może mu się odbić… –– ostrzegła Lil, a ja uśmiechnęłam się lekko. Wzięłam Harry’ego na ręce i przytuliłam do siebie, uważając, by nic mu nie zrobić. Był taki delikatny.

Wróciłam do domu, by porozmawiać z Blackiem. Prawda jest taka, że nawet nie wiedziałam, czy aby na pewno go tu znajdę. Nie widziałam go przez ostatnie dwa tygodnie, a gdy już tutaj był, rozmijaliśmy się. Allie i Alarica nie było, jednak słyszałam dźwięki dochodzące z góry. Skierowałam się do sypialni, a gdy weszłam dostrzegłam walizki na łóżku. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się w stronę drzwi do łazienki, w których stał Syriusz. Wpatrywał się we mnie nieobecnym wzrokiem, a ja przełknęłam głośno ślinę, bojąc się tej rozmowy jak cholera.
–– Remus mnie teraz potrzebuje. –– Czarnowłosy odezwał się pierwszy, przechodząc obok mnie i kontynuując pakowanie walizki. –– Powinnaś wyjechać do Hiszpanii, twoja rodzina uważa, że to najlepsze wyjście z sytuacji –– dodał, jakby nigdy nic, a ja szerzej otworzyłam oczy.
–– Słucham? –– Nie rozumiałam o co mu chodzi. Moja rodzina chciała, bym się stąd wyprowadziła?
–– Tam będziesz bezpieczna. Poprosili mnie w święta, bym porozmawiał z tobą na ten temat. Oczywiście tego nie zrobiłem –– powiedział, nie spoglądając na mnie. Pokręciłam głową niedowierzając. Nie potrafiłam ruszyć się z miejsca.
–– Nigdzie nie jadę –– odpowiedziałam twardo, patrząc jak się pakuje.
–– Tak też myślałem. –– Zapadła między nami cisza. Podeszłam do chłopaka i lekko wtuliłam się w jego plecy. Black zatrzymał się na moment, jednak nie odwrócił się w moją stronę. Wiedziałam, że decyzja już zapadła i nie było szans, by zmienił zdanie.
–– Nie odchodź –– wyszeptałam, czując jak oczy mnie pieką.
–– Nie mam wyboru, Dor. –– Poważny ton jego głosu przerażał mnie. Wtedy dostrzegłam w nim tą… dorosłość, w której podejmowanie decyzji nie jest łatwe. Po chwili mężczyzna odwrócił się w moją stronę, złapał za podbródek i przybliżył twarz. Wdychał mój zapach. –– Zawsze będę cię kochał. –– Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Nie próbowałam już go zatrzymać. Nie mogłam myśleć tylko o sobie.
–– Przepraszam za to jaka jestem –– wyszeptałam, kładąc swoje dłonie na jego klatce piersiowej. –– To wszystko moja wina…
–– Nie, Dor –– przerwał mi. –– Nie jesteśmy gotowi, by być ze sobą na poważnie, dopóki oboje nie zrozumiemy czego tak naprawdę chcemy –– rzekł i pogładził mnie po policzku. Chwilę później poczułam jego wargi na swoich. Całował mnie delikatnie, z uczuciem, które przez nas oboje przemawiało. Wplątałam swoje ręce w jego włosy i pozwoliłam, by jeszcze bardziej się do mnie przybliżył. Chwilę potem nasz pocałunek przerodził się w bardziej namiętny, pożegnalny. Gdy oderwaliśmy się od siebie, spojrzeliśmy sobie jeszcze raz głęboko w oczy, po czym Syriusz wziął swoje walizki i wyszedł z pokoju.
Już nie płakałam.
Rozumiałam. Rozumiałam i wiedziałam, że to rozstanie nie jest takie jak nasze wcześniejsze.
Jest prawdziwe.


Zapukałem do drzwi, które chwilę po tym otworzył mój przyjaciel, Remus Lupin. Spojrzał na mnie, potem na walizki i po chwili otworzył szerzej drzwi, bym mógł wejść. Nie zadawał pytań, zamiast tego, podszedł do barku i wyciągnął Ognistą Whiskey. Nalał trunek do dwóch szklanek, po czym podał mi jedną i oboje wypiliśmy swoją zawartość jednym haustem.
–– Mogę się u ciebie zatrzymać na jakiś czas? –– zapytałem, kładąc walizki w małym salonie.
–– Ile tylko będziesz chciał –– odpowiedział Lupin, po czym ponowni napełnił nasze szklanki alkoholem.
Spędziłem całą noc na rozmowy z moim przyjacielem. Dużo rozmawialiśmy o Angusie, Marlenie… o Mary… Rose… Bolało. Tak wiele bliskich osób już straciliśmy, że zastanawiałem się, jak potrafimy to wszystko udźwignąć na swoich ramionach. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że trwa wojna, jednak z każdą śmiercią, wydawało mi się, że to nigdy się nie skończy. Nie chciałem się poddawać, ale cierpienie, jakie wylewało się ze mnie, było gorzkie i zmieniało mnie. Wewnętrznie byłem innym człowiekiem.

–– Zebraliśmy się tutaj po to, by złożyć hołd, niezwykłym czarodziejom, którymi byli Marlena McKinnon oraz Angus Campbell. Nigdy nie zapomnimy o nich oraz o tym, jak wiele poświęcili dla lepszego jutra… –– przemawiał Albus Dumbledore, a ja zastanawiałem się, jakim cudem udało mi się tutaj być. Kątem oka spojrzałem na Jamesa, który trzymał w objęciach Lily, łkającą cicho. Poczułem mocniejszy uścisk, gdy Dumbledore kontynuował swoją przemowę, a Dorcas wpatrywała się w niego, nie mrugając. Obawiałem się, by ból, który odczuwa, nie spowodował, że ponownie wyłączy swoje człowieczeństwo, jednak wierzyłem, że nie dojdzie do tego. Alaric by na to nie pozwolił. Ścisnąłem mocniej rękę dziewczyny, dając jej oparcie. Oparcie, którego również potrzebowałem.

Obudziłem się nad ranem, dręczony wspomnieniami. Udałem się do łazienki, by przygotować się do wyjścia i pozwolić, by krople wody ukoiły moje skołatane nerwy. Pół godziny później zszedłem na dół, gdzie mój przyjaciel już przygotowywał śniadanie.
–– Nie przyzwyczajaj się tylko –– mruknął Lunatyk, kładąc przede mną talerz gorącej jajecznicy. Podziękowałem przyjacielowi, po czym zacząłem konsumować swój posiłek. Porozmawialiśmy chwilę o dzisiejszych swoich planach, po czym wyszedłem i postanowiłem udać się do Doliny Godryka, by odwiedzić Potterów.
Teleportował się na obrzeżach miasteczka, by przejść się spokojnie wprost do domu swoich przyjaciół. Wpatrywał się w ludzi spacerujących i dzieci, które bawiły się wesoło. Tak bardzo chciałem, by udało nam się pokonać Voldemorta. Jak wiele złego ta wojna musi jeszcze przynieść?
Zapukałem do drzwi, czekając na zaproszenie. Kilka sekund później otworzyła mi Lily, a na rękach miała małego Harry’ego. Uśmiechnąłem się ciepło widząc mojego chrześniaka. Kobieta zaprosiła mnie do środka, a ja pocałowałem ją w policzek, rzucając komplementem w jej stronę.
–– Black, ja też tutaj jestem! –– krzyknął z kuchni James, słysząc moje słowa do Lily. Rudowłosa zaśmiała się perliście, a Harry, gdy tylko mnie zobaczył, wyciągnął rączki w moją stronę. Wziąłem go na ręce, łaskocząc i słysząc śmiech dziecka. Z korytarza wyszedł Rogacz i podszedł do mnie, klepiąc bratersko po plecach. –– Obiad będzie po południu, więc będziesz musiał poczekać –– powiedział poważnie, a ja wywróciłem oczami.
–– Myślisz, że po to tu przyszedłem? –– odpowiedziałem z przekąsem, a mężczyzna dał mi kuksańca w bok. –– Uważaj na swojego syna! Cóż za nieodpowiedzialny z ciebie tatuś… –– zażartowałem. James mi odpysknął, a Lily pokręciła głową zażenowana. Wiedziałem jakie ma zdanie o naszych sprzeczkach.
Usiedliśmy w salonie Potterów, a rudowłosa udała się do kuchni, by zrobić nam herbaty.
–– Chyba masz kaca –– skomentował James, przyglądając mi się. –– Świętowaliście coś z Alarickiem? –– dopytywał, a ja uśmiechnąłem się smutno.
–– Prawdę mówiąc, wprowadziłem się do Lunatyka, na jakiś czas –– powiedziałem. James zmrużył oczy. –– Jednak masz rację, mam kaca. –– Przechyliłem głowę w bok i poprawiłem chłopca, siedzącego na moich kolanach.
–– To już definitywne? –– zapytał Potter, przyglądają mi się badawczo. Wiedziałem o co mnie pyta.
–– Tak, definitywne –– odpowiedziałem i westchnąłem. –– Nie jest to dla mnie łatwe, ale najwidoczniej tak musiało być.
–– Uwaga, gorąca herbata! –– zawołała Lily, podchodząc do nas i kładąc na stół kubki z gorącą cieczą. Usiadła obok mnie, uśmiechając się nieśmiało.
–– Lil? –– Uniosłem brwi do góry, przyglądając się pani Potter.
–– Nic, nic. Po prostu… –– zająkała się, czerwieniąc lekko. –– Obiecaj mi coś, Syriuszu… –– wyszeptała, zawstydzona. –– Gdyby coś nam się stało… mi i Jamesowi… –– Wzięła głęboki wdech. –– Obiecaj, że ty i Dorcas zajmiecie się Harrym. Razem –– rzekła. Spojrzałem na nią, widząc te ogromne pokłady miłości do swojego syna.
–– Obiecuję, Lil. Możesz na mnie polegać –– odpowiedziałem pewnie, a James poklepał mnie po ramieniu, dziękując. –– Mimo to doskonale wiem, że po prostu wychowamy naszego syna razem.
–– Naszego syna, powiadasz? –– mruknął Rogacz, a jego żona parsknęła śmiechem. –– Niech ci będzie…
Spędziłem u Potterów prawie cały dzień. Przy nich łatwo mi było się zrelaksować i zapomnieć o swoich własnych problemach. Mimo wszystko nadal bardzo dużo myślałem o Dorcas oraz o tym, czy moja decyzja jest odpowiednia. Długo o tym myślałem, przed wyprowadzką. Meadowes dała mi dom, którego nigdy tak naprawdę nie miałem. Jej rodzina stała się i moją rodziną, jednak póki oboje nie zrozumiemy, czego tak naprawdę chcemy, to nigdy nie zbudujemy trwałej relacji.
Największym problemem był Regulus. Już wcześniej domyślałem się, że ich relacja to coś głębszego, jednak bagatelizowałem sprawę. Uważałem, że jeżeli dziewczyna jest ze mną, to mój młodszy brat nie jest dla mnie zagrożeniem. Myliłem się. Sam nieświadomie pozwalałem na to, by ich relacja się pogłębiała, a później było już za późno. Dorcas nigdy mi tego nie powiedziała, ale rozmowa z Lily pozwoliła mi na rozwianie wszelkich moich wątpliwości.
Musiałem się od tego oderwać. Musiałem dać odpocząć sobie, jak i jej, bo nasze wspólne towarzystwo zamiast podtrzymywać się na duchu i wspierając, przerodziło się w dziwnego rodzaju symbiozę, która stłumiła gdzieś nasze gorące uczucia. Nie wyobrażałem sobie bez niej życia i nadal uważam, że jest najważniejszą w nim kobietą, ale… na tą chwilę nie potrafię z nią być. Nie chcę z nią być.
Wróciłem do mieszkania Lupina. Byłem sam, bo mój przyjaciel dzisiejszej nocy spędzał czas z innymi wilkołakami, próbując je delikatnie przekonać, by nie stawały po stronie Voldemorta. Nie było to łatwe zadanie, wręcz pochłaniało mu bardzo dużo czasu, dlatego mieszkanie przyjaciela często było puste. Dziwnie się czułem, będąc samemu, bo u Meadowes zawsze ktoś się kręcił. Alaric, Allie, Dorcas… Często wpadał Will z Emmeliną… Tutaj byłem całkowicie sam, ale dzięki temu mogłem w spokoju zastanowić się nad sobą oraz nad tym, gdzie teraz zmierzam. Wszak byłem dorosły i należałoby w końcu ułożyć jakoś swoje życie.
Kawaler, bez pracy i mieszkania.
Ale bogaty.
Nie mogło być tak źle, prawda?

Od Autorki: Hej! Bardzo dobrze pisało mi się ten rozdział, naprawdę. Zdaje sobie sprawę, że jest w nim wiele… złego, choć Harry jest tutaj dla mnie tą iskierką nadzieji. Wiem, że na pewno będziecie niezadowoleni z takiego obrotu spraw, jednak wszystko jest po coś. Zdałam sobie sprawę, że historia, którą tu opisuje, od początku do końca wyklarowała się w mojej głowie ponad pięć/sześć lat temu, ale dopiero od grudnia 2016 roku zaczęłam ją publikować. Ugh, generalnie jak spojrzę na moje pierwsze rozdziały, sporo bym w nich poprawiła, ale wiecie co? Niech zostanie tak jak jest, bo cieszę się, że ta historia dojrzewa wraz ze mną(chociaż nastoletni wiek mam już dawno za sobą, co jest trochę smutne).
Cztery rozdziały do końca Części Drugiej. Będą dla mnie wyzywaniem. I chcę, byście wiedzieli, że kocham Angusa i Marlenę. Już mi ciężko, bez nich.
Pozdrawiam i dziękuję wszystkim, którzy są tutaj ze mną ;*

13 komentarzy:

  1. No nie wierzę! Wyrobiłam się w ostatniej chwili! A potem się dziwię, że ludzie mnie farciarzem nazywają :D

    O matulu... A jednak to zrobiłaś... A jednak ich zabiłaś :( Najpierw Mary, teraz Angus i Marlene :'( I ich nienarodzone dziecko :'( Nie wiem, jak się pozbieram po tym wszystkim. Nie wiem :'(

    Szkoda, że Dorcas i Syriuszowi nie wyszło. Może ta przerwa zrobi im dobrze. Może odnajdą siebie, swoje cele i priorytety. Mam na to ogromną nadzieję, że ich drogi jeszcze kiedyś się zejdą.

    Lily rozwikłała tajemnicę uczuć Dorcas, co tylko świadczy o tym, jak dobrą jest przyjaciółką. Dobrze, że dziewczyny wciąż są razem. W tych czasach każdy powinien mieć wsparcie.

    Ale prośba Lily do Syriusza... Trochę mnie przeraziła, aż się boję, co szykujesz dla Potterów :O

    No nic! Czekam teraz na więcej!

    Pozdrawiam :*

    pelnia-wilczego-ksiezyca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Zrobiłam to i uwierz mi, nie jest mi z tym łatwo, tym bardziej, że Lena była w ciąży. Razem z Angusem mieli plany i marzenia... :(
      Rozstanie Dorcas i Syriusza to tym razem coś więcej, a Lily jako jedyna zawsze wie, jaka tak naprawdę jest Dorcas.
      Co szykuję dla Potterów powiadasz? Nie mogę powiedzieć, ale dowiesz się niedługo.

      Pozdrawiam i dziękuję ;*

      Usuń
  2. Z każdym kolejnym rozdziałem jest coraz trudniej...
    Strach się bać co będzie w ostatnim rozdziale części drugiej *0*
    Doriusz się rozpadł ;_;
    Trzymam kciuki, że do siebie wrócą < 333
    No i Potterowie, to chyba najgorsze, bo w książce niedługo umierają i teraz się tego boję...
    Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenki!
    ♥Pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Masz rację, mi również z każdym rozdziałem jest trudniej... :( Mimo to doceniam każdą z postaci i mam nadzieję, że wy również!
      Tak, Dorcas i Syriusz się rozstali. Czy wrócą do siebie? Przyznam, że jeśli tak, to nieprędko.
      Kocham rodzinę Potterów.

      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Tak słowem wstępu, to strasznie Ci zazdroszczę, że piszesz głównie z perspektywy dwóch osób, bo ten skok o 3 miesiące jest czymś, co pragnę zrobić u siebie, ale ze względu na dużą ilość perspektyw, no nie mogę. :P
    Holender, naprawdę sądziłam, że choćby jedno z nich przeżyje, a tu oboje zginęli ;( Zasmuca mnie też fakt, że zamiast przeżywać to wszystko razem, to paczka się odosobniła.
    Jej! Harry się pojawił! Cudownie, że Dorcas była przy niej, no i James, nasz dumny tatuś <3
    Swoją drogą, ja cały czas nie wiem, czy to będzie kanoniczne zakończenie Jamesa i Lily, czy też nie. Po słowach wypowiedzianych przez Lily, obawiam się najgorszego ;(
    I znów skok cztery miesiące. Zazdroszczę tak bardzo.
    Nosz kurła. Tego to ja się najbardziej obawiałam. Nieeeeeeee! Dorcas nie może być zakochana w Regulusie. Ja trochę go lubię i może nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że mogłabym mieć z nim romans, ale gdyby jego i Dor nic nie łączyło. Jednak nie widzi mi się ten paring. #teamSyriusz4ever
    O nie, nie, nie... I tu w tym momencie miałaś dostać opierdziel, że nosz kurde, jak to rozstanie, ale przecież sama też to zrobiłam.
    O Merlinie. Ale mi jest smutno. Teraz to w sumie napiszę, że niech ona jednak wybywa do tej Hiszpanii, bo jak zostanie i wpadnie w ramiona Regulusa, to mi ciśnienie skoczy.
    Powiem Ci tak, że przemyślenia Syriusza są tak prawdziwe, że ojeju i tak szczerze, na podstawie własnego doświadczenia, to uważam, że rozstanie było dobrą decyzją, szczególnie, jeśli w życiu Dor jednak jest ktoś inny. No ale jako niepoprawna romantyczka i #teamSyriusz, no to kurde mógł powalczyć. :P
    O mój Merlinie. Syriusz w tym rozdziale, to taka ja od kilkunastu tygodni. Normalnie kim jesteśmy, dokąd zmierzamy.
    Jak dla mnie to chyba najlepszy rozdział. Bardzo osobiste przemyślenia i nawet perspektywa Dorcas, i jej podejście do tematu Regulusa były dojrzalsze niż do tej pory. Ogólnie dużo w tym smutku i żalu, i chyba właśnie taki nastrój sprzyja głębszym refleksjom.
    Praktycznie utożsamiam się z Syriuszem, bo dosłownie takie same miałam uczucia i przemyślenia jakiś czas temu, i wręcz jestem otępiała, że Black też tak przeanalizował swój związek.
    Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów i od razu pytam, czy będzie część trzecia?
    Oby tak.
    No i podziwiam też to, że zabiłaś bohaterów, których kochałaś.
    Dużo weny i żeby te cztery ostatnie rozdziały Części Drugiej wyszły Ci tak jak planujesz :)
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, widzę w menu, że będzie część trzecia.

      Usuń
    2. Hej!
      Tak, przeskoki w czasie nie robią tutaj większego zamętu, ale u ciebie rzeczywiście mógłby być z tym problem, bo w jednym czasie rozgrywa się wiele wątków różnych postaci.
      Śmierć Angusa i Marleny była już dawno zaplanowana, jednak bałam się tego bardzo. Już wiem, że po Części Drugiej stworzę miniaturkę z tym paringiem, mimo to nie przywróci im to życia. Z drugiej strony cieszę się, że tak wiele osób polubiło tą dwójkę i mam nadzieję, że rónież w ten pozytywny sposób zostają zapamiętani.
      Rozstanie Dorcas i Syriusza. Au, au, au. Musiało to nastąpić. Na tą chwilę, mimo tego, że bardzo już dojrzeli od czasów szkoły, nadal nie dojrzeli do tego, by być ze sobą na poważnie. Oboje są wspaniali, ale zagubieni i nie wiedzą, czego chcą od życia.
      Dorcas jest rozdarta między braćmi i muszę cię zasmusić, ale Regulus sporo namiesza.
      Podoba mi się coraz bardziej kreacja Syriusza, bo z nieodpowiedzialnego kobieciarza, widzimy w nim coraz bardziej prawdziwego mężczyznę i dążę do tego, by zaszło w nim jak najwięcej zmian. Dorcas potrzebuje czasu.
      Mam nadzieję, że również i w swoich przemyśleniach dojdziesz to dobrych wniosków, które pomogą. A może pomoże ktoś pokroju Lily :)

      Pozdrawiam i dziękuję ;*

      Usuń
    3. Bardzo się cieszę, że będzie miniaturka o nich i czy będzie tam ich śmierć? Jeżeli tak, to dobrze , bo chciałabym wiedzieć, jak to było w ich przypadku.
      Nie wyobrażam sobie Dorcas z kims innym, więc będę żyła nadzieją, ze wróci kiedyś do Syriusza. Regulusa jakoś zniosę skoro to nie będzie już taki trójkąt miłosny. No i będę miała nadzieję, że nie będą razem.
      Ja dochodzę do świetnych wniosków, ale niestety życie trochę komplikuje te wnioski. Na szczęście, mam kilka takich Lily i jestem wdzięczna za to losowi :)

      Buziaki :*

      Usuń
    4. Tak, myślę, że właśnie o tym będzie ta miniaturka, w planie mam na pewno trzy: Angus i Lena, James i Lily oraz Regulus. Jak dalej to pójdzie, zobaczymy :)
      Trzymam kciuki, żeby wszystko poszło po twojej myśli!

      ;*

      Usuń
    5. Też chcę, też chcę! 😍 I ja to bym jeszcze chciała wspólne dzieciństwo Syriusza i Regulusa poznać! Tak jakbyś szukała weny na czwartą miniaturkę :D A na piątą to poproszę coś o Clydzie, bo jestem ciekawa tego, jak doszło do tego, że stał się takim sukinsynem :D

      Usuń
    6. Och, widzę pomysły, pomysły!
      Czemu nie! W międzyczasie na pewno coś się wytworzy!

      ;*

      Usuń
  4. Jezu prawie płakałam czytając ten rozdział! Mam nadzieję,że do siebie wrócą,bo choć nawet lubię Regulusa i tak uważam,że Dorcas powinna być z Syriuszem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Muszę powiedzieć szczerze, że powrót szybki nie będzie, o ile będzie.
      Przepraszam <3

      Pozdrawiam i dziękuję ;*

      Usuń

Witaj nieznajomy... ;)
Jeśli już tu jesteś, zostaw proszę ślad po sobie.
Będzie mi niezmiernie miło wiedzieć, co sądzisz o mojej twórczości.
Pozdrawiam i zachęcam do czytania,
Adaline