Żyłam,
ale tego nie czułam. Błądziłam myślami, nie potrafiłam na niczym się skupić i
przeżywałam bóle, które nie opuszczały mojego ciała nawet na chwilę. Nie
chciałam się z tym pogodzić. Nie wierzyłam, że to się mogło zdarzyć, bo przecież
to nie mogło się stać. Mimo całego bólu, jaki czułam, wiedziałam, że nie mogę
się poddać. Nie mogę się poddać ze względu na moją rodzinę i przyjaciół, którzy
potrzebowali mnie, a ja potrzebowałam ich.
Minęły
trzy miesiące od wiadomości o tym, że Marlena i Angus zostali zamordowani.
Każdy z nas radził sobie z tym inaczej, jednak wszystkich bolało nas to tak
mocno i głęboko, że przestaliśmy na ten czas nawet ze sobą rozmawiać. Zamiast
trzymać się razem, pochłonęły nas własne myśli.
Alaric
i Allie nie spuszczali ze mnie wzroku. Starali się mi pomóc i dodawali otuchy
dzień w dzień, mając nadzieję, że podniosę się po tym i będę dalej walczyć. A
ja czułam tak ogromną pustkę w sercu, kłucie i targanie emocjami… myślałam, że
eksploduje. Moje wcześniejsze odkrycia, zajęcia, myśli… wszystko było
zagłuszone. Wszystko było nieważne.
Ważne
było tylko i wyłącznie to, że moi przyjaciele nie żyją.
Mimo
całego bólu, który trwał od trzech miesięcy, pojawił się przełomowy moment.
Moment, który odmienił nasze życie i dał nową nadzieję. Po raz pierwszy
uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam, jakie cudo moja przyjaciółka Lily trzyma w
ramionach.
––
Lil, jeszcze trochę, kochanie… –– mówił
James, trzymając rudowłosą za rękę.
–– Pani Potter, proszę przeć. Jeszcze trochę. ––
Głos Uzdrowicielki przebijał się przez krzyki Lily, a ja stałam po drugiej
stronie i trzymałam drugą rękę zielonookiej. Lily zażyczyła sobie, że przy
narodzinach jej dziecka ja i James mamy być przy niej. Spojrzałam na Rogacza,
wielce zestresowanego i przysięgam, że nigdy w życiu nie widziałam go w takim
stanie.
––
Poradzisz sobie. Jesteś Lily Potter –– szepnęłam do przyjaciółki i mocniej
ścisnęłam jej rękę.
––
Jest! –– krzyknęła Uzdrowicielka, trzymając noworodka w ramionach. Zakrwawione
ręce lekarki nie robiły na mnie wrażenia, bo wpatrywałam się w małą istotkę,
którą trzymała.
––
Harry Potter –– szepnął James, a z jego oczy zaczęły płynąć łzy. Wzruszyłam się
na ten widok. Lily wyciągnęła obolałe ciało w stronę chłopca, by móc chociaż na
chwilę go potrzymać w ramionach. Uzdrowicielka ostrożnie podała dziecko matce,
a Lil uśmiechnęła się i zaczęła cicho łkać, trzymając swojego nowo narodzonego
synka.
––
Jesteś taki piękny –– wyszeptała do niego i pocałowała go w czoło. Wpatrywałam
się w małą istotkę, nie kontrolując już łez, które spływały po mojej twarzy. ––
Jesteś naszą nadzieją, Harry Potterze.
Znajdowałam
się w domu Potterów, pochylona nad kołyską i wpatrywałam się w chłopca, który
smacznie spał. Wyglądał tak niewinnie i słodko, że nie mogłam oderwać od niego
wzroku. Od kiedy Lily urodziła, a było to dobre cztery miesiące temu,
przesiadywałam tutaj prawie cały czas. Nie mogłam oderwać się od tej małej
istotki, a miłość jaka mnie oblewała za każdym razem, gdy mu się przyglądałam,
była niedopisania. Nie spodziewałam się nigdy, że widząc tego chłopca, sama
zapragnę zostać matką… Nagle chłopczyk obudził się i rozejrzał skołowany. Po
przebudzeniu był wyjątkowo marudny, a to dlatego, że domagał się posiłku.
––
Lily! Harry płacze! –– krzyknęłam z pokoju, panikując, bo chłopiec zaczął poruszać
się niespokojnie. Przestraszyłam się, że coś mu więcej dolega, ale w tym samym
momencie rudowłosa weszła do pomieszczenia i zaśmiała się widząc moją histerię.
––
Dor, spokojnie. Jest po prostu głodny. –– Uspokoiła mnie przyjaciółka i
podeszła do synka. Przyglądała mu się chwilę, po czym wzięła go w ramiona i
usiadła na fotelu, by go nakarmić. Wpatrywałam się urzeczona w ten obrazek i
uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciółki.
––
Nie masz mnie jeszcze dość? –– zapytałam i spojrzałam na rudowłosą, która
parsknęła cicho.
––
Czuję się, jakbyśmy ponownie mieszkały razem w dormitorium –– skomentowała Lily
żartobliwie, a ja wywróciłam oczami. –– Wiesz, że jak dla mnie możesz i tu
zamieszkać, jednak czy ostatnio nie zaniedbujesz trochę Syriusza? –– Uniosła
brwi do góry, a mi zrzedła mina.
––
Nie dogadujemy się ostatnio dobrze –– szepnęłam cicho, zwierzając się
przyjaciółce. –– Od mojego spotkania z Regulusem i wiadomości o… Marlenie i
Angusie… –– kontynuowałam, a wspomnienia i cierpienie powróciło. –– Nie
rozmawiamy ze sobą zbyt dużo.
––
Och, Dorcas… –– szepnęła Potter, patrząc na mnie współczująco. –– Tak mnie
zastanawia… Co robił tam Regulus? Przecież Bellatrix odzyskała wspomnienia, a
przynajmniej taką mieliśmy informację…
––
Lil, naprawdę nie mam bladego pojęcia. Nie rozmawiałam z nim od tamtego czasu.
––
Dor… Twoja relacja z Regulusem jest tak zawiła i skomplikowana, że chyba nigdy
tego nie zrozumiem –– wyznała rudowłosa. –– Błądzisz w niej po omacku, nie
wiedząc co tak naprawdę do niego czujesz… Wiesz, Syriusz może być już tym
zmęczony.
––
Rozmawiałaś z nim? –– dopytywałam.
––
Tak, rozmawiałam.
––
On cię bardzo kocha… –– zaczęła rudowłosa, a ja poczułam ukłucie w sercu. ––
Tylko postaw się proszę na jego miejscu. Co byś zrobiła, gdyby Syriusz miał
takie relację z inną dziewczyną, jak ty z Regulusem? No właśnie… –– mówiła, a
ja zamknęłam na chwilę oczy. –– Może potrzebujecie przerwy, by lepiej zrozumieć
swoje uczucia? –– zaproponowała. –– Dor… wydaje mi się, że ty… zakochałaś się w
Regulusie –– szepnęła cicho, a ja otworzyłam szerzej oczy. –– Dlatego tobie i Łapie
się nie układa. Kochasz Syriusza, ale… już nie jesteś w nim zakochana ––
dodała, a ja załkałam cicho, słysząc gorzką prawdę. Łzy spływały po moich
policzkach, gdy zdałam sobie sprawę, że słowa przyjaciółki to wszystko przed
czym nie chciałam przyznać się sama przed sobą.
––
Wiesz… Wydaje mi się, że okłamuje samą siebie przez cały ten czas –– powiedziałam
cicho, próbując zapanować nad emocjami. –– Regulus poruszył we mnie coś, co
myślałam, że nigdy nie nastanie… Dzięki niemu… A może i przez niego, ja…
zmieniłam się, Lily –– przyznałam się, odkrywając wszystkie moje troski. –– Jego
spokój, jego inteligencja… Ja wiem, że to wszystko wydaje się dziwne,
niemożliwe i bezsensu, ale… Widzę w nim dobrego człowieka, rozumiesz? Lily, co
ja mam zrobić? –– Przetarłam ręką po mokrym policzku i pociągnęłam nosem.
––
Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i to się nigdy nie zmieni, ale nie powiem ci
co masz robisz, Dor. Sama musisz o tym zadecydować, musisz zrozumieć swoje
uczucia –– poradziła zielonooka, a ja kiwnęłam lekko głową. –– Chyba się najadł
–– mruknęła do siebie, patrząc na swojego synka.
––
Mogę? –– zapytałam, wyciągając ręce ku chłopczykowi.
––
Uważaj, może mu się odbić… –– ostrzegła Lil, a ja uśmiechnęłam się lekko.
Wzięłam Harry’ego na ręce i przytuliłam do siebie, uważając, by nic mu nie
zrobić. Był taki delikatny.
Wróciłam
do domu, by porozmawiać z Blackiem. Prawda jest taka, że nawet nie wiedziałam, czy
aby na pewno go tu znajdę. Nie widziałam go przez ostatnie dwa tygodnie, a gdy
już tutaj był, rozmijaliśmy się. Allie i Alarica nie było, jednak słyszałam
dźwięki dochodzące z góry. Skierowałam się do sypialni, a gdy weszłam dostrzegłam
walizki na łóżku. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się w stronę drzwi do łazienki,
w których stał Syriusz. Wpatrywał się we mnie nieobecnym wzrokiem, a ja
przełknęłam głośno ślinę, bojąc się tej rozmowy jak cholera.
––
Remus mnie teraz potrzebuje. –– Czarnowłosy odezwał się pierwszy, przechodząc
obok mnie i kontynuując pakowanie walizki. –– Powinnaś wyjechać do Hiszpanii,
twoja rodzina uważa, że to najlepsze wyjście z sytuacji –– dodał, jakby nigdy
nic, a ja szerzej otworzyłam oczy.
––
Słucham? –– Nie rozumiałam o co mu chodzi. Moja rodzina chciała, bym się stąd
wyprowadziła?
––
Tam będziesz bezpieczna. Poprosili mnie w święta, bym porozmawiał z tobą na ten
temat. Oczywiście tego nie zrobiłem –– powiedział, nie spoglądając na mnie. Pokręciłam
głową niedowierzając. Nie potrafiłam ruszyć się z miejsca.
––
Nigdzie nie jadę –– odpowiedziałam twardo, patrząc jak się pakuje.
––
Tak też myślałem. –– Zapadła między nami cisza. Podeszłam do chłopaka i lekko
wtuliłam się w jego plecy. Black zatrzymał się na moment, jednak nie odwrócił
się w moją stronę. Wiedziałam, że decyzja już zapadła i nie było szans, by
zmienił zdanie.
––
Nie odchodź –– wyszeptałam, czując jak oczy mnie pieką.
––
Nie mam wyboru, Dor. –– Poważny ton jego głosu przerażał mnie. Wtedy
dostrzegłam w nim tą… dorosłość, w której podejmowanie decyzji nie jest łatwe.
Po chwili mężczyzna odwrócił się w moją stronę, złapał za podbródek i przybliżył
twarz. Wdychał mój zapach. –– Zawsze będę cię kochał. –– Łzy zaczęły spływać mi
po policzkach. Nie próbowałam już go zatrzymać. Nie mogłam myśleć tylko o
sobie.
––
Przepraszam za to jaka jestem –– wyszeptałam, kładąc swoje dłonie na jego
klatce piersiowej. –– To wszystko moja wina…
––
Nie, Dor –– przerwał mi. –– Nie jesteśmy gotowi, by być ze sobą na poważnie,
dopóki oboje nie zrozumiemy czego tak naprawdę chcemy –– rzekł i pogładził mnie
po policzku. Chwilę później poczułam jego wargi na swoich. Całował mnie
delikatnie, z uczuciem, które przez nas oboje przemawiało. Wplątałam swoje ręce
w jego włosy i pozwoliłam, by jeszcze bardziej się do mnie przybliżył. Chwilę
potem nasz pocałunek przerodził się w bardziej namiętny, pożegnalny. Gdy oderwaliśmy
się od siebie, spojrzeliśmy sobie jeszcze raz głęboko w oczy, po czym Syriusz
wziął swoje walizki i wyszedł z pokoju.
Już
nie płakałam.
Rozumiałam.
Rozumiałam i wiedziałam, że to rozstanie nie jest takie jak nasze wcześniejsze.
Jest
prawdziwe.
Zapukałem
do drzwi, które chwilę po tym otworzył mój przyjaciel, Remus Lupin. Spojrzał na
mnie, potem na walizki i po chwili otworzył szerzej drzwi, bym mógł wejść. Nie
zadawał pytań, zamiast tego, podszedł do barku i wyciągnął Ognistą Whiskey.
Nalał trunek do dwóch szklanek, po czym podał mi jedną i oboje wypiliśmy swoją
zawartość jednym haustem.
––
Mogę się u ciebie zatrzymać na jakiś czas? –– zapytałem, kładąc walizki w małym
salonie.
––
Ile tylko będziesz chciał –– odpowiedział Lupin, po czym ponowni napełnił nasze
szklanki alkoholem.
Spędziłem
całą noc na rozmowy z moim przyjacielem. Dużo rozmawialiśmy o Angusie, Marlenie…
o Mary… Rose… Bolało. Tak wiele bliskich osób już straciliśmy, że zastanawiałem
się, jak potrafimy to wszystko udźwignąć na swoich ramionach. Zdawaliśmy sobie
sprawę z tego, że trwa wojna, jednak z każdą śmiercią, wydawało mi się, że to
nigdy się nie skończy. Nie chciałem się poddawać, ale cierpienie, jakie
wylewało się ze mnie, było gorzkie i zmieniało mnie. Wewnętrznie byłem innym
człowiekiem.
–– Zebraliśmy się tutaj po to, by złożyć
hołd, niezwykłym czarodziejom, którymi byli Marlena McKinnon oraz Angus Campbell.
Nigdy nie zapomnimy o nich oraz o tym, jak wiele poświęcili dla lepszego jutra…
–– przemawiał Albus Dumbledore, a ja zastanawiałem się, jakim cudem udało mi
się tutaj być. Kątem oka spojrzałem na Jamesa, który trzymał w objęciach Lily,
łkającą cicho. Poczułem mocniejszy uścisk, gdy Dumbledore kontynuował swoją
przemowę, a Dorcas wpatrywała się w niego, nie mrugając. Obawiałem się, by ból,
który odczuwa, nie spowodował, że ponownie wyłączy swoje człowieczeństwo,
jednak wierzyłem, że nie dojdzie do tego. Alaric by na to nie pozwolił. Ścisnąłem
mocniej rękę dziewczyny, dając jej oparcie. Oparcie, którego również potrzebowałem.
Obudziłem
się nad ranem, dręczony wspomnieniami. Udałem się do łazienki, by przygotować
się do wyjścia i pozwolić, by krople wody ukoiły moje skołatane nerwy. Pół
godziny później zszedłem na dół, gdzie mój przyjaciel już przygotowywał
śniadanie.
––
Nie przyzwyczajaj się tylko –– mruknął Lunatyk, kładąc przede mną talerz
gorącej jajecznicy. Podziękowałem przyjacielowi, po czym zacząłem konsumować
swój posiłek. Porozmawialiśmy chwilę o dzisiejszych swoich planach, po czym wyszedłem
i postanowiłem udać się do Doliny Godryka, by odwiedzić Potterów.
Teleportował
się na obrzeżach miasteczka, by przejść się spokojnie wprost do domu swoich
przyjaciół. Wpatrywał się w ludzi spacerujących i dzieci, które bawiły się wesoło.
Tak bardzo chciałem, by udało nam się pokonać Voldemorta. Jak wiele złego ta
wojna musi jeszcze przynieść?
Zapukałem
do drzwi, czekając na zaproszenie. Kilka sekund później otworzyła mi Lily, a na
rękach miała małego Harry’ego. Uśmiechnąłem się ciepło widząc mojego
chrześniaka. Kobieta zaprosiła mnie do środka, a ja pocałowałem ją w policzek,
rzucając komplementem w jej stronę.
––
Black, ja też tutaj jestem! –– krzyknął z kuchni James, słysząc moje słowa do
Lily. Rudowłosa zaśmiała się perliście, a Harry, gdy tylko mnie zobaczył, wyciągnął
rączki w moją stronę. Wziąłem go na ręce, łaskocząc i słysząc śmiech dziecka. Z
korytarza wyszedł Rogacz i podszedł do mnie, klepiąc bratersko po plecach. –– Obiad
będzie po południu, więc będziesz musiał poczekać –– powiedział poważnie, a ja
wywróciłem oczami.
––
Myślisz, że po to tu przyszedłem? –– odpowiedziałem z przekąsem, a mężczyzna
dał mi kuksańca w bok. –– Uważaj na swojego syna! Cóż za nieodpowiedzialny z
ciebie tatuś… –– zażartowałem. James mi odpysknął, a Lily pokręciła głową
zażenowana. Wiedziałem jakie ma zdanie o naszych sprzeczkach.
Usiedliśmy
w salonie Potterów, a rudowłosa udała się do kuchni, by zrobić nam herbaty.
––
Chyba masz kaca –– skomentował James, przyglądając mi się. –– Świętowaliście
coś z Alarickiem? –– dopytywał, a ja uśmiechnąłem się smutno.
––
Prawdę mówiąc, wprowadziłem się do Lunatyka, na jakiś czas –– powiedziałem.
James zmrużył oczy. –– Jednak masz rację, mam kaca. –– Przechyliłem głowę w bok
i poprawiłem chłopca, siedzącego na moich kolanach.
––
To już definitywne? –– zapytał Potter, przyglądają mi się badawczo. Wiedziałem
o co mnie pyta.
––
Tak, definitywne –– odpowiedziałem i westchnąłem. –– Nie jest to dla mnie łatwe,
ale najwidoczniej tak musiało być.
––
Uwaga, gorąca herbata! –– zawołała Lily, podchodząc do nas i kładąc na stół kubki
z gorącą cieczą. Usiadła obok mnie, uśmiechając się nieśmiało.
––
Lil? –– Uniosłem brwi do góry, przyglądając się pani Potter.
––
Nic, nic. Po prostu… –– zająkała się, czerwieniąc lekko. –– Obiecaj mi coś,
Syriuszu… –– wyszeptała, zawstydzona. –– Gdyby coś nam się stało… mi i Jamesowi…
–– Wzięła głęboki wdech. –– Obiecaj, że ty i Dorcas zajmiecie się Harrym. Razem
–– rzekła. Spojrzałem na nią, widząc te ogromne pokłady miłości do swojego
syna.
––
Obiecuję, Lil. Możesz na mnie polegać –– odpowiedziałem pewnie, a James poklepał
mnie po ramieniu, dziękując. –– Mimo to doskonale wiem, że po prostu wychowamy
naszego syna razem.
––
Naszego syna, powiadasz? –– mruknął Rogacz, a jego żona parsknęła śmiechem. –– Niech
ci będzie…
Spędziłem
u Potterów prawie cały dzień. Przy nich łatwo mi było się zrelaksować i
zapomnieć o swoich własnych problemach. Mimo wszystko nadal bardzo dużo myślałem
o Dorcas oraz o tym, czy moja decyzja jest odpowiednia. Długo o tym myślałem,
przed wyprowadzką. Meadowes dała mi dom, którego nigdy tak naprawdę nie miałem.
Jej rodzina stała się i moją rodziną, jednak póki oboje nie zrozumiemy, czego
tak naprawdę chcemy, to nigdy nie zbudujemy trwałej relacji.
Największym
problemem był Regulus. Już wcześniej domyślałem się, że ich relacja to coś
głębszego, jednak bagatelizowałem sprawę. Uważałem, że jeżeli dziewczyna jest
ze mną, to mój młodszy brat nie jest dla mnie zagrożeniem. Myliłem się. Sam
nieświadomie pozwalałem na to, by ich relacja się pogłębiała, a później było
już za późno. Dorcas nigdy mi tego nie powiedziała, ale rozmowa z Lily pozwoliła
mi na rozwianie wszelkich moich wątpliwości.
Musiałem
się od tego oderwać. Musiałem dać odpocząć sobie, jak i jej, bo nasze wspólne
towarzystwo zamiast podtrzymywać się na duchu i wspierając, przerodziło się w
dziwnego rodzaju symbiozę, która stłumiła gdzieś nasze gorące uczucia. Nie
wyobrażałem sobie bez niej życia i nadal uważam, że jest najważniejszą w nim
kobietą, ale… na tą chwilę nie potrafię z nią być. Nie chcę z nią być.
Wróciłem
do mieszkania Lupina. Byłem sam, bo mój przyjaciel dzisiejszej nocy spędzał
czas z innymi wilkołakami, próbując je delikatnie przekonać, by nie stawały po
stronie Voldemorta. Nie było to łatwe zadanie, wręcz pochłaniało mu bardzo dużo
czasu, dlatego mieszkanie przyjaciela często było puste. Dziwnie się czułem,
będąc samemu, bo u Meadowes zawsze ktoś się kręcił. Alaric, Allie, Dorcas…
Często wpadał Will z Emmeliną… Tutaj byłem całkowicie sam, ale dzięki temu
mogłem w spokoju zastanowić się nad sobą oraz nad tym, gdzie teraz zmierzam.
Wszak byłem dorosły i należałoby w końcu ułożyć jakoś swoje życie.
Kawaler,
bez pracy i mieszkania.
Ale
bogaty.
Nie
mogło być tak źle, prawda?
Od Autorki: Hej! Bardzo dobrze pisało mi się ten
rozdział, naprawdę. Zdaje sobie sprawę, że jest w nim wiele… złego, choć Harry
jest tutaj dla mnie tą iskierką nadzieji. Wiem, że na pewno będziecie
niezadowoleni z takiego obrotu spraw, jednak wszystko jest po coś. Zdałam sobie
sprawę, że historia, którą tu opisuje, od początku do końca wyklarowała się w mojej
głowie ponad pięć/sześć lat temu, ale dopiero od grudnia 2016 roku zaczęłam ją
publikować. Ugh, generalnie jak spojrzę na moje pierwsze rozdziały, sporo bym w
nich poprawiła, ale wiecie co? Niech zostanie tak jak jest, bo cieszę się, że
ta historia dojrzewa wraz ze mną(chociaż nastoletni wiek mam już dawno za sobą,
co jest trochę smutne).
Cztery
rozdziały do końca Części Drugiej. Będą dla mnie wyzywaniem. I chcę, byście wiedzieli, że kocham Angusa i Marlenę. Już mi ciężko, bez nich.
Pozdrawiam
i dziękuję wszystkim, którzy są tutaj ze mną ;*
No nie wierzę! Wyrobiłam się w ostatniej chwili! A potem się dziwię, że ludzie mnie farciarzem nazywają :D
OdpowiedzUsuńO matulu... A jednak to zrobiłaś... A jednak ich zabiłaś :( Najpierw Mary, teraz Angus i Marlene :'( I ich nienarodzone dziecko :'( Nie wiem, jak się pozbieram po tym wszystkim. Nie wiem :'(
Szkoda, że Dorcas i Syriuszowi nie wyszło. Może ta przerwa zrobi im dobrze. Może odnajdą siebie, swoje cele i priorytety. Mam na to ogromną nadzieję, że ich drogi jeszcze kiedyś się zejdą.
Lily rozwikłała tajemnicę uczuć Dorcas, co tylko świadczy o tym, jak dobrą jest przyjaciółką. Dobrze, że dziewczyny wciąż są razem. W tych czasach każdy powinien mieć wsparcie.
Ale prośba Lily do Syriusza... Trochę mnie przeraziła, aż się boję, co szykujesz dla Potterów :O
No nic! Czekam teraz na więcej!
Pozdrawiam :*
pelnia-wilczego-ksiezyca.blogspot.com
Hej!
UsuńZrobiłam to i uwierz mi, nie jest mi z tym łatwo, tym bardziej, że Lena była w ciąży. Razem z Angusem mieli plany i marzenia... :(
Rozstanie Dorcas i Syriusza to tym razem coś więcej, a Lily jako jedyna zawsze wie, jaka tak naprawdę jest Dorcas.
Co szykuję dla Potterów powiadasz? Nie mogę powiedzieć, ale dowiesz się niedługo.
Pozdrawiam i dziękuję ;*
Z każdym kolejnym rozdziałem jest coraz trudniej...
OdpowiedzUsuńStrach się bać co będzie w ostatnim rozdziale części drugiej *0*
Doriusz się rozpadł ;_;
Trzymam kciuki, że do siebie wrócą < 333
No i Potterowie, to chyba najgorsze, bo w książce niedługo umierają i teraz się tego boję...
Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo wenki!
♥Pozdrawiam♥
Hej!
UsuńMasz rację, mi również z każdym rozdziałem jest trudniej... :( Mimo to doceniam każdą z postaci i mam nadzieję, że wy również!
Tak, Dorcas i Syriusz się rozstali. Czy wrócą do siebie? Przyznam, że jeśli tak, to nieprędko.
Kocham rodzinę Potterów.
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Tak słowem wstępu, to strasznie Ci zazdroszczę, że piszesz głównie z perspektywy dwóch osób, bo ten skok o 3 miesiące jest czymś, co pragnę zrobić u siebie, ale ze względu na dużą ilość perspektyw, no nie mogę. :P
OdpowiedzUsuńHolender, naprawdę sądziłam, że choćby jedno z nich przeżyje, a tu oboje zginęli ;( Zasmuca mnie też fakt, że zamiast przeżywać to wszystko razem, to paczka się odosobniła.
Jej! Harry się pojawił! Cudownie, że Dorcas była przy niej, no i James, nasz dumny tatuś <3
Swoją drogą, ja cały czas nie wiem, czy to będzie kanoniczne zakończenie Jamesa i Lily, czy też nie. Po słowach wypowiedzianych przez Lily, obawiam się najgorszego ;(
I znów skok cztery miesiące. Zazdroszczę tak bardzo.
Nosz kurła. Tego to ja się najbardziej obawiałam. Nieeeeeeee! Dorcas nie może być zakochana w Regulusie. Ja trochę go lubię i może nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że mogłabym mieć z nim romans, ale gdyby jego i Dor nic nie łączyło. Jednak nie widzi mi się ten paring. #teamSyriusz4ever
O nie, nie, nie... I tu w tym momencie miałaś dostać opierdziel, że nosz kurde, jak to rozstanie, ale przecież sama też to zrobiłam.
O Merlinie. Ale mi jest smutno. Teraz to w sumie napiszę, że niech ona jednak wybywa do tej Hiszpanii, bo jak zostanie i wpadnie w ramiona Regulusa, to mi ciśnienie skoczy.
Powiem Ci tak, że przemyślenia Syriusza są tak prawdziwe, że ojeju i tak szczerze, na podstawie własnego doświadczenia, to uważam, że rozstanie było dobrą decyzją, szczególnie, jeśli w życiu Dor jednak jest ktoś inny. No ale jako niepoprawna romantyczka i #teamSyriusz, no to kurde mógł powalczyć. :P
O mój Merlinie. Syriusz w tym rozdziale, to taka ja od kilkunastu tygodni. Normalnie kim jesteśmy, dokąd zmierzamy.
Jak dla mnie to chyba najlepszy rozdział. Bardzo osobiste przemyślenia i nawet perspektywa Dorcas, i jej podejście do tematu Regulusa były dojrzalsze niż do tej pory. Ogólnie dużo w tym smutku i żalu, i chyba właśnie taki nastrój sprzyja głębszym refleksjom.
Praktycznie utożsamiam się z Syriuszem, bo dosłownie takie same miałam uczucia i przemyślenia jakiś czas temu, i wręcz jestem otępiała, że Black też tak przeanalizował swój związek.
Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów i od razu pytam, czy będzie część trzecia?
Oby tak.
No i podziwiam też to, że zabiłaś bohaterów, których kochałaś.
Dużo weny i żeby te cztery ostatnie rozdziały Części Drugiej wyszły Ci tak jak planujesz :)
Buziaki! :*
A tak, widzę w menu, że będzie część trzecia.
UsuńHej!
UsuńTak, przeskoki w czasie nie robią tutaj większego zamętu, ale u ciebie rzeczywiście mógłby być z tym problem, bo w jednym czasie rozgrywa się wiele wątków różnych postaci.
Śmierć Angusa i Marleny była już dawno zaplanowana, jednak bałam się tego bardzo. Już wiem, że po Części Drugiej stworzę miniaturkę z tym paringiem, mimo to nie przywróci im to życia. Z drugiej strony cieszę się, że tak wiele osób polubiło tą dwójkę i mam nadzieję, że rónież w ten pozytywny sposób zostają zapamiętani.
Rozstanie Dorcas i Syriusza. Au, au, au. Musiało to nastąpić. Na tą chwilę, mimo tego, że bardzo już dojrzeli od czasów szkoły, nadal nie dojrzeli do tego, by być ze sobą na poważnie. Oboje są wspaniali, ale zagubieni i nie wiedzą, czego chcą od życia.
Dorcas jest rozdarta między braćmi i muszę cię zasmusić, ale Regulus sporo namiesza.
Podoba mi się coraz bardziej kreacja Syriusza, bo z nieodpowiedzialnego kobieciarza, widzimy w nim coraz bardziej prawdziwego mężczyznę i dążę do tego, by zaszło w nim jak najwięcej zmian. Dorcas potrzebuje czasu.
Mam nadzieję, że również i w swoich przemyśleniach dojdziesz to dobrych wniosków, które pomogą. A może pomoże ktoś pokroju Lily :)
Pozdrawiam i dziękuję ;*
Bardzo się cieszę, że będzie miniaturka o nich i czy będzie tam ich śmierć? Jeżeli tak, to dobrze , bo chciałabym wiedzieć, jak to było w ich przypadku.
UsuńNie wyobrażam sobie Dorcas z kims innym, więc będę żyła nadzieją, ze wróci kiedyś do Syriusza. Regulusa jakoś zniosę skoro to nie będzie już taki trójkąt miłosny. No i będę miała nadzieję, że nie będą razem.
Ja dochodzę do świetnych wniosków, ale niestety życie trochę komplikuje te wnioski. Na szczęście, mam kilka takich Lily i jestem wdzięczna za to losowi :)
Buziaki :*
Tak, myślę, że właśnie o tym będzie ta miniaturka, w planie mam na pewno trzy: Angus i Lena, James i Lily oraz Regulus. Jak dalej to pójdzie, zobaczymy :)
UsuńTrzymam kciuki, żeby wszystko poszło po twojej myśli!
;*
Też chcę, też chcę! 😍 I ja to bym jeszcze chciała wspólne dzieciństwo Syriusza i Regulusa poznać! Tak jakbyś szukała weny na czwartą miniaturkę :D A na piątą to poproszę coś o Clydzie, bo jestem ciekawa tego, jak doszło do tego, że stał się takim sukinsynem :D
UsuńOch, widzę pomysły, pomysły!
UsuńCzemu nie! W międzyczasie na pewno coś się wytworzy!
;*
Jezu prawie płakałam czytając ten rozdział! Mam nadzieję,że do siebie wrócą,bo choć nawet lubię Regulusa i tak uważam,że Dorcas powinna być z Syriuszem.
OdpowiedzUsuńHej!
UsuńMuszę powiedzieć szczerze, że powrót szybki nie będzie, o ile będzie.
Przepraszam <3
Pozdrawiam i dziękuję ;*