Syriusz
Nie
byłem gotowy. Nie wierzyłem, że to wydarzenie trafi mnie jak grom z jasnego
nieba, a przecież od początku Hogwartu mój przyjaciel James Potter i to
powtarzał.
Ożenię
się z nią, Łapo.
Bzdura.
Jak
on może się z nią ożenić? Nienawidzi go.
Tego
dnia, gdy wraz z Dorcas odpoczywaliśmy na tarasie, spędzając czas… aktywnie ze
sobą, przyleciała sowa Jamesa. Chciałem ją totalnie olać i wrócić do
wcześniejszych zajęć, jednak Meadowes w mgnieniu oka wyswobodziła się z moich
objęć i podeszła do zwierzęcia, zdejmując mały liścik przypięty do nóżki.
Otworzyła list i wpatrywała się dłuższą chwilę w słowa napisane na kartce.
––
Długo zamierzasz tak stać? –– zapytałem rozbawiony czekając na brązowowłosą.
––
Syriuszu… –– zaczęła, a jej głos całkowicie zmienił barwę. –– Musisz to
przeczytać –– powiedziała i podała mi do ręki skrawek papieru.
Drodzy
przyjaciele,
Zapewne
większość z Was będzie w głębokim szoku, że to stało się tak szybko, jednakże
chciałbym, żebyśmy wspólnie cieszyli się z tego zdarzenia, najważniejszego w
moim życiu.
Ja
i Lily pobieramy się.
To
tyle.
Żartowałem.
W najbliższą sobotę ceremonia, na 12.00 w Dolinie Godryka.
Pozdrawiamy!
James
Potter i Lily Evans(ale dla mnie już Potter)
––
Chyba tylko James mógł
wymyślić tak beznadziejne zaproszenie na ślub… –– skomentowałem drapiąc się na
głowie i ciągle niedowiedzając.
––
Przeczytaj Post Scriptum –– przerwała mi Dorcas ciesząc się jak dziecko.
PS.
Syriuszu Blacku oraz Dorcas Meadowes, zostaniecie naszymi drużbami? Wiem, że
tak, ale musiałem zadać to pytanie. Lily mi kazała…
––
To rozumiem.. –– mruknąłem uśmiechając się i porywając w objęcia moją ukochaną.
Złączyliśmy się w długim pocałunku, oboje nie do końca wierząc, co się właśnie
stanie.
––
Czy kiedykolwiek przypuszczałbyś, że Lily poślubi Jamesa? –– Zaśmiała się
brązowowłosa układając swoje dłonie na mojej tali i całując szyję. Pieszczota
na tyle mi się podobała, że odwróciłem głowę tak, by dać dziewczynie szersze
pole manewru, z którego błyskawicznie skorzystała. Westchnąłem błogo i po
chwili odnalazłem jej usta, by utonąć w pełnym namiętności pocałunku.
––
Zawsze myślałem, że będzie musiał jej podać Eliksir Miłosny, by to się stało ––
odpowiedziałem szczerze, na co dziewczyna parsknęła śmiechem. Zdecydowanie to była
wiadomość dnia. Ponownie schyliłem się ku dziewczynie, by złożyć na jej ustach
pocałunek, jednak przerwał nam nie kto inny jak Alaric i Will.
––
Świetna nowina, nie? Trzymali nas w niepewności, by postawić nagle przed faktem
dokonanym, że to już w tą sobotę… Siostro, lepiej martw się o sukienkę! ––
powiedział Will spoglądając z wyższością na starszą siostrę. Dorcas zmarszczyła
brwi, a ja doskonale zdawałem sobie sprawę, że zaczęła kalkulować wszystkie za
i przeciw.
––
Cholera –– mruknęła przez co parsknąłem śmiechem. Wiedziałem, że prędzej czy
później brązowooka zacznie roztrząsać ten temat.
––
Również otrzymaliśmy zaproszenie. –– Uśmiechnął się Alaric, mówiąc o sobie i
Allie.
Mieszkaliśmy
razem od kilku tygodni, a ja mogłem szczerze powiedzieć, że takie życie mi
odpowiada. Zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni i wiem, że to najlepsze co mogło
mi się zdarzyć. Życie z Dorcas uszczęśliwia mnie, a jej rodzina jest i moją
rodziną. Dopiero teraz to zrozumiałem i doceniałem jak wiele udało mi się zyskać.
Czasem
tylko ta nutka niepewności… wkrada się znienacka. Ta wolność, którą zawsze żyłem,
bez zobowiązań, bez obietnic…
––
O czym tak myślisz, skarbie? Wizja drużby cię przeraża? –– zapytała Dorcas
wplątując swoje palce w moją dłoń.
––
Pfff. Złociutka, ja już obmyślam wieczór kawalerski… –– Uśmiechnąłem się w
stronę Willa i Alarica przez co poczułem mocniejszy uścisk dłoni. Brązowowłosa wpatrywała
się ostrzegawczo w moje oczy, a ja jak na dżentelmena przystało, posłałem jej
swój huncwoci uśmiech, mając nadzieję udobruchać dziewczynę. Po chwili schyliłem
się ku niej i pocałowałem w nos, szepcąc słówka, od których mimowolnie zrobiła
się czerwona na polikach. Uwielbiałem wywoływać w niej takie emocje.
Czułem,
jak opadam na sofę, a w dłoni trzymam szklankę z Ognistą. Naprawdę nie pamiętam,
kiedy ostatni raz tak mocno się upiłem. Wieczór kawalerski okazał się strzałem
w dziesiątkę, choć obawiałem się, że przyszła panna młoda spali nas żywcem na
stosie, gdy jutro zobaczy w jakim stanie jest mój przyjaciel.
––
Syriuszu… Powiedz mi… Gdzie się podziały te lata wolności i
nieodpowiedzialności? –– zapytał zarzucając mi rękę na ramię i upijając łyk
bursztynowego trunku.
––
Obawiam się, że one już są za nami, Rogaś –– mruknąłem pijacko zdając sobie sprawę,
że naprawdę mnie to przeraża.
––
Nie możesz od tego uciec –– wciął mi się w zdanie, a ja zaśmiałem się gardłowo.
––
To ty się jutro żenisz, nie ja –– zauważyłem ponownie biorąc łyk alkoholu i
obserwowałem Angusa, jak próbuje wygrać zakład z Remusem.
––
Nie sądzisz, że również powinieneś o tym pomyśleć? –– Spojrzałem na niego i
wiedziałem, że mimo dużego upojenia alkoholowego, James mówi prawdę. Nigdy mnie
nie okłamywał.
––
Jimmy, ja…. Wiem, że powinienem. Problem w tym, że wcale o tym nie myślę ––
przyznałem szczerze, zirytowany, że szklanka była już pusta.
––
Dorcas może uważać inaczej –– zaznaczył, a ja westchnąłem głośno.
––
Daj mi jeszcze trochę czasu. Wszyscy dajcie –– mruknąłem, absolutnie nie chcąc kontynuować
tematu.
––
Skoro jesteśmy tu razem… –– Angus z impetem wpadł na sofę, usadawiając się obok
mnie, a Remus usiadł obok Jamesa. –– Rozmawialiśmy ostatnio trochę z Lunatykiem.
Chcemy się zgłosić do Zakonu Feniksa –– powiedział poważnie, łapiąc za butelkę i
dolewając nam alkoholu.
––
Rozmawiałem już z profesorem Dumbledorem. Powiedział, że teraz, gdy jesteśmy
dorośli, sami możemy decydować o przynależności. Cieszy się , że chcemy pomóc ––
wyjaśnił Remus.
––
Możecie na mnie liczyć, przyjaciele –– rzekł James unosząc szklankę ku górze.
Poszliśmy za jego przykładem, czekając na słowa Pottera. –– Wznieśmy toast za
Zakon Feniksa oraz za mój jutrzejszy ślub! Zdrowie! –– krzyknął po czym stuknęliśmy
się szklankami i wybiliśmy zawartość szklanek do dna. Wiedziałem, że nie wrócę dziś
do domu. Rano Dorcas będzie wściekła.
Nieodpowiedzialny.
Arogancki.
Hej
mała, jestem tylko Huncwotem.
Dorcas
Od
kiedy mnie i rudowłosą Lily Evans połączyła głęboka przyjaźń, nie widziałam jej
tak zestresowanej jak w tym momencie. Chodziła z kąta w kąt mrucząc coś pod
nosem. Uśmiechnęłam się niewidocznie i nadal obserwowałam przyjaciółkę, która
wyglądała jakby miała zaraz zemdleć, a nie za piętnaście minut pojawić się na
ślubnym kobiercu.
––
Lily –– rzekłam i ujrzałam przerażone oczy zielonookiej.
––
Dorcas, ja chyba nie dam rady. Nigdy nie byłam tak przestraszona. Jeżeli
popełniam błąd? Może ja i James... –– zaczęła,
lecz gdy podniosłam rękę do góry od razu zamilkła i wpatrywała się we mnie
skonsternowana.
––
Posłuchaj mnie –– wypowiedziałam powoli tak, by rudowłosa przyswoiła wszystkie
wiadomości jakie miałam jej zamiar przekazać. –– Ty i James tworzycie
najwspanialszą parę jaka kiedykolwiek mogła się spotkać. Kocham Marlenę i
Angusa razem. Kocham Franka i Alicję razem. Kocham także mojego brata i
Emmelinę. Jednakże Ty, Lily Evans i James Potter to związek, któremu
kibicowałam od zawsze na zawsze. Nie jesteś tylko TY i nie jest tylko ON.
Jesteście jako WY. Rozumiesz mnie, złotko? ––
Uśmiechnęłam się promiennie. –– Tak więc wyjdziesz, jako najpiękniejsza
i najszczęśliwsza panna młoda, a ja jako świadkowa, będę dumnie patrzeć na moją
najlepszą przyjaciółkę, która wychodzi za mąż za faceta, który jeszcze pewien
czas temu był nazywany „napuszonym łbem” –– skończyłam, a zielonooka czym
prędzej podbiegła do mnie ściskając mnie mocno.
––
Kocham cię Dor. Wiesz o tym prawda?
––
Wiem. A teraz chodźmy zanim pan młody dostanie zawału. –– Lily zachichotała i
razem wyszłyśmy na upalne słońce gdy rozbrzmiały pierwsze dźwięki marszu weselnego.
––
Gotowa? –– szepnął do mnie mój ukochany, kiedy podeszłam do niego by zgodnie z
tradycją iść do ołtarza jako pierwsi. Mimo że rano miałam ochotę go udusić za
to w jakim stanie wrócił, jednak gdy teraz go zobaczyłam, wszystkie negatywne
emocje jakby zupełnie wyparowały. Sunęliśmy na dywanie w kolorze ziemi na
którym porozsypywane były białe płatki róż. Uroczystość na świeżym powietrzu to
jeden z najlepszych pomysłów na jaki wpadła zielonooka. Goście przyglądali się
nam z kremowych ław i krzeseł, a ja czułam się jak prawdziwa księżniczka, mimo
że to nie był mój ślub. Spojrzałam przelotnie na Jamesa, który wymienił
porozumiewawcze spojrzenie razem z Syriuszem, który oddalił się ode mnie i
stanął po stronie pana młodego, a ja zaś czekałam na nieśmiało kroczącą pannę
młodą, którą do ołtarza odprowadzał ojciec.
Moja
kochana Lily wyglądała pięknie. Miała długą, jasno kremowo-białą, przewiewną
sukienkę od której delikatność, lekkość i romantyzm biły na kilometr. Jej
kreacja wyróżnia się niebywałą prostotą, a zwiewne koronki dodały i podkreśliły
jej kobiecość. Włosy miała lekko pofalowane i spięte w luźnego koka, a na
głowie zagościł dość spory, stworzony z prawdziwych kwiatów wianek. Patrząc na
nią nie mogłam odwrócić od niej wzroku, a ze wzruszenia poczułam pojedynczą łzę na policzku. Niezauważalnie ją wytarłam i
spojrzałam na Syriusza, który dumnie spoglądał na swojego przyjaciela i na
pewno w myślach tak samo go wychwalał tak jak ja Lily.
Dziewczyna
podeszła do nas, ucałowała swojego ojca w policzek i spojrzała na swojego
wybranka, a ja już wiedziałam. Wiedziałam, że jest szczęśliwa i nie żałuje
swojej decyzji, bo przecież są sobie przeznaczeni. James Potter podał jej rękę,
którą ucałował w knykcie i uśmiechnął się promiennie. Po chwili nasz wzrok
spoczął na pastorze, który zaczął ceremonię, a w tle rozbrzmiała cicha melodia
skrzypiec.
––
… a teraz prosiłbym o przemowy jakie państwo młodzi przygotowali na ten
niezwykły dzień – powiedział pastor, a wśród zebranych zapanowała cisza, oczy
skupiły się na dwóch najważniejszych osobach w tym dniu.
––
Moja ukochana Lily.. –– zaczął James, a ja już od samego początku wstrzymywałam
łzy wzruszenia, który chciały spłynąć po moich policzkach. –– Może i to nie
była miłość od pierwszego wejrzenia, szczególnie z twojej strony –– rzekł, a z
gardeł zebranych wydobył się perlisty śmiech –– ale ja od zawsze wiedziałem, że
jesteś jedyną kobietą o którą warto walczyć i o którą chcę walczyć. Już
pierwszego dnia w Hogwarcie, gdy przezwałem cię „rudą wiewióreczką”, a ty
warknęłaś do mnie „brak ci kultury, arogancki okularniku”... –– Lily parsknęła
cichutko, a ja dostrzegłam w kącikach łzy. –– To wiedziałem, że jesteś
wyjątkowa. Za każdym razem, gdy próbowałem zwrócić na ciebie swoją uwagę, a ty
uważałaś to za szczyt mojej arogancji, egoizmu i narcyzmu... ja się nie
poddawałem. Nigdy, ponieważ zdawałem sobie sprawę z tego, że to z tobą chcę
spędzić resztę mojego życia. Wyobrażałem sobie nas w przytulnym domku
jednorodzinnym, z gromadką dzieci, mieszkających w lesie, gdzie chodzilibyśmy
na długie, rodzinne spacery i rozmawialibyśmy o planach, nadziejach i
marzeniach. Tak widziałem moją przyszłość. Dlatego teraz, stojąc w tym miejscu
mogę szczerze powiedzieć, że ty Lily Evans, uczyniłaś mnie najszczęśliwszym
mężczyzną pod słońcem. Obiecuję, że każdego dnia będę kochał cię bardziej i
bardziej aż do końca naszych dni –– skończył, a naokoło rozbrzmiały oklaski.
Policzki Lily pokrył łzy, wpatrywała się w Pottera z prawdziwą miłością.
Zaczerpnęła głęboki oddech i zaczęła swoją przemowę.
––
Jamesie Potterze… Nie zaskoczę wszystkich, gdy powiem, że naprawdę nie znosiłam
cię… –– zaczęła, a tłum zaśmiał się cicho –– mimo to, w jakiś sposób zawsze
mnie intrygowałeś, choć nie chciałam się do tego przyznać sama przed sobą.
Myślę, że już wtedy zaczęłam coś do ciebie czuć. Zawsze byłeś przy mnie, zawsze
mogłam na ciebie liczyć i nigdy nie pozwoliłeś bym zwątpiła w twoje słowa.
Jesteś dla mnie niczym słońce, James. Potrzebuję cię i nie wyobrażam sobie życia
bez ciebie, bo tak bardzo cię kocham, dlatego przysięgam, że będę z tobą już na
zawsze. Kocham cię –– powiedziała, a ja prawdopodobnie pierwszy raz w życiu
mogłam dostrzec prawdziwe łzy, które czaiły się w kącikach oczu Pottera. Kątem
oka spojrzałam również na Syriusza, którego był tak mocno skupiony i zaabsorbowany
młodą parą ,że nie zwracał uwagi na nic innego. Zastanawiałam się, czy
kiedykolwiek doczekam się chwili, że to ja będę stała w białej sukni, a obok
mnie mój mężczyzna idealny –– czarnowłosy, mocno przystojny i niezwykle
urokliwy Syriusz Black.
Byłam
szczęśliwa. Widok Jamesa i Lily tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że jest o co
walczyć na tym świecie i mimo wszelkich przeciwności losu, nie można się poddawać.
Pragnęłam, by ta chwila trwała wiecznie, gdy tłum gości przepychał się ku
pannie młodej, a ja stałam obok, dumna i radosna, wpatrując się w ludzi, którzy
znaczyli dla mnie tak wiele.
––
Naprawdę nie mogę wam wybaczyć, że byliście pierwsi! Przecież to ja i Angus zaręczyliśmy
się wcześniej! Jakim cudem udało wam się to wszystko zorganizować w tak krótkim
czasie?! –– Marlena była na skraju załamania. Jej plany są tak dalekosiężne, że
nigdy nie przypuszczała iż można zorganizować ceremonię tak szybko.
––
Skarbie, daj mi tydzień, a wszystko będzie idealne –– powiedział Angus tuląc do
siebie blondynkę, by potem złożyć na jej ustach pocałunek. Blondwłosa momentalnie
się uspokoiła i dostrzegłam, że uśmiecha się lekko spoglądając na Campbella.
Taki ogrom miłości, którego doświadczyłam w tym dniu, napawał mnie tak wielkim
optymizmem, że nie mogłam powstrzymać się, by nie emanować ciepłem na wszystkie
strony.
––
Zatańczysz? –– Syriusz pojawił się przy mnie, chwilę po tym, jak zaczęłam
zastanawiać się gdzie zniknął. Zaśmiałam się cicho, by za chwilę pozwolić
porwać się tańcu. Objął mnie delikatnie w talii, a ja przybliżyłam się do
niego, odurzając się niezwykłym zapachem perfum mężczyzny.
––
Jest pięknie, prawda? –– zapytałam, kołysząc się do rytmu wolnej piosenki.
––
Ty jesteś piękna –– odpowiedział Black wywołując rumieńce na mojej twarzy.
––
Nigdy o tym nie rozmawiamy –– zaczęłam, wiedząc, że wkraczam na śliski grunt.
––
O czym? –– palnął i widząc mój wzrok, oczy mu momentalnie ściemniały. –– Mówisz
o ślubie i innych bzdetach? Mamy przecież jeszcze dużo czasu. –– Black
uśmiechnął się, a ja odpowiedziałam mu sztucznym uśmiechem.
Mówisz o ślubie i innych bzdetach?
Mamy przecież jeszcze dużo czasu.
Chwilę
po tym Lily poprosiła mnie, bym pomogła jej w toalecie. Skorzystałam z propozycji
w ekspresowym tempie, zabierając jeszcze ze sobą Marlenę i Emmelinę. Chciało mi
się płakać, bo czułam się oszukana.
Wspólne
mieszkanie, wspólna przyszłość, MY.
Co
to dla niego tak naprawdę oznacza?
––
Dorcas, wszystko w porządku? –– Emmelina uważnie spoglądała na moją twarz, a ja
posłałam jej uspokajający uśmiech.
––
Jest idealnie. Zbierajmy się –– powiedziałam, gdy wszystkie zebrałyśmy się
razem. –– Mamy co świętować. Upijmy się!
Potrzebowałam
alkoholu, wiedząc, że muszę przez ten dzień całkowicie zapomnieć o
zobowiązaniach. Dziś liczyła się Lily i liczył się James. Dziewczyny wyszły, a
ja ocknęłam się i pognałam za nimi. Gdy miałam już wyjść na zewnątrz, poczułem
jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i ciągnie za sobą. Przerażona odwróciłam
głowę, a moim oczom ukazał się nie kto inny jak Regulus Black. Regulus wyglądał
strasznie. Cały poturbowany z licznymi, wciąż świeżymi, skazami wpatrywał się
we mnie, a ja pozwoliłam, byśmy przeszli w bardziej ustronne miejsce.
––
Potrzebuje cię, Dorcas –– szepnął łapiąc moją rękę. Oddałam uścisk czując
ponownie łzy w oczach. Ból rozsadził moje serce, gdy spoglądałam na młodszego
Blacka. Uczucia jakie do niego żywiłam były mocno… skomplikowane.
Skomplikowane
jak całe moje życie miłosne.
Od Autorki: Witajcie kochani! Jak się podoba 29?
Zdziwieni, czy może raczej spodziewaliście się takiego obrotu akcji? Zapraszam
do komentowania, będę wdzięczna za wszelkie opinie!
Pozdrawiam
i dziękuję wszystkim czytającym! ❤
O rany.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego szybkiego obrotu spraw z Jamesem i Lily. Mam niedosyt, bo jednak nic na to nie wskazywało, a chciałabym poznać Twoją dokładniejszą wersję ich miłości (może jakiś dodatek :P).
Trochę jestem zdziwiona formą zaproszenia. Szkoda, że nie było żadnego spotkania i rozmowy na ten temat.
Jestem bardzo ciekawa, jak dadzą sobie radę w Zakonie i czy dziewczyny wkrótce też dołączą.
Nie płakałam na przysięgach, nawet oczy mi się nie zwilżyły, ale miałam uśmiech na twarzy. Bardzo ładne przemowy, urocze, bardzo spersonalizowane i zawierające osobiste przemyślenia. Ale to było słodkie, awww...
Jestem trochę zdziwiona postawą Syriusza. Jednak mieszkają razem, jest mu z Dorcas bardzo dobrze, uwielbia jej rodzinę i w sumie, czuje się z nimi jak rodzina, więc co mu jeszcze stoi na przeszkodzie?
Końcówka mnie bardzo zaintrygowała. Co się stało Regulusowi? Co Dor z nim zrobi?
Mam wrażenie, że jak tylko ma jakieś problemy z Syriuszem, to podejmuje bardzo lekkomyślne (wręcz głupie) decyzje i mam nadzieję, że teraz postąpi trochę z głową.
Swoją drogą, o co ma ona do Syriusza pretensje z tym ślubem? Kurde no... Sama ma mały problem ze swoimi uczuciami, tu Syriusz, tu coś z Regulusem.
Pewnie się niedługo dowiem :D
Bardzo ładny szablon, popatrzę sobie jeszcze, czy są jakieś zmiany w podstronach :)
Pozdrawiam i życzę weny!
SBlackLady <3
z tym dodatkiem to ciekawy pomysł, mam parę pomysłów na nie, kto wie, może i Lily i James ponownie się tam znajdą :D
UsuńSyriusz... to jest najbardziej skomplikowany facet na ziemii i chyba dlatego jest tak mocno urokliwy. Też go nie rozumiem, ale mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda :D
Dorcas też nie jest normalna, zgadzam się w stu procentach.
Uwielbiam ich!
Szablon dopiero teraz chyba jest taki jak chciałam i mam nadzieję, że również się spodoba!
Pozdrawiam i dziękuję❤
Kibicuję i trzymam kciuki za pozytywną decyzję, co do dodatków :) Jednak fajne byłoby przeczytać, to, jaką masz głębszą wizję, co do drugoplanowych bohaterów.
UsuńTo się dobrze dobrali :P ona nienormalna, on też leciutko :D
Właśnie widzę, że "znów" nowy szablon i podoba się jeszcze bardziej! :D
Buziaki! :*
A to dopiero niespodzianka! Lily i James się pobrali! Jak słodko, aż się łezka w oku kręci przy takich scenach. Ach, jak ja bym chciała zobaczyć Dorcas i Syriusza w takiej scenerii, ale jak widać Łapa ma inne plany. No i jeszcze Regulus Black pojawia się na horyzoncie co znów zapewne zwiastuje kłopoty. Rozdział świetny, czekam z niecierpliwością na kolejny. Pozdrawiam ~Dorcas.
OdpowiedzUsuńPs. Cudowny szablon
Ps2. Czy mi się coś pomieszało czy ty kiedyś wspominałaś, że publikujesz to również na wattpadzie? Jeśli tak, to jak mogę cię znaleźć?
Łapa jak zwyle ma inne plany, chociaż nie powiem, ich sceneria może być kusząca... kiedyś :D
UsuńNa wattpadzie miałam zamiar opublikować tą historię, ale ciągle się tak zbieram i zbieram... mam nadzieję, że w końcu mi się uda :)
Pozdrawiam i dziękuję❤
Nie można tak bez ostrzeżenia urządzać ślubu mojej ulubionej pary, przez Ciebie oplułam się sokiem ;)
OdpowiedzUsuńRozdział podobał mi bardzo, jednak żałuję, że nie było więcej opisu wesela i sali. Bardzo chciałabym przeczytać o pierwszym tańcu, toaście Syriusza i krojeniu tortu :(
Bardzo fajnie, że opisałaś uczucia Dorcas odnośnie przyszłości. Cóż my dziewczyny mamy już tak, że kiedy kumpela wychodzi za mąż zaczynamy marzyć o własnym weselu. Nic dziwnego, że Dor sama zaczyna o tym myśleć. Jednak mam podobne zdanie co Syriusz, mają czas. Dopiero co do siebie wrócili, do tego są młodzi. Lepiej poczekać.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział <3
Dożo weny. ;)
opowiadania-pelci.blogspot.com
Masz rację, teraz o tym myśląc, troszkę ich zaniedbałam, ale w tej Części całkowicie skupiam się na relacji Dorcas i Syriusza, by przygotować Was kochani do ostatniej Części Trzeciej... ale więcej nie zdradzam!
UsuńJa też uważam, że mają czas! :D
Pozdrawiam i dziękuję ❤
Kiedy będzie następny rozdział? Nie mogę się doczekać i niczym neurotyczka co dwie godziny sprawdzam, czy coś się nie pojawiło ;) Ulecz mnie, błagam, następnym rozdziałem ;)
UsuńCałuje <3
Bardzo dziękuję za miłe słowa, obiecuję, że rozdział pojawi się niedługo! Mam już połowę :)
UsuńPozdrawiam ❤
:O :O :O :O
OdpowiedzUsuńCO
JA
PACZĘ
???
Jakim cudem widzę to po raz pierwszy?!
Dobra, a tak na poważnie (hehe, Ahiru i poważnie...), wstyd i hańba (oczywiście mi), że mnie tu wcześniej nie było! Widzę, że post z początku czerwca, ale mam nadzieję, że nie zniknęłaś, droga autorko, na zawsze?!
Bo ja to właśnie zamierzam przeczytać. I jak za jakiś czas skończę, a okaże się, że nie będzie ciągu dalszego... To się załamię :(
Błagam, powiedz, że wkrótce pojawi się 30 <3 <3 <3
Pozdrawiam. Napiszę więcej jak przeczytam całość i się pozbieram <3
P. S. Przepraszam za haos!
Dziękuję, że wpadłaś! Jest trochę do czytania i uwierz mi to jest prawdziwy chaos!
UsuńJestem tutaj i obiecuję, że już niedługo pojawi się nowy rozdział, pracuję nad nim :)
Pozdrawiam ❤
Och tak, tak, koniecznie go dodaj! <3
UsuńNie bój się, ja z chaosem miewam do czynienia na co dzień (i to w rzeczywistości i blogosferze), także ogarnę
A jak skończę to czytać, to wpadnę na SS i IS, chociaż za tym pierwszym średnio przepadam, ale czytuję, więc nie ma co :D
W takim razie mam nadzieję, że mimo wszystko ci się sposoba, bo szczerze powiem, jest to całkowicie inny klimat! ;)
UsuńPozdrawiam ❤ i zapraszam na kolejny rozdział!
Powoli brnę do przodu! :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tak szybko ślubu Jamesa i Lily, przyznam szczerze.
Przysięgi były genialne, takich jeszcze nigdy nie czytałam, naprawdę <3 Masz u mnie pierwsze miejsce za nie! <3
Ale jednocześnie mam jakiś niedosyt... W sensie takim, że mało scen było takich, w których Lily i James byli tak w pełni przedstawiani jako para. Wiem, że to głównie opowiadanie o Dorcas i Syriuszu, ale mimo wszystko... No i cóż, liczyłam na jakieś rozmowy głębsze na ten temat, ale no nic :) Może jeszcze zrobisz jakąś miniaturkę kiedyś :D Liczę na to :P :D
Jestem ciekawa, kiedy Syriusz w końcu zdecyduje się na ten odważny krok. Domyślam się, że nieprędko :( Ale może jednak coś się uda :) Choć Dorcas też niby tu by powiedziała "tak", ale nie wiem, czy w ich wypadku tak szybkie zaręczyny byłyby dobre. Chyba oboje jeszcze trochę czasu potrzebują na "ustatkowanie się".
No i Regulus :O Ciekawe, co mu się stało! :O Och, jaka szkoda, że nie zdążę kolejnego rozdziału jeszcze teraz przeczytać, będzie mnie skręcać pewnie do jutra teraz z ciekawości!
Pozdrawiam! :*
pelnia-wilczego-ksiezyca.blogspot.com